Zima 2024, nr 4

Zamów

Teologia w dialogu. Cz. 1: nauka i krytyka

Niewierny Tomasz, Caravaggio. Fot. Creative Commons

Krytyka – nie tylko ze strony teologii, ale także przyjmowanie przez teologię nauki jako instancji krytycznej – jest najważniejszym elementem dialogu między teologią a nauką nowożytną.

Tekst stanowi pierwszą część dwuczęściowego cyklu poświęconego transcyscyplinarności teologii. W tekście drugim podjęta zostanie problematyka relacji teologii wobec nauk humanistycznych.

W liście apostolskim „Ad theologiam promovendam” Franciszek wskazał kilka postulatów dla teologii. Tutaj chciałbym skomentować jeden z nich – postulat transdyscyplinarności teologii. 

Papież tak go przedstawia: „Jest to podejście transdyscyplinarne, czyli interdyscyplinarne w mocnym sensie, w odróżnieniu od multidyscyplinarności, rozumianej jako interdyscyplinarność w słabym sensie. Ta ostatnia z pewnością sprzyja lepszemu zrozumieniu przedmiotu badań poprzez rozpatrywanie go z kilku punktów widzenia, które jednak pozostają komplementarne i odrębne.

Natomiast o transdyscyplinarności należy myśleć «jako umiejscowieniu i rozwoju wszelkiej wiedzy w obrębie przestrzeni Światła i Życia oferowanej przez Mądrość, która emanuje z Objawienia Boga» (konstytucja apostolska „Veritatis gaudium”, wstęp, 4c). Stąd też wypływa niełatwe zadanie dla teologii, aby potrafiła odnieść się do nowych kategorii wypracowanych przez inne nauki, oraz wykorzystać je do zgłębiania i komunikowania prawd wiary, do przekazywania nauczania Jezusa w dzisiejszych językach. Ale niech to robi w sposób właściwy teologii, nie wyrzekając się krytycznego spojrzenia”. 

W swoim komentarzu skupię się na relacji teologii do nauk eksperymentalnych, w tym psychologii i nauk społecznych, czyli tych wszystkich dziedzin nauki, które mieszczą się w kategorii science. Pominę pytanie o to, jak można rozumieć transdyscyplinarność teologii wobec nauk humanistycznych, w tym filozofii.

Transcendencja perspektywy teologicznej

Franciszek pisze o „umiejscowieniu i rozwoju wszelkiej wiedzy w obrębie przestrzeni Światła i Życia oferowanej przez Mądrość, która emanuje z Objawienia Boga”. Owo „umiejscowienie” jest niewątpliwie zadaniem teologii. A punktem wyjścia dla wypełniania tego zadania staje się oparte na wierze pojmowanie całej rzeczywistości. Podstawową strukturę rzeczywistości, gdy spoglądamy na nią z perspektywy Objawienia, ujmujemy słowem „stworzenie”.  Wewnątrz tej kategorii mieści się cała rzeczywistość poznawalna naukowo. Przy czym zobaczenie poznawalnej naukowo rzeczywistości jako stworzenia jest poza zasięgiem poznania naukowego.

Teologia nie łata dziur w metodach badań i rezultatach poznawczych wiedzy naukowej. Nie jest także możliwe, aby teolog pokazał badaczowi, że taki lub inny rezultat poznawczy jest śladem obecności Boga w stworzeniu

Ks. Jan Słomka

Udostępnij tekst

Inaczej mówiąc: nauka nie może udowodnić, że świat został stworzony, ani nie może tego stwierdzenia obalić. „Stworzenie” jest kategorią całkowicie i nieprzekraczalnie pozanaukową. Natomiast ta perspektywa – ujmowanie świata jako stworzenia – jest podstawową kategorią poznania teologicznego, czyli, jak pisze Franciszek, „definiuje z epistemicznego punktu widzenia status teologii”. To perspektywa transcendentna wobec perspektywy nauki.

Przypomnienie o tej różnicy perspektyw jest niezbędną podstawą dla rozważenia, jak rozumieć Franciszkowy postulat transdyscyplinarności teologii.

