Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Oby protest osób z niepełnosprawnościami otworzył nam oczy na warunki, w których żyją

Protest okupacyjny osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów w Sejmie 13 marca 2023 r. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Ruch osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów jest dziś znacznie lepiej usieciowiony, zorganizowany i sprofesjonalizowany niż pięć lat temu. Ale czy ich obecny protest ma szanse stać się przełomowym?

Sejmowy protest osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów został po pięciu latach odwieszony. Przedstawiciele tej grupy znów od kilku dni protestują w Sejmie, a ich głównym postulatem jest podwyżka renty socjalnej z 1588 złotych brutto do wysokości płacy minimalnej 3490 brutto. Wypowiedzi tych osób z korytarzy Sejmu są poruszające i dotykają znacznie szerszej palety problemów niż świadczenia pieniężne.

Czy obecny protest ma szanse być przełomowy dla osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów?

Jaka stawka?

Zacznijmy od banalnego stwierdzenia, że świadczenie, za które musi się utrzymać osoba o znacznym stopniu niepełnosprawności, przyznawane w wysokości 1588 złotych brutto, to nieśmieszny żart (i nie zmienia tego fakt, że to samo można powiedzieć o wielu innych świadczeniach socjalnych). Co prawda kwota ta w ostatnich latach wzrastała – jeszcze kilka lat temu wynosiła poniżej 800 złotych! – ale nadal nie wystarcza ona na pokrycie codziennych wydatków, zwłaszcza w relacji do rosnących kosztów życia. Kwota ta przysługuje osobom z orzeczoną niezdolnością do samodzielnej egzystencji, których niepełnosprawność powstała jeszcze w dzieciństwie lub jest wrodzona.

Co gorsze, osoby, o których mowa, mają niewielką możliwość zarobkowania, a dodatkowo koszty ich codziennego funkcjonowania są zazwyczaj wyższe niż przeciętnie. Istotna część tej grupy pozostaje poza rynkiem pracy ze względu na stan zdrowia lub inne, nieraz zewnętrzne bariery, ponoszą też regularne wydatki na leczenie, rehabilitację czy terapię. Ważnym źródłem utrzymania dla takich osób jest wsparcie ze strony najbliższych, ale nie wszyscy mogą na nie liczyć. Niektórzy są zdani wyłącznie na siebie.

W społeczeństwie przeoranym pandemią, kryzysem uchodźczym, grozą trwającej tuż za granicą wojny i coraz bardziej odczuwalną drożyzną, racje grupy walczącej o swoją godność mogą zostać zagłuszone przez bieżące problemy

Rafał Bakalarczyk

Udostępnij tekst

Jakkolwiek można dyskutować czy i w jakiej perspektywie czasowej byłoby możliwe spełnienie głównego postulatu protestujących, z pewnością uzasadnione byłoby zauważalne podniesienie wysokości renty socjalnej, a także szeregu innych świadczeń, z których korzystają inne grupy z niepełnosprawnościami i ich bliscy (choćby rent rodzinnych czy renty z tytułu całkowitej i częściowej niezdolności do pracy czy specjalnego zasiłku opiekuńczego).

Sejmowy protest należy wpisać w kontekst walki o respektowanie prawa do godne traktowanie i bezpieczeństwa socjalnego. Dobrze by było, gdyby otworzył on nam i decydentom oczy na trudne warunki, w jakich ogromna część osób z niepełnosprawnościami zmuszona jest żyć.

Co się zmieniło po 2018 roku?

To nie pierwsza podobna manifestacja w ostatnich latach. W 2018 również w Sejmie trwał strajk okupacyjny rodziców osób z niepełnosprawnościami. Ówczesne wydarzenia, choć nie zakończyły się formalnym konsensusem protestujących ze stroną rządową, przyniosły wymierne i daleko idące zmiany. Zrównano wówczas – zgodnie z oczekiwaniami protestujących – rentę socjalną z rentą z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, wprowadzono regulacje mające zwiększyć dostęp do niektórych świadczeń rehabilitacyjnych i medycznych dla osób znacznie niepełnosprawnych, a nieco później wprowadzono tzw. świadczenie uzupełniające dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji.

Ustanowiono wówczas również, zgodnie z obietnicą premiera Mateusza Morawieckiego, Fundusz Solidarnościowy, z którego finansowane są takie programy, jak asystent osobisty osoby niepełnosprawnej czy opieka wytchnieniowa. Tego wszystkiego jeszcze pięć lat temu nie było.

Również ważnym osiągnięciem tamtego protestu była zmiana społecznego postrzegania osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin. Problemy tych osób przebiły się do debaty publicznej i mocniej zakorzeniły w świadomości społecznej. Dzięki temu powinno dziś być łatwiej pozyskać zrozumienie i poparcie dla realizacji postulatów tych osób. Ale czy na pewno?

