Aktor miał 77 lat. „Aktorstwo zaczyna się od momentu, kiedy sobie głęboko spojrzycie w oczy. Ufność jest najważniejsza!” – mówił w rozmowie z ks. Andrzejem Lutrem „Myśmy się uodpornili. Rozmowy o dojrzałości”.
– Zawsze bałem się ludzi nieufnych, nie umiałem współpracować z nimi w teatrze. Teatr był dobrym papierkiem lakmusowym, bo tam musisz spojrzeć prosto w oczy komuś w tej fikcyjnej rzeczywistości, którą tworzysz i uwierzyć w nią. Jak widziałem, że ktoś jest niechętny, to ja nie potrafiłem w ogóle z nim nawiązać kontaktu na scenie. (…) bo widzę, że ktoś unika mojego wzroku, ktoś nie patrzy mi prosto w oczy. Nie umiem się przed nim otworzyć, nie umiem znaleźć dziecka w sobie, stojąc przed nim – mówił Jerzy Stuhr w rozmowie z ks. Andrzejem Lutrem, która ukazała się w formie książkowej nakładem wydawnictwa Mando.
Jerzy Stuhr był jednym z najwybitniejszych polskich aktorów oraz reżyserem i scenarzystą. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim i krakowskiej PWST, gdzie później był rektorem, rozpoczął karierę w Narodowym Starym Teatrze. Tam współpracował z wybitnymi reżyserami, takimi jak Andrzej Wajda, Konrad Swinarski i Jerzy Jarocki.
W latach 70. Jerzy Stuhr zdobył popularność dzięki roli Lutka Danielaka w filmie „Wodzirej” oraz Filipa Mosza w „Amatorze”. Współpraca z Krzysztofem Kieślowskim przyniosła mu role w takich filmach, jak „Dekalog: Dziesięć” i „Biały”. Stuhr wyróżniał się zarówno w dramacie, jak i w komedii, grając w filmach Juliusza Machulskiego, takich jak „Kingsajz” i „Seksmisja”. Jako reżyser zasłynął filmami „Historie miłosne” i „Pogoda na jutro”.
Przeczytaj również: Jerzy Stuhr: Odklerykalizować Kościół