Pomimo horroru, który dział się wokół niego, zachował dobre serce – wspomina poległego na froncie Maksyma Krywcowa jego przyjaciółka Kateryna Prymak.
Maksym Krywcow poległ na froncie 7 stycznia 2024 roku wraz ze swoim rudym kotem. Miał 33 lata, pseudonim „Dali”. Jego debiutancki tomik poezji „Wirszi z bijnyci”* ukazał się niedawno nakładem ukraińskiego wydawnictwa Nasz Format. Po jego śmierci nakład książki wyprzedał się w niecały dzień. Żołnierz został pochowany w rodzinnym Równem 12 stycznia.
Za niepodległą Ukrainę walczył od początku Rewolucji Godności, która rozpoczęła się z końcem 2013 roku. Do Narodowej Gwardii Ukrainy Maksym Krywcow zgłosił się tuż po skończeniu studiów w 2014 roku, miał wtedy 24 lata. Wraz z początkiem pełnowymiarowej inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę w 2022 roku wrócił do wojska.
Nie tylko walczył i pisał. Był też mentorem na obozie dla dzieci „Pstrokate jenoty”. Znajomi Maksyma wspominają, że jego podopieczni go uwielbiali. Mówią, że po śmierci opiekuna zostali sierotami.
„Było w nim coś prawdziwego” – napisała ukraińska pisarka Oksana Zabużko po śmierci poety i przyznała, że jego zbiór wierszy znajdował się na jej liście książek do przeczytania. Pisarz Lubko Deresz powiedział, że Krywcow był niezwykłe utalentowanym poetą, osobą bardzo żywą i dowcipną. „W jego wierszach nawet w tekstach o tym, co najciemniejsze, czujesz światło, w tych o zimnie – czujesz jego ciepło, tych o śmierci – czujesz jak mógł żyć, czuć, tworzyć” – napisał po śmierci Maksyma żołnierz i poeta Pawło Wyszebaba.
W dzień przed śmiercią, w dniu urodzin Wasyla Stusa, ukraińskiego poety i więźnia politycznego za czasów Związku Radzieckiego, Maksym czytał jego wiersz z frontu.
Kateryna Prymak, przyjaciółka Maksyma, mówi, że jego śmierć jest niesamowitą stratą zarówno dla niej osobiście, jak i dla całej Ukrainy. – Straciliśmy odważnego i niezwykle dobrze wyszkolonego żołnierza. Zawsze nosił na sobie więcej sprzętu niż inni. Po uczestnictwie w operacji bojowej jego towarzysze szli odpocząć, a on zawsze mówił, że pójdzie jeszcze na jedną akcję. Straciliśmy także bardzo utalentowanego poetę, jego poezja wyróżnia się na tle innych twórców. Mam nadzieję, że krytycy literaccy szybko zainteresują się jego twórczością – mówi Kateryna.
Choć w swoich wiersze często pisał o śmierci, Maksym był wypełniony pragnieniem życia. Prymak wspomina, że po uczestnictwie w ciężkich walkach potrafił wrócić ze spokojem na twarzy i dopiero po kilku dniach przeczytać komuś zapis tamtych dramatycznych wydarzeń. W poezję przelewał śmierć i trudy, jakich sam był świadkiem na wojnie. Zachował jednak w sercu ciepło i życzliwość.
– Pisał o śmierci, ale chciał żyć. Pomimo horroru, który dział się wokół niego, zachował dobre serce. To był najlepszy przyjaciel, jakiego można sobie wyobrazić. Nie znam ani jednej osoby, która miałaby do niego o coś żal. Wszyscy towarzysze, przyjaciele, dowództwo, byłe dziewczyny dobrze go wspominają. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że to strata nie tylko dla tych, którzy go kochali, ale także dla tych, którzy go nigdy nie poznali – podkreśla Kateryna.
Przyjaciółka poety mówi, że wiele osób, w tym działacze kultury, przyszło pożegnać poległego żołnierza. Podczas ceremonii pożegnalnej odegrano wiersze i piosenki jego autorstwa, a także te, których lubił słuchać. Kateryna również uczestniczyła w pogrzebie. Mówi, że było to niezwykłe pożegnanie.
– Nastał czas, w którym powinniśmy czytać jego wiersze, dzielić się nimi, recytować je w internecie, oglądać zdjęcia, które robił. Zależy nam, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o jego istnieniu. Chcemy, aby jego twórczość znalazła się też w ukraińskich szkołach. Należy się jej solidne opracowanie, jego dzieła to żywy zapis trwającej wciąż wojny. Te wiersze muszą zostać przetłumaczone na wiele języków – zaznacza.
