Dialogi o wierze Scorsese Spadaro

Lato 2024, nr 2

Zamów

Miłośnik życia nie zapomni o swoich stworzeniach? Nadzieja na życie wieczne zwierząt

Edward Hicks, „Zwierzęta wchodzące do arki”, 1846. Fot. Wikimedia Commons

Ufamy, że w wieczności Bóg zaspokoi nasze tęsknoty za tymi, którzy odeszli. Czy obietnica ta dotyczy również zwierząt?

Kościół jak dotąd nie wypracował mocnych teologicznych argumentów, które rozstrzygnęłyby sprawę życia wiecznego zwierząt. Wszystko, co na ten temat możemy powiedzieć, ostatecznie opiera się na intuicji. Przede wszystkim intuicji relacji.

Może jest w tym opatrznościowy zamysł? „Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy” (1 Kor 8,2) – pisał Paweł Apostoł. I jeszcze jeden cytat, tym razem ze Starego Testamentu: „Daleko wam do tego, żebyście mogli przeniknąć do głębi ludzkiego serca i poznać tajniki ludzkiego ducha, a chcielibyście przeniknąć Tego, który stworzył wszystko” (Jdt 8,14). Widocznie pozostawienie pewnych spraw, takich jak życie wieczne zwierząt, musi, jak na razie, pozostać dla naszego dobra w sferze intuicji i nadziei.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Nie musimy więc po tej stronie nieba wiedzieć wszystkiego. Wystarczy obietnica, że Bóg zaspokoi nasze tęsknoty za bliskimi, którzy odeszli. Czy obietnica ta dotyczy również zwierząt? Pytanie pozostaje otwarte, warto jednak mimo wszystko zagłębić się w nie, poruszając się w granicach tego, co można powiedzieć.

Tylko życie się liczy

Poznanie wielkości i sprawiedliwości Boga może napawać lękiem. Tak było zresztą nie tylko w przypadku Izraelitów, ale także myślicieli pokroju Blaise’a Pascala. Ale droga wyznaczona od najstarszych ksiąg Starego Testamentu aż do Ewangelii pokazuje, że w miarę zbliżania się do Boga ludzka dusza napełnia się pokojem. Człowiek coraz lepiej poznaje wówczas Jego naturę, aby finalnie spocząć w Nim, wiedząc już, jak pisała Julianna z Norwich, że „wszystko będzie dobrze”.

„Wszystko jest Twoje, władny miłośniku życia” (Mdr 11,26) – mówi biblijna Księga Mądrości. Z tego krótkiego tekstu wynikają trzy zasadnicze wnioski: wszystko podlega władzy Boga, ma On moc uczynić wszystko, co zechce, a co najważniejsze – kocha życie. Jednocześnie z tekstu Księgi Rodzaju wiemy, że każde stworzenie ma w sobie neshama czy nefesh, czyli „dech życia”. Wszystko to jest dobre w oczach Stwórcy. On jest tego miłośnikiem.

Miłość Boga do zwierząt potwierdził Jezus. „Czyż nie sprzedaje się dwu wróbli za jednego asa?” (Mt 10,29) – pytał, wskazując tym samym na stworzenia niewiele warte w świecie ludzkich interesów. „A jednak żaden z nich nie spada na ziemię bez woli Ojca” (Mt 10,29). Inne tłumaczenia idą jeszcze dalej i, zgodnie ze składnią oryginału, mówią, że żaden wróbel nie spada na ziemię „bez Ojca”; bez Jego opieki, obecności, zamysłu. Z tekstu Ewangelii według św. Łukasza dowiadujemy się wręcz, że „żaden z nich nie jest zapomniany przez Boga” (Łk 12,6). A przecież z wielu innych fragmentów Pisma wiemy, że owa tajemnicza „pamięć” Boga to gwarant ostatecznego ocalenia.

Wszystko, co posiada „dech życia”, ostatecznie kieruje się do Dawcy tego „tchu”

Michał Gołębiowski

Udostępnij tekst

Pocieszające jest to nieustanne na kartach Starego i Nowego Testamentu przypominanie, że „w Jego rękach jest dusza wszystkiego, co żyje” (Hi 12,10) – tak człowieka, jak i zwierzęcia. Jeśli naprawdę poznalibyśmy miłość Boga, tak jak znali ją wielcy mistycy, to prawdopodobnie prawda o tym, że wszystko spoczywa w Jego rękach, całkowicie by nam wystarczała. Może dlatego Jezus przed swoim wniebowstąpieniem zalecił uczniom: „Idąc na cały świat, głoście Ewangelię wszystkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Dobra Nowina miała więc rozlać się na wszystkie istoty obdarzone „tchem życia”.

Czy miłość Boga do zwierząt może być jednak argumentem przemawiającym na rzecz ich obecności w niebie? W Kościele najczęściej spotkamy się z formułą autorstwa św. Tomasza z Akwinu, który wyszedł ze słusznego założenia, że istotą życia wiecznego jest uszczęśliwiające oglądanie Boga. Do tego zdolne są wyłącznie istoty obdarzone duszą rozumną. Zwierzęta zatrzymują się na zmysłowości, a więc zdaniem Akwinaty nie mogą uczestniczyć w naturze Boskiej.

