Jesień 2024, nr 3

Zamów

„Systemowe zło” we Wspólnocie Świętego Jana

Marie-Dominique Philippe OP, założyciel Wspólnoty św. Jana. Fot. Herwig Reidlinger / CC BY-SA 3.0

W żadnym z wcześniejszych przypadków, które skaziły Kościół przestępstwami, określenie „systemowe zło” nie było tak adekwatne, jak we wspólnocie założonej przez Marie-Dominique Philippe’a – podkreśla raport.

Wspólnota Świętego Jana opublikowała obszerny raport przygotowany przez interdyscyplinarną komisję, dotyczący przestępstw popełnionych przez jej założyciela ojca Marie-Dominique Philippe’a. Raport podkreśla ścisły związek wypaczonej koncepcji „miłości-przyjaźni” i wykorzystywania seksualnego oraz przemocy, do jakich dochodziło we wspólnocie od czasu jej powstania w 1975 roku.

Od samego początku Wspólnota Świętego Jana została skażona głębokim i podstępnym złem, jakie doprowadziło do utrwalenia i rozprzestrzenienia się w czasie i przestrzeni poważnych seksualnych przestępstw uzasadnionych wadliwą teologią moralną oraz duchowością – to jedno z głównych ustaleń 800-stronicowego raportu interdyscyplinarnej komisji, którego wnioski zostały opublikowane 26 czerwca.

Szeroko zakrojone dochodzenie przeprowadzone zostało przez zespół złożony z braci św. Jana i niezależnych ekspertów zewnętrznych. Zarządziła je Kapituła Generalna w 2019 r., aby „spojrzeć zgodnie z prawdą na najciemniejszą kartę” historii wspólnoty, by „budować przyszłość na sprawiedliwych i ewangelicznych fundamentach”. W sumie zidentyfikowano 209 przypadków przestępstw, 187 ofiar oraz 79 sprawców. Raport podkreśla, że w żadnym z wcześniejszych przypadków, które skaziły Kościół przestępstwami, określenie „systemowe zło” nie było tak adekwatne do opisania życia, jak w tej wspólnocie.

Tekst wskazuje, że wszystkie przestępstwa seksualne i duchowe dokonane we Wspólnocie Świętego Jana w latach 1975-2013 (data publicznego ujawnienia działań założyciela), z wyjątkiem tych popełnionych na nieletnich poniżej 15. roku życia, przebiegały według tej samej procedury i korzystały z identycznych uzasadnień. Było to niezależne od tego, kim byli sprawcy – ojciec Marie-Dominique Philippe, siostra Alix, przełożona sióstr kontemplacyjnych Świętego Jana, bracia czy siostry ze wspólnoty – ani kim były ofiary (z których większość to zakonnice i świeckie kobiety).

Całkowita dominacja ojca Philippe’a, założyciela, przeora, nauczyciela, kaznodziei – uważanego za życia za „świętego” – i jego nauczanie stoją w epicentrum tego systemu przestępstw, którego trucizna rozprzestrzeniła się kaskadowo. Wszystko to zostało zbudowane na wypaczonej koncepcji „miłości-przyjaźni” we wspólnocie, która legitymizowała niemoralne praktyki. Raport stwierdza, że przez swe działania założyciel wspólnoty sankcjonował „obok małżeństwa lub konsekrowanego celibatu, «trzecią drogę», tj. relacje miłosnej przyjaźni, czasem o wymiarze seksualnym, między zakonnikami a zakonnicami”.

Członkowie Wspólnoty Świętego Jana mają nadzieję, iż powstały raport będzie kolejnym krokiem na drodze unicestwienia wirusa niewierności i przestępstw, zasianego przez założyciela. Widzą oni w raporcie koło ratunkowe dla wprowadzonych od 2022 roku reform, gdy postanowili nie odwoływać się już do Reguły życia napisanej przez Marie-Dominique Philippe’a.

Charyzmat Wspólnoty jest obecnie definiowany niezależnie od jej założyciela. Aby położyć kres koncentracji władzy, będącej epicentrum nadużyć, zdecydowano się również na zdecentralizowaną organizację zarządzania poprzez utworzenie prowincji. Początkowa i bieżąca formacja braci została całkowicie zmieniona we współpracy z władzami kościelnymi. Od tej pory wspólnota będzie musiała się oczyścić, a nawet całkowicie zrezygnować z formacji intelektualnej i duchowej prowadzonej na bazie nauczania założyciela.

Poniżej zamieszczamy rozmowę o raporcie z francuskiej telewizji katolickiej KTO (rozmowa po francusku, można wybrać napisy po angielsku)

Znaczenie raportu komentuje w rozmowie z dziennikiem „La Croix” aktualny przełożony generalny Wspólnoty Św. Jana o. François-Xavier Cazali. Wyjaśnia on, że uczestniczący w pracach komisji bracia ze wspólnoty dostarczali m.in. wiedzy „od środka”, niezbędnej do zrozumienia funkcjonowania grupy.

Zdaniem o. Cazali’ego zaangażowanie braci w przygotowanie dokumentu pozwala również Wspólnocie bardziej utożsamić się z jego treścią. – Cele tego raportu – wyjaśnia przełożony Wspólnoty Św. Jana – wyraża jego tytuł: „Zrozumieć i uzdrowić”. Usiłujemy być uczciwi.