Pierwszy i jedyny zbiór poezji Maksyma Krywcowa „Wirszi z bijnyci” został wyprzedany zaledwie kilka godzin po publikacji wiadomości o jego śmierci. Oprócz wierszy znajdują się w nim także fotografie wykonane przez poetę. Ukraiński PEN Club nazwał jego debiut jedną z najlepszych książek, jakie ukazały się w 2023 roku w Ukrainie. W wydawnictwie Nasz Format złożono już ponad 6000 zamówień na tomik w przedsprzedaży.
Pewnego razu
jakoś na wiosnę 2014
zasnąłem
kilka lat się nie budziłem
sny miałem zaśnieżone i zimne
jak rączki zabitego pod Iziumem
pewnie do tej pory się nie obudziłem
znowu zasnąłem w tym długim
jak dorosły połoz
śnie
tu jest dużo drzwi
tyle
ile imion
tyle drzew
tyle.
Pamiętam
jak wracałem z rotacji
przez Dniepr
brudny i głodny
jak górnik podczas długiej roboczej zmiany.
Dworzec w Dnieprze
był wtedy jak rękawiczka
jak w lipcu plackarta do Rachowa
ciemny i brudny
jak rynek Dzikiego w Równym
przed pierwszym września.
Zamówiłem kebab
z kiełbaskami myśliwskimi
chłopak
u którego go zamówiłem
opowiedział
że jest z Syrii
że przyjechał do nas
ukryć się przed wojną
ale ona dobrze szuka w chowanego.
Zabrałem kebab i podziękowałem
chłopak patrzył na mnie
spokojnie i cicho
tak
jak się patrzy na poranną mgłę
czy przez okno pociągu.
Przed wojną nie da się uciec
pomyślałem
i Usain Bolt nie ucieknie
i gepard nie ucieknie
i samochód sportowy
i poseł którego złapano na korupcji.
Poza tym wojna to nie
sen
nie życie
tylko to co było przed życiem
nie mgła i nie kwiaty.
Poza tym
wojna to nie tort
dla wszystkich jej wystarczy
pomyślałem.
Patrzyłem przez okno pociągu
spokojnie i cicho
podróż
która nazywa się wojną
trwała
sen
ten długi przeklęty sen
zimny
jak twarz zabitej pod Iziumem
trwał
trwa
będzie trwał
nie będę nawet prosił
żeby mnie obudzić.
Władysław Kyryczenko, właściciel wydawnictwa, które jako pierwsze opublikowało wiersze Krywcowa, mówi, że wciąż nie może uwierzyć w śmierć poety. Przyznaje, że w trakcie wojny w Ukrainie płakał już wiele razy, ale szok i żal po śmierci Maksyma nie opuszczają go do dziś. Ponoć nikt, kto spotykał go po raz pierwszy, nie mógł uwierzyć, że ten chłopak może walczyć z bronią w ręku.
– Są ludzie, którzy jakby urodzili się do walki i dziś biją się o swoją ojczyznę. Gdy na froncie giną młodzi Ukraińcy, którzy mieli tyle planów i perspektyw, to boli. Ale Maksym wydał mi się człowiekiem, którego nie umiałem wyobrazić sobie na wojnie. Przypominał mi życzliwego kapłana, beż różnicy jakiego wyznania. To bardzo symbolicznie, że poległ na wojnie, mając 33 lata. Zginął w Boże Narodzenie według kalendarza gregoriańskiego, kiedy niektórzy Ukraińcy szli do świątyń Patriarchatu Moskiewskiego. Ktoś oddaje to, co najważniejsze – własne życie za Ukrainę – a inni idą do moskiewskich cerkwi. To jest dla mnie bardzo symboliczne – mówi Władysław Kyryczenko.
To przykre, że śmierć tak wpływa na zainteresowanie twórczością artysty. Pisarze, poeci, muzycy często staja się bardziej znani, gdy odchodzą w tragiczny sposób, tłumaczy właściciel ukraińskiego wydawnictwa. Przepuszcza, że w 2024 roku debiutancki tomik Krywcowa stanie się jedną z najbardziej popularnych książek w Ukrainie.
W Polsce książka ukaże się pod tytułem „Talk-show Wojna” nakładem Wydawnictwa „Pogranicze” w tłumaczeniu Anety Kamińskiej. „Bardzo żałuję, że Maks nie doczekał swojej polskiej książki, bo bardzo mu na niej zależało. I bardzo się cieszył ze swojej debiutanckiej książki, która niedawno wyszła w Ukrainie” – napisała tłumaczka po śmierci Maksyma.
* Ukraińskie słowa bijnycja (бійниця) oznacza lukę w ufortyfikowanej części okopu przeznaczoną do oddawania strzałów.
Przeczytaj również: Poezja jest wolontariuszką w Charkowie. Rozmowa o Wiktorii Amelinie