Zima 2024, nr 4

Zamów

Płacz ulgi jako wyrzut sumienia

Kadr z filmu „Jesteśmy idealni”, reż. Marek Kozakiewicz, Polska 2023. Fot. Materiały prasowe

Proste słowa, że Jezus nikogo nie odrzuca, stają się dla wierzącej osoby niebinarnej doświadczeniem bezwarunkowego przyjęcia. Tak niewiele trzeba.

Mój Bóg mieszka w płaczu. W śmiechu oczywiście też – uczestniczy przecież w prostych radościach ludzi. Ale piszę „w płaczu”, bo – jak wierzę – jest szczególnie blisko człowieka zranionego, stłamszonego życiem, osamotnionego. Jest tuż obok, gdy ten odkrywa się duchowo i z ulgą pozwala sobie na łzy. Nie, mój Bóg nie jest mścicielem, który oddaje złem za zło. Po prostu przytula skrzywdzonych, dzieląc z nimi bezradność i gorycz odrzucenia.

W netfliksowym dokumencie Marka Kozakiewicza „Jesteśmy idealni” jeden z wątków przedstawia niebinarną Gosię, katoliczkę żyjącą w związku z Werką, osobę, która wierzy w Boga, chodzi do kościoła, regularnie się modli. Tylko jest to dla niej coraz trudniejsze, bo zdaje sobie sprawę, że nie pasuje do Kościoła, czuje, że w tej wspólnocie niektórzy jej wręcz nienawidzą. Oberwało jej się już od księży za udział w marszu równości, usłyszała, że „homoseksualiści nie mają uczuć, to tylko pożądanie”. A na argument, że wszyscy są równi, jeden z duchownych rzucił jej w twarz: „Ty nie jesteś mi równa!”.

Na ekranie widzimy Gosię, jak podchodzi do konfesjonału i prosi dyżurującego w nim księdza o chwilę rozmowy. Tym księdzem jest Andrzej Luter (skądinąd asystent kościelny Towarzystwa „Więź”). Ich krótkie spotkanie odbywa się w zakrystii, to najbardziej poruszająca scena dokumentu. – Pan Jezus nie różnicuje. Niestety robią to ludzie, ludzie, którzy może nie wierzą w Boga, tylko wierzą w wiarę. Pan Bóg chce zbawienia wszystkich, niezależnie czy ktoś jest heteroseksualny czy homoseksualny, WSZYSTKICH. Jezus chce Ciebie zbawić, jak każdego człowieka – przekonuje ksiądz Luter.

Szukać mostów

Coś podobnego starał się przekazać kilkanaście dni temu na ekumenicznym nabożeństwie w Warszawie (z okazji Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii) dominikanin z Łodzi, o. Maciej Biskup. – Jezus jest zraniony wszelką nietolerancją i pogardą. Jest także zraniony każdym odebranym sobie życiem z powodu szykan, wyśmiania, marginalizowania – zaznaczył.

Kiedy wiadomość o tym wystąpieniu pojawiła się w internecie, na przeora łódzkich dominikanów posypały się gromy ze strony współwyznawców, a do prowincjała natychmiast trafiły donosy z wyrazami oburzenia (i z kolei wyrazy wsparcia, jak oświadczenie ponad 100 katolików).

11 czerwca zakonnik udzielił wywiadu łódzkiej „Gazecie Wyborczej”. Przypomniał, że „Ewangelia i katechizm zachęcają do tego, żeby stawać w obronie kogokolwiek, kto jest dyskryminowany, doświadcza odrzucenia czy marginalizowania”, a to w Polsce bywa często losem osób LGBT+. „Odmawia im się praw do przeżycia swojego życia w taki sposób, jak je odczytują, w zgodzie ze swoim sumieniem”.

„Myślę, że przed Kościołem w Polsce stoi rzetelna rozmowa nie na poziomie ideologicznym, ale na poziomie naukowym, o podejściu do osób LGBT+. […] Należy szukać mostów między nauczaniem Kościoła a aktualną wiedzą naukową, psychologiczną” – przyznał o. Biskup.

