Najlepiej to oderwanie widać w kulturze i świadomości Ukraińców – pisze Edwin Bendyk na swoim blogu „Antymatrix”.
Najnowszy tekst Ewina Bendyka na jego blogu „Antymatrix”, prowadzonym na stronie „Polityki”, nosi tytuł „Na gruzach imperium”. Dotyczy postaci hetmana Iwana Mazepy oraz różnic w ukraińskiej i rosyjskiej świadomości historycznej.
Mazepa, w którego intencji odbyło się niedawno nabożeństwo w kijowskiej Ławrze Peczerskiej, jest „w radzieckiej i rosyjskiej historiografii przedstawiany jako zdrajca, słusznie obłożony przez Cerkiew anatemą. Dla Ukraińców jest zaś symbolem walki z rosyjskim imperializmem i jednym z najważniejszych bohaterów narodowych” – przypomina Bendyk.
Jego zdaniem „walka o miejsce Iwana Mazepy w historycznej pamięci nie tylko Ukraińców doskonale ilustruje relacje między Ukrainą i Rosją, które zapoczątkowała formalnie ugoda perejasławska zawarta w 1654 r. przez hetmana Bohdana Chmielnickiego”.
Wielu, w tym Taras Szewczenko, uważało Perejesław za „akt bezgranicznej głupoty”. „W istocie sprawa była – zauważa Bendyk – znacznie bardziej złożona, jak całe relacje Ukrainy nie tylko z Rosją (czy jeszcze wtedy z Carstwem Moskiewskim), Rzeczpospolitą, Imperium Osmańskim. Oksana Zabużko przekonuje, że za decyzją Chmielnickiego stał strategiczny zamysł ówczesnych ukraińskich elit”.
Ocenę decyzji Chmielnickiego publicysta „Polityki” zostawia historykom. Sam pisze: „Faktem jest, że presja Rzeczpospolitej i kontrreformacji okazała się impulsem do odpowiedzi ukraińskich elit prawosławnych, które zabrały się za rozwój infrastruktury edukacyjnej, ruchu wydawniczego i reformy struktur cerkiewnych. W rezultacie Kijów stał się intelektualnym centrum dla świata prawosławnego”.
Jeśli zaś idzie o Iwana Mazepę, to zanim w 1708 r. „postawił na Szwecję i Karola XII, blisko współpracował z Piotrem I, z jednej strony pomagając mu realizować imperialne plany, z drugiej – korzystając z moskiewskiego protektoratu, realizował projekt rozwoju państwa kozackiego z zamiarem integracji ziem Lewo- i Prawobrzeża” – zauważa publicysta.
A w tym, że w XVII i XVIII w. Ukraińcy budowali imperium rosyjskie, Edwin Bendyk nie widzi niczego niezwykłego. Przypomina, że „podobnie Szkoci uczestniczyli w tworzeniu imperium brytyjskiego”. Dodaje jednak, że „rosyjski projekt imperialny miał szczególny charakter”. I przywołuje Siergieja Nikolskiego, filozofa kultury, który tak definiuje Rosję i Rosjan: „Zawsze wiedzieliśmy, że mieszkamy w kraju, którego historia to nieprzerwany łańcuch ekspansji terytorialnych, zaborów, aneksji, ich obrony, tymczasowych strat i nowych zdobyczy”.
W takim modelu imperialnym Ukraina „stała się nie tylko źródłem zasobów intelektualnych, ale także materialnych. Tak było do końca carskiej Rosji i nie inaczej działo się w czasach Związku Radzieckiego. Odzyskanie niepodległości w 1991 r. zadało śmiertelny cios imperium, choć agonia ciągle trwa. Wojna Putina rozpoczęta w 2014 r. aneksją Krymu i interwencją w Donbasie, a potem pełnowymiarowa inwazja nie przyniosły założonych w Moskwie efektów. Przeciwnie, Ukraina nieodwracalnie od Rosji się oderwała. Najlepiej to oderwanie widać w kulturze i świadomości Ukraińców” – uważa dziennikarz „Polityki”.
A Iwan Mazepa, który kilkanaście lat temu dla wielu Ukraińców był postacią kontrowersyjną, jest obecnie, obok Bohdana Chmielnickiego, uznawany za jednego z najważniejszych bohaterów narodowych Ukrainy. Zaś nabożeństwo w jego intencji w Ławrze Peczerskiej, „która jeszcze do niedawna była symbolem rosyjskiego wpływu w ukraińskiej przestrzeni duchowej, to więcej niż symbol” – puentuje swój felieton Edwin Bendyk.
Przeczytaj też: „Wkrótce was wyzwolimy”. Wołodymyr Zełenski i Iwan Groźny
KJ
Próba zdobycie Wszystkiego kończy się Niczym. Niejeden szaleniec już się o tym przekonał. Problem tylko ile pociągnie ze sobą do grobu ofiar?
Putin nie jest ani Piotrem I ani Katarzyną II, powody jego polityki są irracjonalne i współgrają z irracjonalności wizji świata milionów Rosjan. W sumie to problem tych milionów bardziej niż Putina. nawet gdy on zginie te umysły łaknąc będą następnego, być może jeszcze bardziej szalonego. Jak przekonać ich by wreszcie przestali śpiewać piosenki z II wojny światowej, by wymyślili siebie na nowo?
Cóż, być może im bardziej ideologia irracjonalna i anachroniczna, tym bardziej (przejściowo) skuteczna? Niemcy rozpętały II wojnę światową w imię wiary, że naród tym potężniejszy, im ma więcej ziemi ornej („przestrzeni życiowej”)…
Jak przekonać?
Na pewno nie siłą. Wspierać Ukrainę, dopomóc jej w militarnym zwycięstwie, a potem odbudować i przyjąć do EU. Być może taki przykład sąsiedzki zadziała…
W końcu tego najbardziej obawia/obawial się Kreml.
Problemem nie jest i nie będzie Ukraina (wbrew opiniom rozmaitych szaleńców). Problemem nadal będzie Rosja. Im będzie słabsza tym bardziej rozhisteryzowana i bardziej niebezpieczna.
Dobry artykuł, ale ja bym poszedł jeszcze dalej:
Po „zaimportowaniu” Jagiełły do Polski Ukraina, w ramach Wlk. Ks. Litewskiego, znalazła się pod wpływem kultury łacińskiej. To trwało przez ok 280 lat, kiedy Ukraina Zadnieprzańska przeszła w ręce Wlk. Ks. Moskiewskiego. Jednak Ukraina Zachodnia nadal, przez kolejne ok. 110 lat była pod wpływem kultury łacińskiej. Zachodni fragment wszedł pod panowanie Austrii, potem Polski Międzywojennej, więc doszło kolejne ok. 150 lat.
Ukraińcy mogą mówić po rosyjsku, ale już od dawna nie są Rosjanami – a teraz jeszcze bardziej by tego nie chcieli.
Pozdrawiam.