Jesień 2024, nr 3

Zamów

Paweł Średziński: Zróbmy trochę miejsca dla przyrody

Nie chodzi o to, by pozbawiać ludzi środków transportu w miejscach wykluczonych transportowo. Lepiej, byśmy oddali przyrodzie najcenniejsze miejsca, które niegdyś jej odebraliśmy – mówi Paweł Średziński w najnowszym odcinku podcastu „Zrozumieć więcej”.

Słuchaj też na SoundcloudYouTube i w popularnych aplikacjach podcastowych

Pobieżna obserwacja konsekwencji zmian klimatycznych składa się na apokaliptyczny obraz: stałym elementem naszego krajobrazu stały się wielkie, cykliczne pożary lasów, wysychające rzeki i jeziora, topniejące lodowce i błyskawiczne powodzie. Tylko W ciągu ostatnich 50 lat populacje ssaków, ryb, ptaków, gadów i płazów na świecie zmniejszyły się średnio o 69%, w tym czasie zniknęło też prawie 20% lasów deszczowych w Amazonii.

Równolegle w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy sprzedają się książki z czułością przyglądające się sekretnemu życiu drzew, kąpielom leśnym i intymnemu życiu ptaków. Kultowy już dziś status ma sportretowana w „Into the Wild” opowieść o losach Chrisa McCandlessa, amerykańskiego wędrowca i pamiętnikarza, który wyruszył samotnie w alaskańską głuszę, by rozpocząć nowe życie w dziczy – odtwarzająca niejako przygodę Henry’ego Davida Thoreau ze słynnej książki „Walden”. Czy to możliwe, by nasze pragnienie dzikości dało się zrealizować w świecie, który pogrąża się w coraz głębszym klimatycznym chaosie?

W najnowszym odcinku podcastu Ewy Buczek „Zrozumieć więcej” na pytania o to, czy da się jeszcze dziś żyć dzikim życiem, odpowiada dr Paweł Średziński – dziennikarz, miłośnik przyrody i autor książek jej poświęconych.

– Trudno szukać alaskańskiego doświadczenia w Polsce, bo stopa człowieka została już odciśnięta w wielu miejscach. Myślę, że trzeba troszkę uruchomić swoją wyobraźnię – wtedy nie musimy wybierać się bardzo daleko. Nawet w Warszawie są takie miejsca – jak rezerwat przyrody Morysin – gdzie znajdziemy pozostałości po wiekowych lasach, a w nich piękne stare drzewa. Jeśli wiemy gdzie szukać, to nie potrzebujemy ani wiekowej puszczy, ani specjalnego przewodnika od kąpieli leśnych, by zanurzyć się w dzikości – mówi przyrodnik.

– Dziś powinniśmy oddawać więcej miejsca przyrodzie – tego, które zostało jej zabrane i obecnie już nie musi być intensywnie użytkowane. Kiedyś, po II wojnie światowej ludzie chcieli wyjść z traumy biedy i gospodarze musieli osuszać łąki na pastwiska. Pracować musiał każdy skrawek ziemi. Ale później tego zaniechano i dziś już nie mamy takiego modelu rolnictwa. Oddanie przyrodzie miejsca jest ważniejsze, niż hasła „wyłącz światło na godzinę” – tłumaczy Paweł Średziński.

Z najnowszego podcastu „Zrozumieć więcej” dowiecie się również, jakie zwierzęta trafią do nas jako migranci klimatyczni, jak duża część naszego terytorium objęta jest normami ochrony przyrody i gdzie można znaleźć w Polsce Mezopotamię.

Wesprzyj Więź

Powstawanie podcastów „Więzi” można wesprzeć dobrowolną wpłatą na Patronite.pl/Więź.

Przeczytaj teżJego Delikatność Sarna

KG

Podziel się

2
Wiadomość

Dziwne, naprawdę dziwne by miłośnik przyrody zachęcał nas do szukania i wchodzenia w dzikie rewiry przyrody. Chyba tylko po to nas tam trzeba, by zadeptać, zaświnić resztki tego co ocalało. Przewrotną też jest teza, że zmieniło się nasze rolnictwo i niby jest bardziej przyjazne naturze. W którym miejscu to się dzieje? Intensywna produkcja rolna opiera się na wysokim stopniu zmechanizowania, użyciu chemii i zaniechaniu stosowania zróżnicowanego płodozmianu. USA jest doskonałym przykładem pustynnienia ogromnych obszarów, spowodowanych intensywną produkcją rolną opartą na rolnictwie monokulturowym. U nas całkowicie odstępuje się od rolnictwa ekstensywnego, tradycyjnego i wielokierunkowego. Ograniczanie areału, ani melioracji niczego nie zmienia. To nie od nas maluczkich zależy dobrostan natury. Jesteśmy trybem w maszynie. Musimy kupować towar z dodatkiem mnóstwa śmieci w postaci opakowań itp. Nikt o zdrowych zmysłach dziś nie pokusi się o tradycyjną uprawę roślin i hodowlę zwierząt. Z tego dziś się nie da wyżyć. Tak zwana żywność BIO to handlowa sciema. Na sam widok ogromnych stosów drewna przygotowanego do wywózki w ostatnich latach, szlag człowieka po prostu trafia. Tymczasem Pan przyrodnik zachęca byśmy relaksowali się na łonie natury. Dobrze, że się kleszcze ostały jeszcze.