Immanencja wiedzy naukowej

Chrześcijańska wiara, że świat jest stworzeniem, odrzuca panteizm. Bóg jest transcendentny wobec całej rzeczywistości stworzonej, którą nazywamy światem. Nawet jeżeli mówimy o obecności Boga w stworzeniu, owa „obecność” jest tak rozumiana, że nie usuwa transcendencji. Dlatego dobrze jest raz po raz przywoływać metaforę śladu: w rzeczywistości stworzonej dostrzegamy ślady Bożej obecności. W metaforze śladu – wyraźniej niż w słowie „obecność” – zachowuje się pamięć o transcendencji Boga wobec stworzenia. 

Także wobec człowieka, obrazu Boga, który człowiek nosi w sobie, Bóg jest transcendentny. Jeżeli mówimy, że Bóg mieszka w sercu człowieka, nie twierdzimy, że jest jakąkolwiek częścią serca ludzkiego. Owo zamieszkiwanie, tak samo, jak bliskość Boga, nie niweluje Jego transcendencji. 

Właśnie transcendencja Boga sprawia, że nauka nowożytna, science, nie może poznawać Go swoimi metodami. To twierdzenie dotyczy w całej rozciągłości działania Boga, czyli łaski. 

Skoro działanie Boga jest kategorią niedostępną dla nauki, a fakt stworzenia ujmowany jako dzieło Boga nie jest faktem poznawalnym naukowo, to tym bardziej Bóg jako Stwórca nie jest przedmiotem poznania naukowego. Nauka bada świat, rzeczywistość, od wewnątrz. Matematyka w jakiś sposób opisuje wewnętrzną strukturę świata, ujmuje tę strukturę formalnie, w pewnym sensie „od zewnątrz”, ale nie jest wobec świata transcendentna w ten sam sposób, jak Bóg jest transcendentny wobec stworzenia.

Te twierdzenia są szczególnie istotne w odniesieniu do człowieka, stworzenia i obrazu Boga. Żadna nauka nie jest w stanie swoimi metodami badać człowieka jako stworzenia, a tym bardziej nie ma narzędzi, aby rozpoznać, zweryfikować pozytywnie lub negatywnie twierdzenie o człowieku jako obrazie Boga.

Teologia jako krytyka

Z przedstawionych twierdzeń możemy wyprowadzić wniosek praktyczny. Otóż w dialogu z naukami, science, rola teologa jest w pierwszym rzędzie rolą krytyczną wobec procedur i wyników badań. Aby lepiej zrozumieć specyfikę tej krytyki, spójrzmy na wiedzę naukową od strony teologii. Teologia nie dodaje do żadnej dziedziny nauki żadnej dodatkowej wiedzy. A w szczególności nie uzupełnia wiedzy naukowej o treści czy sposoby poznania, które otwierałyby nauce drogę do rozpoznania człowieka jako stworzenia, obrazu Boga oraz Boga jako Stwórcy.

Teologia nie łata dziur w metodach badań i rezultatach poznawczych wiedzy naukowej. Nie jest także możliwe, by teolog pokazał badaczowi, że taki lub inny rezultat poznawczy jest śladem obecności Boga w stworzeniu. Nawet jeżeli sam badacz stwierdzi, że w wynikach prowadzonych badań dostrzegł ślad obecności Boga – to jego stwierdzenie pozostaje nienaukowe. Włączenie takiego twierdzenia do rezultatów poznawczych badań naukowych jako równorzędnego z innymi rezultatami byłoby rażącym naruszeniem metodologii naukowej.

Krytyczny głos teologa powinien wskazywać na momenty wykraczania badań naukowych poza ich własny rygor metodologiczny, a tym są nieuprawnione uogólnianie i uproszczenia wynikające z założenia, że nauka potrafi objąć całość rzeczywistości. Takie założenie jest często przyjmowane przez badaczy bezkrytycznie, jako oczywistość. Aby móc kompetentnie prowadzić taką krytykę, teolog powinien mieć odpowiednie narzędzia intelektualne wypracowane w trakcie studiowania teologii, czyli zgłębiania Mądrości, „która emanuje z Objawienia Boga”.