Jak podkreśla duchowny, dla wielu członków wspólnoty trudnym doświadczeniem jest zmierzenie się z upadkiem autorytetu jej założyciela. Był on uważany za wybitnego intelektualistę i giganta duchowego. Raport prezentuje całkowicie inny obraz. O. Cazali zapowiada, że bracia ze Wspólnoty Św. Jana będą teraz wnikliwie analizować ten raport, aby poznać przewrotność o. Marie-Dominique Philippe’a i odrzucić go jako autorytet intelektualny.

– Czy to oznacza całkowitą przebudowę zgromadzenia – pyta Céline Hoyeau. O. Cazali odpowiada: – Nie, bo wspólnie doświadczyliśmy też dobrych autentycznych rzeczy. Ta ciemna historia to nie jest pełna nasza historia; to fragment historii wartej dalszego opowiadania”  

Wesprzyj Więź

Przełożony generalny Wspólnoty Św. Jana serdecznie dziękuje osobom pokrzywdzonym, które zgłosiły się do zgromadzenia, za ich świadectwa i odwagę. Mówi również, że otrzymają one zadośćuczynienie finansowe. Wspólnota postanowiła tak zrobić, nie czekając na ogólnokościelne ustalenia.

KAI, ZN

Przeczytaj również blok tekstów „Bezbronni dorośli w Kościele” w najnowszym numerze kwartalnika „Więź”.

Podziel się

1
Wiadomość

„Całkowita dominacja ojca Philippe’a, założyciela, przeora, nauczyciela, kaznodziei – uważanego za życia za „świętego” – i jego nauczanie stoją w epicentrum tego systemu przestępstw, którego trucizna rozprzestrzeniła się kaskadowo. Wszystko to zostało zbudowane na wypaczonej koncepcji „miłości-przyjaźni”…. itd”

Ja wyciągam bardziej kategoryczne wnioski: dopóki w Kościele ksiądz będzie miał szczególną pozycję szafarza sakramentów, swoistego łącznika miedzy laikatem, a Bogiem dopóty będzie otwarta szeroko droga do nadużyć władzy. Wszelkie modlitwy o uwolnienie serwowane innym zaocznie bez pytania o przyzwolenie, wszelkie egzorcyzmy powinny być zakazane. Inaczej to następne pokolenie będzie pisać raporty o patologiach tych praktyk. Krótkowzroczni liderzy teraz cieszą się z obfitych zasobów pieniężnych, które tą droga spływają. To nie ma nic wspólnego z szerzeniem wiary w poszanowaniu i wolności, to są gwałty na sumieniu i manipulacje.

„dopóki w Kościele ksiądz będzie miał szczególną pozycję szafarza sakramentów, swoistego łącznika miedzy laikatem, a Bogiem”

Ale czy nie po to właśnie powstał KK, by ksiądz właśnie MIAŁ taka pozycję? Tego klocka nie da się wyjąć z tej układanki, bo na niej opiera się wszystko: majestat, pałace, purpury i inne takie.

Nie wiem czy KK powstał po to żeby zapewnić pozycję kapłanom. To jakieś pokrętne rozumowanie. Wydawało mi się, że miał prowadzić ludzi do Boga i zbawienia, a jeśli zaczyna uprawiać praktyki modlitewne, które są przynoszą szkodę tym nad którymi się modlą, a jedynie zyski pieniężne tym którzy je serwują, to znaczy że nie spełnia swojej funkcji i tyle.

Na pewno prof.Kita, który tu publikuje, lepiej wyjaśni, że słowo Kościół pochodzi od 'ecclesia’ (zbiegowisko, demokratyczne zgromadzenie, przepraszam jeśli kaleczę pisownię) gromadzące się
początkowo na Agorze, a potem na Pnyxie, które samo wybierało archontów. Niczego podobnego w Kościele nie ma, wierni nie wybierają sobie kapłanów i pewno nigdy nie wybierali, bo nigdy to nie był system demokratyczny, choć z wzorców demokracji ateńskiej miał aspiracje czerpać. Wszystko by dobrze funkcjonowało, jeśli kapłani/archonci by mieli predyspozycje moralne lub chociaż poczucie przyzwoitości, i świadomość, że władza nie jest im dana po to żeby ją nadużywać. A teraz jest jak jest i nie widzę aby jakieś raporty miały ten destrukcyjny trend i upadek autorytetów odwrócić.
No chyba, że grupa desperatów synodalnych chce zginąć pod gruzami ten chorej struktury. Zreszta struktura się sama wypala z braku powołań.

Jak mi jeden porządny człowiek i kapłan powiedział, na szczęście Chrystus zmartwychwstał dla wszystkich, a nie tylko dla narodu wybranego, lub członków Kościoła.

@ Kinga, słowo „kościół” zapożyczyliśmy bezpośrednio z języka czeskiego w XV wieku. Czesi mówili „kostel”, co z kolei pochodziło od łacińskiego „castellum” i było zdrobnieniem od „castrum” – gród, obóz. „Ecclesia” jest terminem łacińskim wywodzącym się z greki (ἐκκλησία – zgromadzenie), jednak genów tego słowa w polskim „kościół” nie ma.

Zdaje się, że archontów by można jedynie przyrównywać do pozycji jaką mają biskupi, którzy nie są wybierani demokratycznie, a mężami zaufania obecnie nie są. A kapłani, jak sam gdzieś zauważyłeś, bardzo się różnią w swoim rozumieniu nauczania, niby mamy system monoteistyczny, inaczej niz w Atenach, a jednak brak jedności w nauczaniu się ujawnia.

