Grupą, która w największym stopniu doświadcza skrajnego ubóstwa, są dzieci i młodzież.
Choć w ostatnich latach odsetek osób ubogich w Polsce spada, nadal jest ich bardzo wielu. Aż 15 mln. osób żyje w niedostatku, a poniżej minimum egzystencji – półtora miliona. Wciąż grupą, która w największym stopniu doświadcza skrajnego ubóstwa, są dzieci i młodzież. Przypominamy dane Głównego Urzędu Statystycznego przez Światowym Dniem Ubogich, który przypada 13 listopada.
W Polsce wciąż są ludzie żyjący poniżej minimum egzystencji. Minimum, szacowane przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, wyznacza granicę ubóstwa skrajnego. Skrajne ubóstwo utrudnia już przeżycie i zagraża psychofizycznemu rozwojowi człowieka. Doświadcza go co 25 osoba żyjąca w Polsce.
Według danych GUS w 2021 r. w skrajnym ubóstwie żyło ok. 4 proc. (czyli ok. półtora miliona) mieszkańców Polski, nieco mniej niż w 2020 r., gdy było to ok. 5 proc. Do najbardziej zagrożonych ubóstwem skrajnym należały osoby w gospodarstwach utrzymujących się ze świadczeń społecznych (poza emeryturami) oraz z rolnictwa. Czynnikiem zwiększającym ryzyko skrajnego ubóstwa był brak lub niski poziom wykształcenia, niepełnosprawność, a także wielodzietność.
Choć stopa skrajnego ubóstwa wśród dzieci i młodzieży spadła w ostatnich latach, nadal to właśnie dzieci i młodzież są grupą, która w największym stopniu doświadcza skrajnego ubóstwa. Problem ten dotyczy ok. 5 proc. młodych.
Ubodzy to nie tylko ci, którzy doświadczają go w skrajnej formie. 12 proc. osób w Polsce w 2021 r., podobnie jak rok wcześniej, żyło na poziomie, który znacząco i negatywnie odbiegał od przeciętnego poziomu konsumpcji. To tzw. ubóstwo relatywne. Jego granica wyznaczana jest na poziomie 50 proc. kwoty wydawanej średnio przez gospodarstwa domowe w kraju.
Według GUS w ubiegłym roku aż 41 proc. osób w Polsce, czyli ponad 15 mln. ludzi, żyło w sferze niedostatku, określanej też czasem jako sfera niskiej konsumpcji. Granica sfery niedostatku oparta jest na minimum socjalnym obliczanym przez IPiSS. Minimum socjalne oznacza zaspokajanie potrzeb konsumpcyjnych na relatywnie niskim poziomie, ale uwzględniającym zalecenia nauki (np. w zakresie wyżywienia), odpowiadającym powszechnie przyjmowanym normom obyczajowym i kulturowym (rekreacja, uczestnictwo w kulturze) oraz obowiązującym normom prawnym (m.in. w zakresie oświaty, ochrony zdrowia). Oznacza to, że ponad 15 mln. osób nie ma wystarczających środków, by zapewnić sobie odpowiednie warunki np. do odpowiedniego odżywiania, wychowywania potomstwa czy utrzymywania więzi społecznych w czasie pracy, nauki czy wypoczynku.
Do najbardziej zagrożonych niedostatkiem należały te same grupy ludzi, co w przypadku ubóstwa skrajnego.
Ubóstwo w Polsce w ostatnich latach miało zmniejszający się zasięg. Dla porównania – w 2008 r. skrajnego ubóstwa doświadczało 6 proc. osób, a w latach 2011-2015 – nawet 7 proc. osób, po czym w kolejnych latach spadło do poziomu 4-5 proc. Ubóstwo relatywne spadło z kolei z ok. 18 proc w latach 2008-2011, poprzez ok. 13-14 proc. w latach 2018-2019, do ok. 12 proc. w roku 2021. Odpowiedź na pytanie, w jaki sposób wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny i inflacja wpłyną na zjawisko ubóstwa w Polsce, poznamy już w najbliższym czasie.
Przeczytaj też: Jan Piontek: Pomagam, bo doskonale wiem, co to głód i poniżenie
KAI, DJ
Dla mnie temat dość trudny. Bo znam cztery osoby (2 rodziny dwuosobowe), które żyją bez toalety w domu, a nawet bez wychodka, nie mają prądu, bo odcięli, żyją w chatkach drewnianych, zimnych i tak bardzo zapleśniałych, że aż strach oddychać. I co ciekawe. W obu rodzinach wszystkie osoby pracujące, w jednej zarabiające więcej niż ja (pochodzę z takiej biednej rodziny, więc nie dostałam nic, ani mieszkania, ani nawet wychowania) i po prostu nic wokół siebie nie robią, nie planują, nie inwestują. Przejadają wszystko, co mają. Ja z mojej niższej pensji wynajęłam pokój, odkładałam na studia podyplomowe, leczenie,zmieniałam pracę i teraz już żyje inaczej. Z moich obserwacji wynika, że oni nie mają jakiś dążeń wewnętrznych, jakby to co było było ok. Nie umiem im współczuć biedy, bo mają zasoby finansowe. Współczuję im biedy wewnętrznej, że nie chcą niczego od życia.
W Polsce coraz powszechniejszy jest problem tzw. working poor, czyli ludzi, którzy pracują a jednak nie są w stanie pokryć swoich podstawowych potrzeb. Ten problem występował od dawna np. w USA. Obecnie wiele osób musi podejmować dodatkowe prace by utrzymać jaki taki poziom życia. Mężczyźni dorabiają jako taksówkarze, kobiety biorą nadgodziny, etc. To pokazuje rzeczywiste ubożenie społeczeństwa w państwie „dobrobytu”, gdzie podobno wszystkim lepiej się żyje.
To jest bardzo ważny temat. W Polsce z pewnością robimy za mało dla osob ubogich, choć z drugiej strony, liczby wskazują na powolne polepszenie sytuacji. Chciałbym zwrócić uwagę na coś innego. W Wielkiej Brytanii jest Ok. 300,000 bezdomnych. Poziom ubóstwa jest zapewne podobny do Polski, ruchliwość pionowa niemal ustała. Raport komisarza ONZ ds ubóstwa z 2019 roku zarzuca klasie politycznej tego kraju systematyczne i świadome zaniedbania w imię prowadzonej polityki społecznej.
Obyśmy nie wpadli w te sama pułapkę, bo jest ona jak najbardziej realna patrząc na programy polityczne wielu partii.
A, jeszcze słowo. W Polsce w 2019 roku było około 30,000 bezdomnych i ich liczna systematycznie spada. W UK w 2021 roku przybyło ponad dwa razy tyle bezdomnych.