Jesień 2024, nr 3

Zamów

Krakowskie doświadczenie wspólnoty

Jerzy Sojka. Fot. Albin Hillert

Luteranie z 99 krajów spotkali się w Polsce na Zgromadzeniu Ogólnym Światowej Federacji Luterańskiej.

Stolica polskich królów gościła w dniach 13-19 września 2023 r. ponad 1000 luteran z całego świata. Wielokrotnie ze scen w krakowskim centrum konferencyjnym ICE padały w tych dniach powitania kierowane do luterańskiej rodziny. I faktycznie był to wspaniały, kolorowy, różnorodny zjazd rodzinny przedstawicieli 150 Kościołów luterańskich z 99 krajów świata.

Zgromadzenie Ogólne to najwyższe gremium Światowej Federacji Luterańskiej. Organizacja ta jest instrumentem wspólnoty luterańskiej w jej służbie na polu teologii, relacji ekumenicznych, misji i pomocy bliźniemu w potrzebie. Zgromadzenie patrzyło wstecz, na ostatnie 6 trudnych lat pracy Federacji (tyle upłynęło od poprzedniego Zgromadzenia w namibijskim Windhoek w 2017 roku), w których musiała ona nawigować w gwałtownie komplikującym się świecie. Patrzyło też wprzód, wybierając władze i wyznaczając kierunki pracy na kolejny okres. Następny taki luterański zjazd odbędzie się najprawdopodobniej w 2030 roku.

Mierzyć się z rzeczywistością taką, jaka jest naprawdę

Wyjechałem z Krakowa z poczuciem, że udało się coś zupełnie niespektakularnego, a jednocześnie w dzisiejszym rozchwianym, spolaryzowanym świecie niezwykle ważnego. Udało się mianowicie spotkać i stworzyć różnorodną, wielobarwną wspólnotę, która żyje ze sobą jako jedno Ciało, w jednym Duchu, przepełniona jedną nadzieją. Tę wspólnotę czuło się od początku nabożeństwa otwarcia, gdy wybrzmiały pierwsze takty hymnu luteranizmu – „Warownym grodem”. Była ona wręcz namacalna, gdy ks. Danielle Dokman z Surinamu w kazaniu otwarcia w porywający sposób na nowo opowiadała zgromadzonym historię mędrców ze Wschodu, którzy poszukiwali wcielonego Chrystusa.

Czuło się też tę wspólnotę, gdy zgromadzeni wsłuchiwali się w wypowiedzi kolejnych mówców. Wśród nich po raz pierwszy na Zgromadzeniu Ogólnym wystąpił też rzymski katolik – ks. prof. Tomáš Halík, który wzywał zebranych, by myśleli o nowej Reformacji. Uczynił to w języku, który uznany został za „głęboko luterański”.

Zgromadzenie ŚFL opisało działania rosyjskie wobec Ukrainy jako imperializm i potępiło je. Wyraziło również szok wobec faktu, że są na świecie Kościoły chrześcijańskie, które tę imperialistyczną ideologię wspierają i usprawiedliwiają nią działania agresora

Jerzy Sojka

Udostępnij tekst

Czuło się tę wspólnotę, gdy kolejne teolożki i teolodzy z różnych kontynentów przybliżali zebranym teksty biblijne wybrane do codziennego namysłu, gdy rozwijali swoją refleksję wokół poszczególnych elementów tematu tegorocznego Zgromadzenia: „Jedno Ciało, jeden Duch, jedna nadzieja”. Ich głos nie był głosem uładzonych kościelnych imprez. Można było rozpoznać w tych wypowiedziach luterańskiego ducha mierzenia się z rzeczywistością taką, jaką ona jest naprawdę, nawet gdy stawiane diagnozy nie prowadzą do optymistycznych wniosków. Doświadczająca siebie w Krakowie wspólnota żyła z Ducha Świętego. Tego Ducha, który spinał różne, pozornie niezwiązane ze sobą rzeczy, zostawiając wśród zgromadzonych okruchy historii o nadziei dla świata, w jakim żyją.