Może postulowany tutaj czas na małe wspólnoty będzie oznaczał, że zaczną się skupiać one wokół konkretnych kapłanów. W takim wypadku elastyczne podejście do doktryny i odejście od śmiesznej praktyki ekskomuniki wydaje się bardzo ważne, żebyśmy się nie powyżynali jak ci Hutu i Tutsi. Tak wiem, zaraz się odezwą ci co postulują że lepiej żeby pozostało paru wiernych nauce, niż naukę Chrystusa rozwadniać. To też jest nadużycie władzy, bo mówią to z przekonaniem, że to oni wiedzą najlepiej co Chrystus chciał powiedzieć, a inni się mylą.

Kinga, kapłanów, czy biskupów lud początkowo sam sobie wybierał, może nie demokratycznie, a przez aklamację. Nawet papieża początkowo wybierał lud Rzymu. Model wyboru papieża przez kardynałów to dopiero XI wiek. Choć warto wspomnieć, że ostatnie konklawe, podczas którego zgłaszano weto ze strony cesarstwa to ledwo 1903 rok.

Wojtek, dziekuję Ci, że hojnie dzielisz się swoją wiedzą, a niektóre Twoje wpisy to jak artykuły bez honorarium. Za każdym razem przywracające nadzieję, i choć z Markiem Kitą czasem tu polemizujesz, i Jego i Twoje wpisy odczytuję jako walkę z systemem, który zagubił prawdę w formalnym podejściu. Żydowskie umiłowanie do formalizmu i przepisów prawa, też doprowadziło do absurdu, który Chrystus rozbroił prostym przekazem o miłości z Kazania na Górze.

Wydawnictwo „W Drodze” ojcow dominikanow jeszcze do niedawno wydawalo dziela o. Phillippe´a. Ojciec Pawel M. OP napisal o nim i jego teologii doktorat, a ojcem promotorem byl o. Jacek Salij OP. Slepi przewodnicy slepych…

@ Piotr Ciompa: Przepraszam, jesli sie wyrazilem niedokladnie. Czytelnikow tychze kierownikow duchowych wymienilem w slowie „slepych”. Polecam obraz Breugela Starszego pod tym samym tytulem.

Panie Piotrze, tego nie da się bronić.

To nie jest najgorsze, że ci co dominikanów nie lubią będą to w kółko powtarzać i wypominać. Znacznie gorzej by było jeśliby znali podobne historie wśród księży diecezjalnych, a nie mogli ich ujawnić bez obaw o sformułowanie zarzutów o pomówienie, bo ofiary gwałtów często wolą milczeć i zaprzeczać, że zostały wykorzystane seksualnie przez proboszcza lub wikarego, jeśli są to kobiety z małych wiejskich miejscowości. I tak mamy zaklęty krąg milczenia, oprawcy mogą czuć się bezkarni, a ci co zdecydowali się na napisanie raportów i wzięli winę na klatę przynajmniej mogą mieć poczucie, że nie stchórzyli przed odpowiedzialnością moralną.

Zanim Pan Piotr lub Adam odpowie w kwestii tego że kapłani są potrzebni, a może lepiej milczeć, to ja podam taki oto zasłyszany przykład ratowania powołania kapłańskiego wikarego, który nazwijmy to zachował się nie do końca poprawnie, ale mimo wszystko jakieś poczucie honoru względem zniesławionej kobiety w nim się tliło, dopóki proboszcz nie nawrócił go na świętą drogę powołania kapłańskiego słowami:

„JAK CHCESZ SIĘ MLEKA NAPIĆ, TO NIE MUSISZ SOBIE OD RAZU KUPOWAĆ KROWY” (cytat).

Jeżeli kogoś dało się nawrócić takim grepsem, to biada nam…

A co do kapłanów, to nie mam pojęcia, czy są, czy nie są potrzebni. Skąd mnie to wiedzieć?

„czas na małe wspólnoty będzie oznaczał, że zaczną się skupiać one wokół konkretnych kapłanów”

No to może wzorem religii żydowskiej, przywrócić/powołać instytucję RABINA? To bardzo ładna idea była. Oparta w 100% na autorytecie i wiedzy. W Biblii Jezusa tytułują wszak: rabbi. Księży tam zadaje się nie było w ogóle? 😉

To nie było takie głupie, zwłaszcza na tle dzisiejszej instytucji […]

Adam, w judaizmie czasów Jezusa rabini byli kimś w rodzaju dzisiejszych liderów wspólnot. Opierali się na własnym autorytecie i tworzyli własną naukę. Jezus nie był tu wyjątkiem. Większość rabinów nie odrzucała jednak posługi kapłańskiej, poza grupami radykalnymi, nastawionymi antyrzymsko (kapłani byli przez niektórych uznawani za kolaborantów). Jezus, podobnie jak Jan Chrzciciel odrzucał kapłanów, wprowadzając chociażby alternatywny dla świątynnej ablucji obrzęd chrztu.

Natomiast pierwotna gmina chrześcijańska była zorganizowana na wzór grecki. Na czele byli episkopi plus starszyzna. Z czasem do pomocy episkopom wyznaczano diakonów. Zwycięstwo „Pawłowego” chrześcijaństwa, stojącego w opozycji do apostołów spowodowało zanik żydowskich instytucji, jak prorocy. Natomiast kapłanów nie było do przełomu III i IV wieku.

