Premier wzywający nuncjusza apostolskiego, otwarte listy katolików ogłaszające apostazję, na horyzoncie perspektywa beatyfikacji zmarłego lata temu króla. Wizycie papieża w Belgii towarzyszyła medialno-polityczna burza.
Inspiracją do odwiedzenia przez papieża Franciszka Belgii była przypadająca w przyszłym roku 600. rocznica ustanowienia Uniwersytetu w Leuven. Został on powołany w 1425 r. na mocy bulli papieża Marcina V, a w latach 30. XIX stulecia powstał Katolicki Uniwersytet w Leuven (w jęz. niderl. Katholieke Universiteit Leuven), który uznawany jest za kontynuatora średniowiecznej uczelni.
Aktualnie w prowadzonej komunikacji uniwersytet posługuje się skrótem KU Leuven i go nie rozwija, aby nie łączyć uczelni z konkretną religią czy wyznaniem. Jest to jeden z wielu przejawów głębokich przemianach kulturowych i społecznych w Belgii, które sprawiły, że ten tradycyjnie katolicki kraj stał się jednym z najbardziej zlaicyzowanych państw Europy.
Wg badań Pew Research Center z 2022 r. zaledwie 13 proc. mieszkańców Belgii wierzy w Boga z absolutną pewnością. Dla Polski ten wynik wyniósł 45 proc., dla Hiszpanii – 25 proc., dla Czech – 13 proc., a dla Francji jedynie 11 proc. Zgodnie ze statystykami z tego samego roku co niedzielę we mszy św. uczestniczyło 173 tys. Belgów, czyli 1,7 proc. ludności. W 2017 r. liczba wiernych uczestniczących w coniedzielnej liturgii wynosiła 286 tys., a zatem spadek uczestnictwa wyniósł w pięć lat aż 40 proc.
Belgijscy politycy i „zabójcze prawo”
Te dane jednoznacznie wskazują, że podziwiane w Belgii gotyckie katedry, liczne beginaże i klasztory czy arcydzieła religijnego malarstwa barokowego to niemi świadkowie minionych czasów, gdy ziemie nad Mozą i Skaldą tętniły inspirowaną chrześcijaństwem kulturą, a katolicyzm stał się jednym z istotnych elementów belgijskiej tożsamości, dzięki której możliwe było w 1830 r. powstanie belgijskiego państwa poprzez oderwanie się od zdominowanych przez kalwinistów Niderlandów.
Na taki kulturowy grunt padły słowa papieża Franciszka o aborcji. Papież w ostrym tonie, ale niewątpliwie jedynie powtórzył w trakcie pielgrzymki znane nauczanie Kościoła katolickiego w tej sprawie. Zwracając się do dziennikarzy tuż przed odlotem do Rzymu Franciszek określił lekarzy wykonujących aborcję jako płatnych zabójców (po hiszp. sicarios), a wcześniej przepisy dopuszczające przerywanie ciąży określił jako „zabójcze prawo”.
Słowa te wywołały lawinę krytycznych komentarzy, także ze strony belgijskich polityków, a patrząc na belgijskie media, można odnieść wrażenie, że cała sprawa przyćmiła inne kwestie podnoszone podczas pielgrzymki przez papieża. Nie było zaskoczeniem, że najmocniejsze głosy oburzenia padły ze strony zarówno frankofońskich, jak i flamandzkich ugrupowań lewicowych i liberalnych. Warto dodać, że w Belgii większość partii politycznych identyfikuje się z jedną z głównych wspólnot językowych, dlatego istnieją dwie partie liberalne czy socjalistyczne – frankofońskie i flamandzkie. Niezależnie od tego działają jeszcze partie wywodzące się z niewielkiej wspólnoty niemieckojęzycznej we wschodniej Belgii.
