Ukraina stanie się członkiem NATO. Zaproszenie dla Kijowa zostanie jednak wystosowane tylko wówczas, gdy wszyscy sojusznicy się na to zgodzą i kiedy zostaną spełnione ku temu warunki.
Głównymi tematami poruszanymi podczas szczytu NATO w Wilnie, który odbył się w dniach 11–12 lipca, były wzmocnienie obrony i odstraszania, przyszłe członkostwo Ukrainy w Sojuszu oraz pogłębienie relacji z partnerami z regionu Indo-Pacyfiku. NATO częściowo wraca do procesów i struktur z zakresu planowania obronnego funkcjonujących w trakcie zimnej wojny, z których zrezygnował w latach dziewięćdziesiątych.
Wydarzenie zdominowały spory wokół perspektywy przyjęcia Ukrainy do NATO. Niewystosowanie zaproszenia do Sojuszu i niewytyczenie klarownej ścieżki akcesji pokazują brak konsensusu wśród sojuszników w tej kwestii. Zapisy deklaracji są rozczarowujące dla władz w Kijowie, lecz te nie ustaną w wysiłkach na rzecz integracji.
[…] Spotkanie uwidoczniło w Sojuszu podziały w podejściu do tej kwestii i różnice zdań pomiędzy nim a Kijowem. Uczestnicy potwierdzili zapis ze szczytu w Bukareszcie z 2008 r., że Ukraina stanie się członkiem NATO. Zaproszenie dla Kijowa zostanie jednak wystosowane tylko wówczas, gdy wszyscy sojusznicy się na to zgodzą i kiedy zostaną spełnione ku temu warunki.
Amerykanie nie chcą włączania Sojuszu w jakiekolwiek działania, które Rosja mogłaby przedstawiać jako jego przystąpienie do wojny
Uznano, że ze względu na rosnącą interoperacyjność i integrację polityczną z NATO oraz znaczący postęp reform Ukraina nie będzie potrzebowała Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP). Jednocześnie w ramach corocznie przedstawianego programu krajowego sojusznicy zamierzają oceniać jej dalszy progres w zakresie zwiększania interoperacyjności oraz wprowadzania koniecznych reform w obszarach demokracji i bezpieczeństwa.
W celu zwiększenia rangi relacji politycznych z Ukrainą Sojusz podjął decyzję, aby przekształcić dotychczasową Komisję NATO–Ukraina w Radę NATO–Ukraina, której ona i wszyscy sojusznicy staną się równorzędnymi członkami. W ramach tego organu możliwe będzie prowadzenie konsultacji pomiędzy Kijowem a NATO w sytuacjach kryzysowych. Poszczególni członkowie Sojuszu (np. Węgry) nie będą mogli blokować posiedzeń Rady, jak to miało miejsce w przypadku komisji.
Pierwsze spotkanie tego gremium z udziałem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego odbyło się w drugim dniu szczytu. W wymiarze praktycznym sojusznicy zdecydowali o przekształceniu dotychczasowego pakietu wsparcia dla Ukrainy (Comprehensive Assistance Package, CAP) w wieloletni program. CAP to główne narzędzie pomocy dla Kijowa ze strony NATO jako organizacji. Ma ono jednak ograniczony zakres i nie obejmuje dostaw śmiercionośnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego – te są przekazywane przez poszczególne państwa członkowskie poza Sojuszem i koordynowane w ramach Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy. Dzieje się tak, gdyż Amerykanie nie chcą włączania Sojuszu w jakiekolwiek działania, które Rosja mogłaby przedstawiać jako jego przystąpienie do wojny.
Zapisy deklaracji o wymaganej zgodzie wszystkich państw członkowskich i spełnieniu przez Ukrainę określonych warunków odzwierciedlają brak konsensusu wśród sojuszników co do złożenia Kijowowi jednoznacznej obietnicy akcesji. Za nią opowiadały się m.in. Polska i państwa bałtyckie, widząc w relatywnie szybkim objęciu Ukrainy gwarancjami art. 5 środek do zapewnienia długofalowego bezpieczeństwa w Europie Wschodniej i postawienia granic neoimperialnym ambicjom Rosji.
Dużo ostrożniejsze są w tym względzie zwłaszcza Stany Zjednoczone i Niemcy. Administracja Joego Bidena w przededniu szczytu w Wilnie zajęła bardzo powściągliwe stanowisko, głównie podkreślając konieczność dalszego wspierania wojskowego Kijowa. Według Waszyngtonu Ukraina nie jest obecnie gotowa na członkostwo.
Z jednej strony nie ma na to konsensusu w samym NATO, a akcesja tego państwa w trakcie trwającej wojny oznaczałaby dla sojuszników wejście w konflikt z Rosją. Z drugiej – Ukraina powinna spełnić szereg wymogów, takich jak zawarcie traktatu pokojowego czy przeprowadzenie reform demokratyzacyjnych. Bardzo podobną postawę przyjęła RFN, która wskazuje na konieczność zakończenia konfliktu i postuluje skoncentrowanie się na dostawach broni.
Przy okazji szczytu Berlin ogłosił duży pakiet pomocy wojskowej dla Kijowa o wartości 700 mln euro. Z kolei Francja przed Wilnem zmieniła swoje stanowisko i popiera wytyczenie wiarygodnej ścieżki akcesji Ukrainy do NATO. Ta zmiana może mieć jednak charakter bardziej taktyczny niż strategiczny, a polityka Paryża będzie zapewne zależała od dalszego rozwoju sytuacji, w tym przebiegu ewentualnych negocjacji pokojowych, w czasie których może on dążyć do przejęcia roli mediatora. Prezydent Emmanuel Macron chce też odbudować wiarygodność Francji w Europie Środkowej i wobec Ukrainy.
