Młodzi ludzie chcą poczuć miłość Boga, ale jeśli są piętnowani, mogą odrzucić to pragnienie bezpowrotnie. Może zamiast oskarżać młodzież o demoralizację, warto by było coś im zaproponować?
Pod koniec marca księża z parafii św. Marcina w Żninie wydali oświadczenie (opublikowane na Facebooku parafii i odczytywane podczas niedzielnych mszy), że są „zaskoczeni i zbulwersowani” postawą niektórych parafian, którzy w czasie Wielkiego Postu „nie tylko organizują, ale uczestniczą w dyskotekach i zabawach okolicznościowych”. Duchowni stwierdzili, że „taka postawa jest amoralna, niewychowawcza i stanowi ogromne zgorszenie dla wszystkich wierzących”.
Na oświadczenie zareagował ordynariusz diecezji, abp Wojciech Polak, który poprosił księdza dziekana, by zwrócił uwagę duszpasterzy ze Żnina na odpowiedni styl i formę komunikowania się z wiernymi.
Publikujemy list otwarty, który otrzymaliśmy od czytelnika, a skierowany do księży z parafii św. Marcina:
Drodzy księża parafii św. Marcina w Żninie,
z niedowierzaniem przeczytałem wydane przez was oświadczenie: „My, kapłani, jesteśmy zaskoczeni i zbulwersowani postawą w okresie Wielkiego Postu parafian, którzy organizują, uczestniczą w dyskotekach i zabawach. Taka postawa jest amoralna, niewychowawcza i stanowi ogromne zgorszenie”.
Wydajecie i odczytujecie to oświadczenie w kilka dni po tym, jak na plebanii, u księdza, który jest sędzią w sądzie biskupim, w niewyjaśnionych okolicznościach umiera 21-letni chłopak. Co więcej, ów ksiądz zostaje zatrzymany pod zarzutem posiadania narkotyków. Czy to was nie bulwersuje? Nie sieje w waszym zacnym gronie „ogromnego zgorszenia”?
A jak my, wierzący, mamy zareagować na to, co dzieje się ze stanem kapłańskim w Polsce? Ksiądz proboszcz [z Sosnowca] przeprasza za zachowanie księdza rezydenta. Ale za co przeprasza? Przecież nie za to, że podczas spowiedzi na plebanii zmarł penitent. Przeprasza za nieobyczajne zachowanie księdza mieszkającego na plebanii, za to, że posiadał narkotyki i za to, co zrobił z tym młodym chłopakiem. A co dokładnie? Możemy się domyślać. Jednak, będąc szczerym, nie musimy, bo doskonale wiemy i widzimy, jak wszystko zamiatane jest pod całunem zmowy milczenia.
My, jako wierni, mamy już tego dosyć. W Sosnowcu ksiądz zamordował diakona, a potem popełnił samobójstwo. W Dąbrowie Górniczej księża zorganizowali sobie narkotykową orgię z udziałem płatnych chłopaków do towarzystwa. Jeden z uczestniczących w niej księży nie chciał wpuścić służb medycznych do nieprzytomnego mężczyzny. W innym przypadku pijany ksiądz przewracał się na cmentarzu podczas odprawiania pogrzebu. Następny został zatrzymany na skutek zarzutów związanych z przestępstwami finansowymi.
Księży pedofilów trudno już zliczyć. Co chwilę papież Franciszek odwołuje kolejnych biskupów za to, że nie stanęli na wysokości powierzonych obowiązków, za to, że chronili sprawców zbrodni dokonywanych na dzieciach, a ofiarom nie potrafią nawet powiedzieć „przepraszam”. Czy to „przepraszam” coś zmienia? Dla ofiary pewnie nic – ale przynajmniej wzbudza świadomość, iż zbrodniarz stara się sprawiać wrażenie żałującego za popełnione grzechy.