Pięknym przykładem tekstu teologicznego transdyscyplinarnie krytycznego wobec osiągnięć techniki jest przemówienie Franciszka wygłoszone 14 czerwca 2024 r. podczas szczytu G-7 w Borgo Egnazia.

Krytyka multidyscyplinarności słabej

Teologia powinna więc poddawać badania naukowe i ich wyniki krytyce, ale ta krytyka nie może polegać na konfrontowaniu twierdzeń naukowych z twierdzeniami teologicznymi czy doktrynalnymi. Taka konfrontacja ustawiłaby teologię i doktrynę na pozycji równej z naukami, a więc nie odpowiada postulatowi transdyscyplinarności. Trzymając się rozróżnienia Franciszka: takie ustawienie teologii i prowadzonej przez teologów krytyki byłoby realizacją: „multidyscyplinarności, rozumianej jako interdyscyplinarność w słabym sensie. Ta ostatnia z pewnością sprzyja lepszemu zrozumieniu przedmiotu badań poprzez rozpatrywanie go z kilku punktów widzenia, które jednak pozostają komplementarne i odrębne”.

A zatem takie pozycjonowanie teologii w relacji do różnych dyscyplin naukowych oznaczyłoby, że teologia uznaje siebie za jedną z wielu takich dyscyplin, poznającą rzeczywistość analogicznie do innych dyscyplin. Co prawda teologia wskazywałaby zupełnie szczególny przedmiot swojego poznania – Boga – oraz na wynikające z tej szczególności wyjątkowe metody poznawcze. Pozostawałaby jednak „w jednym szeregu” z innymi naukami i uznawałaby prowadzone przez siebie badania za „komplementarne i odrębne” wobec badań naukowych.

Byłoby to świadectwo pewnego głębokiego założenia teologicznego, które uważam za co najmniej ryzykowne, czyli słabego, a według mnie zbyt słabego, rozpoznania transcendencji Boga Stwórcy wobec stworzenia, a tym bardziej wobec rzeczywistości poznawalnej naukowo.

Pożytek dla teologii 

Teraz trzeba zapytać: czego teologia może nauczyć się od nauki nowożytnej? Odpowiedź na to pytanie można streścić w tym samym słowie, które wyznacza stosunek teologii do nauki – krytyka. Gdyż również wiedza przynoszona przez tę naukę jest instancją krytyczną dla teologii. Na przykład, zanim nauka odkryła długotrwałość i złożoność rozwoju życia na ziemi, teologia mogła przyjmować opowieść o Adamie i Ewie w naiwnej dosłowności. Podobna historia dotyczy miejsca Ziemi we Wszechświecie. Nauka zdetronizowała Ziemię, przesunęła ją z fizycznego centrum, wokół którego krążą Słońce, Księżyc, gwiazdy, na peryferie kosmosu.

W szczególny sposób autokrytykę teologii wymuszają nowożytne studia nad człowiekiem. Dla przykładu: psychologia jest ważną instancją krytyczną dla teologii duchowości. Wzajemna relacja teologii duchowości i psychologii jest ciągle istotnym i aktualnym problemem, jaki powinni rozważać teologowie duchowości. Dalszy ciąg tej dyskusji  jest wymuszany przez rozwój genetyki i technik opartych na genetyce. Kolejne osiągnięcia tych nauk i technik stawiają pytania całej teologii, a nie tylko teologii moralnej i duchowości.

Idźmy dalej: neuronauki i oparte na ich wynikach algorytmy sztucznej inteligencji stawiają pytanie o to, co jest odrębnego, innego niż obieg sygnałów elektrycznych, w naszym myśleniu. Wyzwanie wobec teologii, jakie niesie ze sobą takie pytanie, jest ogromne.

Wspomniane wcześniej przemówienie Franciszka to przykład podjęcia tego wyzwania. Jest ono świadectwem nie tylko krytyki teologicznej, ale też poważnego potraktowania wyników badań i rozwoju technologii: przyjmowania do wiadomości ich skutków antropologicznych i wynikającej stąd konieczności nowej refleksji teologicznej.

