Żyjemy w takim kulturowym momencie, w którym wszystko musi do czegoś służyć i być skategoryzowane. A humor jest wdzięczny, bo ciągle się nam wymyka – mówi Olga Drenda w najnowszym odcinku podcastu „Oddech kultury”.
Słuchaj też na Soundcloud, Youtube i w popularnych aplikacjach podcastowych
Kilka tygodniu temu, wraz z premierą głośnego serialu „1670” (który na łamach Więź.pl recenzował Sebastian Adamkiewicz), przez Polskę przetoczyła się dyskusja, w której publicyści pytali siebie nawzajem: z czego i kogo można się śmiać? Jaki humor służy emancypacji, wartościom, społecznemu oczyszczeniu i pojednaniu, a jaki jest stygmatyzujący, utwierdza stereotypy oraz pogłębia rany? Nie zabrakło głosów, że głośny serial komediowy podzielił Polskę na pół.
W tumulcie sprzecznych opinii rzadko zadawaliśmy sobie pytanie: czy nasze poczucie humoru faktycznie stanowi problem, który powinien nieustannie budzić naszą czujność i podlegać etycznej superwizji? A może jest on sferą zawieszenia sądów i norm, kulturowym karnawałem, który, nawet jeśli posiada wewnętrzny kod postępowania, to ostatecznie pozwala na anarchiczną zabawę symbolami? Czasami trudno oprzeć się wrażeniu, że humor sam, z własnej istoty, drwi z nas i naszych wyobrażeń o nim.
W najnowszym podcaście „Oddech kultury” Damian Jankowski rozmawia o tym, dlaczego nie powinniśmy starać się ujarzmić naszego poczucia humoru z Olgą Drendą – antropolożką, eseistką, autorką m.in. książki „Słowo humoru” i „Duchologia polska”.
– Pisanie „Słowa humoru” dało mi w kość, okazało się bowiem, że humor to nie jest temat lekki i prosty. Miałam poczucie, że zjawisko, które się wytworzyło jako skutek uboczny różnorodnych ludzkich interakcji, wyrób naszej kultury, jest jednocześnie czymś, czego my nie jesteśmy w stanie w pełni złapać. To coś, co nas prześciga, co z nas samych się śmieje. Często teoretyzując na temat humoru, sami stajemy się komiczni. Refleksja nad humorem wymusza pewną pokorę – mówi Olga Drenda.
– Kultura ironii i pranku wytworzyła kulturę oburzenia. Uważam jednak, że na trwałość takiego sposobu reagowania na dzieła kultury wpływa to, że przyjemnie jest być oburzonym. Umacnia to nas w poczuciu racji, czujemy się lepsi, a przy okazji coś się dzieje w naszym życiu – przekonanie, że doszło do naruszenia normy, sprawia, że przestaje być nudno. Pompowanie powagi sprzyja przyjemności bycia oburzonym. Gdzieś u podłoża tego leży jednak satysfakcja, a nie chęć obrony realnego sacrum – tłumaczy etnolożka.
Z najnowszego podcastu „Oddech kultury” dowiecie się również, dlaczego Donald Trump stracił coś ze swojej memiczności, jak polskim internetem zawładnęły „cenzopapy”, i co wspólnego ma humor z poczuciem absurdalności, które towarzyszyło wielkim pisarzom po II wojnie światowej.
Powstawanie podcastów „Więzi” można wesprzeć dobrowolną wpłatą na Patronite.pl/Więź.
Przeczytaj też: Olga Drenda, Rzeczy bezużyteczne, skarby same w sobie
KG