
Jeśli jakiś wniosek z amerykańskich wyborów lokalnych może płynąć dla polskiej polityki, to przede wszystkim taki, że należy porzucić wyłącznie pejoratywne rozumienie populizmu.
Zwycięstwo Zohrana Mamdaniego w wyborach na burmistrza Nowego Jorku „to moment ze wszech miar historyczny” – ocenia Erich Lach, redaktor „New Yorkera”. Przekonuje, że to miasto nigdy nie widziało podobnej, oddolnej kampanii, która zaangażowała mieszkańców dotąd nieuczestniczących w procesie politycznym, a ponadto była ona wielkim wyzwaniem rzuconym establishmentowi i dotychczasowym liderom Partii Demokratycznej.
To zapewne wszystko prawda. Czy jednak ta historia ma jakieś większe znaczenie dla nas w Polsce? A może to fanaberia w dalekim świecie, która nas nie dotyczy? Wydaje mi się, że sukces Mamdaniego może być symbolem przemian, które zachodzą w światowej polityce, a Amerykanie – w dużej mierze za sprawą Donalda Trumpa – są w ich awangardzie.
Jedna odpowiedź na trumpizm
Zwycięstwo Mamdaniego – i w ogóle Partii Demokratycznej w amerykańskich wyborach lokalnych –nastąpiło rok po „historycznym przewartościowaniu”, jak o swoim zwycięstwie wyborczym powiedział Donald Trump. Amerykanie zagłosowali na kontrowersyjnego kandydata republikanów, a komentatorów najbardziej zaskoczyło, jak bardzo elektoraty o różnych korzeniach np. etnicznych czy ideowych poparli republikańskiego kandydata. Okazało się, że polityka tożsamości, przez lata uprawiana przez Partię Demokratyczną, która miała różne grupy mniejszościowe przekonać do głosowania na to ugrupowanie, utraciła swoją skuteczność.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Zwycięstwo Trumpa nastąpiło też po latach „walki z populizmem”, na którą w świecie zachodnim wydano mnóstwo pieniędzy, o której wygłoszono tysiące wykładów i zorganizowano wielokrotnie więcej paneli dyskusyjnych. A ten populizm, wbrew liberalnemu establishmentowi, wrócił i wygrał.
Liberałowie głównego nurtu byli rozbici po doświadczeniu klęski wyborczej i ofensywie pierwszych miesięcy nowego wydania trumpizmu. W kontrze do tego głównego nurtu wysiłek zagospodarowania rozczarowania i gniewu wobec Donalda Trumpa przejęli politycy lewicy demokratycznej na czele z seniorem Berniem Sandersem i młodszą Alexandrią Ocasio-Cortez. Ogólnokrajowe tournee przeciwko oligarchizacji i tyranii gromadziło dziesiątki tysięcy ludzi nawet w stanach typowo republikańskich. Ludzie dostali w kość i szukali sposobu, by to odreagować.
Jak pokonać establishment własnej partii?
Właśnie na tym gruncie powstała kandydatura Mamdaniego na burmistrza Nowego Jorku, który w pierwszych sondażach uzyskiwał ok. 1 proc. poparcia, czasami wręcz wpadał w kategorię „innych”, których pracownie nie uznawały za godnych wymienienia. Za pracę wzięli się oddolni aktywiści w dzielnicach miasta, gdzie dotąd politycy niechętnie szukali poparcia.
To oni, często młodzi ludzie z doświadczeniem migracyjnym lub potomkowie migrantów, osoby o poglądach socjaldemokratycznych, zbudowali oddolny ruch, który wypromował Mamdaniego. Udało się im zbudować siłę złożoną z dziesiątek tysięcy wolontariuszy, opartą na bezpośredniej komunikacji z wyborcami na ulicach miast, a także za pośrednictwem mediów społecznościowych. Kluczem była naturalność i oparcie kampanii na codziennych, przyziemnych sprawach, które Amerykanie określają „kwestiami chleba i masła”.
Była to jednocześnie kampania oparta o bardzo wyraziste ideowe, socjaldemokratyczne przekonania. Redystrybucja, obniżenie kosztów życia, a zwłaszcza najmu mieszkań, darmowy transport publiczny. Szalenie istotna była też kwestia sprzeciwu wobec zbrodni popełnianych przez Izrael w Strefie Gazy. Polityczny, medialny i finansowy opór głównego nurtu Partii Demokratycznej nie wystarczył, by pokonać zbudowany oddolnie ruch.
Nowe populizmy
Amerykańska polityka bywa zwiastunką globalnych trendów. Tak można odczytywać sukcesy Donalda Trumpa, które były rodzajem drogowskazu dla prawicy na całym świecie w walce o władzę, a także podręcznikiem populizmu stosowanego. Amerykańskie wojny kulturowe i polityka tożsamości także stały się rodzajem politycznego towaru eksportowego, które chętnie sprowadzały do siebie różne strony sporu politycznego. Dla porządku zaznaczę, że w „Więzi” przestrzegamy przed takimi politycznymi ruchami.
![]()
Zamiast gnębić populizm, straszyć przed nim wyborców i płacić ekspertom za krytykowanie go, weźmy i zróbmy z niego lepszy użytek – zdaje się mówić nowy trend na amerykańskiej lewicy. Ale nie tylko lewica odrobiła tę lekcję
Trudno dziś jednoznacznie powiedzieć, czy wygrana Mamdaniego da paliwa wyborczego amerykańskiej lewicy. Widać jednak, że jest ona próbą wciągnięcia populizmu na użytek bardziej prospołecznych i demokratycznych wartości. Zamiast gnębić populizm, straszyć przed nim wyborców i płacić ekspertom za krytykowanie go, weźmy i zróbmy z niego lepszy użytek – zdaje się mówić nowy trend na amerykańskiej lewicy.
Ale nie tylko lewica odrobiła tę lekcję. Jeśli populizm przyniósł także pewne przełamanie imposybilizmu politycznego, kryzysu wyobraźni i skuteczności, to może warto z niego wyciągnąć te najlepsze elementy. W pewien sposób tą ścieżką poszły bardziej umiarkowane kandydatki demokratów w wyborach na gubernatorów stanów New Jersey i Virginia, Mikie Sherrill i Abigail Spanberger. Skupiły swoją kampanię na kwestiach kosztów życia i odniosły olbrzymi sukces.
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Nic nie jest dane raz na zawsze
Jeśli zatem jakiś wniosek z amerykańskich wyborów lokalnych może płynąć dla polskiej polityki, to przede wszystkim taki, że należy porzucić wyłącznie pejoratywne rozumienie populizmu. Populizm niesie zagrożenia i wyzwania, o których naprawdę wiele pisano i rozmawiano. Niesie też jednak nową falę mobilizacji i potencjalnej legitymizacji wyborczej, po którą można i warto sięgnąć. Zwłaszcza, gdy mają one przynieść lepsze warunki życia pracującym i ubogim.
To lekcja do odrobienia dla socjalistów, liberałów i konserwatystów. Zeszłoroczne zwycięstwo Trumpa mogło być zwiastunem tegorocznego sukcesu politycznych debiutantów w Polsce – Karola Nawrockiego – i w Nowym Jorku, Zohrana Mamdaniego. Jeśli te historie coś sugerują, to chyba tyle, że w polityce nic nie jest dane raz na zawsze.
Przeczytaj też: Rogaczewska: Amerykanie w pułapce teologii dobrobytu