Ta mowa jest okrutna

„Więź” od lat uczestniczy w debacie o podejściu Kościoła do osób LGBT+, powstało sporo tekstów i wywiadów, ukazała się świetna książka „Wyzywająca miłość” pod redakcją Cezarego Gawrysia i Katarzyny Jabłońskiej. Napisano już wiele na tych łamach o surowości katechizmowego języka („obiektywne nieuporządkowanie”, wezwanie do unikania „jakichkolwiek oznak niesłusznej [sic! – DJ] dyskryminacji”, „skłonności homoseksualne”, a nie „orientacja”). Jak pogodzić takie sformułowania z wiedzą, że orientacja seksualna ma podłoże m.in. biologiczne, a heteroseksualność nie może być uznana za jedyną właściwą?

Nie chcę wyważać otwartych drzwi. Zacytuję jedynie wypowiedź prof. Ireny Namysłowskiej z książki  „Od rodziny nie można uciec”. „Głoszona przez Kościół katolicki zasada: akceptujemy osoby homoseksualne, ale nie akceptujemy czynów homoseksualnych, budzi mój sprzeciw nie tylko jako psychiatry, ale również jako katoliczki. Według mnie w takim postawieniu sprawy jest pewna niesprawiedliwość, a nawet okrucieństwo” – podkreśla rozmówczyni Gawrysia i Jabłońskiej.

Nestorka polskiej psychiatrii zwraca uwagę, że „dla osoby wierzącej, której orientacja homoseksualna jest jasna i trwała, musi to być źródłem ogromnego konfliktu i cierpienia. Ten konflikt jest bardzo głęboki i trudny do rozwiązania. Z jednej bowiem strony jej seksualna tożsamość jest zaakceptowana, z drugiej zaś nie może być realizowana, nawet gdyby oznaczała trwały, dobry, czuły związek zgodny przecież z preferencjami biologicznymi”.

Niestety nie sposób powiedzieć, że są to w dzisiejszej Polsce stwierdzenia oczywiste, że ludzie nie stygmatyzują nikogo ze względu na jego orientację. Marzenie o tolerancyjnej Polsce i Kościele otwartym na każdego człowieka wciąż zderza się z bolesnym doświadczeniem wielu nastolatków i młodych osób LGBT+, wyśmiewanych i szykanowanych za swoją „inność”; obrażanych przez homofobiczne kazania czy groźne hasła wykrzykiwane przez uczestników corocznego „marszu niepodległości”…

Przyjęci bezwarunkowo

W trakcie majowego nabożeństwa o. Maciej Biskup odniósł się do słów Jezusa z Ewangelii – „Kto was przyjmuje, mnie przyjmuje” – i stwierdził: – Przyjmowanie to początek. Nie ma człowieczeństwa bez przyjmowania. Być człowiekiem nieprzyjętym to nigdy nie doświadczyć piękna człowieczeństwa. Także nasza wiara zaczyna się od tego, że zostaliśmy przyjęci bezwarunkowo, w czasie chrztu. Każde nieprzyjmowanie jest obrazoburcze. Każdy rodzaj nieprzyjęcia, każdy rodzaj dystansu, obcości świadomie wyrażanej, jest obrazoburczy, jest uderzeniem i w Boga, i w człowieczeństwo.

Długo jeszcze będziemy dyskutować, w jakim kierunku nauczanie Kościoła powinno się zmienić. Długo debatować nad kwestią potrzeby norm moralnych i głębokim sensem pojęcia grzechu. Trzeba jednak przy tym wszystkim pamiętać, że obok świata teorii filozoficznych i moralnych, obok światopoglądów i wojen kulturowych rozgrywa się dramatyczna często rzeczywistość konkretnych ludzi. Że słowa, które zdarza im się słyszeć z ust katolików, realnie ich odpychają i ranią. A tak niewiele trzeba, by było inaczej.

