rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Modlitwa do św. Michała Archanioła? Skoro szatan jest taki ważny…

Rafael Santi, Święty Michał pokonuje szatana, 1518

Jeśli zaraz po Mszy świętej trzeba jeszcze koniecznie odmówić dodatkową modlitwę do św. Michała Archanioła, to najwyraźniej sama Eucharystia niewystarczająco chroni przed szatanem.

Komisja Liturgiczna diecezji warszawsko-praskiej wydała komunikat dotyczący modlitwy do św. Michała Archanioła i jej związku ze Mszą świętą. Coraz powszechniejszym zwyczajem staje się dodawanie tej modlitwy na zakończenie Eucharystii. Problem dotyczy nie tylko diecezji warszawsko-praskiej, ale właściwie całej Polski.

Słuchałem przed kilku laty abp. Stanisława Gądeckiego, który krytycznie oceniał tę szerzącą się praktykę. Jego wypowiedź, która miała miejsce na spotkaniu przedstawicieli rad duszpasterskich z całej archidiecezji poznańskiej, nie przyniosła jednak absolutnie żadnego efektu. Może w diecezji warszawsko-praskiej odzew będzie większy, skoro mamy do czynienia z oficjalnym komunikatem popartym prośbą biskupa pomocniczego o „realizowanie zaleceń komisji”?

Własna twórczość w liturgii może prowadzić do wypaczenia właściwego rozumienia wiary

Krzysztof Jankowiak

Udostępnij tekst

Popularność modlitwy do św. Michała Archanioła jest w moim odczuciu efektem praktycznego manicheizmu obecnego w przeżywaniu wiary przez wielu katolików w Polsce. Dla wielu osób szatan w praktyce staje się niemal równoważny Bogu, do czego przyczynia się swoisty celebrytyzm niektórych egzorcystów. Sam miałem okazję słuchać księdza, który najpierw przedstawił się, że jest egzorcystą, a następnie przez całą niedzielną homilię mówił o tym, co usłyszał… od szatana w czasie egzorcyzmów. W ten sposób zaczynał parafialne rekolekcje wielkopostne. Co więcej, nauczanie to bardzo się podobało – zachwyty słyszałem bynajmniej nie od starszych osób, a od ludzi młodych, zaangażowanych w życie parafialne.

Skoro zatem szatan jest taki ważny, że jego słowo nawet zastępuje w homilii słowo Boże, to pobożny katolik będzie chciał się przed nim bronić. „Specjalistą” od walki z szatanem jest zaś św. Michał Archanioł, stąd powszechne sięganie po modlitwę do niego.

I właśnie przyczyna nagłej popularności tej modlitwy powinna budzić niepokój. Bo oczywiście problemem nie jest sama modlitwa – wierzymy przecież we wstawiennictwo świętych, w tym aniołów. Modlitwę do św. Michała zalecał przed kilku laty papież Franciszek, zachęcając, by w październiku odmawiać ją na zakończenie różańca. Tutaj mamy jednak do czynienia z innym zjawiskiem, które można określić jako błędne przeżywanie wiary.

Zwraca na to uwagę komunikat komisji liturgicznej diecezji warszawsko-praskiej, przytaczając pytanie, które jakiś czas temu postawił ks. Maciej Zachara MIC: „Czy wprowadzając na końcu Mszy modlitwę do św. Michała Archanioła, pamiętamy, że to przede wszystkim paschalne misterium Chrystusa obecne w Eucharystii jest naszym ratunkiem i naszym zabezpieczeniem przed zakusami diabła?”. Wprowadzanie takiego dodatku sugeruje, jakoby Msza święta była nieskuteczna (niewystarczająco skuteczna?), tak jakby Pan Jezus nie miał dość mocy i dlatego trzeba jeszcze sięgać po świętego Michała.

