Być może jednym z najważniejszych zadań kolejnego etapu drogi synodalnej będzie precyzyjne odkrycie obecności Chrystusa także poza widzialnymi granicami Kościoła.
Niniejszy tekst został przedstawiony jako teologiczna i duchowa refleksja końcowa dla spotkania roboczego europejskich delegatów drugiej sesji synodu o synodalności w Rzymie. Spotkanie robocze odbyło się w sierpniu 2024 r. na Uniwersytecie Katolickim w Linzu. Wystąpienie, które poprzedziło obrady, można przeczytać tutaj
Okres, w którym podejmujemy pierwsze kroki odnowy synodalnej, przypomina biblijną Księgę Hioba, w której jedna katastrofa następuje po drugiej. Mamy do czynienia ze zmianami klimatycznymi, dewastacją środowiska, pandemiami chorób zakaźnych, masową emigracją, niezwykle groźnymi wojnami, politycznymi sukcesami populistów i nacjonalistów, infekcją fake newsów i teorii spiskowych, a także utratą społecznego kapitału zaufania do władz i instytucji.
Złe wieści trapią również Kościół w Europie – pogłębia się polaryzacja, a na światło dzienne wychodzą stare i nowe skandale seksualne oraz finansowe. Wiele osób w różnych krajach Europy opuszcza kościoły, spada frekwencja na nabożeństwach, a liczba powołań kapłańskich i zakonnych maleje.
Kiedy przyjaciele Hioba przyszli go pocieszyć, najpierw siedzieli z nim na ziemi przez długi czas i milczeli, ponieważ widzieli, że jego ból był tak wielki. Być może powinni byli milczeć i słuchać jeszcze dłużej.
Zamiast tego zasypali Hioba swoimi teologicznymi spekulacjami i moralnymi pouczeniami. Prawdopodobnie chcieli przede wszystkim chronić swoje własne poglądy i założenia religijne przed wstrząsami i kryzysami, jakie mogła wywołać konfrontacja z cierpieniem, złem i paradoksami życia.
Chwile ciszy, które stanowią część naszych spotkań roboczych, są jednym z najcenniejszych doświadczeń podczas podróży synodalnej. Proces synodalny może przynieść dobre owoce tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi wziąć w nawias nasze uprzedzenia i powszechne stereotypy myślowe, uważnie słuchać i starać się zrozumieć to, co Duch mówi do nas poprzez słowa innych, to, jak przemawia w głębi naszych serc i sumień, jak uczy nas dostrzegać to, co mówi dzisiaj do Kościołów.
Kultura słuchania obejmuje odwagę wsłuchiwania się we wszystko – w tym to, czego nie chcemy słyszeć, ponieważ podważyłoby to nasze pewniki, a czasem wręcz zmusiłoby nas do ponownego przemyślenia naszych obecnych koncepcji świata, Kościoła, a nawet Boga.
Naszym zadaniem jest tworzenie miejsc ciszy i refleksji, przestrzeni kontemplacyjnego podejścia do rzeczywistości, szkół duchowego rozeznawania, obserwatoriów odczytywania znaków czasu i laboratoriów odpowiedzialnego eksperymentowania. Te duchowe centra powinny być miejscami kontynuowania „rozmów w Duchu”.
Spotkania grup synodalnych nie mogą być pojmowane jedynie jako ograniczone przygotowania do Synodu w 2024 r., jako składowiska propozycji i poczekalnie dla zmian instytucjonalnych, które przyjdą z kościelnej „góry”. Zamiast tego powinny one być stale dostępnymi „centrami fitness”, służącymi do długoterminowego treningu, ośrodkami zaufania wpiętymi w sieć, która tworzy nieustający synodalny proces, prowadzący do stałej odnowy Kościoła.
Misja w postchrześcijańskiej Europie nie może być „rekonkwistą” lub wykopaliskami archeologicznymi, napędzanymi nostalgią za utraconą przeszłością
Konieczne jest ustanowienie posług w Kościele, które nie wymagają święceń, w tym posługi towarzyszenia duchowego. Posługa ta wymaga zarówno osobistego charyzmatu, jak i specjalnego wykształcenia, szkolenia i nadzoru. Jest to jedna z wielu posług w Kościele, dla których sprawowania Bóg obdarzył nas wielością charyzmatów – szczególnie kobiety – i musimy przestać obrażać Go naszą ignorancją co do Jego wolności i hojności.
