Adwokat występujący w imieniu diecezji chciał dopytywać o orientację seksualną pokrzywdzonego, który w chwili krzywdy miał… 12 lat.
Jak dowiaduje się „Więź”, w najbliższą środę, 27 marca 2024 r., przed Sądem Okręgowym w Kielcach odbędzie się kolejne posiedzenie w sprawie o zapłatę zadośćuczynienia, w którym stroną pozwaną jest m.in. diecezja sandomierska. Do zaniedbań diecezji doszło w tym przypadku za sprawą jej ówczesnego ordynariusza, bp. Andrzeja Dzięgi. Całą historię szczegółowo opisywał na łamach Więź.pl Zbigniew Nosowski w reportażu śledczym „Jak biskup Dzięga w Sandomierzu pod dywan zamiatał”.
Pozew złożył 30-letni dziś Krystian (imię zmienione), molestowany seksualnie w 2006 r., jako 12-letni ministrant, przez proboszcza swojej parafii w Tarnobrzegu. We wrześniu 2021 r. sąd drugiej instancji, skazując ks. Józefa G. na karę pozbawienia wolności, jednocześnie uchylił nakaz zapłacenia przez niego nawiązki na rzecz Krystiana. Sąd dopatrzył się bowiem, że w chwili popełnienia przestępstwa kodeks karny nie przewidywał wypłacania nawiązek za popełnione czyny.
W związku z tym Krystian postanowił domagać się od sprawcy znacznie większej kwoty zadośćuczynienia za doznaną krzywdę na drodze postępowania cywilnego. Jeszcze w październiku 2021 r. mężczyzna złożył w tej sprawie pozew cywilny. Rozpatrywanie wniosku trwa do dziś, odbyła się do tej pory tylko jedna rozprawa. Na środę zapowiedziane jest kolejne posiedzenie sądu.
Dopozwana diecezja
Przypominamy, że Krystian wytoczył sprawę o zadośćuczynienie finansowe tylko przeciwko sprawcy przestępstwa. Na wniosek pełnomocnika ks. Józefa G. (przebywającego wówczas w więzieniu po prawomocnym wyroku za wykorzystywanie Krystiana) do sprawy dopozwano jednak diecezję sandomierską.
Pełnomocnik sprawcy przekonywał, że diecezja jest podmiotem odpowiedzialnym za szkodę wyrządzoną przez proboszcza na mocy art. 430 kodeksu cywilnego, który dotyczy odpowiedzialności zwierzchnika za podwładnego. Treść tego artykułu brzmi: „Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności”.
Przepis ten był już podstawą wyroków sądowych, w których efekcie instytucje kościelne płaciły wysokie odszkodowania za działania swoich podwładnych. Precedensowy charakter miał tu wyrok w sprawie zakonu chrystusowców.
Przedstawiciel diecezji sandomierskiej przekonywał, że roszczenie względem instytucji kościelnej jest bezzasadne, zaś próba dopozwania diecezji przez skazanego (i pozwanego w sprawie cywilnej) duchownego to jedynie wyraz próby uniknięcia przez niego odpowiedzialności za własne czyny. Pomimo to sąd w Kielcach zdecydował o uwzględnieniu wniosku przebywającego w więzieniu księdza – i od tej pory po stronie pozwanej znajdują się dwa podmioty: ks. Józef G. i Diecezja Sandomierska.
Dopozwany biskup?
Redaktor naczelny kwartalnika „Więź” sugerował w swym artykule, że obecnie diecezja sandomierska mogłaby dopozwać do tej sprawy indywidualnie ówczesnego biskupa sandomierskiego Andrzeja Dzięgę.
Diecezja dysponuje bowiem wiedzą i materiałami obciążającymi osobiście abp. Dzięgę odpowiedzialnością za brak przeprowadzenia jakiegokolwiek postępowania kanonicznego w tej sprawie oraz zagubienie kluczowych dowodów: zeznania złożonego przez Krystiana i kopii nagrania jego rozmowy z proboszczem. Część z tych materiałów została ujawniona w reportażu śledczym Nosowskiego.
„Wykazanie przed sądem, że to abp Dzięga osobiście odpowiada za ówczesne działania i zaniechania, powinno być łatwe” – czytamy w artykule. „Może zatem – skoro winnego tak łatwo wskazać osobiście – to przede wszystkim ówczesny zwierzchnik diecezji sandomierskiej powinien sam ponosić odpowiedzialność finansową za konsekwencje swoich działań? Diecezja to przecież nie anonimowe klerykalne struktury, lecz wszyscy wierni. Dlaczego oni mają płacić za ewidentne winy jednego konkretnego człowieka, który akurat był ich biskupem?”.
Dziwne pytania adwokata diecezji
Według źródeł portalu Więź.pl, w dotychczasowym przebiegu procesu adwokat reprezentujący diecezję sandomierską argumentował, że diecezja nie powinna być obciążona wypłatą zadośćuczynienia, gdyż zachowanie sprawcy „było następstwem jego osobistych decyzji, podjętych indywidualnie”.
Dowiadujemy się również o zaskakujących argumentach używanych przez adwokata w imieniu diecezji. Twierdził on na przykład, że Krystian otrzymał już – jak określił adwokat w piśmie procesowym – „zadośćuczynienie od pozwanego [czyli: diecezji sandomierskiej] i Fundacji Świętego Józefa Konferencji Episkopatu Polski”. Tymczasem FŚJ, zgodnie ze swym statutem, nie wypłaca osobom pokrzywdzonych żadnych zadośćuczynień.
Statut Fundacji Świętego Józefa stwierdza nawet wprost: „Środki Fundacji nie mogą być przeznaczone, bezpośrednio lub pośrednio, na finansowanie odszkodowań lub zadośćuczynień z tytułu szkód majątkowych lub niemajątkowych wyrządzonych osobom skrzywdzonym”. Wsparcie, jakie otrzymał z tej fundacji Krystian, zostało przyznane na jego studia w ramach pomocy edukacyjnej.
Adwokat diecezji przedstawiał również dziwne pytania, jakie chciał stawiać niektórym świadkom. Chciał m.in. dopytywać o orientację seksualną pokrzywdzonego – tak jakby mogło to mieć jakiekolwiek znaczenie w przypadku molestowania 12-letniego chłopca.
W sprawie tej miał zeznawać m.in. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, do którego w 2020 r. Krystian zwrócił się z prośbą o pomoc. Duchowny był pierwszą osobą, która publicznie napisała o sprawie. Niestety, ks. Isakowicz-Zaleski zmarł 9 stycznia 2024 r.
Przeczytaj także: Abp Dzięga może stanąć przed sądem za składanie fałszywych zeznań