Wesprzyj Więź

We wspomnianym filmie Kozakiewicza możemy zobaczyć, jak działa bezwarunkowe przyjęcie osoby, która czuła się radykalnie nieprzyjęta. Po rozmowie z księdzem Lutrem Gosia stoi przed kamerą i nie może powstrzymać łez. Zanosząc się płaczem, mówi: – Jak cały czas się czuje, że jest się złym człowiekiem, to fajnie po prostu usłyszeć, że może jednak nim nie jestem, i że Bóg mnie kocha. Po prostu dobrze jest to usłyszeć, bo bardzo, bardzo się bałam przez tak długi czas.

To płacz ulgi, płacz bycia przyjętym. Słuchając Gosi, zastanawiam się równocześnie, w jakim miejscu jest dziś Kościół w Polsce, skoro proste słowa księdza o tym, że Jezus nikogo nie odrzuca, odbierane są z taką ulgą, okazują się tak bardzo wytęsknione. Sytuacja pokazana w filmie powinna być wyrzutem sumienia dla wierzących. W tym płaczu mieszka Bóg.

Przeczytaj też: Miłość ojcowska nie stawia warunków

Podziel się

12
Wiadomość

Hehhh ani słowa o nauce w tym temacie płynacej z Biblii, jakby Biblia nigdy nie istniała… nawet ks. Luter o niej nie wspomina… mamy być, stać się świeci jak Bóg jest Świety. Żyjąc w grzechu, każdym grzechu nie wejdziemy do Królestwa Bożego. Tak, wiem , wielu żyje tak jakby Boga wogóle nie było… ale przyjdzie taki dzień w życiu kazdego człowieka ,iż sie przekonamy ze ON istnieje.

Jezus przyjmuje wszystkich, ale wydawało mi się, że czegoś również od nas oczekuje…..mimo wszystko….. np. pójścia za nim, a ciekawam, z czym to by się wiązalo dla tych odrzuconych osób- to pójście za Jezusem 🙂

Domyślać się można, że Ewa wie, co pójście za Jezusem powinno oznaczać dla “tych osób odrzuconych”? A ja myślę, że to każda osoba, jeśli poczuje się przyjęta we wspólnocie Kościoła, w osobistej relacji z Jezusem rozp[ozna swoją niepowtarzalną drogę. To jest zresztą, jak myślę, recepta uniwersalna, dla wszystkich. Jezus nie narzucał żadnego rozwiązania tym, których spotykał na swej drodze: ani Samarytance przy studni, ani bogatemu młodzieńcowi… Poczucie wyższości nie idzie w parze z byciem uczniem Jezusa…

Witam, szukałam nowego czasopisma o Bogu, oprócz Gościa Niedzielnego.
Jak to dobrze, że przeczytałam ten artykuł. Wiem, że NIE jest to miejsce, aby moje życie duchowe się rozwijało.
Ten artykuł pochwala trwanie w grzechu śmiertelnym. Tak, mamy kochać każdego człowieka, ale nie grzech, który popełnia. Jeśli kocham JEZUSA to nie trwam w grzechu. Tak jak małżonek/małżonka, kiedy jej współmałżonek odejdzie do innej osoby trwa w czystości, ze względu na JEZUSA i sakrament małżeństwa, tak osoby, które nie są w związku sakramentalnym trwają w czystości ze względu na miłość do JEZUSA.

Pani Patrycjo – tak, tu można raczej sobie potwierdzić swój egoizm, oburzenie i…
jak wiemy, pięknie nas zwodzące sumienie. Szklany sufit idei.
Tomasz, dzięki za czuwanie. Bardzo.

Linia Więzi, mimo też teologicznych treści, raczej skłania do utraty wiary, niż jej rozwijania. Taki to patchwork z własnych wizji wiary. Coś się połata i będzie.
Religia jak teatr. Sorry.
Małżeństwo to też teatr? To pytanie akurat do pana Dobrowolskiego.
Religia nie jest teatrem.

