Jesień 2024, nr 3

Zamów

„W Moskwie zdają sobie sprawę, że konflikt z NATO jest nie do wygrania”

Amerykańskie F16, stanowiące część sił NATO, lecą w szyku nad Hiszpanią, jesień 2015. Fot. U.S. Air Force photo

Najważniejsza jest zmiana kierunku myślenia wewnątrz sojuszu. NATO nazwało wreszcie po imieniu największe zagrożenie, jakim jest dla niego Rosja – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” Justyna Gotkowska, wicedyrektorka Ośrodka Studiów Wschodnich.

W najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” o znaczeniu NATO Marek Rabij rozmawia z Justyną Gotkowską, wicedyrektorką Ośrodka Studiów Wschodnich, kierowniczką Zespołu Bezpieczeństwa i Obronności OSW.

Gotkowska jest zdania, że „obecnie NATO skutecznie powstrzymuje Rosję od agresywnych działań wobec swoich członków. Sojusz wrócił na ścieżkę obrony i odstraszania. Ten proces zaczął się jeszcze w 2014 r., po aneksji Krymu, ale po 24 lutego 2022 r. cała aktywność NATO skupiła się już wokół wzmacniania obrony zbiorowej. Mamy powrót do regionalnych planów obronnych, trwa reforma struktur sił sojuszniczych i dowodzenia. Na wschodniej flance już teraz stacjonuje blisko 20 tysięcy natowskich i amerykańskich żołnierzy. Nigdy nie było ich tutaj więcej”.

„Oczywiście, borykamy się z masą problemów, część krajów nadal nie wydaje na obronność tyle, ile powinna, ale z naszej środkowoeuropejskiej perspektywy najważniejsza jest zmiana kierunku myślenia wewnątrz sojuszu. NATO nazwało wreszcie po imieniu największe zagrożenie, jakim jest dla niego Rosja” – czytamy.

W ocenie analityczki „NATO powróciło z dalekiej podróży, bo dziś nazywa Rosję autokracją, która stanowi zagrożenie, zwłaszcza dla krajów wschodniej flanki. Za tym idą konkretne działania. Dopóki sojusz zwiększa swój potencjał wojskowy i stanowi jedność politycznie, Rosja nie odważy się zaryzykować z nim konfliktu”.

Wiceszefowa OSW przyznaje jednocześnie, że „im słabsze politycznie i wojskowo będzie NATO, tym dalej iść będą rosyjskie żądania i tym bardziej Rosja będzie skłonna do agresywnych działań wobec naszej części Europy”.

„Rosjanie długo jeszcze nie odbudują potencjału wojskowego na tyle, żeby ryzykować pełnoskalową wojnę ze zjednoczonym sojuszem. Myślę, że w Moskwie zdają sobie sprawę, iż taki konflikt jest dla nich nie do wygrania. Dlatego Kreml będzie grać na rozłamy w NATO, testować jego jednomyślność, wzbudzać napięcia” – mówi Gotkowska.

Wesprzyj Więź

Zwraca również uwagę na odmienne postrzeganie bliskości zagrożenia ze strony Rosji wewnątrz sojuszu. „Na wschodniej flance nikogo nie trzeba przekonywać, że Putin nie zawaha się uderzyć w ograniczony sposób nawet za rok, jeśli poczuje naszą słabość. Im dalej jednak na zachód, tym bardziej poczucie realności zagrożenia słabnie. Stąd też to hamletyzowanie nad wydatkami na wojsko, pomocą dla Ukrainy, przeciąganie rozmów o zwiększeniu produkcji amunicji. Politycy w Europie Zachodniej, w odróżnieniu od kolegów z flanki wschodniej, nadal nie wierzą w to, że świat się diametralnie zmienił. Nie twierdzą już, że Rosja to kraj jak każdy inny, ale część wciąż liczy, że da się uregulować konflikt na Ukrainie i dogadać z Moskwą”.

Przeczytaj też: Na Wschodzie bez zmian. Szczyt NATO w Wilnie

DJ 

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.