Jesień 2024, nr 3

Zamów

(Nie)oczywistość kulturowa chrześcijaństwa a lekcje religii

Przewodniczący episkopatu abp Tadeusz Wojda podczas mszy w kościele św. Stanisława Kostki. Warszawa, 11 czerwca 2024 r. Przed nim: abp Józef Kupny, wiceprzewodniczący episkopatu, po prawej: kard. Grzegorz Ryś. Fot. BP KEP

Polscy biskupi zaczęli wyraźnie odróżniać lekcje religii od katechezy. Jak to przełożyć na podejście do programu lekcji w szkole?

Biskupi polscy dokonali w ostatnich miesiącach istotnego zwrotu językowego. Jeszcze w grudniu 2023 r., odpowiadając na ogłoszoną przez minister edukacji zapowiedź zmniejszenia wymiaru godzinowego lekcji religii w szkole, sekretarz generalny KEP bp Artur Miziński używał sformułowania „katecheza w szkole”. Mówił: „Nauczanie katechezy w szkołach i przedszkolach publicznych jest zagwarantowane w konkordacie”.

Natomiast już w lutym 2024 r. bp Wojciech Osiał w oświadczeniu Komisji Wychowania Katolickiego KEP i w wywiadach używał określenia „lekcje religii w szkole”. Od tej pory w oficjalnych wystąpieniach biskupów polskich jest używane niemal wyłącznie to sformułowanie.

Wyraźnie nie chodzi tu tylko o powierzchowną zmianę słownictwa, lecz o nowe spojrzenie na nauczanie religii w szkole. W czerwcu 2024 r., na konferencji prasowej po zakończeniu obrad Konferencji Episkopatu Polski, przewodniczący tego gremium przypomniał, że głównym ich tematem była nauka religii w szkole i katecheza w parafii. Cała wypowiedź abp. Tadeusza Wojdy była zbudowana wokół tej komplementarnej pary: lekcje religii w szkole – katecheza w parafii.

Aktualny przewodniczący KEP wyjaśniał: „Często mylimy te dwie rzeczy. Lekcja religii jest wprowadzeniem czy przybliżeniem wiary, ale też jest w kontekście historycznym, kulturowym i szerszym. Jest to forma ukazania, czym jest religia chrześcijańska, która w naszym kraju ma ponad 1000-letnią tradycję”. Podkreślił: „Dzisiaj widzimy, że lekcja religii w szkole powinna być bardziej lekcją religii i nie powinna być powielaniem katechezy. Natomiast katecheza przyparafialna to jest katecheza, która ma pogłębić relację z Jezusem Chrystusem, to jest kerygmat, czyli przepowiadanie, to jest katechumenat, czyli wprowadzenie w spotkanie z Jezusem Chrystusem” – podkreślił.

Skoro lekcje religii zostaną uznane za miejsce przekazywania wiedzy o treściach religijnych, to warto na nie zapraszać wszystkich, niezależnie od ich nastawienia do Kościoła

Ks. Jan Słomka

Udostępnij tekst

Wtedy także powiedział, że biskupi zadecydowali o dopracowaniu podstawy programowej, żeby lekcje religii w szkole i katechezy parafialne, które są wobec nich komplementarne, mogły być dla wiernych „dobrą ofertą formacyjną”. W związku z zapowiedzią dopracowania podstawy programowej lekcji religii w szkole chciałbym przedstawić kilka uwag natury teologicznej.

Czego już nie można zakładać

18 stycznia 2023 r. ks. prof. Janusz Mariański miał wykład gościnny na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Korzystając z wyników badań maturzystów, jakie prowadził cyklicznie od 1994 do 2016 r. w Puławach, przedstawiał przemiany religijności polskiej młodzieży w tym okresie.

Wybitny socjolog religii użył w trakcie tego wykładu określenia „oczywistość kulturowa chrześcijaństwa”. Stwierdził, że w przebadanym okresie wśród młodzieży ta oczywistość zanikła. Podobne stwierdzenia od dawna można znaleźć m.in. także na łamach „Więzi”.

„Oczywistość kulturowa chrześcijaństwa” to pojęcie socjologiczne, a nie teologiczne, ale twierdzenie o zaniku tej oczywistości dobrze opisuje także przemiany natury duchowej. Może więc być przydatne w refleksji teologicznej o programie lekcji religii w szkole publicznej.

Uświadomienie sobie, że w trakcie minionego ćwierćwiecza zanikła wśród polskiej młodzieży kulturowa oczywistość chrześcijaństwa, wydaje się niesłychanie istotne, gdy zaczynamy myśleć o odnowieniu podstawy programowej nauczania religii w szkole. Skoro tak, to podstawa ta podstawa nie może zakładać milcząco wielu oczywistości, które dla starszych pokoleń – a zwłaszcza dla układających tę podstawę – są tak oczywiste, że niezauważalne. Nie może zakładać kulturowej oczywistości chrześcijaństwa.

