Zima 2024, nr 4

Zamów

Co dalej z IPN? Historycy chcą zdecydowanych zmian

Wejście do siedziby Instytutu Pamięci Narodowej przy ul. Wołoskiej 7 w Warszawie. Fot. Adrian Grycuk/Wikimedia Commons/CC BY-SA 3.0 pl

W działaniach IPN bez trudu dostrzec można zastąpienie nauki ideologią. Czas odejść od scentralizowanego i upolitycznionego modelu sterowania historią – czytamy we wspólnym oświadczeniu polskich naukowców.

W ubiegłym tygodniu na łamach „Gazety Wyborczej” ukazało się wspólne oświadczenie polskich historyków, którzy proponują przeprowadzenie radykalnej reorganizacji Instytutu Pamięci Narodowej. Jak wskazują, placówka ta po zmianach z 2016 roku oddaliła się znacznie od akademickich standardów prowadzenia działań badawczych i edukacyjnych, w zamian promując „jedyną słuszną” narrację o historii, która zgadzała się z linią ideową władzy.

Pod tekstem podpisali się: prof. Barbara Engelking, prof. Andrzej Friszke, prof. Dariusz Libionka, prof. Paweł Machcewicz, dr Krzysztof Persak, prof. Dariusz Stoła i prof. Rafał Wnuk. Przyznają: „Degenerację IPN stwierdzamy z tym większym bólem, że większość z nas albo kiedyś w nim pracowała, albo była z nim związana”.

Według autorów tekstu obecny kształt IPN-u – instytucji powołanej 25 lat temu dla rozliczenia i upamiętnienia totalitarnych zbrodni w Polsce – znacząco odbiega od intencji jego założycieli i dawnych współpracowników. Choć do dziś w Instytucie mają pracować dobrzy badacze, ukazywać się ważne książki, a do tego ważna jest działalność pionu archiwalnego, który stanowi jeden z najważniejszych zbiorów źródeł do badania najnowszej historii Polski, to aktywność pozostałych pionów i pokrewnych instytucji uległa daleko idącemu upolitycznieniu.

Jednym z najcięższych zarzutów, jaki IPN-owi stawiają historycy, jest ujednolicenie wizji dziejów Polski z ostatniego stulecia pod dyktando ideologii nacjonalistycznej: „Propagowana przez tę instytucję wizja polskiej historii opiera się na wąskim, etnicznym rozumieniu pojęcia narodu i figurze Polaka katolika, gloryfikacji nacjonalizmu i zdystansowaniu się od wartości obywatelskich”. 

Przykładem takiego działania było, czytamy, dowartościowanie przez IPN działań Brygady Świętokrzyskiej – skrajnie nacjonalistycznego ugrupowania polskiego podziemia, które nie podporządkowało się AK i na którym ciążą poważne zarzuty współpracy z Niemcami, oraz wyznawania poglądów jawnie faszyzujących i antysemickich.

Co więcej, stwierdzają historycy, w celu zwarcia ideologicznych szeregów wewnątrz instytucji przeprowadzona została nowelizacja ustawy o IPN z 2016 r., która zmieniła sposób tworzenia organu wybierającego i nadzorującego prezesa. Przed nowelizacją większość kandydatów do Rady IPN wskazywali elektorzy wybierani przez rady instytutów historycznych z różnych ośrodków akademickich. To gwarantowało zachowanie standardów akademickiej uczciwości i ogółem rozpoznawanego autorytetu badawczego placówki.

Zmiana nastąpiła drastycznie: „Zjednoczona Prawica zadbała o to, by z procesu wyłaniania władz IPN wyeliminować instytucje oraz ludzi nauki i zastąpić ich politycznymi nominatami. Opanowany w ten sposób Instytut szybko zaczął tracić cechy placówki naukowej, przekształcając się w tubę partyjnej «polityki historycznej»”. Negatywnych konsekwencji tej decyzji dla statusu IPN-u nie trzeba było długo wypatrywać.

