rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Henri Nouwen, kulawy prorok

Henri Nouwen. Fot. rank Hamilton / Wikimedia Commons

Nie może ślepy wieść ślepego, ale chciałoby się wierzyć, że kulawy może poprowadzić kulawego w stronę źródła życia. Taka była historia Nouwena: choć posiadał dar prowadzenia innych do światła, nie potrafił się wydobyć z własnych dręczących ciemności.

Przeczytałam w życiu tylko jedną książkę autorstwa Henriego Nouwena, dawno temu, u progu swego dorosłego życia. To była końcówka lat 90., półki księgarni katolickich (i nie tylko) uginały się pod ciężarem przewodników duchowych we wszystkich wzorach i kolorach, szczególnie zaś chętnie dokładano tam pozycje autorów amerykańskich, próbując nadrobić ograniczony w poprzednich dekadach dostęp do myśli chrześcijańskiej, bujnie rozkwitającej po drugiej stronie oceanu w kilku ostatnich dekadach XX wieku.

Wyłuskana nieco przypadkowo z półki nieduża książeczka, wydana wówczas pod polskim tytułem Kielich życia, okazała się jednak dla mnie ważną lekturą. Wyprowadzała mnie z nastoletniego świata hurraoptymizmu chrześcijańskiego w subtelne przestrzenie przenikającego dorosłe życie nieusuwalnego smutku. Niewątpliwie czegoś głęboko dotknęła wtedy we mnie, bo zapamiętałam ją na długie lata i wspominałam z wdzięcznością. Była jak dobry film obejrzany przypadkiem w kinie – zapadła we mnie jej treść, ale ledwo zapamiętałam nazwisko twórcy.

Wesprzyj Więź

Nie stał się dla mnie Nouwen duchowym mistrzem, nie szukałam jego innych książek, nie próbowałam podążać za jego myślą. Nie interesowałam się też szczególnie jego osobistym losem.

Uzdrawiająca opowieść

Kiedy jakiś czas temu ktoś zasugerował mi, że pewne wątki z życia Nouwena mogłyby być dla mnie interesującym materiałem, sprawdziłam dostępne zasoby wiedziona raczej ciekawością niż potrzebą „duchowego powrotu”. Gdy wyszukana w internecie obiecująca pozycja biograficzna wreszcie fizycznie wpadła w moje ręce, ucieszona nadarzającą się okazją zabrałam się do lektury; zaintrygowana, choć z obawą, czy brnięcie przez ponad 200 stron drobnego druku w języku obcym nie okaże się jednak zbyt nużącym zajęciem. Z pewnym zaskoczeniem odkrywałam strona po stronie, jak ogromnie wciągająca jest dla mnie ta opowieść. A także jak ważnym staje się doświadczeniem zarówno w aspekcie duchowym, jak też – w jakimś sensie – terapeutycznym.

Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń

Pakiet Druk+Cyfra

    • 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
      z bezpłatną dostawą w Polsce
    • 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
    • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.

Pakiet cyfrowy

  • Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
  • Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
    w trakcie trwania prenumeraty)

Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” wiosna 2024

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.