Wiara, czyli wolność

Jedną z takich oczywistości, które przestały nimi być, jest założenie przynależności do Kościoła, założenie wiary. Katecheta-nauczyciel religii nie może już zakładać, że jego uczniowie są wierzący – czasem może niepraktykujący, może obojętni, ale w jakiś sposób wierzący. Otóż takie założenie było możliwe dwadzieścia lat temu, ale już nie teraz.

Co więcej, prowadzenie lekcji religii bezkrytycznie oparte na założeniu oczywistości kulturowej chrześcijaństwa może być odbierane przez uczniów jako przemocowe. Zanik tej oczywistości nie owocuje bowiem spokojnym dystansem, lecz całym spektrum reakcji, zwłaszcza u młodzieży.

Młody człowiek jest bardzo wrażliwy na punkcie swojej wolności, a więc gdy czuje się wtłaczany w ramy, które są przez niego subiektywnie przeżywane jako obce, reaguje gwałtownie. Wobec tego lekcja religii powinna być oparta na założeniu, że uczniowie mają różne wrażliwości i nie chcą być niejako automatycznie uznawani za katolików. 

Zdobywanie wiedzy czy świadectwo wiary?

Można jednak z powyższym stwierdzeniem polemizować, wskazując, że lekcje religii w szkole są dobrowolne, a więc sam fakt wybrania przez rodziców lub uczniów lekcji religii można traktować jako deklarację wiary. To zastrzeżenie jest godne uwagi.

Faktycznie istnieje zagwarantowana prawnie możliwość wyboru i wynika ona ze szczególnego charakteru lekcji religii. Nie jest ona tym samym, co np. lekcja matematyki.

Skoro jednak aktualizacja podstawy programowej ma iść w kierunku uwzględniania szkolnego charakteru lekcji religii, warto większy nacisk położyć na ich szkolny właśnie, a nie katechetyczny charakter. Natomiast fakt wyboru uznać za chęć zdobycia wiedzy, nie zaś – świadectwo wiary.

Niektóre treści wiary zupełnie nie nadają się do przekazywania w szkole publicznej, gdyż należą do wymiaru misterium i miejscem ich przekazu powinna być katecheza prowadzona w środowisku wiary

Ks. Jan Słomka

Udostępnij tekst

Skomentowanie samego faktu możliwości wyboru jest dobrym momentem na pokazanie uczniom komplementarności lekcji religii w szkole i katechezy w parafii. To także szansa zaproszenia na te lekcje wszystkich, niezależnie od ich nastawienia do Kościoła. Lekcja religii zostanie w ten sposób jasno i wyraźnie przedstawiona jako miejsce przekazywania wiedzy o treściach religijnych.

Lekcja odmienna od pozostałych

Możliwość wyboru nie jest jedynym publicznym znakiem wyjątkowości lekcji religii. O wiele mocniejszym znakiem jest status nauczyciela. Otóż nauczyciel religii w szkole publicznej ma status wyjątkowy, który wynika z misji kanonicznej.

Jest to stan prawny, znany publicznie, kształtujący relacje między nauczycielami oraz relacje nauczyciela i uczniów. Tej sytuacji nie warto ukrywać ani bagatelizować jej znaczenia. Misja kanoniczna jest publicznym potwierdzeniem wiary nauczyciela i jego występowania w imieniu Kościoła. Inni nauczyciele też mogą być wierzącymi, praktykującymi katolikami, ale fakt misji kanonicznej wyróżnia nauczyciela religii. Wobec uczniów nie występuje on jako neutralny znawca religii katolickiej, ale właśnie jako przedstawiciel instytucji Kościoła.

To sprawia, że nawet wspomniany zwrot językowy i konsekwentne mówienie o lekcjach religii w szkole nie będzie oznaczało całkowitego zrównania ich z innymi lekcjami. Mają one inny status i ta odmienność ma swój instytucjonalny wyraz oraz praktyczne konsekwencje. Na lekcji religii katolickiej w szkole mamy do czynienia z taką sytuacją: nauczyciel/ka jest wierzącym katolikiem/wierzącą katoliczką, a uczniowie są różni. Lekcje religii są świadectwem wiary nauczyciela/nauczycielki.

Wracając do głównego wątku, ważne jest, aby uczniowie czuli się wolni, by nie przeżywali tych lekcji jako wtłaczania ich w kościelne ramy, które niektórzy z nich odczuwają jako obce i opresyjne. Powinno to być wprowadzanie w dziedzictwo kulturowe i duchowe, którego są beneficjentami. Wobec tego – teza pod dyskusję – lekcja religii w szkole nie powinna być miejscem, gdzie oczekuje się od uczniów słów lub gestów deklarujących-wyrażających wiarę.