Posługa Kościoła w epoce globalnej nie może ograniczać się do terytorialnych parafii. Tak samo, jak w innych sferach, tak i w przypadku Kościoła w epoce globalnej obowiązuje zasada: działaj lokalnie, myśl globalnie. Działanie lokalnie oznacza konieczność poszanowania kontekstu. To wymaga decentralizacji Kościoła, stosowania zasady pomocniczości, ale także solidarności – szacunku dla wzajemnych różnic.
Posługa kapelanów w szpitalach, wojsku, więzieniach jest awangardą tej misji Kościoła, otwartą dla wszystkich, nie tylko dla własnych członków.
Myślenie globalne oznacza nieustanne pogłębianie katolickości i ekumeniczności, uniwersalnej otwartości Kościoła, który jest sakramentem, czyli symbolem i narzędziem jedności całej ludzkości. Jest to cel eschatologiczny, który Kościół osiągnie w pełni dopiero w ramionach Boga, ale na który musimy nieustannie pracować, poszerzając horyzont naszego postrzegania świata i działania Boga w świecie. Katolicka jedność Kościoła musi być organicznym zjednoczeniem w różnorodności, a nie jednolitością i konformizmem systemów totalitarnych.
Wielu ludziom w Europie chrześcijaństwo wydaje się dziś słabe i wyczerpane. Wielu europejskich katolików, a zwłaszcza ci spośród nas, którzy są „rybakami ludzi”, ma dziś podobne odczucia do galilejskich rybaków na brzegu jeziora Genezaret, gdy ci po raz pierwszy spotkali Jezusa: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili” (Łk 5,1-11). Ale dla Jezusa właśnie ten moment był kairosem, w którym nawiązał kontakt z przyszłymi apostołami.
Jezus mówi nam to samo, co powiedział wyczerpanym rybakom: spróbujcie jeszcze raz, wypłyńcie na głębię. Spróbować ponownie to nie znaczy powtórzyć stare błędy. Potrzeba wytrwałości i odwagi, aby opuścić płyciznę i wypłynąć na pełne morze.
Chrześcijaństwo europejskie znajduje się w paradoksalnej sytuacji: jesteśmy mniejszością w społeczeństwie silnie pozbawionym wiary, które jednak nosi w swoich genach prawie dwa tysiące lat niezatartego doświadczenia wielu form chrześcijańskiej wiary. To dziedzictwo jest zarówno bogate, jak i obciążające.
Europejski sekularyzm i ateizm są również częścią tego dziedzictwa; przynajmniej niektórzy europejscy ateiści są ateistami „katolickimi” i „protestanckimi”. Nasza europejska Matka Kościół ma wielu nieuznanych potomków i „marnotrawnych synów i córki”.
Głębsze zrozumienie kultury europejskiej prowadzi nas do wielu zaskakujących spotkań z naszymi nieznanymi krewnymi. Musimy się jednak spodziewać tego, że dla wielu odkrycie naszej wspólnej genealogii nie będzie radosną niespodzianką. Powinniśmy się liczyć z tym, że nasze synodalne zaproszenie na rodzinne spotkanie zetknie się raczej z nieufnością niż wzajemnością. Odzyskanie utraconego zaufania wymaga cierpliwości i przekonującego świadectwa.
Dzisiejsza Europa jest terytorium misyjnym. Ale współcześni misjonarze w Europie są w zupełnie innej sytuacji niż ci, którzy towarzyszyli europejskim kolonizatorom u progu nowoczesności. Misja w postchrześcijańskiej Europie nie może być „rekonkwistą” lub wykopaliskami archeologicznymi, napędzanymi nostalgią za utraconą przeszłością.
Misja nie jest prozelityzmem; próba wtłoczenia przybyszów w nasze istniejące struktury instytucjonalne i mentalne przyniosłaby efekt przeciwny do zamierzonego. Spotkanie z poszukującymi jest okazją do poszerzenia tych granic i wzbogacenia Kościoła o ich doświadczenia. Misja w kontekście synodalności nie jest działaniem jednostronnym. Chodzi o towarzyszenie, dialog, szacunek, wzajemne wzbogacanie się. Jesteśmy świadkami Chrystusa, ale nie mamy monopolu na Chrystusa; Chrystus może również przemawiać do nas przez Innych.