Systemowym złem jest vdo dziś przepojony cały Kościół Rzymskokatolicki, czy to w Watykanie, czy gdzieś na prowincji. Czy to wspólnota ,czy parafia, czy kuria albo Kuria .A większość wiernych katolików to akceptuje: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/slawomir-mastek-ofiara-ksiedza-pedofila-w-moim-miescie-stalem-sie-persona-non-grata/jfzz1tn. Wpadł mi stary numer gazety z wywiadem z …Kardynałem Ratzingerem.2005 r. Zatem po burzy w Bostonie i USA, Irlandii, Francji, itd. Zero refleksji . Dobre samopoczucie. Dobra ocena działań wobec księży zaangażowanych w teologię wyzwolenia ( a zniszczonych w większości przez papieża). Dalsza chęć zajmowania się życiem seksualnym innych dorosłych , dla ich dobra i z powodu…degeneracji świata współczesnego. Na pytanie o brak etyki (karierowiczostwo księży kat.) w kurii watykańskiej, odpowiedź w typie” och, ostatecznie to tylko ludzie, grzeszni jak wszyscy”. Sympatyczna, na poziomie, rozmowa, tylko mdło się robi, kiedy człowiek odkrywa po raz kolejny na czym to wszystko w KRK się opiera, i jak długo dawał się mamić. A klerykalizm do kwadratu i dziś ma sié u Was doskonale. 23 lata później. DF GW z 25.05.2005 r. Dorzucam ” Królestwo Świętego Piotra” .Polityka nr 16(2500) z 23.04.2005 r. M.in. o pierwszym .papieżu . Syrycjuszu ( 384-399). O zamianie teologicznych sylogizmów na bojaźń i nadzieję na nagrodę ( czyli wprowadzenie kultu relikwii, czyśćca, mszy za zmarłych ( odpłatnych;)). To Grzegorz I Wielki , VI/VII w.). Na szczęście dla wielu, nadeszła potem Reformacja

Ta historia pokazuje dobitnie, że poradę Jezusa o rozpoznawaniu przewodników duchowych po „ich owocach” można odrzucić jako błędną.

W przypadku chociażby pana redaktora Nosowskiego działalność Vaniera jak najbardziej przynosiła dobre owoce, o czym sam mówi. Po przeprowadzonych śledztwach nie można zaś powiedzieć o kanadyjczyku, że nie był złym drzewem.

Trudno policzyć takie rzeczy, ale jeżeli np. TEORETYCZNIE uratował życie setek, a zgwałcił/uwiódł „jedynie ” dziesiątki osób – to jak to porachować?
Nie znam dokładnie historii życia ojca Philippe, ale jego „syn duchowy” – Jean Vanier, z tego co wiem, autentycznie poświęcił życie wykluczonym i wydaje się, że seksualne odjazdy były jak najbardziej spójne wewnętrznie z jego światopoglądem, który przecież był (poza tajemnicami jego alkowy oczywiście) podziwiany i wręcz studiowany na całym świecie. To nie był przypadek drapieżnika-erotomana, co to sobie lubi pomacać chłopców lub dziewczynki. Nie musiał nikogo gwałcić, bo był stanu wolnego, był świeckim, był przystojnym mężczyzną z wielką charyzmą i mógł mieć kobiet na pęczki. Co zrobić w takim wypadku? Jak wyważyć plusy i minusy? A plusy były przecież niepodważalne i ogromne.
Czy jakakolwiek etyka ma odpowiedź na tego typu pytania?
Utarło się, że wspominamy ludzi za ich najlepsze dokonania, a błędy i potknięcia pomijamy. Ale przecież nie da się pominąć takich rzeczy w ww. wypadku, NAWET jeżeli plusy (wydaje się) przeważają…
To jest… trudne. A my nie jesteśmy przyzwyczajeni do niuansowania, lubimy mieć zero-jedynkowe oceny.

nadużycia (mówiąc delikatnie) to też były owoce – zatrute – działalności tych osób. I po tych złych owocach są teraz osądzani… A nawet wielcy zbrodniarze bywało, że robili dobre rzeczy.

Konrad już zasygnalizował cytat o ślepych przewodnikach… mi przychodzi namyśl jeszcze drugi: „Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.” (fragment Kazania na Górze).

Masakra. Wyjaśnię po kolei. W punktach.
Kręgi zła. Dalej NIC nie dotarło do wielu wiernych…

1. Mam ogromną prośbę. Więź – zmieńcie zdjęcie.
Ten stary zły człowiek i ta główka małego dziecka – słabe zestawienie.
Ja wiem, że macie te dyżurne obrazki do każdej z postaci czy tematu. Ilustracje.
TU warto zmienić, bo się niedobrze robi.
2. Kinga masz w dużej części rację, tylko warto nie wylewać dziecka z kąpielą, modlitwa też pomaga i ma moc – ale ok, zgodzę się ze zdaniem, że bywa przemocą czy manipulacją. Te spędy ludzi i emocje.
Tak łatwo jej źle użyć. A w tym przodują różnej maści wspólnoty, duszpasterstwa.
Bogu dalej dziękuję, że w żadnej i żadnym nie byłam.
3. Daremne żale próżny trud. To wniosek po przeczytaniu postanowień wspólnoty.
Brak odwagi, by zakończyć złe „dzieło”? A to ciekawe.
Mocne Słowo na dziś.:

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.