Asymetria relacji

W tych, ale też w innych przypadkach, relacja teologii i nauki okazuje się więc obustronnie krytyczna, ale nie symetryczna. Patrząc od strony teologa: teolog poddaje krytyce wyniki badań naukowych. Jednocześnie studiując rezultaty tych badań, poddaje krytyce swoje założenia i punkty wyjścia myślenia teologicznego, które do tej pory przyjmował jako oczywiste, a więc bezkrytycznie. 

Innymi słowy: wyniki badań naukowych obnażają naiwności w myśleniu teologicznym i w ten sposób zmuszają teologów do wysiłku. Jednak teolog, choć powinien wsłuchiwać się w głos nauki z całą powagą, nie może oddać nauce ostatniego słowa, czyli uznać jakiegokolwiek rezultatu badań naukowych za twierdzenie teologiczne. W kwestiach najważniejszych, dotyczących natury człowieka i sensu istnienia świata, teolog musi mieć odwagę uznania perspektywy Objawienia i wiary za perspektywę podstawową. 

Pożytki dla badań naukowych

Prowadzę to rozważanie jako teolog i z perspektywy teologicznej. Nie udaję bezstronnego obserwatora analizującego obiektywnie, z boku, relację teologii i nauki. Dlatego na pierwszym miejscu przedstawiam, jak teolog powinien podejmować krytykę nauki oraz przyjmować krytykę wynikającą z osiągnięć naukowych. Ale powinienem także, właśnie jako teolog, podjąć próbę pokazania badaczowi poznającemu rzeczywistość metodami naukowymi, jaki może mieć pożytek z dialogu z teologią. Wydaje się, że taka refleksja jest szczególnie ważna dla wierzącego naukowca, choć może być ciekawa także dla badacza niewierzącego lub obojętnego religijnie.

Sądzę, że badacz wsłuchujący się w krytyczny głos teologii znajdzie tam przestrogę, aby nie przekraczał granic wyznaczonych przez metodologię uprawianej przez niego nauki. Znajdzie też taką krytykę, jakiej nie dostarczy żadne spojrzenie z wnętrza nauki. A przecież każdy naukowiec wie, że porządna krytyka jest tlenem badań naukowych. Przede wszystkim badacz znajdzie w głosie teologii przypomnienie, że rzeczywistość jest zawsze większa od tego, co może o niej powiedzieć nauka i jej badania.

Takie przypominanie o granicy poznania naukowego może być – wbrew intuicyjnemu rozumieniu słowa granica – otwierające, a nie zamykające. Rzeczywistość stworzona ma w sobie odblask nieskończoności Boga Stwórcy. A więc jakiś rodzaj nieskończoności. Badanie naukowe tej rzeczywistości jest zatem także studiowaniem nieskończoności. Badacz nie musi się lękać, że w trakcie badań niechcący przekroczy granicę, zdemaskuje tajemnicę stworzenia.

W tych dziedzinach, które zajmują się człowiekiem, świadomość, że przedmiotem badań jest stworzenie „na obraz Boży”, ma szczególne znaczenie. Wszystkie powyższe uwagi zachowują swoją ważność, ale  właśnie wiara daje najmocniejszą podstawę do zachowania szacunku wobec nieskończonej godności człowieka, w tym do zachowania wiary w wolność, jako podstawowego znaku wyjątkowości człowieka.

Dialog polega na krytyce obustronnej, ale nie oznacza to, iż rozważana relacja nauki i teologii jest symetryczna

Ks. Jan Słomka

Udostępnij tekst

Wydaje się bowiem, że współczesna nauka – jeżeli jej wyniki potraktować bez krytycznego spojrzenia wiary i teologii – całkowicie rozmontowuje, dekonstruuje wolność człowieka, redukując ją do subiektywnej iluzji. Warto w tym miejscu odnotować, że taki totalny naukowy demontaż wolności człowieka idzie w parze z jej absolutyzacją na poziomie relacji społecznych. To paradoks godzien osobnej refleksji teologicznej.