Temat papieskich wypowiedzi ws. aborcji został również poruszony na forum belgijskiego parlamentu. Wywołany do odpowiedzi został reprezentujący flamandzkich liberałów premier Alexander De Croo. Odnosząc się do słów biskupa Rzymu, uznał, że „takie wystąpienia szefa innego państwa wobec prawa naszego kraju są absolutnie nieakceptowalne”. Dodał, że czasy, kiedy Kościół dyktował, co mamy robić, są za nami. Zapowiedział także wezwanie na rozmowę nuncjusza apostolskiego. W tym kontekście pojawiły się głosy o kryzysie dyplomatycznym na linii Belgia-Watykan.
Król, który wyszedł poza ramy
W internecie zaczęły natomiast krążyć listy otwarte do nuncjusza i prymasa Belgii, których sygnatariusze deklarowali – w związku z wypowiedziami papieża – wystąpienie z Kościoła katolickiego.
Analizując przyczyny tak gwałtownych reakcji, należy odnotować co najmniej dwa główne elementy. Po pierwsze, wizyta papieża w Belgii zbiegła się z dyskusją o zmianie prawa aborcyjnego. Frankofońska Partia Socjalistyczna zaproponowała wydłużenie z 12 do 18 tygodnia ciąży okresu, w którym przerwanie ciąży miałoby być legalne. Pomysł poparło także kilka innych ugrupowań. Jednolitego stanowiska do tego projektu nie zajęły partie prowadzące rozmowy nt. stworzenia koalicji rządowej po wyborach parlamentarnych z czerwca br.
Spośród pięciu ugrupowań toczących negocjacje flamandzcy umiarkowani nacjonaliści i flamandzcy chadecy wypowiedzieli się przeciw propozycji. Za opowiedzieli się z kolei flamandzcy socjaliści, a frankofońscy liberałowie i centryści mieliby pozostawić swoim członkom swobodę głosowania. Ostatecznie, tuż przed wizytą Franciszka, aby nie utrudniać dalszych negocjacji ws. utworzenia rządu, partie tworzącej się koalicji odrzuciły pomysł nowelizacji przepisów na poziomie komisji parlamentarnej.
Po drugie, wizyta papieża i wypowiedziane przez niego słowa przywołały wydarzenia z wiosny 1990 r. Wówczas Belgia doświadczyła wielkiego kryzysu konstytucyjnego i politycznego, gdy król Baudouin (Baldwin), powołując się na swoje sumienie, odmówił podpisania ustawy częściowo depenalizującej aborcję. Sytuacji takiej nie przewidywała belgijska konstytucja, pozycjonująca króla w sposób typowy dla monarchii konstytucyjnych, czyli bez prawa weta.
W Muzeum Życia Wiejskiego i Zawodów Zapomnianych jedna ze scenek przedstawia księdza siedzącego w konfesjonale i spowiadającego dzieci. W symboliczny sposób ilustruje to, gdzie Belgowie umiejscowili Kościół katolicki
Wg dostępnych źródeł bliscy doradcy monarchy mieli zachęcać go do podpisania ustawy i jednoczesnego wystosowania listu do Belgów, w którym przedstawiłby swój stosunek do aborcji, ale król Baudouin nie zgodził się na takie rozwiązanie. W tym kontekście opinie oceniające postawę monarchy jako de facto piłatowe umycie rąk są krzywdzące. Król nie mógł w żaden sposób zatrzymać wejścia w życie przepisów, a swoim podejściem i tak wyszedł poza przyjęte dla pełnionej funkcji ramy formalne.
Ostatecznie, aby rozwiązać sprawę, rząd, na podstawie konstytucji, uznał monarchę za niezdolnego do wypełniania obowiązków i przejął jego prerogatywy, sankcjonując ostatecznie nowe rozwiązania. Po kilkudziesięciu godzinach obie izby belgijskiego parlamentu uznały okres niezdolności monarchy do wypełniania swoich obowiązków za zakończony. Zmarły trzy lata później król Baudouin stał się postacią niezwykle ważną dla belgijskich katolików i belgijskiego Kościoła. Świadczy o tym choćby jego pomnik znajdujący się przed brukselską katedrą św. Michała i św. Guduli.