Ale nie poznacie, bo też dobro, terefere, jak z Vanierem.
Odciąć się – zmienić nazwę – założyć inną wspólnotę.
Nie ciągnąć za sobą cienia. Proste?

4. Wierni też odpowiadają za zrobienie z księży szamanów – to myślenie, że lepiej się ksiądz lepiej i skuteczniej pomodli.
Każdy z nas jest ważny w Jego oczach.

Dobrze napisane. Upraszczając, jeżeli ktoś 10 razy ukradnie w Żabce a kupi uczciwie 200 razy to i tak jest złodziejem. Nie można być trochę w ciąży. Kto czyni zło jest złem, jak te owoce ze złego drzewa.

No właśnie nie tak prosto…

Co z takim, co uratuje kilka żyć i ukradnie batona? Jest też wtedy tylko złodziejem?
Trochę być w ciąży nie można, ale można mieć na sumieniu czyny potworne i chwalebne JEDNOCZEŚNIE. I takich przykładów mamy setki, jak nie tysiące. Pokolenie JPII powinno być wyjątkowo zaznajomione z tym tematem. 😉

„Kto czyni zło jest złem”.

No to wszyscy jesteśmy złem – nie ma wyboru… bo wszyscy jesteśmy grzeszni i nie spotkałem jeszcze takiego, co by żadnego zła nie wyrządził.

Notabene chrześcijanie nieustannie wznoszą do Boga słowa:
„odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”?
Czyli, co – to kolejna blaga? I to wobec samego Boga???

Adam,
Jest prosto.
Czy ktoś żałuje, czy się tłumaczy. Mafioso dający na sierociniec – dalej jest mafiosem. Postawa. Nie kupujesz sobie Boga.
Ponieważ nie można Go sobie kupić.

Nie, nie jest prosto.
Vanier nie był mafiosem i niemal całe swoje (długie) życie poświęcił skrzywdzonym. Był kołem napędowym światowej organizacji, która pomaga/pomogła dziesiątkom tysięcy skrzywdzonych. To nie jest datek na sierociniec. To jest olbrzymia dawka dobra. Niewyobrażalna wręcz.
Nie spotkałem się też z informacjami, żeby ktokolwiek poważył jego dorobek naukowy, czy publicystyczny, a był on spory.
(Einstein, gdyby nawet zamordował pięć staruszek NADAL byłby wybitnym fizykiem, a jego odkrycia naukowe NADAL byłyby kosmicznie ważkie dla człowieka.)
Więc proszę nie trywializować, obiektywna i jednoznaczna ocena życia człowieka nie jest łatwa, a w niektórych – skrajnych przypadkach, jest wręcz niemożliwa.

A skrucha, o której Pani wspomina, to jest ważna być może dla ew. przebaczenia, czy zmniejszenia wymiaru kary, ale nie do oceny czyjegoś postępowania. Przestępstwo jest przestępstwem, niezależnie czy sprawca żałuje tego, czy nie.

Adam i Jerzy
A zatem wyjaśnię jak jest z tym prosto.
We wspólnocie św. Jana również nieletni byli wykorzystani. Tak?
Adam – to nie Arka i Vanier. Ale to samo nazwisko. Niektórym się już chyba bracia mylą.
A Vanier nie pomagał skrzywdzonym, chyba, że tak obecnie nazywamy osoby niepełnosprawne. Z kolei wspólnota św. Jana to nauczanie i rekolekcje.
Zatem łatwiej to rozwiązać. Można sobie iść gdzie indziej na rekolekcje. Tak?
Stąd moje słowa, by się odcięli od cienia.
Mieli odwagę, by napisać o zatrutym źródle i dalej chcą być z niego?
Dlatego Jerzy tu akurat jest dość prosto. Może być.
„Od tej pory wspólnota będzie musiała się oczyścić, a nawet całkowicie zrezygnować z formacji intelektualnej i duchowej prowadzonej na bazie nauczania założyciela.”
No to zmieniamy nazwę i kończymy „dzieło”. Koniec.
Zmiana imienia w Biblii to zmiana tożsamości.
Abram, Saraj, Szymon, Szaweł… otrzymali imię wraz z zadaniem. Natanael? Polecam 😉

Adam i nie tylko.
Coraz wyraźniej dostrzegam:
raz się oddziela dorobek intelektualny od postawy moralnej osoby, a raz nie. Zależy.
Zwykły ksiądz na parafii, który krzywdzi dziecko, ma mniejszą szansę na zrozumienie
(brak dorobku i zasług wyraźnych) niż ktoś, kto założył wspólnotę jako parawan dla swoich perwersji. Sprytne. Inteligentne, aż ciarki przechodzą. Diabelskie.

Jak Karol Wojtyła był w marcu pod obstrzałem – to jego dorobek intelektualny akurat również. A już ten niewygodny z etyki relacji… to w ogóle wyśmiany m. in. w komentarzach na tym forum niemiłosiernie.
.
Kąkol i pszenica. Ponoć mamy pozwolić rosnąć obu aż do żniwa.
Więc napięcie będzie do końca. Między dobrem, a złem w każdym z nas.
Co robić, co najlepiej, aby najmniej się krzywdzić w różnych relacjach?
Dobrze zrozumieć nawet tutaj, kiedy komentujemy?
A obawiam się, że nie braknie nam niestety nigdy tematów do komentowania…

https://wiez.pl/2019/11/08/wspolnota-sw-jana-odcina-sie-od-swojego-zalozyciela/
Dobry tam komentarz Katarzyny.