Ale dobrze się działa na oburzeniu.

O tym wiem za dobrze i taki jeden błazen 😉 Cudem się wraca do wiary czasem.
Nie tej lichej marnej.
Herbert.
https://fundacjaherberta.com/biblioteka-herberta/wiersze/dlaczego-klasycy/
“jeśli tematem sztuki
będzie dzbanek rozbity
mała rozbita dusza
z wielkim żalem nad sobą

to co po nas zostanie
będzie jak płacz kochanków
w małym brudnym hotelu
kiedy świtają tapety”
Dziękuję.

No i o to chodzi Pani Patrycjo. Boli mnie iż są księża, którzy mówią oszalonej miłości Jezusa do ludzi, Jego dzieci az do oddania życia na drzewie Krzyża ale nic nie mówią o…. grzechu…
A Jezus mówi : : Idz i nie grzesz więcej”

@Wojtek
No i poligamia nie jest grzechem, której, jak się okazało, jest pan przecież zwolennikiem .
Dlaczego ją pan wciąż pomija ?

O co chodzi ? Czemu pan wciąż dyskryminuje poligamistów skoro pan ich rzekomo popiera ? (brak krzywdy i zgoda).

@Wojtek
Nie z chochołem a z takimi poglądami jak pańskie, które prowadzą na manowce. i bardziej szkodzą niż pomagają.

Czy pan jest obecnie protestantem ? jeśli tak to jakiej denominacji ?
Czy to tajemnica ?

Jerzy2, jestem katolikiem. Na tyle zaangażowanym, że chcę zmian w szkodliwej doktrynie.

Panie Tomaszu, jeśli się Pan zastanowi co się wydarza w tej przywołanej scenie (J 8, 1-11), to znajdzie Pan tam (tuż przed tymi, które sam cytuje!) słowa “I Ja ciebie nie potępiam”. Warte zastanowienia. Ja widzę tutaj przyjęcie człowieka, *wraz z jego (jej) grzechem* i dopiero po tym przyjęciu (a nie odrzuceniu!) następuje próba wpłynięcia na życie rozmówczyni i doprowadzenie jej do zmiany życia – ale dopiero po przyjęciu i przez to przyjęcie właśnie, a nie przez odrzucenie i potępienie.

Panie Tomaszu, mój komentarz nie dotyczy tego artykułu, ale tu są szanse, że Pan przeczyta, a pod artykułem na temat komisji episkopatu ds. zbadania nadużyć seksualnych księży już nikt nie dyskutuje.

Napisał Pan tam, że “sorry nie jestem lekarzem”, ale że życie pani Doroty, której odeszły wody płodowe jest równie cenne jak życie dziecka, które wcześniej umarło. Czy mogę prosić żeby Pan przeczytał wywiad z kuzynką pani Doroty żeby choć chwile się zastanowić czy nie ma jednak większych potrzeb dla fuduszy jakie przeznaczono by wypłacać 500+ niż “rozwijające zajęcia dla dzieci” jak Pan napisał

https://wiadomosci.wp.pl/zaufali-lekarzom-i-zostali-6909707473185408a

Ogromne kwoty, duzo wieksze niz za PO poszły na ochronę zdrowia przez ostatnie 8lat. Ogromne kwoty! Także na nowy, drogi sprzęt medyczny. Ale o tym cisza…. i nadal cieszę się iz dzieci ,to znaczy ich rodzice mają wsparcie na dzieci, bo to jest przyszłość każdego kraju, te dzieci będą na nasze emerytury pracować jako dobrze wykształceni młodzi ludzie.

To ludzie decydują czy chcą mieć dzieci nie rządy! Widać system życia czysto materialnego jest dla wielu wygodny….

