Zima 2024, nr 4

Zamów

Bp Muskus: Nasze ścieżki prostują się dla Pana, gdy odnajdujemy Go w człowieku

Bp Damian Muskus, 2018. Fot. Joanna Adamik / Wikimedia Commons

To nasz wybór, czy będziemy pokój czynić, czy też będziemy orędownikami pokoju w teorii, a w praktyce mistrzami w sianiu zamętu i dzieleniu ludzi na naszych i obcych – mówił wczoraj w katedrze na Wawelu bp Damian Muskus.

W Krakowie przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju nastąpiło w katedrze na Wawelu. Mszę św. z udziałem harcerzy odprawił bp Damian Muskus OFM. W homilii nawiązał do historii Bożego Narodzenia, przypominając, że Jezus przyszedł na świat, od samego początku doświadczając odrzucenia i tułaczki.

– Dziś moje myśli biegną do innego betlejemskiego dziecka. Do tego, które w grocie Narodzenia zapaliło światło, które dziś, dzięki wam, drodzy harcerze, trafiło do Krakowa. Myślę o tym dziecku chrześcijańskiej rodziny, które doświadcza dziś wojny i braku bezpieczeństwa. Ale myślę też o żyjących w Ziemi Świętej dzieciach rodzin żydowskich i muzułmańskich, o dzieciach żyjących w Ukrainie i we wszystkich zapalnych rejonach świata – mówił krakowski biskup pomocniczy.

Jak podkreślał, Betlejemskie Światło Pokoju przypomina, że historia Jezusa na ziemi „nie należy do przeszłości, ale wciąż powtarza się w dziejach świata”. – Wciąż powtarza się dramat samotności, lęku, odrzucenia, dramat wojen i konfliktów, zagrożonego życia i niepokoju w sercach – dodał.

Nawiązał też do hasła tegorocznego Betlejemskiego Światła Pokoju, które brzmi „Czyńmy pokój”. Dawcą pokoju, jak przypomniał hierarcha, jest Bóg, ale to od człowieka zależy, czy ten dar dotrze wszędzie, gdzie powinien. – Czyńmy pokój, nie czekajmy na lepsze warunki, na decyzje polityczne, na korzystniejsze układy sił. To jest nasz wybór, czy będziemy zwiastunami pokoju, czy orędownikami konfliktów i napięć; czy będziemy mówić o pokoju i pokój czynić, czy też będziemy orędownikami pokoju w teorii, a w praktyce mistrzami w sianiu zamętu i dzieleniu ludzi na naszych i obcych, wartych i niewartych naszego szacunku – wskazywał duchowny.

Jak podkreślał, człowiekiem pokoju jest ten, kto najpierw go sam doświadcza i dba o to, by „pokój w jego sercu nie marniał”. – Nie jest możliwe być zwiastunem pokoju, jeśli panuje w nas zamęt. Można żyć w samym centrum zamętu, a jednocześnie być człowiekiem pokoju. I na odwrót – można cieszyć się zewnętrznym bezpieczeństwem i stabilizacją, a jednocześnie mieć serce wypełnione wrogością do ludzi. „Czyńmy pokój” to wezwanie, by otworzyć się na dar pokoju od Jezusa – wyjaśniał.

Bp Muskus mówił ponadto, że „prostowanie ścieżek”, do którego nawoływał Jan Chrzciciel, odbywa się w konkretnych sytuacjach: „w relacjach z ludźmi, w odwadze reagowania na zło, w dawaniu pocieszenia, w drobnych gestach dobroci, w trosce i wrażliwości, w słowie, które daje nadzieję”.

– Nasze ścieżki prostują się dla Pana, gdy odnajdujemy Go w człowieku – w udręczonych mieszkańcach Palestyny i Izraela, Syrii i Ukrainy, ale także w naszych sąsiadach, członkach rodziny, ludziach mijanych na ulicy czy spotykanych na internetowych forach – zauważył.

Stwierdził, że nie ma znaczenia, czy są to ludzie, którzy wierzą w Boga, czy też nie, czy nas akceptują, czy odrzucają. – Znaczenie ma tylko to, że dla każdego z nich rozbłysło światło w Betlejem, światło pokoju i nadziei – zaznaczył.

Wesprzyj Więź

– Czyńmy pokój, by nasz świat stawał się miejscem nadziei, a nie lęku. Nawet jeśli okoliczności zewnętrzne tej nadziei nie sprzyjają, to w naszych rękach jest odpowiedzialność za to, by jej nie zgasić, nie zadeptać. Czyńmy pokój! – nawoływał bp Muskus na zakończenie.

KAI, DJ

Przeczytaj też: Bp Muskus: W Kościele pora nam zamilknąć i posłuchać

Podziel się

Wiadomość