Komisja wskazuje również na to, że wszystkie modlitwy liturgiczne skierowane są do Boga. Dzieje się tak również w uroczystości Matki Bożej czy świętych. „Modlitwy mszalne są adresowane do Pana Boga, nigdy bezpośrednio do świętego”. Wynika to z tego, że liturgia jest „wykonywaniem kapłańskiego urzędu Jezusa Chrystusa”. Wprowadzenie więc w ramach Mszy modlitwy skierowanej do św. Michała stanowi dysonans, odchodzi od tego, czym liturgia jest w swej istocie.

Trudno w tym momencie nie dokonać smutnej refleksji – przecież tę modlitwę ostatecznie wprowadzają księża (również wtedy, gdy czynią to na usilne prośby parafian). Kto jak kto, ale księża powinni być szczególnie wyczuleni na to, do Kogo liturgia jest skierowana. W jednej z bliskich mi parafii orędownikiem wprowadzenia modlitwy do św. Michała był ksiądz naprawdę rozmiłowany w liturgii, dbający o jej jakość. Jednak również on przeoczył tę podstawową sprawę.

I wreszcie racja o charakterze formalnym. „Liturgia Mszy ma swój stały porządek i żaden kapłan nie posiada prawa, żeby wprowadzać tam dodatkowe obrzędy czy modlitwy, których nie przewiduje mszał. To jest jedno z fundamentalnych założeń Konstytucji o liturgii Soboru Watykańskiego II i jednocześnie istotny element rozumienia liturgii jako opus Ecclesiae (dzieło Kościoła)”.

Kreatywność liturgiczna, nieposłuszeństwo przepisom zazwyczaj bywa wskazywana jako problem środowisk charyzmatycznych, ponad wszystko przedkładających spontaniczność. Okazuje się jednak, że również inne grupy w Kościele mogą dokonywać samowolnych zmian. Zarazem ta sytuacja dobrze pokazuje, dlaczego jednak przepisy liturgiczne należy szanować. Własna twórczość w liturgii może prowadzić do wypaczenia właściwego rozumienia wiary.

Jakie wnioski wyprowadza komisja? Konkretne zalecenie jest właściwie tylko jedno – tam, gdzie jest taki zwyczaj, modlitwa do św. Michała Archanioła może być odmawiana po błogosławieństwie lub po rozesłaniu wiernych i to od stopni ołtarza, jak inne nabożeństwa.

Nietrudno zauważyć, że w ten sposób rozwiązana będzie tylko część problemu. Nie będzie można mówić, że coś się samowolnie dodaje do Mszy świętej, jeśli modlitwa będzie odmawiana po jej zakończeniu. Modlitwa odmawiana poza liturgią może być skierowana do świętego, nie musi być bezpośrednio odniesiona do Boga.

Nierozwiązana pozostanie jednak sprawa najważniejsza – sugestia, że Msza święta jest niewystarczająca. Skoro zaraz po niej trzeba jeszcze koniecznie odmówić modlitwę do św. Michała Archanioła, to najwyraźniej sama Eucharystia niewystarczająco chroni przed szatanem.

Rozumiem oczywiście, że diecezjalna komisja liturgiczna nie ma wystarczającej władzy, by odmawiania modlitwy po prostu zakazać. Kategoryczny zakaz mógłby wywołać więcej szkody niż pożytku, skoro modlitwa wypływa z autentycznych potrzeb. Być może komisja liczy, że przedstawione argumenty przekonają księży, którzy, znając sytuację danej parafii, podejmą działania w celu odstąpienia od zwyczaju odmawiania tej modlitwy, przygotowując taką zmianę przez odpowiednią katechezę.

Mówimy jednak cały czas o jednej diecezji, problem zaś jest ogólnopolski. Przydałoby się więc stanowisko ze strony Episkopatu. Czy jednak biskupi będą w stanie takie stanowisko uzgodnić, skoro w jednej z diecezji biskup wręcz nakazał odmawianie modlitwy do św. Michała Archanioła na zakończenie każdej Mszy?

