Wizytę Jana Pawła II w Czechach przeżywałem bardzo mocno, bo ją przygotowywałem. Byłem z papieżem przez miesiąc. Praktycznie codziennie z nim rozmawiałem, a on chciał wiedzieć jak najwięcej, także o czeskiej literaturze i kulturze.
Podczas swej kwietniowej wizyty w Polsce ks. Tomáš Halík odpowiedział na – przygotowane przez warszawskie Centrum Myśli Jana Pawła II – pytania o jego relacje z polskim papieżem. Pełny tekst odpowiedzi – poniżej. Zapis wideo zostanie jutro opublikowany przez Centrum Myśli Jana Pawła II, które, we współpracy z Laboratorium „Więzi”, zorganizowało tę wizytę.
Jak wspomina Ksiądz wybór Karola Wojtyły na papieża? Zaraz po tym wydarzeniu przyjął Ksiądz (potajemnie) święcenie kapłańskie. Jak wybór papieża z Polski był odbierany w Czechosłowacji – zarówno przez władze, jak i przez zwykłych ludzi czy przez członków opozycji?
Ks. Tomáš Halík: Najpierw opowiem o moim osobistym wspomnieniu. Bardzo prawdopodobne, że jestem pierwszym księdzem, który otrzymał święcenia za pontyfikatu Jana Pawła II. Być może jestem nawet pierwszym księdzem, który uczestniczył we Mszy odprawionej bezpośrednio za niego.
Było tak, ponieważ krótko przed wyjazdem do Niemiec (NRD), gdzie w tajemnicy przyjąłem święcenia kapłańskie, byłem jeszcze u mojego spowiednika i wiedzieliśmy, że w Rzymie trwa wybór papieża. Przygotowaliśmy wszystko do Mszy, którą odprawiliśmy w jego mieszkaniu. To znaczy ja jeszcze jako diakon, a on jako ksiądz. I tuż przed rozpoczęciem Mszy świętej włączyliśmy Radio Watykańskie, które na żywo ogłosiło, że Jan Paweł II został wybrany. Wyłączyliśmy radio i w tym momencie zaczęliśmy odprawiać za niego Mszę. Być może była to pierwsza Msza, w której ten papież był wymieniany.
Było to na dzień przed upadkiem muru berlińskiego. Papież właśnie odszedł od telewizora i powiedział nam: „Komuna się rozpadnie, to jest koniec komunizmu”. Powiedziałem wtedy: „Ojcze Święty, nie gniewaj się, ale ja uważam, że nieomylność papieska nie obejmuje spraw politycznych”
A dwa dni później, dzień przed uroczystą inauguracją pontyfikatu w Rzymie, wieczorem przed tym wydarzeniem, otrzymałem święcenia kapłańskie, zaś następnego dnia odprawiłem swoją pierwszą Mszę Świętą. Po niej poszliśmy do biskupa Joachima Meisnera, późniejszego kardynała. W jego mieszkaniu oglądaliśmy telewizję zachodnioniemiecką i tam widzieliśmy Mszę inauguracyjną Jana Pawła II z kazaniem „Nie lękajcie się”. Po włosku: „Non abbiate paura”. To było swoiste motto także dla mojej posługi kapłańskiej.
Oczywiście w tamtym czasie w opozycji i w społeczeństwie czeskim odbierano to jako wielkie podniesienie na duchu, bo sądzono, że to papież, który zna Kościół w komunizmie i który prawdopodobnie zakończy watykańską Ostpolitik. Była to polityka małych kroków, ale te małe kroki do niczego nie prowadziły. A papież Jan Paweł II znał komunizm. Oczywiście widać też było, że nawet komunistyczny rząd był zdenerwowany tym wyborem.
W jakich okolicznościach spotkał się Ksiądz z Janem Pawłem II i jakie pozostawiło to wrażenia?
– Kiedy odprawiałem tę swoją pierwszą Mszę Świętą w dniu, w którym papież przeżywał inaugurację w Rzymie, zastanawiałem się, czy kiedykolwiek będę miał okazję powiedzieć temu papieżowi, że jestem pierwszym księdzem, który został wyświęcony podczas jego pontyfikatu. Taką możliwość otrzymałem jedenaście lat później.
To właśnie w listopadzie, dokładnie 16 listopada 1989 roku, po wielu latach my, katolicy czescy i słowaccy, mogliśmy wreszcie swobodnie pojechać do Rzymu i uczestniczyć w kanonizacji Agnieszki Czeskiej. Ja przyjechałem trochę wcześniej i udało mi się zjeść obiad z papieżem Janem Pawłem II.