Tomasz, nie było żadnych “dużo większych” nakładów na ochronę zdrowia, dynamika wzrostu była identyczna za poprzednich, jak i obecnych rządów. Dane GUS bardzo łatwo sprawdzić. Jedyne większe nakłady, niż planowano miały miejsce w 2020 roku wyłącznie w związku z pandemią COVID, co nie jest żadnym sukcesem, czy porażką rządu. Nie przeszkadza to jednak politykom manipulować w tej sprawie i próbować przekonywać, że nakłady wzrosły w “ogromnych kwotach”. Proponuję sięgnąć też do raportu OECD, według którego Polska jest na szarym końcu w krajach Unii, jeśli chodzi o wydatki na ochronę zdrowia w relacji do PKB.

Anna – złośliwa być umiesz. Wiem. Dasz spokój? Tomaszowi.
Proszę oficjalnie. NA FORUM. Tym forum.
Daj mu spokój. Wiesz czym jest gwałt? Jak to się przeżywa?
Latami.
Nie umarłam. Tośka.
Z czym się zmagać będzie do końca? Tomasz. ???

Skrzywdzeni z prawicowymi poglądami nie są wygodni dla lewicowych wiernych/niewiernych?
Rozliczających KK, bo im im się podoba antykoncepcja i…

Mam głęboko od jakiegoś czasu tę wiarygodność rozliczania.
Może też i Ty. I Guzik. Ale to działa w obie strony.
TY mi to pokazałaś wyraźniej. Bardzo dziękuję, jak i Wojtkowi.

Pozdrawiam Anna, bo takie jest Twoje imię, tak?
Się tłumaczy w google jako Łaska.

Oby Łaska.

Tu nie ma żadnego kłamstwa. W doktrynie katolickiej jest bardzo prosta zasada, seks w małżeństwie ok, seks poza małżeństwem nie ok.
Jeśli mówimy o zgodnych, wiernych i trwałych małżeństwach jednopłciowych, to problemem nie jest ich współżycie, lecz zamknięcie możliwości zawarcia małżeństwa.

Panie Tomaszu, dla mnie dużo bardziej szokujące są słowa i czyny większości biskupów oraz niektórych księży. Zdziwiłabym się bardzo gdyby Pan nie miał takiego samego wrażenia jak ja. Pana niestety bardzo łatwo zmylić pozorami.

Tomasz, już kilka razy tłumaczyłem, że nie jest to sprzeczne ani z Biblią, ani z naukami Jezusa, najwyżej jest to sprzeczne z błędnym zrozumieniem nauk. A błędy trzeba naprawiać.

Robert, oświeć mnie w takim razie.

Wojtek, celowo mijasz się z prawdą na temat doktryny KK w sprawie seksu homoseksualnego, więc nie oświecenia Ci brak, ale dobrej woli.

Z niczym się nie mijam. Homoseksualizm jest potępiony, ponieważ stanowi realizację seksualności poza małżeństwem. A jak wiemy, wielu homoseksualistów chce zawrzeć związki małżeńskie, ale nie może, bo Kościół nie zezwala. Tak więc nie homoseksualizm jest problemem, lecz ograniczenie możliwości zawarcia związku.

Tak mówi mój Kościół: “akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane». Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”. A co mówi Twój?

Kościół Wojtka z Augustyna nie wziął “Tolle, lege”
Tylko kochaj i rób co chcesz.
Wojtek pominął kolejność z wygody egoizmu.

Mój Kościół mimo wszystko jest na dobrej drodze do uznania “pozytywnych wartości” homoseksualnych związków partnerskich. To powyżej to niemal dosłowny cytat z roboczego dokumentu refleksji mojego Kościoła po synodzie do spraw rodziny. Co prawda JESZCZE nie znalazło to wyrazu w oficjalnym dokumencie i w konsekwencji w zmianie nauczania katechizmowego (przypomnę, że katechizm nie kształtuje doktryny, lecz wyłącznie ją streszcza), ponieważ trwają watykańskie przepychanki, ale jak wiadomo Kościół nie kończy się na siedmiu kardynałach-buntownikach, którzy czasowo blokują jakieś zmiany. Kościół ma odpowiadać na potrzeby wiernych, a o te wprost zapytano i uzyskano odpowiedź “z terenu”. A Kościół mówi, że podejście do sakramentów dla homoseksualistów w związkach musi ulec głębokiej rewizji. Skoro więc Kościół się tego domaga, to formalizacja tej nauki jest jedynie kwestią czasu.