„A Vanier nie pomagał skrzywdzonym, chyba, że tak obecnie nazywamy osoby niepełnosprawne.”
Dokładnie tak. Skrzywdzone przez los. Zresztą nie ma żadnego znaczenia KOMU pomagał, faktem jest, że czynił sam dobro i namówił wielu innych do robienia dobra. Za to właśnie był podziwiany w Kościele i poza Kościołem. Papież Franciszek nazywał go „świętym z sąsiedztwa”. Więc nawet Pani nie może zanegować olbrzymiego, pozytywnego wkładu jego osoby w życie bliźnich.

„raz się oddziela dorobek intelektualny od postawy moralnej osoby, a raz nie. ”
Ja nic nie oddzielam, więc nie wiem o kim mowa.

„Zwykły ksiądz na parafii, który krzywdzi dziecko, ma mniejszą szansę na zrozumienie”
Że jak? Kto i gdzie zamykał oczy na krzywdę dziecka? Pani wszystko plącze. Ani nie wybielam gwałcicieli, ani nie „rozumiem’ Vaniera. Widzę jednak kolosalną przepaść między molestowaniem dziecka przez księdza, a uwiedzeniem dorosłych kobiet. Pani nie?

Jean Vanier nie założył wspólnoty dla swoich perwersji (nic o tym nie wiadomo), bo jak już pisałem mógł swobodnie to robić wszędzie, a nie udowodniono, żeby molestował swoich wychowanków.. Zresztą te perwersje są perwersjami wyłącznie z punktu widzenia religijnego, zupełnie możliwe, że w sądzie puszczono by go wolno, bo nie wiem czy przekroczył wyraźnie jakieś paragrafy kodeksu karnego. Zarzuca mu się bowiem „manipulacje emocjonalne” , a takowe są przecież w niemal każdej relacji damsko-męskiej…. Nie chciałbym wyjść na jakiegoś jego obrońcę, ale próbuję mierzyć fakty obiektywnie.

Także za bardzo to nic Pani nie wyjaśniła…

Mamy wybitnego człowieka, który całe swoje życie czyni niekwestionowane dobro i jednocześnie w skryciu prowadzi dziwaczne praktyki seksualne i przymyka oczy na zło czynione przez ojca Philippe’a.
Naprawdę sądzi Pani, że łatwo i prosto jest ocenić tego człowieka? Bo ja nie bardzo…

A że Karola Wojtyłę atakowano za dorobek intelektualny? No cóż, atakować można każdego, a w tym wypadku było, zdaje się, za co. Ale przecież główny atak nie był na naukę papieża, tylko na jego praktyki.
Może ktoś podrzuci, czy atakuje się dorobek naukowy Jeana Vaniera, bo nie mogę nic znaleźć? Domyślam się, że stracił on (dorobek) cały szarm i powab w świetle ostatniego raportu, ale czy te nauki miały ręce i nogi, bo przyznam się bez bicia-nic jego nie czytałem?

@Adam
Generalnie ma pan rację.

Tak, człowiek nie jest dobry ani zły (za wyjątkiem jakichś naprawdę totalnych degeneratów, którzy czynią tylko zło).

Człowiek bywa dobry i bywa zły.
Jak to zważyć ? Nie da się.
Ale są takie przestępstwa po których nie zastanawiamy się czy ktoś czynił dobro.

Jeśli dajmy na to mój sąsiad będzie pomagał starszym osobom w zakupach, wiele się modlił, dawał jałmużnę, był dobrym ojcem etc. ale w trakcie swojego życia zgwałcił kilka kobiet to co „przeważa” ?

Za przestępstwo należy się sprawiedliwa kara (więzienie etc.) bez porównywania i „ważenia” czego było więcej.

Przestępstwo to przestępstwo.

Co do manipulacji – racja – jest to dość powszechne z tymże na innym poziomie niż ten pan to czynił.
Tu mamy do czynienia z manipulacją podszytą wiarą !
To jest absolutna zbrodnia!

Małe sprostowanie, to nie wierni zrobili z księży szamanów. Apoteoza duchowieństwa była efektem teologii kontrreformacyjnej zapoczątkowanej po Soborze Trydenckim. Jak już kierować pretensje, to do osób takich jak Ignacy Loyola i jemu podobni, którzy twierdzenie „Kościół to kapłani” podążali niemal bezkrytycznie, wpajając to wiernym. A była to „tylko” reakcja na protestantów, którzy kapłaństwo mieli ograniczone.

@Jerzy2

„Tu mamy do czynienia z manipulacją podszytą wiarą !
To jest absolutna zbrodnia!”