Wspólnotę – dzieło Ducha – czuło się także w wspólnym śpiewie i modlitwie. Był on mieszaniną różnorodnych tradycji: od XVI i XVII-wiecznych luterańskich hymnów po współczesną muzykę uwielbienia. W tych aktywnościach zebranych prowadził – złożony z ludzi pochodzących z różnych stron świata – chór Zgromadzenia Ogólnego.

Wspólnotę czuło się również, kiedy uczestnicy Zgromadzenia w niedzielę rozjechali się po południowej Polsce, a także Czechach i Słowacji, by odwiedzić na nabożeństwach lokalne Kościoły i by doświadczyć ich sposobu życia, wyzwań i chrześcijańskiego świadectwa, składanego z perspektywy bycia mniejszością.

Radość i wspólnotę czuło się także w kuluarach, gdy spotykali się ze sobą starzy przyjaciele, a wielu odkrywało w uczestniczkach i uczestnikach z innych kontynentów bratnie i siostrzane dusze. Wspólnota działa się wreszcie wieczorem, gdy wielu zmęczonych delegatów zachodziło do studenckiego klubu Studio położonego w sąsiedztwie akademików AGH, w których uczestnicy Zgromadzenia zostali zakwaterowani, by wspólnie cieszyć się byciem ze sobą nawzajem.

Kyrie eleison w Auschwitz

Wspólnota wreszcie wydarzyła się – i to chyba najbardziej przejmujące wspomnienie – kiedy Zgromadzenie skonfrontowało się z absolutnym złem, jakie przywołuje Auschwitz. Luteranie odwiedzili były obóz zagłady. Mając swój udział w organizacji merytorycznej strony Zgromadzenia, pamiętam długie dyskusje, jak przygotować ludzi na to, co tam zobaczą. Jak zadbać o to, by nie stało się to dla nich przeżyciem tak wstrząsającym, że pozbawi ich nadziei i odbierze zdolność do bycia razem.

Duch wiejący w Krakowie nie opuścił Zgromadzenia, gdy zanurzało się w historię Auschwitz. Wspólne przejście przez obóz pełne było wzajemnej uważności, wsparcia i refleksji, której uczy to miejsce. W Birkenau tę przejmującą podróż kończyło modlitewne skupienie, prosta możliwość przybicia na białym materiale stempla ze słowami psalmisty „Jak długo jeszcze, Boże”, rozkruszenie zasuszonego kwiatu oraz śpiew modlitwy jedynymi słowami, które w obliczu prawdy tego miejsca nie wydawały się bluźniercze: Kyrie eleison.

Te rytuały pomogły przejść wspólnocie przez to doświadczenie, by przygotować się na przekaz, jaki kolejnego dnia przyniósł jej Marian Turski – ciągle i niestrudzenie przypominający, że Auschwitz nie może się powtórzyć i dlatego trzeba powtarzać: „Nie bój się obcego”. Wezwanie wygłoszone w Rosz ha-Szana – w dzień żydowskiego nowego roku, zachęcające zebranych, by wraz z panem Marianem sięgnęli po jabłka i miód (pojawiły się na stołach przy kolejnym posiłku) i życzyli sobie dobrego oraz słodkiego roku pomimo otaczającego nas świata. Świata, który zmusza nas teraz, by wspominając Auschwitz, wołać o pokój dla walczącej Ukrainy.

Nadzieja to nie naiwny optymizm

Owo doświadczenie wspólnoty to jednak nie wszystko. Luteranie wspólnie ją przeżywali, ale chcieli także wspólne myśleć nad jej przyszłością. Niespektakularna odwaga nadziei na dziś i jutro bardzo mocno wybrzmiała w wystąpieniu emerytowanej prymas Szwecji, abp. Antje Jackelen. Nie zawahała ona skonfrontować się z wołaniem szwedzkiej aktywistki klimatycznej Grety Thurnberg: „Chcę, żebyście panikowali!”.