Oprócz nowych przybyszów w Europie spotykamy również powroty niektórych „byłych katolików”, którzy przeszli głęboki wstrząs swojej wiary. Mówią: dzisiaj znowu wierzę w to, w co wierzyłem w dzieciństwie, ale wierzę w to inaczej. Musimy stworzyć przestrzeń dla dojrzałej wiary.
Proces sekularyzacji był ważnym etapem w dojrzewaniu wiary chrześcijańskiej. Nie tylko indywidualne „ciemne noce”, o których pisali mistycy, ale także zbiorowe ciemne noce są kluczową przemianą, metanoią, doświadczeniem wielkanocnym, uczestnictwem w krzyżu i zmartwychwstaniu. Sekularyzacja i upadek wielu form Kościoła mogą być rozumiane jako uczestnictwo w tajemnicy Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty, a tym samym reinterpretowane jako kairos, Boży dar, próba i wyzwanie.
Odnowa synodalna jest okazją do wejścia w nową epokę w historii chrześcijaństwa i doświadczenia przemieniającej mocy Zmartwychwstałego poprzez przemianę „ciała i duszy” Kościoła – jego mentalności i struktur.
Zmartwychwstanie nie było powrotem do wcześniejszego, poprzedniego stanu, ale otwarciem i dynamiczną obecnością zmartwychwstałego Chrystusa poprzez Ducha Świętego w życiu Kościoła. W ten sam sposób odnawiające przemiany Kościoła są również zawsze zaskakująco nowe, są przejawem pogłębiającej się obecności Chrystusa w Kościele, ale także w anonimowej formie poza jego widzialnymi granicami.
Chrześcijaństwo europejskie znajduje się w paradoksalnej sytuacji: jesteśmy mniejszością w społeczeństwie silnie pozbawionym wiary, które jednak nosi w swoich genach prawie dwa tysiące lat niezatartego doświadczenia wielu form chrześcijańskiej wiary
Być może jednym z najważniejszych zadań kolejnego etapu drogi synodalnej będzie precyzyjne odkrycie obecności Chrystusa także poza widzialnymi granicami Kościoła – cały kosmos, natura i kultura, owoce ziemi i owoce ludzkiej pracy noszą w sobie otwartość na eucharystyczną wszechobecność Chrystusa. Katolickość – a więc powszechność – i ekumeniczność chrześcijaństwa stanowią przeciwieństwo totalitarnych tendencji zamkniętych społeczeństw i sekciarskich religii.
W dzisiejszym świecie wiele religii – w tym niektóre formy chrześcijaństwa – stały się narzędziami politycznymi, służącymi do obrony tożsamości etnicznej lub cywilizacyjnej, instrumentami wojen kulturowych jednych przeciwko drugim. Chrześcijaństwo ma wyjątkowe zadanie podążania za kenotyczną misją Chrystusa, w którą wpisuje się odrzucenie pokusy egocentryzmu, zbiorowego narcyzmu i ideologicznego imperializmu.
Chrześcijaństwo nie jest skazane na bycie jedną z religii tożsamościowych. Nasza tożsamość nie jest czymś statycznym i zamkniętym; naszą tożsamością jest żywy Chrystus i Jego Duch. Nie musimy z niepokojem bronić naszej tożsamości, ale raczej nieustannie odkrywać ją na nowo, głębiej rozumieć i interpretować.
„Królestwo nasze jest nie z tego świata”. Nie jest to wezwanie do ucieczki od świata, ale zobowiązanie do zachowania otwartości w Kościele i w świecie na nieustanne przychodzenie Boga, który jest zawsze większy niż wszystkie nasze wyobrażenia o Nim. Twórzmy i utrzymujmy miejsca otwartości i czujności w Kościele i w świecie.
Na często zadawane pytanie, jaki jest cel i jakie są granice podróży synodalnej, musimy pokornie odpowiedzieć: nie wiemy. Podążamy za ojcem wiary, Abrahamem, który przyjął Boże wezwanie i wyruszył w podróż, nie wiedząc, dokąd zmierza. Musimy wciąż pytać, jak apostoł Tomasz: „Panie, nie wiemy dokąd idziesz, jak więc możemy znać drogę?” (J 14,5).
Jezus nie przedstawił nam szczegółowego planu działania, ale odpowiedział: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Ta odpowiedź jest światłem dla naszej podróży.
Tłum. KG
Przeczytaj również: Anateizm: nowe otwarcie dla wiary? Rozmowa z ks. Tomášem Halíkiem