Czy dla was naprawdę jest aż tak ogromnym zgorszeniem to, że młodzi potańczą sobie podczas Postu, a nie to, co robią wasi koledzy w stanie kapłaństwa? Nabieram wrażenia, że wielu z was nadało swoim zboczeniom i wynaturzeniom status normy. Osoby na zabawie tanecznej w remizie siały ogromne zgorszenie? W nawiązaniu do tego chciałbym was zapytać: ile osób odeszło z Kościoła z tego powodu? A ile osób odchodzi z powodu niekończących się skandali w wykonaniu polskich księży?
W okresie mojego dorastania popularne było sformułowanie: „Bóg cię kocha”. I ja chciałem poczuć tę miłość, jednak miałem wrażenie, że to taki slogan, za którym nic nie idzie. I dzisiaj chyba nic się nie zmieniło. Młodzi ludzie chcą poczuć miłość Boga, ale jeśli są piętnowani, poprzez wydawanie tego typu oświadczeń, to mogą tej miłości nie poczuć, a wręcz przeciwnie – odrzucić to pragnienie bezpowrotnie.
Może zamiast piętnować i oskarżać młodzież o demoralizowanie, warto by było coś im zaproponować? Z ciekawą inicjatywą wyszedł „ksiądz z osiedla”, który zamiast czekać aż młodzi przyjdą do kościoła, sam wyszedł do nich. W piątki Wielkiego Postu, o godzinie 23:00, pod Mostem Świętokrzyskim w Warszawie organizował Drogę Krzyżową. Odważna decyzja i bardzo trafiona. W tym miejscu i o tej porze młodzi raczej spożywali alkohol. Część z nich na pewno była zdezorientowana, że ksiądz przyszedł do nich o tej dziwnej porze. Ale dzięki temu mogli zobaczyć inne oblicze Kościoła. Zauważyli, że ksiądz może być taki „swój”, a nie klecha, który będzie ich tylko umoralniał i mówił, co robią źle. Rozważania przy kolejnych stacjach Drogi Krzyżowej były bardzo mocne. Opowiadały o wchodzeniu młodych ludzi w dorosłe życie, o rozczarowaniu, smutku, nadziei. Uświadamiały im, że ich życie też jest drogą krzyżową.
Nie polemizuję z przykazaniami kościelnymi. Dla mnie jest oczywiste, że Wielki Post jest czasem pokuty i refleksji. I zrozumiałe jest dla mnie, żeby w tym okresie zachęcać wiernych do umartwień np. poprzez rezygnację z udziału w imprezach. Ale wydawanie oświadczenia, w którym piętnujecie innych, jest formą tragiczną. Z pewnością przyniesie to odwrotny skutek od oczekiwanego. I jeszcze czas publikacji oświadczenia – denat, którego życie odeszło w ramiona Boga za sprawą duchownego, tak naprawdę jeszcze nie ostygł.
Zamiast pisać tego typu oświadczenia, pomyślcie o tym, co czują osoby skrzywdzone przez księży, co czują ich rodziny, co czują rodzice zmarłego młodego chłopaka, przed którym było całe życie. Pieniądze, układy, mocne plecy – to wszystko działa do czasu.
Żyję w przekonaniu, że kiedyś któryś z papieży, klęcząc przy otwieranych drzwiach Roku Świętego, będzie przepraszał za grzechy pedofilii i inne nadużycia popełniane przez księży [za pedofilię w Kościele przepraszał Benedykt XVI w 2008 roku i Franciszek: w 2014 i 2018 roku – przyp. red.]. Ale czy to będzie za mojego życia? Czas płynie bardzo szybko, a realia, w których żyjemy, dynamicznie się zmieniają.
Kiedy czytam wasze oświadczenie, przypominają mi się dwa fragmenty z Ewangelii św. Mateusza:
„Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą”.
„Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata”.
Jako wierni potrzebujemy duszpasterzy, ale takich, którzy faktycznie będą pasterzami dusz. Piszę to, mając jednocześnie świadomość, że mój list niczego nie zmieni, jednak kropla drąży skałę.
Witold Matejuk
Przeczytaj też: Bóg jest „sędzią sprawiedliwym”, ale w innym znaczeniu, niż myślimy