Stare problemy, nowy kontekst

Pierwsze dni protestu i rozmowy z przedstawicielami rządu nie przybliżyły perspektywy porozumienia. Trudno przewidzieć, jaki będzie ciąg dalszy sporu, już teraz można opisać uwarunkowania, w jakich odbywa się walka, a także określić, co może mieć wpływ na jej dalszy przebieg.

Po pierwsze, protest sprzed pięciu lat odbywał się w okresie względnej koniunktury, a poprawiające się wtedy wskaźniki społeczne i ekonomiczne kontrastowały z dramatem protestujących. Ich desperacja i dramat budziły silne emocje i wyrazy solidarności, zwłaszcza w zestawieniu z rosnącymi wydatkami socjalnymi rządu.

Dziś – jak wynika w sondażu przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej” – poparcie dla protestujących jest duże, wynosi ok. 70 proc. badanych. Nie wiadomo jednak, jak długo się ono utrzyma. Już dziś widać, że protest nie jest medialnie pierwszoplanowym tematem. W społeczeństwie przeoranym śmiercionośną pandemią, zbiorowym wysiłkiem w czasie kryzysu uchodźczego, grozą trwającej tuż za granicą wojny i coraz bardziej odczuwalną drożyzną, racje grupy walczącej o swoją godność mogą zostać zagłuszone przez bieżące problemy. Wiele zależy od tego, jak sprawa będzie opisywana medialnie i czy otrzyma wsparcie polityczne.

Liderka i nowe twarze

Drugą różnicą między 2018 a 2023 rokiem jest świeżość tematu. Choć wśród protestujących jest dziś wiele nowych twarzy, to polityczną liderką i twarzą ruch jest zasłużona weteranka protestów – Iwona Hartwich. Tyle że dziś jest ona posłanką na Sejm z ramienia Platformy Obywatelskiej.

Z tego usytuowania wynikają zarówno pewne korzyści dla sprawy, jak i potencjalne zagrożenia. Wśród tych pierwszych wymieniłbym zwiększone możliwości logistyczno-medialne, a także ochrona wynikająca z mandatu poselskiego. Zagrożeniem jest natomiast łatwość, z jaką niechętne protestującym środowiska mogłyby wpisać protest w bieżący polityczny spór. To z kolei może rzutować na społeczny odbiór ruchu.

W tym kontekście warto w przekazie medialnym eksponować wypowiedzi także pozostałych uczestników i uczestniczek manifestacji. Nie chodzi o to, by odbierać Iwonie Hartwich prawa do roli liderki, bo dotychczasowe doświadczenia, zasługi jak i obecna funkcja ją do tego niemal zobowiązują, ale o podkreślenie ponadpartyjnego charakteru wydarzenia.

Wspólna sprawa różnych grup

Trzecią różnicą w stosunku do wydarzeń sprzed pięciu lat dotyczy zmian w samoorganizacji ruchu – czy też ruchów – osób z niepełnosprawnościami, ich bliskich i sojuszników. Dziś są one lepiej usieciowione, zorganizowane i sprofesjonalizowane. Protest sejmowy nie może przebiegać i być przedstawiany w oderwaniu od kapitału społecznego, zgromadzonego w tej sprawie przez ostatnie lata.

Przez ten czas zorganizowano wiele działań rzeczniczych i protestacyjnych. Od jesieni 2022 r. odżył prężny ruch osób z niepełnosprawnościami i osób opiekujących się (znany pod hasłem „2119” od kwoty świadczenia pielęgnacyjnego), który ma własne organizatorki, inną strukturę działania i inne priorytetowe postulaty.

Wesprzyj Więź

Tu walka toczy się przede wszystkim o umożliwienie pracy pobierającym świadczenia rodzicom i opiekunom. Dziś dostęp do świadczenia pielęgnacyjnego wiąże się z rezygnacją z możliwości zarobkowania. Pod koniec lutego przedstawiciele tego nurtu protestowali w kilku polskich miastach, a w marcu podejmują i planują kolejne działania, co na bieżąco można śledzić na profilu grupy „2119: Protest OzN i osób opiekuńczych”.

Dobrzy by się stało, gdyby strajk w Sejmie stanowił synergię z dążeniami innych grup protestujących, a nie przyćmił ich starań, wypracowanych sieci i postulatów. Walka o pełnoprawne traktowanie jest w końcu wspólną sprawą różnych grup protestujących.

Przeczytaj też: Podwójnie obciążeni. Problemy opiekunów osób zależnych

Podziel się

4
Wiadomość

Co jest dla mnie straszne. Dopiero teraz dowiaduje się, że jest jakiś protest. Nie jest to temat, który znalazłby się na pierwszych stronach gazet, bilbordach…o nim się nie dyskutuje w autobusie, na imprezach rodzinnych i wśród znajomych. A szkoda… Konkretnie ludzie, konkretne losy…konkretne cierpienie.