Bardzo duży wkład w to miał kardynał Jean-Marie Lustiger [z Paryża]. Była to właściwie suma zbiegów dziwnych zdarzeń. Byłem tam w Rzymie przez kilka dni i pewnego dnia wyszedłem na spacer. Padał deszcz. I na Trastevere, w tym deszczu, spotkałem nagle kardynała Lustigera, którego już znałem, bo był w Pradze, odwiedzając kardynała Františka Tomáška, a ja skorzystałem z okazji, by opowiedzieć mu wiele rzeczy o podziemnym Kościele. I on wtedy stwierdził: „Trzeba to teraz powiedzieć Ojcu Świętemu”.
Jak mówię, było to jeszcze w roku 1988 chyba, więc powiedziałem: „Dla Ciebie to proste, Eminencjo, bo jesteś arcybiskupem Paryża. A ja tu jestem psychologiem, nie mam możliwości wyjazdu na Zachód”. On na to: „Będziemy się modlić i mam nadzieję, że to się uda”. No i udało się. Spotkałem się z papieżem dzięki temu dziwnemu zbiegowi okoliczności.
I jak już spotkałem kardynała Lustigera, to on mi mówi: „Skoro jesteś już tutaj w Rzymie, to przekaż list do papieża, poproś go o spotkanie z tobą. A ja też będę nad tym pracował, żeby się udało”. No i rzeczywiście, wysłałem list. Odpowiedź przyszła za pośrednictwem czeskiego biskupa na wygnaniu Jaroslava Škarvady. Zaproszono jego i mnie na kolację.
A było to na dzień przed upadkiem muru berlińskiego. Papież właśnie odszedł od telewizora i powiedział nam: „Komuna się rozpadnie, to jest koniec komunizmu”. Powiedziałem wtedy: „Ojcze Święty, nie gniewaj się, ale ja uważam, że nieomylność papieska nie obejmuje spraw politycznych. Uważam, że zajmie to jeszcze trochę czasu, taka pierestrojka nie czeka nas tak szybko”. A on znowu: „Nie, nie. Przygotuj się, to już niedługo”. I stało się to dziesięć dni później.
Takie to było moje pierwsze spotkanie z Janem Pawłem II, podczas którego miałem okazję rozmawiać z nim przez półtorej godziny i opowiadać mu o podziemnym Kościele w naszym kraju i o wielu sprawach.
Potem upadł komunizm i zostałem poproszony o przygotowywanie pierwszej wizyty Jana Pawła II w Republice Czeskiej. Spędziłem więc w Watykanie około miesiąca. Praktycznie codziennie rozmawiałem z Janem Pawłem II, a on bardzo starannie przygotowywał się do tej podróży.
A później mianował mnie konsultorem Papieskiej Rady ds. Dialogu z Niewierzącymi. No i w ramach tych prac w Rzymie udało mi się spotykać Jana Pawła II wiele razy. Potem kiedyś ks. Dziwisz powiedział mi: „Oto mój prywatny numer telefonu. Kiedykolwiek będziesz w Rzymie, zadzwoń do mnie, a ja postaram się zorganizować spotkanie z papieżem”. Cóż, zdarzało się to już wielokrotnie. Jakieś dziesięć razy miałem okazję być zaproszonym do niego, zwykle na kolację.
Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, a ja zawsze podziwiałem jego poczucie humoru i wspaniałą pamięć. Czasem, może po dwóch latach, mówił, że ostatni raz o czymś tam rozmawialiśmy. Musiał przecież w międzyczasie rozmawiać z tysiącami osób, ale pamiętał, o czym rozmawialiśmy ostatnim razem! Podziwiałem więc bardzo jego pamięć, poczucie humoru.
Cieszę się też, że mogłem się z nim kilkakrotnie modlić w jego prywatnej kaplicy, a także koncelebrować z nim Mszę Świętą i widzieć go na modlitwie, co zawsze robiło na mnie głębokie wrażenie.
Czy jakaś myśl, postawa lub element nauczania Jana Pawła II jest dla Księdza szczególnie ważna?
– Myślę, że to był papież, który rzeczywiście miał największy wpływ w historii papiestwa na zmiany w społeczeństwie, w świecie i na zmiany polityczne. Było to w czasach, kiedy papiestwo przez długi czas było dalekie od faktycznego posiadania jakiejkolwiek władzy politycznej, ale wpływ moralny papieża był tak silny, że w oczywisty sposób współdziałał w tych wielkich zmianach.
