Przewodniczący polskiego episkopatu póki co nie idzie w ślady biskupa Romero. Nie tylko nie staje po stronie skrzywdzonych, ale wręcz mógł brać udział w ich systematycznym dokrzywdzaniu.
Edytorial do wydania tygodnika „Więź co Tydzień” z 9 maja 2024:
Gdy w marcu Konferencja Episkopatu Polski wybrała na nowego przewodniczącego abp. Tadeusza Wojdę, pisaliśmy w Więź.pl, że wśród biskupów zwyciężyła opcja – w najlepszym razie – nijakości. Bezpiecznie wybrali kontynuatora dotychczasowej linii sprawowania władzy w episkopacie, człowieka, który jako biskup wykazywał się bylejakością, zaniedbaniami i niedotrzymywaniem obietnic.
Nie chodziło o atak na abp. Wojdę jako takiego – przecież on sam siebie nie wybrał, a historia zna wielu takich, którzy „dorastali” do bardziej odpowiedzialnej funkcji, gdy ją obejmowali. Przykładem może być Oscar Romero, który z mało wyrazistego biskupa stał się rzecznikiem, obrońcą i opiekunem ubogich mieszkańców Salwadoru w obliczu ich wyzysku przez rządzącą juntę i szalenie bogatych latyfundystów. W końcu Kościół ogłosił go świętym.
Niestety, nowy przewodniczący episkopatu póki co nie idzie w ślady Romero. Nie tylko nie staje po stronie ofiar, w tym wypadku molestowania seksualnego, ale wręcz – jak pokazuje w swoim potężnym, naprawdę kompleksowym śledztwie Zbigniew Nosowski – mógł brać udział w ich systematycznym dokrzywdzaniu, ignorowaniu i bagatelizowaniu krzywd. I to pomimo tego, że nauczanie Kościoła od lat akcentuje konieczność preferencyjnego traktowania skrzywdzonych, serdecznego wysłuchania ich skarg i odpowiedniego wyjaśnienia spraw.
O tym, czy rzeczywiście tak było, zdecydują oczywiście odpowiednie instytucje Kurii Rzymskiej. Ciekawe, czy same będą w tym transparentne i potraktują skrzywdzone osoby z należytym szacunkiem, bo z tym do tej pory różnie bywało.
Sprawa ta, jak wiele innych w ostatnich latach, skłania wierzących do postawienia sobie pytania: jaki sens ma dla chrześcijan trwanie wewnątrz trawionej kryzysem i mocno skompromitowanej instytucji? Marek Kita, autor książki „Zostać w Kościele / Zostać Kościołem”, majowej premiery Wydawnictwa Więź, twierdzi, że w istocie chodzi o coś innego: potrzebujemy nie tyle stanięcia murem za Kościołem, jaki znamy, ile powrotu do źródeł, a zarazem wyjścia naprzód, ku prorockim wyzwaniom.
Na początek wystarczy domaganie się od biskupów „stanięcia w prawdzie”, dotychczas zazwyczaj adresowanego przez hierarchów do innych. Najwyższa pora spojrzeć w lustro.
Przeczytaj też: Nikt nie powinien błagać o sprawiedliwość w Kościele. Co widzi psychoterapeutka