Zawiodło nas fałszywe poczucie zgody – takiej, która spada nam z nieba, a nie wykuwa się w wyniku długiego i nie zawsze przyjemnego procesu ścierania się różnych racji.
Edytorial do wydania tygodnika „Więź co Tydzień” z 29 lutego 2024:
W ciągu kilku ostatnich tygodni na naszych oczach skończyły się dwa karnawały: spontanicznego entuzjazmu, jaki wśród wielu Polaków wybuchł po ogłoszeniu wyniku październikowych wyborów, oraz fetowanego od dwóch lat zbliżenia Polski i Ukrainy.
Kres pierwszego wyznaczyła fala ponadpartyjnego poparcia dla budowy Centralnego Projektu Komunikacyjnego, którą rządzący, mówiąc delikatnie, zlekceważyli. Wielu z nich zatrzymało się w czasach, gdy obywatelskie „sprawdzam” było zarezerwowane dla politycznej opozycji i tradycyjnych, okopanych ideowo mediów. Dziś ciężar tego zadania wzięły na siebie media społecznościowe i mniejsze ugrupowania parlamentarne – z wielką stratą dla sił, które nie umieją się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Bartosz Bartosik uważa wręcz, że jesteśmy świadkami samobójstwa polskiej opozycji.
Wiemy też, że równolegle skończył się polsko-ukraiński miesiąc miodowy. Protest rolników, blokada naszej wschodniej granicy i dyplomatyczny impas między Warszawą a Kijowem to koniec wiary w to, że 24 lutego 2022 roku w cudowny sposób wyparowały wszystkie ciernie z naszej historii i wzajemnych relacji. W mroku wojny pytanie o to, jaką postać niezgody akceptujemy – między rządami, narodami, grupami zawodowymi – jest szczególnie palące. Czy prawo do protestu, leżące w sercu demokracji, ma te same prerogatywy w dniu wielkiej próby?
W obu przypadkach zawiodło nas fałszywe poczucie zgody – takiej, która spada nam z nieba, a nie wykuwa się w wyniku długiego i nie zawsze przyjemnego procesu ścierania się różnych racji. Całkowita jednomyślność jest nie tylko niemożliwa, ale wręcz niebezpieczna: to ponura lekcja XX wieku. Niezgoda to zarówno naturalny stan demokracji, jak i ćwiczenie w budowaniu jej dojrzalszych form. A przecież, jak zauważał Jakub Wygnański, ma ona zarówno wielu konkurentów, jak i długą listę porażek na koncie.
Zawiodły nas również utrwalone formy tego, jak się ze sobą nie zgadzamy: widać to w nieporadnym tańcu naszej opozycji, rządu, protestujących i dyplomacji. Po naiwności karnawału przyszedł czas na refleksję postu: ten pyta nas o to, jak roztropnie spierać się w świecie, który uległ głębokim zmianom. Bo jak pisze redaktor naczelny portalu Więź.pl: „Czynienie z władzy politycznej gry o sumie zerowej, w której zwycięzca bierze wszystko, jest przejawem luksusu, na jaki nas nie stać”.
Przeczytaj też: Bartosz Bartosik, Nie(ch) żyje opozycja!