Podobnie było z upadkiem komunizmu. Rzecz jasna, pontyfikat Jana Pawła II miał z tym coś wspólnego. To, że on w jakiś sposób postawił obronę praw człowieka w centrum społecznego nauczania Kościoła, było czymś, co było nam bliskie jako dysydentom w krajach komunistycznych. Było to coś, co podkreślano również w ówczesnej amerykańskiej polityce zagranicznej. Najpierw prezydent Carter, potem prezydent Reagan.
Był to zatem właściwie wielki zbieg wydarzeń, że idea praw człowieka znalazła się również w nauczaniu papieża. To było coś ważnego dla dysydentów, ale też było ważne w polityce międzynarodowej.
A następnie: jego nacisk na zjednoczenie Europy, ponieważ uważam, że to niezwykle istotne, aby Europa była zjednoczona, aby istniała Unia Europejska. A papież Jan Paweł II był zdecydowanym zwolennikiem idei zjednoczonej Europy.
Jak wspomina Ksiądz pierwszą wizytę papieża w Czechosłowacji w 1990 roku?
– Tę pierwszą wizytę Jana Pawła II w Czechach przeżywałem bardzo mocno, bo ją przygotowywałem. Byłem z papieżem przez miesiąc i on chciał być poinformowany o wielu rzeczach, także o czeskiej literaturze, kulturze itd. W oczywisty sposób było to więc coś dla mnie bardzo ważnego. To była taka wielka fiesta wolności, która miała jednak podwójne skutki.
Z jednej strony było to rzeczywiście coś, co społeczeństwo czeskie przeżywało w ramach tej wielkiej duchowej wolności. Z drugiej strony, przy okazji tej wizyty, Kościół katolicki stał się nagle bardzo widoczny. I część naszego społeczeństwa trochę się obawiała, czy Kościół katolicki nie będzie miał zbyt dużych wpływów politycznych w naszym kraju. Jednym z efektów tej wizyty było więc też to, że znowu podniosła się fala antyklerykalizmu. To właśnie ten jakby podwójny wpływ.
Miał Ksiądz liczne kontakty z prezydentem Vaclavem Havlem. W jaki sposób Havel spostrzegał polskiego papieża? Jak odbierał jego pomysły geopolityczne dotyczące ładu postzimnowojennego?
– Byłem przyjacielem Václava Havla przez 40 lat i wiem, że bardzo mocno postrzegał wybór papieża z bratniego narodu polskiego jako znak nadziei i obserwował go bardzo uważnie.
Otóż pierwszy raz miałem okazję rozmawiać z papieżem, jak już mówiłem, w listopadzie 1989 roku. Byłem u niego z mieszkającym w Rzymie biskupem czeskiej emigracji, Jaroslavem Škarvadą. A zaraz potem komunizm bardzo szybko upadł. I w czasie Bożego Narodzenia 1989 r., dzień przed Wigilią, przedstawiłem tego biskupa Škarvadę Václavowi Havlowi.
Działo się to w okresie, kiedy już mówiło się o kandydaturze Havla na prezydenta, ale jeszcze nie został on wybrany. Powiedział wtedy: „Jeśli zostanę wybrany na prezydenta, to bardzo chciałbym zaprosić papieża, żeby jak najszybciej tu przyjechał i dodał taki duchowy wymiar do atmosfery tutaj panującej”.
Konferencja episkopatu mówiła Havlowi, że to nierealne. Papieskie wizyty były normalnie przygotowywane przez dwa lata. Nie ma więc możliwości, żeby to stało się tak szybko.
Potem jednak Škarvada wrócił do Rzymu. Papież ponownie zaprosił go na obiad. Opowiedział mu, jak razem odwiedziliśmy Václava Havla i że Havel powiedział, że bardzo chce, aby papież jak najszybciej przyjechał do Czechosłowacji. I papież ku zaskoczeniu biskupów powiedział: „Dlaczego nie? Ale muszę otrzymać oficjalne zaproszenie”.
Bp Škarvada zatem, jak tylko wyszedł od papieża, zadzwonił do mnie i powiedział: „Musisz załatwić zaproszenie”. Następnego dnia się tym zająłem, a był to chyba drugi dzień urzędowania Václava Havla. Poszedłem do niego i powiedziałem: „Musisz wysłać zaproszenie”. I tak właśnie się stało.
Zaproszenie zostało wysłane. A później ja zostałem zaproszony do Watykanu przez Jana Pawła II, aby tam, w Rzymie, przygotowywać tę wizytę, współpracować w przygotowaniach.
Przeczytaj także: Ks. Halík: Reforma Kościoła nie uda się bez ożywienia duchowości