Na koniec chciałbym przywołać jedną ze współczesnych piosenek ewangelizacyjnych. Myślę, że warto by jak najczęściej pojawiała się ona na zakończenie Mszy św. a także przy innych okazjach. Jej prosty tekst bowiem we właściwy sposób pokazuje, jakie jest miejsce Boga, a jakie szatana.

Wesprzyj Więź

Jezus zwyciężył, to wykonało się
Szatan pokonany, Jezus złamał śmierci moc
Jezus jest Panem, o alleluja,
Po wieczne czasy Królem królów jest.
Jezus jest Panem
Tylko Jezus jest Panem
Jezus jest Panem
On jest Panem ziemi tej.

Podcast dostępny także na Soundcloud i popularnych platformach

Przeczytaj też: Liturgia: ku Bogu, czyli w głąb

Podziel się

4
2
Wiadomość

Modlitwę do Michała Archaniola przepisał Leon XIII kazać ja odmawiać po każdej cichej Mszy świętej. Nie jest to wiec jakaś osobliwa prywatna praktyka.
Zarzut ze świadczy ona o przekonaniu o niewystarczającej skuteczności Mszy jest przesadzony. Przecież odmawia się ja po Mszy a nie w trakcie. Jest wiec tak samo uprawniona jak Np różaniec. Oczywiście istnieje ryzyko magicznego podejścia do tej modlitwy. Zgadzam się tez ze istnieje problem niezdrowego zainteresowania egzorcyzmami ale świadomość istnienia walki duchowej jest wskazana. Oczywiście łatwo tu o wypaczenia i fascynacje złem lub obsesje na punkcie tropienia go wszędzie. Po Auschwitz trudno zaprzeczać realności istnienia złego i jego wpływu na ten świat, mówi o tym sama Ewangelia. Nie ma w tym nic fascynującego, to smutny fakt. Oczywiście lepiej by fascynował nas Chrystus.

Tak zwane “ciche msze” zostały zniesione. A osobliwa prywatna praktyka dotyczy modyfikacji obecnej liturgii i nie ma nic wspólnego z Leonem XIII.

Same egzorcyzmy powinny być zniesione, bo przynoszą więcej szkód, niż pożytku.

Konstrukcja ten modlitwy w stylu “Zrób to, czy tamto” jest dla mnie wyraźną sugestią, że należy traktować Michała Archanioła jak boga. Czy to nie jest ewidentne naruszenie pierwszego przykazania “Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” ? Oczywiście to są moje wątpliwości.

To ważny artykuł. Zawsze miałem spory dystans do tej modlitwy na zakończenie Mszy św., a to z tego powodu, że modne w niektórych kręgach kościelnych stało się dostrzeganie diabła dosłownie wszędzie. W dyni, wisiorkach, książkach i wielu innych. Zasadne wobec tego staje się pytanie czy Jezus odkupując świat, zwyciężył diabła czy tenże diabeł swobodnie sobie hasa na dusz ludzkich zgubę, za nic mając królowanie Jezusa, a to przecież Jezus zwyciężył na krzyżu i wyrwał nas spod władzy diabła. Niby oczywiste, ale okazuje się, że niekoniecznie i wobec tego trzeba prosić w czasie Mszy św. Archanioła o “poprawkę”.

No, no, przekazywać w kazaniu słowa szatana….
Z założeniem, że Szatan mówi zawsze prawdę?
A kto w taką prawdę nie wierzy to komunista i wróg religii, Kościoła że o Janie Pawle nie wspomnę 🙂 ?
Egzorcyści to straszna choroba Kościoła w Polsce. Ale lud chce, lud ma. Lud rządzi.