Powrót do średniowiecza
W trakcie wrześniowej pielgrzymki papież Franciszek oddał hołd królowi Baudouinowi w królewskiej krypcie w Laeken, modląc się przed grobem monarchy w towarzystwie jego bratanka – obecnego króla Belgów, Filipa I, i królowej Matyldy. Franciszek docenił odwagę króla Baudouina, a przepisy, których podpisania odmówił, nazwał „zabójczym prawem”, co wraz ze słowami wypowiedzianymi na pokładzie samolotu przed opuszczeniem Belgii wywołało gwałtowane reakcje.
Podczas Mszy św. na brukselskim stadionie, noszącym imię Baudouina, papież zapowiedział rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego belgijskiego monarchy, co spotkało się z aplauzem ze strony zgromadzonych wiernych.
Proces ten może natrafić na różne meandry, szczególnie, że chodzi o monarchę, który panował 42 lata. Jego niezwykle ważne dla belgijskich katolików dziedzictwo niewątpliwie będzie jednak nadal źródłem kontrowersji wśród Belgów, choćby ze względu na pozytywne wypowiedzi władcy na temat kolonialnej działalności króla Leopolda II w Kongo. To jedna z wielu kwestii, z którymi trzeba się będzie zmierzyć w trakcie procesu beatyfikacyjnego.
Nie należy się zatem spodziewać prędkiego wyniesienia na ołtarze króla Baudouina. Nie będzie to raczej również okazja szczególnie integrująca belgijskie społeczeństwo. Inaczej sprawa wyglądała choćby z beatyfikacją (1995) i kanonizacją (2009) św. Damiana De Veustera, misjonarza, który w XIX w. opiekował się trędowatymi na Hawajach, gdzie też zmarł z powodu trądu w wieku 49 lat. W 2005 r. widzowie flamandzkiej telewizji uznali nawet De Veustera za największego Belga w historii.
Wracając do Baudouina, jego proces beatyfikacyjny sam w sobie będzie niezwykły. Pierwsze skojarzenia z monarchami wynoszonymi na ołtarze prowadzą nas bowiem do średniowiecza, kiedy władcy z założenia uważani byli za wykonawców woli Bożej. Rzeczywiście wielu średniowiecznych władców zostało uznanych za świętych, na czele z Ludwikiem IX, uchodzącym za wzór chrześcijańskiego władcy.
Przypomnę jednak, że miała już miejsce beatyfikacja XX-wiecznego monarchy. W 2004 r. św. Jan Paweł II beatyfikował cesarza Karola I Habsburga. Ewentualna beatyfikacja króla Baudouina będzie oczywiście wielkim wydarzeniem dla belgijskiej rodziny królewskiej, tym bardziej, że belgijska dynastia jest bardzo młodą – obecny król Filip I to dopiero siódmy koronowany władca Belgii.
Spowiedź w muzeum
W niewielkiej belgijskiej miejscowości Han-sur-Lesse w Ardenach znajduje się Muzeum Życia Wiejskiego i Zawodów Zapomnianych. Ekspozycja poprzez manekiny, przedmioty i scenki rodzajowe prezentuje dawne profesje. Jedna ze scenek przedstawia księdza siedzącego w konfesjonale i spowiadającego dzieci. W symboliczny sposób ilustruje to, gdzie Belgowie, jako ogół społeczeństwa, umiejscowili Kościół katolicki.
Rzeczywistość muzealną charakteryzuje brak realnego wpływu na codzienność. Do muzeum możemy czasami zajrzeć, ale nie po to, aby miało ono wpływać na kształt naszego życia indywidualnego czy społecznego. W tym właśnie leży główna przyczyna medialno-politycznej wrzawy wokół wizyty papieża Franciszka w Belgii. Czas pokaże, na ile ewentualna beatyfikacja króla Baudouina będzie dla Belgów anachronicznym rytuałem, okazją do dyskusji o aborcji, a na ile przeżyciem religijnym.
Przeczytaj też: Franciszek: Nie „niepełnosprawność”, a „różne sprawności”