Pracownicy i władze IPN stali się stałymi gośćmi projektów i mediów służących polityce PiS, m.in. brali udział w opracowaniu podstawy programowej dla przedmiotu szkolnego Historia i Teraźniejszość, wprowadzonego przez ministra Przemysława Czarnka.

Nowe władze IPN zadbały też o to, żeby w murach instytucji pozostali badacze wierni linii ideowej wytyczonej przez zmiany: wielu niewygodnych badaczy zostało zwolnionych, zmuszonych do odejścia, lub dobrowolnie opuściło Instytut ze względu na panującą tam atmosferę i niezgodę na promowane poglądy.

Autorytet nauki i edukacji opiera się na wiarygodności. IPN zrobił wiele, by ją utracić. Propagowana przez tę instytucję wizja polskiej historii opiera się na wąskim, etnicznym rozumieniu pojęcia narodu

Barbara Engelking, Andrzej Friszke, Dariusz Libionka, Paweł Machcewicz, Krzysztof Persak, Dariusz Stola, Rafał Wnuk

Udostępnij tekst

Największe zastrzeżenia historycy mają do działań pionu edukacyjnego, którego misja uległa znaczącej przemianie: „Kuriozalnymi przykładami ideologizacji przekazu IPN są spotkania niemające nic wspólnego z historią, za to wiele z wizją świata, w której zagrożenie dla Polski stanowi kultura Zachodu z «ideologią gender» , «promocją LGBT»”. W wyniku tych decyzji wiele szkół postanowiło zerwać współpracę z IPN.

Autorzy tekstu krytyki nie oszczędzili również pionowi śledczemu – w 2019 r. Instytut wydał komunikat podważający ustalenia prokuratora IPN w Białymstoku, dotyczące kwalifikacji prawnej zbrodni popełnionej przez oddział Romualda Rajsa „Burego”. Władze Instytutu rehabilitowały sprawców mordów na 79 obywatelach polskich narodowości białoruskiej.

Historycy twierdzą, że IPN wymaga fundamentalnych zmian: różnych dla poszczególnych pionów i instytucji pokrewnych. „Dział badawczy powinien zostać rozwiązany. Właściwe miejsce dla badań historycznych jest w instytucjach naukowych – na uniwersytetach i w instytutach PAN, które chroni naukowa autonomia. […] Nie widzimy potrzeby utrzymywania pionu edukacyjnego – dziś zajmującego się indoktrynacją, a nie edukacją” – piszą autorzy dokumentu. Finansowanie tych działów chcieliby przeznaczyć na program grantów na niescentralizowaną edukację historyczną i obywatelską.

Analogicznie proponowana jest likwidacja pionu śledczego IPN, którego nieliczne już dziś postępowania miałyby zostać przekazane prokuraturze powszechnej. Inna jest jednak wizja dla działu archiwów i zlikwidowanej w 2016 r. Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, której kompetencje zostały niejasno podzielone między MKiDN a IPN.

Historycy proponują, by finansowanie i aktywność archiwów pozostała zachowana w niezmienionej formie, a Rada Ochrony, odpowiedzialna za poszukiwanie, ekshumacje i upamiętnianie ofiar zbrodni, jak też opiekę za miejsca pamięci, zrekonstruowana w ramach Instytutu. Wśród wymienionych w tekście propozycji znalazła się również likwidacja dwóch młodszych placówek: Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego oraz Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego.

Wesprzyj Więź

Autorzy programu zdają sobie sprawę, że wprowadzenie tak radykalnych reform wymaga zmian ustawowych, a te będą możliwe jedynie przy przychylności prezydenta, a więc dopiero po wyborach z 2025 roku. Są jednak przekonani, że „czas odejść od scentralizowanego i upolitycznionego modelu sterowania historią w przestrzeni publicznej”.

Przeczytaj też: IPN umorzyło śledztwo ws. akcji „Wisła”. Naukowcy protestują

KG

Podziel się

3
1
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.