Pamietam rozmowe sprzed 25 laty z pewnym polskim klerykiem, studiujacym w seminarium w Niemczech. Zapytano go, gdzie chcialby pracowac po swieceniach. Odpowiedzial pewny siebie: “Jako wikary – tylko w Niemczech. Jako proboszcz – tylko w Polsce!” Mysle, ze bardzo trafnie ujal tu pewnien aspekt wladzy religijnej, czyli sobiepanstwo polskich proboszczow – on jest na parafii krolem. To on o wszystkim decyduje, on kszaltuje zycie religijne, nie istnieje zaden organ, ktory by byl w stanie sklonic go do przemyslen czy zmiany decyzji. Dlatego biskupi moga oglaszac co chca – gdy proboszcz lubi modlitwe do Michala Archaniola, to inni mu moga … (prosze tu wstawic odpowiednie slowo).

Pogadaj sobie z dzisiejszymi młodymi księżmi. Na pytanie, czy chciałbyś awansować na biskupa, czy egzorcystę prędzej usłyszysz, że egzorcystę. Bo biskup to ma obowiązki i odpowiedzialność, w dodatku ludzie ich nie lubią, a egzorcysta może gadać byle głupoty i jest nietykalny.

To proponuje ocenzurować Ewangelie i wymazać tysiace lat historii Kościoła gdzie byli egzorcyści. Świat jest piękny nic złego się nie dzieje śpiewajmy klaszczmy i tańczmy.
W Nowym Testamencie jest akurat mowa ze zły jak lew patrzy kogo pożreć ale może trzeba to jakoś na nowo zrozumieć w duchu polly annnyzmu?

Że tak spytam, gdzie w Ewangelii są egzorcyści? Jezus odwołuje się jedynie do kultury helleńskiej, z której pochodzi pojęcie “demona”, będącego niczym innym, niż zwykłym kulturowym określeniem choroby. Wprost nawet określa epilepsję mianem demona. Po co więc trwać w kulturowym błędzie, skoro już dziś wiemy, że każda przypadłość, którą przez “tysiące lat historii” mylnie uważano za jakieś ingerencje złych duchów można z powodzeniem leczyć?

Polecam może najpierw zaznajomić się z greckimi traktatami, które dokładnie tłumaczą czym jest “daimion”, będący w Ewangeliach późniejszym “demonem” i dlaczego nie powinniśmy uznawać go za jakiś realny byt duchowy.

Jakimi traktatami? Może się zapoznam choć ostatnio mam mało czasu. Niestety po grecku ja nie umieć jakieś tłumaczenia są?
Pewnie ze w Nowym Testamencie jest mowa tez o cudownym leczeniu chorób i niekiedy mogły być one utożsamiane z duchowym złem w wyobraźni ludzi. Ale nie znaczy to ze cała walkę duchowa możemy sprowadzić do medycyny. Ciekaw jestem na jaka przypadłość cierpieli oprawcy w obozach koncentracyjnych i rozni tacy? No szkoda ze publiczna służba zdrowia nie była tak rozwinięta jak dziś, to przecież by rozwiązało sprawę. Jakis mundry lekarz by zdiagnozował przepisał specyfik i wszyscy byliby zadowoleni.
To ze niektóre choroby można wyleczyć nie znaczy ze zło moralne również wyleczymy pigułka na zniżkę z NFZ. Nie wiem skąd taka niechęć do egzorcystów i przekonania o istnieniu duchowych złych istot. Patrząc na historie to akurat jedno z najłatwiejszych do przyjęcia przekonań religijnych. Jak je odrzucimy to pozostaje skrajny pesymizm wobec natury ludzkiej zdolnej wyłącznie własna wola wywoływać moralna potworność.

O “demonie” w jego pierwotnym znaczeniu pisali Heralkit, Platon, czy Sokrates. Pewna zmiana nastąpiła za sprawą wpływów perskich na filozofię grecką, stąd za sprawą Ksenokratesa zaczęto uważać “demona” za siłę osobową. Chrześcijaństwo korzystało z obu filozoficznych koncepcji, “demon” stał się zarówno sumieniem, jak i próbą ówczesnego wyjaśnienia zagadnień medycznych, gdzie choroby były spowodowane przez złe duchy. Ta koncepcja miała też wpływ na judaizm, gdzie odchodząc od politeizmu postawiono Jahwe na miejscu boga El Elohim, a pozostałe bóstwa panteonu uznano za “demony”.