Przepraszam najmocniej, ale historia Kościoła Kat. to dość często także „manipulacja podszyta wiarą” i jakoś wszyscy się z tym godzą. Ktoś poszedł do więzienia za spalenie Giordano Bruno? Za rzezie Inkwizycji? No właśnie…

Jeszcze raz powtórzę, akurat przestępstwo J. Vaniera było na tle wyczynów wielu kapłanów, w istocie stosunkowo niewinne. Oczywiście były ofiary, ale te ofiary były dorosłymi kobietami, które dały się zbałamucić – wątpię, czy takie rzeczy są karalne.
Z Vanierem jest NIECO podobnie jak z JP2, szokująca była nie tyle zgroza występku, co nadszarpnięcie zaufania w skutek skrywanych – w istocie, dość banalnych występków. Oczywiście te czyny były skrajnie różne i motywy także, ale autorytet został nadszarpnięty i tu, i tu.

„Ale są takie przestępstwa po których nie zastanawiamy się czy ktoś czynił dobro.”
No tu zgoda, raczej nie będziemy bronili Hitlera, że lubił psy, czy był świetnym budowniczym autostrad. Problem tylko, gdzie jest granica takiego kryterium? Na szczęście ja nie muszę o tym decydować, ale wg mnie zarówno JP2 i Vanier tej granicy (chyba?) nie przekroczyli. I jeżeli już, to bliżej byłby Wojtyle, bo jego , powiedzmy „zaniedbania” prowadziły do kolejnych gwałtów na dzieciach. Jak dodamy dziesiątki milionów Afrykanów zmarłych na AIDS w wyniku Jego sprzeciwu co do używania prezerwatyw, to… Vanier na tym tle jest jak ta lilija. Znaleziono mu wszystkiego 6 romansów (na 90 lat życia!). Szkoda mi tych kobiet, oczywiście, ale więksi „zbrodniarze” mijają nas na co dzień na ulicy. To były długie, poważne relacje dwustronne, zachowała się część sporej korespondencji, a że były (te relacje) horrendalnie dziwaczne i sprzeczne z doktryną katolicką? To przecież NIE JEST przestępstwo. To co najwyżej bluźnierstwo, Kościół może go ekskomunikować – ale jakoś nie słyszałem o takich planach. Nie dziwie się, mając takie masło na głowie nie powinni być tacy wyrywni, bo u nich to dopiero są „rachunki krzywd”…

„Jak podkreśla duchowny, dla wielu członków wspólnoty trudnym doświadczeniem jest zmierzenie się z upadkiem autorytetu jej założyciela. Był on uważany za wybitnego intelektualistę i giganta duchowego. Raport prezentuje całkowicie inny obraz. ”
Na własne życzenie to doświadczenie. Robienie z człowieka Boga i nieomylnego – źle się kończy, jak widać nie raz. Ile ma być tych historii, by wreszcie dotarło?

Da się. Ale zawsze trzeba być świadomym zagrożeń i pisać o nich i systemowych bezpiecznikach które muszą być wpisane w każdy taki ruch a nie ulegać łatwemu n+1 entuzjazmowi i bezkrytycznemu zachwytowi po raz 2138.

Marek.
Aż za bardzo jestem świadoma ograniczeń ludzi.
Nadzieję to akurat sobie wzięłam spoza sytemu. Mówiąc Twoim językiem.
Ponieważ system nie jest w stanie sam się zbadać i określić, będzie narażony na błędy.
Jest taka ładna ilustracja na książce” Nie ma wiary bez pytań”. No nie ma.
Tylko czasem odpowiedź jednak jest. Ojej.

Podszewka może być prawą stroną w innym wymiarze.
🙂

Tak, bezpieczniki to chyba jedyne wyjście. Tylko kiedy i kto je zacznie wprowadzać? O. Żak mówił, że są 3 etapy reakcji na zło w grupie:
1) wyparcie
2) rozpacz
3) szukanie rozwiązań.
Dlaczego wciąż (jako polski KK) ślęczymy gdzieś między pkt 1 (ogół) a 2 (biadolenie na tutejszym forum) zamiast być już w 3 (jak fundacja św. Józefa).

Raport jest przerażający. Ale znowu się potwierdza, że ksiądz powinien żyć w izolacji od świata. Te wszystkie wspólnoty i kręgi , indywidualni przewodnicy kończą takimi zawstydzaąacymi i bolesnymi skandalami. Obecnie w Kościele nadużywa sie słowa miłość i miłosierdzie, co dla normalnych zwykłych ludzi brzmi jak pusty slogan. Nie głosi się już co trzeba zrobić, żeby dostać sie do nieba, nie przestrzega się przed grzechem, szatanem, przed wiecznym potępieniem. A ewangelia jest taka prosta: „Jeżeli chcesz mnie naśladować, weź swój krzyż i idź za mną. ” Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

@Renata
„Ale znowu się potwierdza, że ksiądz powinien żyć w izolacji od świata. Te wszystkie wspólnoty i kręgi , indywidualni przewodnicy kończą takimi zawstydzaąacymi i bolesnymi skandalami”

Moim zdaniem ma pani rację i jej równocześnie nie ma.
Bo w obecnej sytuacji przymusowego celibatu to tak – duchowny nie powinien wchodzić w żadne „grupy/kręgi/wspólnoty zamknięte etc.”

Problem tylko w tym, że to nie polepsza jego sytuacji (jest bezpieczniejsze dla innych bo brak nadużyć w takich grupach) ale on staje się człowiekiem „innym” niż wszyscy. Oderwanym od rzeczywistości, ze służącą, która go w wielu rzeczach wyręcza.

Natomiast przy braku celibatu to jak najbardziej powinien być bardziej otwarty na świat.
Przymusowy celibat to zło. Wynalazek człowieka, który należy jak najprędzej zlikwidować.