Choć kontekstem dla rozważań św. Tomasza było pytanie o wieczny los stworzeń innych niż człowiek, to wbrew powszechnemu przekonaniu ograniczają się one raczej do ustaleń, jakiego statusu nie mogą posiadać zwierzęta w stosunku do ostatecznego przeznaczenia człowieka. Jest to zresztą całkiem jasne: stworzenia, które nie dysponują wolną wolą, lecz instynktami, nigdy świadomie nie zgrzeszyły, więc nie mogą się zbawić. Pytaniem zupełnie osobnym jest jednak to, czy skoro umierają i cierpią, to ich byt ogranicza się tylko do obecnego życia.

Bracia mniejsi, przymierze mniejsze

Wydaje się, że nadrzędną instancją jest tutaj wola Boża. Stać się może tylko to, czego On sam zechce. Boży zamysł wprawdzie nigdy nie stoi w sprzeczności z rozumem ani wyłożonym racjonalnie Objawieniem, lecz powinniśmy pamiętać, że nasza ziemska perspektywa pozostaje zbyt ograniczona, aby uchwycić całokształt Jego działań. Dlatego ważne, by prześledzić zawarte w Objawieniu ślady Boskiej woli wobec zwierząt.

Pierwsze wyraźne słowa na ten temat padły po opadnięciu wód potopu. „Pragnę zawrzeć przymierze z wami i z waszym potomstwem” – powiedział Bóg do Noego – „z wszelkimi istotami żywymi. które są wśród was: z ptakami, z bydłem i ze zwierzętami żyjącymi w lesie, i z wszystkimi stworzeniami, jakie wyszły z arki” (Rdz 9,9–10). Chyba wszyscy Ojcowie Kościoła jednogłośnie twierdzili, że słowa te stanowiły dla Izraelitów zapowiedź mającego nadejść zbawienia wiecznego. W zależności od kontekstu, prawdziwym potopem jest grzech, śmierć oraz kres tego świata. Arką, w której możemy przetrwać – okazuje się wiara i miłosierdzie Chrystusa.

Z Michałem Gołębiowskim rozmawia Damian Jankowski

Warto zauważyć istotny szczegół: w zacytowanej mowie Bóg potwierdził swoje przymierze aż trzykrotnie, za każdym razem wskazując nie tylko na człowieka, lecz także wspominając wszelkie inne stworzenia. Skoro więc dla nas, chrześcijan, obietnica dana Noemu stanowi obraz wiecznego zbawienia, to czy razem z nami nadzieję mogą żywić także zwierzęta ukryte w naszej arce? Pytanie to wydaje się zasadne tym bardziej, że przymierze dane ludziom po potopie miało odtąd obowiązywać „po wszystkie pokolenia” (Rdz 9,12), a sformułowanie to było przez Ojców interpretowane jako zapowiedź słowa „wieczność”.

O przymierzu Boga ze zwierzętami subtelnie wspominają także inne części Starego Testamentu. Księgę Jonasza, będącą jednym z najbardziej klasycznych biblijnych wykładów Bożego miłosierdzia, wieńczy obraz ocalenia Niniwy jako miasta przerażającego ucisku, zła i grzechu. Co ciekawe, prorok Jonasz jest w tym tekście postacią, która wyraża do Boga żal o to, że Jego łaska sięga aż do bezlitosnych pogan, choć, patrząc po ludzku, nie zasłużyli swoimi uczynkami na drugą szansę.

Pod koniec księgi Bóg uzasadnia swoje miłosierdzie wobec mieszkańców Niniwy, dodając: „Poza tym jest tam przecież takie mnóstwo zwierząt” (Jon 4,11). I choć w kontekście Starego Testamentu chodziło tu dosłownie o ratunek doczesny, to dla chrześcijan tekst ten również stanowi pewien obraz spraw wiecznych. Intuicję tę potwierdzają zresztą zapowiedzi proroków. „I zawrę w jej imieniu” – mówi Bóg do Ozeasza – „przymierze ze wszelką zwierzyną polną i ptactwem powietrznym i z ziemnymi gadami” (Oz 2,20). W czyim imieniu zawarte zostanie to przymierze? W imieniu Umiłowanej, której Małżonek da kiedyś wszystko, co było pragnieniem jej serca.

Nasze uświęcenie uświęca naturę

Biblia jest zawsze żywym słowem Boga. Spotyka się więc ono z wrażliwością człowieka w każdej epoce dziejów, będąc dziś tak samo aktualne, jak dawno temu. Ponieważ jednak nie jesteśmy ludźmi pozbawionymi korzeni i tożsamości, należy pytać także o świadectwa tradycji naszej wiary.