Odnośnie samych egzorcyzmów, nie odnotowano nigdy przypadku czegoś, co mylnie uznano za “opętanie”, co by nie było zwykłą chorobą. Zaburzenia transowe (obecne w wielu religiach) są normalnie klasyfikowane jako choroba i skutecznie leczone. Farmakoterapia i psychoterapia mają dalece wyższą skuteczność, niż używanie egzorcyzmów w celach terapeutycznych. W przypadku osób “leczonych” egzorcyzmami skuteczność była niższa, niż w przypadku stosowania placebo, a same egzorcyzmy prowadziły jedynie do pogłębiania choroby. W tym świetle stosowanie egzorcyzmów jest zwyczajnie nieetyczne.

Sugerowanie, że oprawcy w obozach koncentracyjnych byli opętani przez złego ducha jest pozbawione sensu nawet w świetle tradycyjnej teologii katolickiej. Według niej opętanie jest końcowym pokazem bezsilności złego ducha, który nie umiejąc “normalnymi” drogami czynić zła (poprzez tak zwane podszepty szatańskie) ujawnia się i przejmuje część władz człowieka. Także samo sugerowanie, że oprawcy byli niewinni, a za zło odpowiadał jakiś zły duch jest wybielaniem zbrodniarzy i zdejmowaniem z nich odpowiedzialności.

Zło moralne zawsze pochodzi z wewnątrz, od człowieka. Naprawdę nie trzeba do tego wymyślać jakiś diabełków i zrzucać na nie odpowiedzialność za własne czyny.

W wielu parafiach, pod koniec Mszy (lub po zakonczeniu) dodaje sie ekstra modlitwe za zmarlych (polecanych w tej Mszy Sw). Podobnie jak w przypadku “dodatku” modlitwy do sw Michala Archaniola, czy mozna ofiarowac cos wiecej w intencji zmarlych niz wlasnie ofiare eucharystyczna?

Autor się czepia.
Są kościoły, gdzie modlą się na koniec mszy “Wieczny odpoczynek” za zmarłego, którego pogrzeb właśnie ksiądz ogłosił. Czy świadczy to o niewierze w skuteczność modlitwy za zmarłych zawartej w każdej Modlitwie Eucharystycznej?
Są też kościoły, gdzie na końcu mszy, np. porannej, odmawia się “Anioł Pański”. Czy świadczy to o przeświadczeniu ludu, że msza bez pozdrowienia Maryi jest nieważna albo jakaś taka “słaba”?
Idąc tokiem myślenia autora: Wcale nie trzeba się modlić, uczestniczenie we Mszy świętej w zupełności wystarcza.
A Jezus mówi: Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie. A św. Paweł dopisuje: Nieustannie się módlcie. Czyli czas tuż po mszy jest co najmniej równie dobry jak każdy inny na modlitwę, zwłaszcza wspólnotową, zanim każdy wierny się zanurzy w swoją modlitwę indywidualną.
PS. Piosenka religijna nie jest dobrą propozycją na zakończenie Mszy.

Komentarze, że “autor się czepia” dowodzą bardziej tego, że wierni mają małą świadomość roli liturgii i obowiązujących w niej zasad. Trudno mieć o to jakieś pretensje, bo niby skąd wierni mieliby to wiedzieć, bardziej trzeba boleć nad jakością kształcenia księży, których podstawowym zadaniem jest dbałość o liturgię.

Racjonalizuje Pan nad miarę. Oskubując cebulę tak starannie, że można się obudzić z kompletnie pustymi rękoma. Ale jeśli już, to zachęciłabym do refleksji nad przyczynami obecnego stanu rzeczy. Czy fakt, że w XXI wieku ludzie czują potrzebę egzorcyzmów, że chcą sie modlić do Michała Archanioła – jako pogromcy szatana – o niczym nie świadczy??? A może rośnie poczucie dominacji fałszu, odwracania sensów = zła?