Teraz nie ma apoteozy duchowieństwa, teraz jest niszczenie księży, a im bardziej pokorny i oddany Jezusowi, tym bardziej jest niszczony. Głoszenie po
protestanckiego powszechnego kapłaństwa może zniechęcić najgorliwszego kapłana. Niestety to niszczenie obserwujemy od najwyższych szczebli KK. Módlmy się za swoich księży, proboszczów, wikarych, za tych, którzy nam posługują.

@Renata
Chyba żyjemy na innych planetach.
Ale domyślam się o jakich „bardziej pokornych i oddanych Jezusowi” pani może chodzić.
Czyżby o tych coraz to liczniejszych zawieszonych w czynnościach duchownego a nadal odprawiających nielegalnie Msze Św. ? głoszących herezje ? manipulujący wiernymi ? straszący wiecznym potępieniem ?

Żadnych innych „pokornych i oddanych” nie widziałem aby byli niszczeni a ci akurat powinni być usuwani w trybie natychmiastowym z duchowieństwa.

Renato, przywołując powyżej ohydne przykłady zachowania księży względem kobiet tak świeckich, jak i kobiet konsekrowanych, mam świadomość jak trudno taki wpis przeczytać porządnym duchownym, którzy ostatkiem sił i heroicznym wysiłkiem walczą o swoją godność i poszanowanie ich posługi. Mam mieszane uczucia, w takim razie milczeć?

Rozumiem to co piszesz, że głoszenie poprotestanckiego kapłaństwa może zniechęcić najgorliwszych kapłanów. Masz rację, to jakby pisanie, że ich heroiczne wyrzeczenia nie są nikomu potrzebne. Są potrzebne, są autentycznym świadectwem, które niestety niszczą też ci co głoszą nadmierny formalizm w trzymaniu się doktryny.

Czy bliższy Prawdy jest Marcin Mogielski, który głosił że spowiedź należy przerwać i wyjść jeśli kapłan nadużywa swojej władzy, czy bliższy prawdy są ci co bez rozeznania robią teatr modlitw o uwolnienie? Uwolnienie od czego? Czy aby nie posługują się przemocą psychiczną dla łatwego zyskania wiernych. Krótkowzroczna metoda. Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do wszelkich ruchów charyzmatycznych, do wielkich mszy, które budzą tak samo wielkie emocje jak koncert rokowy lub mecz piłki nożnej na wielkim stadionie.

Mniej emocji, bardziej racjonalnie i mniej formalnie.

Czy Marcin Mogielski, sam wykorzystany, broniący samotnie pokrzywdzonych przez wspólbrata, zasługuje na ekskomunikę bardziej, niż ci co w imię nawracania dopuszczają się przemocy psychicznej? A mimo to prawo kanoniczne jemu tę ekskomunikę przypisze z automatu. Chrystus prawo przekraczał i łamał. Szedł do tych z marginesu, zupełnie niegodnych, przywracał im człowieczeństwo. Czy taki jest współczesny Kościół wykluczający LGBT, skazujący kobiety na samotną śmierć na porodówce w imię czego, kiedy dziecko i tak nie przeżyło?

I ksiądz nie powinien żyć w izolacji od świata. Jeśliby żył w izolacji to jakie by miał pojęcie i podstawy do rozeznawania potrzeb małżonków? Nauczyłby się tego z książek, czy Duch Święty by go oświecił? Bez ironii pieszę, bo tak jak wspominał tu Wojtek bywają księża, co w dobrej wierze, ale bez pojęcia co robią doprowadzają sami do rozpadu małżeństw. Potem pozostają samotne kobiety, które żyją dalej przekonaniem, że stanęły w obronie wartości, nie rozmyły doktryny, zachowały się tak jak trzeba. Tylko szkoda, że teraz muszą w żyć w samotności, którą ciężko znoszą, samotnie wychowując na przykład syna. Czy nie byłyby bliżej Boga, i nie byłyby bardziej szczęśiwe jeśliby nie wpojono im, że etyka małżeńska w wydaniu Karola Wojtyły jest najwyższą wartością, której warto bronić bardziej niż trwałości swojego małżeństwa?

Nie takie podejście do prawa miał Chrystus.

Kinga, przepraszam, ale o jakich „heroicznych wyrzeczeniach” mowa w przypadku księży? Wiadomo, są różne parafie, ale zasadniczo bycie księdzem ma mniej z wyrzeczeń, więcej z wygodnego życia.

@Kinga
” że głoszenie poprotestanckiego kapłaństwa może zniechęcić najgorliwszych kapłanów”

Ja to widzę inaczej (niech mnie Wojtek poprawi jeśli się mylę bo bardziej „siedzi w pismach”)

Dla mnie „poprotestanckie” kapłaństwo to właśnie to prawie że zdeifikowanie funkcji duchownego w KK gdyż to właśnie jako przeciwwagę do kapłaństwa protestanckiego (a nie „poprotestanckiego”) powszechnego wprowadzono do KK.
Poprotestanckim można nazwać to co obecnie jest w KK (na szczęście coraz mniej jest tego deifikowania)

Jerzy2, ja nie wiem jakie kapłaństwo. Sorry, ale coraz bardziej jest mi to obojętne. Natomiast pamiętam dowcip, że my to w sumie mamy system politeistyczny, bo każda schola i inna grupka, czci swojego kapłana. 🙂