Ojcowie Kościoła nieszczególnie zajmowali się życiem zwierząt oraz ich statusem względem człowieka i Boga, zaś ich główne zainteresowania ze zrozumiałych względów kierowały się w stronę pytania: „Któż więc może być zbawiony?” (Mt 19,25). Wiele innych bardziej szczegółowych kwestii musiało zostać na tym etapie rozwoju teologii odsuniętych na później, bądź znajdowały jedynie częściową odpowiedź w homiliach czy listach.

Pomimo tego niektórzy Ojcowie Kościoła od czasu do czasu formułowali swoje myśli i nadzieje dotyczące całości Bożego stworzenia. Dla przykładu: Tertulian w traktacie „O modlitwie” stwierdził, że wół, kiedy ryczy, zanosi do Stwórcy swoją modlitwę, podobnie jak ptak, składając i rozkładając skrzydła na kształt krzyża. Sugeruje to, być może, pewną relację zwierząt do wieczności. I choć obraz Tertuliana może wydać się dziś nieco infantylny, to zawarta w nim została piękna intuicja: wszystko, co posiada „dech życia”, ostatecznie kieruje się do Dawcy tego „tchu”.

Najważniejszym nowotestamentowym tekstem, do którego w tej kwestii odwoływali się Ojcowie, jest ósmy rozdział Listu do Rzymian. „Stworzenie więc ufnie oczekuje objawienia się synów Bożych, gdyż zostało poddane marności – nie z własnej woli, ale przez Tego, kto je poddał – w nadziei, że zostanie wyrwane z zepsucia, które je zniewala, do wolności, którą jest chwała dzieci Bożych” (Rz 8, 19-21) – pisał Paweł Apostoł.

Dla św. Jana Chryzostoma sprawa wyglądała na oczywistą. To ze względu na nasz upadek całe stworzenie uległo zepsuciu. Tak więc – przez analogię – powracając do Boga, pociągamy za sobą całą resztę świata. Panowanie nad ziemią, które Bóg złożył w ręce Adama, nie oznaczało przecież hegemonii, lecz władzę świętą, podobną do władzy samego Stwórcy jako „miłośnika życia”. Polegała więc ona na przyjęciu odpowiedzialności, także w wymiarze wiecznym. Stąd św. Jan Chryzostom nie wzbraniał się przed stwierdzeniem, że „stworzenie bardzo boleje, czekając i spodziewając się tych dóbr”, które obiecane zostały dzieciom Bożym. Boleje zresztą nie na darmo. Przecież „ono także będzie wraz z tobą uczestniczyć w dobrach”.

Kilku innych Ojców potwierdziło tę intuicję. „Adam przez zmartwychwstanie uzyskał nieśmiertelność” – pisał Teodoret z Cyru – „zatem i one [tj. stworzenia] podobnie mają udział w nieśmiertelności”. To logika, którą można było wyczytać u proroka Ozeasza: „zwierzę polne” ocaleje przez wzgląd na Umiłowaną i jej zbawienie, niejako „w jej imieniu”, skoro do jej świata należały także relacje ze zwierzętami. Zdaniem Teodoreta, „stworzenie czerpie stąd nadzieję, iż i ono zostanie kiedyś wyzwolone z niewoli zepsucia”. A więc również zwierzęta mają nadzieję. W końcu „nadzieja zawieść nie może” (Rz 5,5).

W świetle tych interpretacji inaczej czytamy prorocze zapowiedzi mającej nadejść powszechnej harmonii. Nie mają już one znaczenia wyłącznie symbolicznego, lecz wyłania się także ich sens dosłowny. „Wilk i baranek paść się będą razem” – głosił Izajasz – „a lew będzie jadł słomę jak zwyczajny bawół” (Iz 65,25). I wreszcie wspaniały obraz zawarty w Apokalipsie: „Wszelkie stworzenie, które jest w niebie, na ziemi, pod ziemią, w morzu, i wszystko, co tylko w nich jest, wołało: Temu, który siedzi na tronie, oraz Barankowi błogosławieństwo, cześć, chwała i moc na wieki wieków” (Ap 5,13).

Wesprzyj Więź

Mówiąc jeszcze inaczej, przy ołtarzach Boga „nawet wróbel dom sobie znajduje i jaskółka gniazdo, gdzie złoży swe pisklęta” (Ps 84,4). Tak z ufnością modli się Psalmista. Można zapytać: czy miał na myśli ołtarze wyłącznie doczesne, czy też – jak to jest w przypadku większości tego rodzaju fragmentów – stanowią one cień i zapowiedź spraw przyszłych?

Ufność i poznawanie Boga, „miłośnika życia” – zamiast definitywnych odpowiedzi. Ostatecznie tylko tyle mamy. Może tak właśnie powinno być? Może „godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne”? A ostatecznie serce (zwłaszcza przemieniane przez łaskę) ma swoje racje.

Przeczytaj też: Umieramy ku życiu. O brzmieniu śmierci i mądrości starego hipisa

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.