Wielka Brytania jasno podkreśla natomiast, że miejsce państwa ukraińskiego jest w NATO, choć członkostwo nie wydaje się możliwe, dopóki trwa wojna. Stanowisko Londynu można uznać za nieznacznie odważniejsze od amerykańskiego i niemieckiego, ale bardziej ogólnikowe.
Na marginesie szczytu państwa G7 (USA, Japonia, Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Kanada) wydały wspólną deklarację wsparcia dla Ukrainy. Zapowiedziały w niej, że rozpoczną negocjacje dwustronne mające sformalizować długofalowe zobowiązania na rzecz pomocy Kijowowi. Będzie ona miała na celu doposażenie Sił Zbrojnych Ukrainy, tak aby były one zdolne do obrony własnego państwa teraz oraz do odstraszania rosyjskiej agresji w przyszłości. Ma obejmować m.in. dostawy uzbrojenia i sprzętu wojskowego, wsparcie ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego, szkolenie tamtejszych jednostek i współpracę wywiadowczą.
Członkowie G7 zobowiązali się również, że podejmą działania na rzecz wzmocnienia stabilności i odporności gospodarczej Ukrainy. Będą też dostarczać jej pomoc techniczną i finansową odpowiadającą na jej bieżące potrzeby i umożliwiającą dalsze wdrażanie reform niezbędnych do realizacji euroatlantyckich aspiracji Kijowa. Ten z kolei zapowiedział wprowadzanie reform w zakresie wzmacniania demokracji i państwa prawa, a także sektora bezpieczeństwa. W uzgodnionych przez G7 ramach podobne zobowiązania bilateralne dotyczące długofalowego wsparcia mogą być negocjowane z Ukrainą przez inne państwa.
Deklaracja G7 formalnie rozpoczęła dyskusję o długoterminowych obietnicach największych krajów szeroko rozumianego Zachodu wobec Ukrainy, lecz nie o faktycznych gwarancjach bezpieczeństwa dla tego państwa. Choć nie zawarto tego w dokumencie, koncepcja ta jest prezentowana jako etap na drodze do członkostwa Kijowa w NATO, ale równie dobrze mogłaby stanowić dla niego alternatywę w razie przeciągania się wojny i braku konsensusu w Sojuszu. Grupa G7 mogłaby się w takim przypadku stać ważniejszym niż on forum uzgadniania przyszłego statusu bezpieczeństwa Ukrainy.
Ponadto wyzwaniem będzie zapewnienie Kijowowi odpowiedniego wsparcia wojskowego i jego finansowania w perspektywie krótko-, średnio- i długofalowej, co wiąże się z coraz mniejszymi rezerwami sił zbrojnych członków NATO i brakiem większych zamówień sprzętu wojskowego z ich strony. Dodatkowo zobowiązania do długofalowej pomocy Ukrainie należy zapisać w krajowych systemach prawnych w taki sposób, aby nie kontestowano jej przy ewentualnych zmianach rządów w kolejnych latach.
Brak zaproszenia do NATO i niewytyczenie klarownej ścieżki do członkostwa wywołały w Kijowie pewien niedosyt. Wśród kwestii, które budzą nad Dnieprem szczególne oburzenie, nieoficjalnie wymienia się ewentualną chęć pozostawienia przez USA opcji braku akcesji Ukrainy jako karty przetargowej w przyszłych negocjacjach pokojowych z Rosją. Wyartykułowana przez prezydenta Zełenskiego ostra krytyka zapisów deklaracji szczytu przed jej publikacją stanowiła próbę wywarcia presji w celu zmiany decyzji Sojuszu.
Jednocześnie jego wypowiedź adresowana była do społeczeństwa ukraińskiego, oczekującego szybkiej ścieżki akcesyjnej (taką nadzieję wyraża rekordowe 89 proc. mieszkańców kraju). Kijów zagrał ostro, próbując wykorzystać momentum i uzyskać maksymalne urealnienie perspektywy członkostwa. Gdy to się nie udało, zmienił ton na koncyliacyjny i zaczął akcentować pozytywy, takie jak porzucenie MAP, powołanie Rady NATO–Ukraina oraz deklaracja grupy G7 dotycząca długofalowej pomocy militarnej. Pomimo skromniejszych od oczekiwanych rezultatów szczytu władze ukraińskie nie ustaną w wysiłkach na rzecz integracji z Sojuszem, a wskazane w dokumencie „warunki” będą uznawać za odnoszące się stricte do bezpieczeństwa, sprzeciwiając się ich rozszerzeniu i upolitycznieniu.
Z kolei Moskwa jest zadowolona z ujawnienia sporów pomiędzy członkami NATO (ze Stanami Zjednoczonymi na czele) a Kijowem co do perspektyw ukraińskiej akcesji. Liczy, że wzajemne rozczarowanie będzie narastało, co ograniczy chęć długoterminowego wspomagania Ukrainy. Ostrożność i ogólnikowość komunikatu Sojuszu interpretuje się na Kremlu jako przejaw skuteczności rosyjskiej strategii odstraszania. Moskwa najwyraźniej uważa, że kwestia członkostwa Kijowa w NATO może się stać kartą przetargową w przyszłych rozmowach na temat kompleksowego uregulowania konfliktu.
Współpraca: Tadeusz Iwański, Krzysztof Nieczypor, Marek Menkiszak
Fragment analizy, która ukazała się na stronie Ośrodka Studiów Wschodnich. Tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Joe Biden jest tam, gdzie powinien