Odpowiedzi, których udzieliła, nie były prostacką negacją zagrożeń, o których krzyczy Greta, czy też naiwnie pobożnym chrześcijańskim pustosłowiem, jakie miałoby zakryć grozę świata wokół nas. Były one, znów po luterańsku, udzielone na meta poziomie, w analizie rozumienia nadziei. Nadziei, która jest postawą kształtującą życie i nie utożsamia się z naiwnym ludzkim optymizmem. Nadziei, która jest darem Ducha dla wspólnoty wierzących.

Wśród odpowiadających na referat prymas Jackelen znalazł się ks. Pavlo Schwartz, biskup Niemieckiego Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego w Ukrainie, który przywiózł ze sobą doświadczenie służby w Charkowie, a właściwie w całym dotkniętym wojną kraju. Zgromadzenie odpowiedziało oświadczeniem, w którym nie tylko opisało działania rosyjskie jako imperializm i potępiło je, ale również wyraziło szok wobec faktu, że są na świecie Kościoły chrześcijańskie, które tę imperialistyczną ideologię wspierają i usprawiedliwiają nią działania agresora.

Wyjść do świata

W końcowych rezolucjach mocno wybrzmiało wołanie o równe uczestnictwo w życiu Kościoła wszystkich przynależących do niego: młodzieży, świeckich, kobiet. Było to również wołanie o międzypokoleniową sprawiedliwość i szukanie dróg, by czerpać od siebie nawzajem.

Sens tego ostatniego wezwania świetnie ukazało niedzielne nabożeństwo w krakowskim kościele św. Marcina przy ulicy Grodzkiej. Były prezydent ŚFL i biskup naczelny Ewangelicko-Luterańskiego Kościoła Ameryki Mark Hanson dał tam w swym kazaniu przejmujące świadectwo tego, czego wspólnota może nauczyć się od osób sędziwych – ich doświadczenia rozstawania się z bliskimi w obliczu własnej śmierci. Także po to, by lepiej rozumieć Mistrza z Nazaretu i wagę Jego słów, gdy przygotowywał swoich uczniów na to, że opuści ten świat.

Wesprzyj Więź

W Krakowie było pięknie, było różnorodnie, było luterańsko. Przyjęte na koniec „Posłanie” Zgromadzenia Ogólnego rozesłało jego uczestników słowami: „Jako jedno Ciało, powołani przez jednego Duch, w jednej nadziei, ruszamy z Krakowa do wszystkich zakątków świata, by zwiastować Ewangelię, że jesteśmy wyzwoleni przez Bożą łaskę i posłani, by służyć bliźniemu”. W tych słowach znów brak spektakularności, ale – jeśli odrzuci się pragnienie fajerwerków – trzeba przyznać, że „Posłanie” dobrze przedstawia zaistniałą na Zgromadzeniu wspólnotę.

Wspólnota ta w Krakowie świętowała siebie, by z odważną nadzieją – pouczona przez Ducha Świętego jako jedno, acz różnorodne ciało – wyjść do świata nie po to, by się go bać, ale by nieść mu dobrą nowinę nadziei słowem i czynem. To jest nadzieja, którą Kraków dał Kościołom luterańskim na świecie na kolejne lata. I niech ona stanie się luterańskim darem dla wszystkich, którzy chcą ją podzielać.

Przeczytaj również: Katalizator rewolucji. Analiza i kontekst tez Marcina Lutra

Podziel się

Wiadomość

Piękne postulaty przyjęto. Równouprawnienie w Kościele, także kobiet i młodych ludzi. Potrzeba dbania o Ziemię w sytuacji katastrofy klimatycznej, która dotyka bezpośrednio wielu z obecnych w Krakowie . Dialog z judaizmem i pogłębianie współpracy z innymi wyznaniami chrześcijańskimi. Pomoc uchodźcom ( postulat polski ) . Its
Pięknie. Jest Nadzieja.Ciekawa jestem, co sądzicie o tym kazaniu. O Dzieciątku, które już się
przecież narodziło, miłości Boga i bliźniego. Obiektywnie. Szczerze
https://youtu.be/DwamJXZgq78?feature=shared