Pamięć o nieskończonej godności człowieka, dignitas infinita, chroni badacza przed redukcją człowieka do przedmiotu, przed pokusami przyznania wynikom badań eksperymentów naukowych znaczenia ostatecznego. To pamięć o tym, że z całego stworzenia właśnie człowiek jest, jeśli tak można powiedzieć, nieskończonością zupełnie szczególną i niepowtarzalną.

Teologia w służbie ewangelizacji

Franciszek ściśle łączy postulat transdyscyplinarności ze wskazaniem na misyjność teologii. Żyjemy w świecie przekształconym i coraz szybciej przekształcanym przez naukę i technikę. Te przekształcenia zdają się dotykać także natury ludzkiej. Głoszenie nauki Jezusa nie może ignorować tych przemian, musi jakoś odpowiadać na rodzące się pytania. Nie zrobi tego bez refleksji teologicznej ujmującej całość tych przemian w świetle Objawienia.

Uwzględnianie w ewangelizacji współczesnego środowiska kulturowego obejmuje także język. Franciszek wzywa, abyśmy głosili naukę Jezusa w dzisiejszych językach. A więc sięganie do języków powstających w przestrzeniach nauki i techniki – ich słownictwa, frazeologii i metaforyki – nie tylko nie jest zakazane, ale okazuje się niezbędne. Choć właśnie w odniesieniu do języka wyjątkowo ważne jest zachowanie ducha krytycznego.

Na pewno wprowadzanie do ewangelizacji języka współczesnej nauki i techniki nie może być prostym przenoszeniem tegoż języka do wnętrza teologii i ewangelizacji. Język nigdy nie jest neutralny, nie da się go oderwać od sposobu myślenia i paradygmatu postrzegania rzeczywistości. A więc język nauki przeniesiony bez krytycznego namysłu do teologii i ewangelizacji nieuchronnie ściąga teologię do poziomu jednej z wielu dyscyplin naukowych, a głoszenie nauki Jezusa redukuje do prezentowania jednego z wielu ludzkich nauk i poglądów. 

Dlatego każde sięgnięcie do języka nauki musi być gestem krytycznym, wynikającym z krytycznego dialogu teologii z naukami nowożytnymi, a taki gest jest możliwy tylko w teologii zachowującej swoją transdyscyplinarną perspektywę.

***

Spróbujmy podsumować te rozważania. Podstawą transdyscyplinarności teologii jest jej oparcie na Objawieniu, czyli wierze w Boga, stworzyciela nieba i ziemi. Mądrość emanująca z Objawienia daje teologii wyjątkową perspektywę, transcendentną wobec wszystkich nauk, wobec całej wiedzy naukowej. Transdyscyplinarność teologii wyraża się jako krytyczna rola teologii wobec poznania naukowego. 

Właśnie krytyka, nie tylko ze strony teologii, ale także przyjmowanie przez teologię rezultatów badań naukowych jako instancji krytycznej, oczyszczającej myślenie teologiczne, jest chyba najważniejszym elementem dialogu między teologią a nauką nowożytną. Wzajemna inspiracja, choć w tym dialogu też raz po raz może się pojawiać, jest mniej istotna. 

Co prawda dialog polega na krytyce obustronnej, ale nie oznacza to, iż rozważana relacja nauki i teologii pozostaje symetryczna. Podstawą asymetrii jest przedstawiona na początku naszego rozważania perspektywa teologiczna: oparte na wierze w Boga Stworzyciela transcendentnego wobec świata spojrzenie na rzeczywistość jako stworzenie, czyli spojrzenie transcendentne wobec perspektywy naukowej. 

Wesprzyj Więź

Taka perspektywa okazuje się niezbędnym elementem głoszenia nauki Jezusa. Jeżeli bowiem ta nauka ma docierać do człowieka żyjącego tu i teraz, nie może ignorować przekształconej przez technikę rzeczywistości, w której żyjemy. Musi pokazywać tę rzeczywistość, a zwłaszcza jej znaczenie dla naszego życia, w świetle Objawienia.

Ważnym owocem takiego rozumienia relacji teologii do nauk nowożytnych jest sposób przyjmowania elementów języka nauki i techniki do refleksji teologicznej i do głoszenia nauczania Jezusa.

Przeczytaj również: Nowy paradygmat teologii

Podziel się

1
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.