Chciałbym zapewnić moich kolegów i przyjaciół, że przyjdę i im opowiem, jak tam jest – pisze w „Tygodniku Powszechnym” ks. Adam Boniecki.
W swoim najnowszym edytorialu w „Tygodniku Powszechnym” ks. Adam Boniecki nawiązuje do pytania: co po śmierci?
Zauważa, że są ludzie, dla których śmierć jest po prostu końcem. „Egzystujemy po śmierci jakiś czas w pamięci przyjaciół, znajomych, wrogów. Jakiś czas, bo przychodzą po nas inni ludzie, inne sytuacje. Przemijamy wtedy bezpowrotnie”. „Nie wszyscy jednak z tym się godzą. Jak wiadomo, od najstarszych (względne) czasów istniało przekonanie o życiu po życiu”.
Duchowny przyznaje, że „eschatologia chrześcijańska jest powściągliwa”. „Tajemnica u krańców życia się spiętrza. Bo najpierw jest sprawa zbawienia w ogóle, a potem wieczności czy czasowości potępienia. Cała rzecz jest w tym, że za młodu spekulujemy, bo wszystko się wydaje teoretyczne. Później sytuacja zaczyna być bardziej serio” – czytamy.
„W miarę jak moje życie zbliża się do kresu, bardziej od fascynujących teologicznych spekulacji przemawiają do mnie doświadczenia ludzi świętych. Chciałbym zapewnić moich kolegów i przyjaciół, że przyjdę i im opowiem, jak tam jest. Ale cóż, tylu przede mną zapewniało i nie przyszło, więc daję spokój z obietnicami. Zobaczę, jak tam jest. Jeśli się uda, to dam znać. Na pewno będę się starał” – pisze ks. Boniecki.
Przeczytaj też: ks. Wacław Hryniewicz, Nadzieja powszechnego zbawienia a dramat wolności człowieka
DJ