Wprowadzenie w misterium

Wiara jest łaską, jest jedną z trzech cnót boskich. Wiara nie jest zatem formą wiedzy, ma inną naturę. Takie rozumienie teologiczne wiary trzeba uwzględnić przy układaniu nowej podstawy programowej lekcji religii w szkole. Lekcje religii w szkole publicznej są bowiem miejscem przekazywania wiedzy.

Ale przecież tej wiedzy nie da się zupełnie oddzielić od wiary, bo dotyczy ona treści, które są treściami wiary. Także dziedzictwo kulturowe, którego jesteśmy spadkobiercami i które nas ukształtowało, powstało przede wszystkim w wierze i z wiary.

Cyryl Jerozolimski głosił swoje katechezy do katechumenów jako ostatni etap przygotowania do chrztu oraz jako pouczenie pochrzcielne. A więc były to katechezy w ścisłym tego słowa rozumieniu. Na początku katechezy wstępnej przestrzegał słuchaczy, by nie opowiadali tego, co usłyszą, niechrześcijanom, gdyż „oni są poza tajemnicą”. Właśnie z tych zakazów Cyryla wyprowadzono pojęcie arcanum fidei, czyli zasadę tajemnicy wiary. Wśród patrologów toczyła się też dyskusja, czy chrześcijaństwo było religią misteryjną.

Dzisiaj, w kontekście dyskusji o lekcji religii w szkole, możemy zinterpretować przestrogę Cyryla nie jako zachętę do tworzenia aury tajemniczości, lecz jako świadectwo przeświadczenia, że katecheza jest możliwa tylko w kontekście wiary albo pragnienia wiary, czyli tylko wobec katechumenów, którzy wyrazili pragnienie chrztu i przeszli już pewne etapy przygotowawcze. Poza tym kontekstem treści przekazywane w katechezach są niezrozumiałe i narażone na wyszydzenie.

W ramach swych katechez Cyryl dokonuje wyraźnego podziału. Przed chrztem komentuje wyznanie wiary i ogólnie mówi o warunkach przyjęcia chrztu oraz jego owocach. Dopiero po chrzcie – w katechezach mistagogicznych, w zamkniętym kościele, na zgromadzeniach dostępnych tylko dla nowoochrzczonych i dawniej ochrzczonych chrześcijan – wyjaśnia tajemnice misteriów, czyli chrztu, namaszczania i Eucharystii. Tych katechez Cyryl długo nie spisywał. W odniesieniu do ich treści tajemnica, arcanum fidei,  była przestrzegana o wiele bardziej rygorystycznie.

O czym nie należy mówić w szkole

Przypominam tę znaną wszystkim teologom historię jako wprowadzenie do pytania o treści lekcji religii. Te lekcje odbywają się „poza tajemnicą”. Zanik kulturowej oczywistości chrześcijaństwa upodabnia naszą sytuację do czwartego wieku, kiedy to Cyryl głosił katechezy.

Zatem także dzisiaj, wybierając w ramach aktualizacji podstawy programowej treści lekcji religii, warto przypomnieć sobie regułę arcanum fidei i zastanowić się, które treści wiary zupełnie nie nadają się do przekazywania w szkole publicznej, gdyż należą do wymiaru misterium i miejscem ich przekazu powinna być katecheza prowadzona w środowisku wiary.

Wesprzyj Więź

Przykładowo jestem przekonany, że próby obrazowego wyjaśniania tajemnicy Trójcy Świętej oraz tajemnicy Eucharystii – Ciała i Krwi Pańskiej – nie powinny być w obecnej sytuacji kulturowej podejmowane na lekcjach religii w szkole publicznej. Czy ta lista powinna być dłuższa? Nie wiem.

Zaznaczam na koniec, że powyższe uwagi są refleksjami teoretyka, który wykłada na wydziale teologicznym, a katechezy prowadził tylko w salkach katechetycznych w latach 1985–1988. Zatem na cały żywy i różnorodny krajobraz nauczania religii w szkołach patrzę z oddali. Mam jednak nadzieję, że praktycy, znający codzienność nauczania religii, i teologowie przygotowujący nową postawę programową znajdą w powyższych teologicznych refleksjach jakąś pomoc w adekwatnym do obecnej sytuacji społecznej, kulturowej i duchowej układaniu programów tych lekcji. A przynajmniej – zaczyn do, jakże potrzebnych, dyskusji.

Przeczytaj także: Czy papież Franciszek zmienia doktrynę?

Podziel się

9
10
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.