Joanna, właśnie to augustynowskie “tolle, lege”uważam za największą porażkę doktryny seksualnej Kościoła, a zarazem ciągnącej się za nim obsesji na tym punkcie. Augustyn pisząc o tym całym “tolle, lege” sięgał po pisma Pawła, szukając dla siebie potwierdzenia własnej nienawiści do ciała i seksualności.

Ale dlaczego tylko dla homoseksualistów, a nie całego LGBT? W czym inne związki są gorsze i nie niosą “pozytywnych wartości”

Wojtek zarówno manicheizm i zafiksowanie Augustyna (każdy z jakiejś historii przychodzi) – jak i Twoje argumenty, by każdemu w seksie nieba przychylić – to ruchy wahadła.
Pomiędzy jest po prostu rozmawianie.
I rozwiązanie.

Robert, to pytanie powinieneś zadać papieżowi Franciszkowi, bo to on powyższe zdanie formułował. Obok homoseksualistów wspomniał też osoby w związkach nieregularnych i rozwodników w nowych małżeństwach. Można to odbierać jako metodę małych kroków, gdzie Kościół skupia się najpierw na kwestiach najbardziej palących.

Natomiast konkretnie co do pytania, czemu nie całe LGBT+, temat osób trans i interseksualnych podejmowany jest w ramach dyskusji o zmianie doktryny odnośnie dopuszczenia do małżeństwa osób z niepełnosprawnościami, bo doktrynalnie się to łączy. Osoby aseksualne nie mają pod górkę w omawianej sprawie. Sprawa związków queerowych wchodzi w dyskusję o związkach homoseksualnych.

Joanna, żadne rozwiązanie “pomiędzy”, które w założeniu niesie dyskryminację nie może być brane pod uwagę. Że posłużę się analogicznym przykładem, to troszkę, jakbyś stanęła na granicy i nazwała “ruchami wahadła” głosy z jednej strony, by nie wpuszczać uchodzców i te, by wpuszczać uchodzców. I proponowała rozwiązanie “pomiędzy”, że owszem, wpuszczać, ale tylko takich o aryjskich rysach twarzy. Jest to rozwiązanie pośrodku? Jest. Czy dobre? Absolutnie nie. Tak samo tutaj, postawa wykluczania określonej grupy ludzi z możliwości realizacji czegoś tak podstawowego jak ludzka seksualność jest czymś złym z zasady. Tu nie może być kompromisów, czy szukania czegoś pośrodku.

Wprawdzie metoda małych kroków bardziej odpowiada działaniu partii politycznej niż licuje z godnością Kościoła jako znaku działania łaski Boga, ale żeby osiągnąć makiaweliczny cel nie trzeba świętych środków. Wojtek, a jak sądzisz, kiedy Kościół uzna, że akty homoseksualne są aprobowane przez Boga? Za tego pontyfikatu, czy za nowego papieża?

Robert, wchodzimy trochę w sferę gdybania i domysłów, bo naprawdę nie mam pojęcia, czy będzie to za obecnego, kolejnego, czy jeszcze następnego papieża. Pewne jest, że to nastąpi. W teorii mogłoby to już nastąpić, bo część kardynałów będących w opozycji do zmian już nie żyje, a i samo kolegium zostało poszerzone bynajmniej nie przez konserwatystów. Do tego sama zmiana doktryny jest oczekiwana przez Kościół (kardynał Kasper przed wysunięciem propozycji poprosił o opinię “z terenu”). Tak więc chcesz, czy nie, to się już dzieje. I dobrze.

Taka ustawa przyspieszy i pogłębi kryzys autorytetu postępowego papiestwa i duchowieństwa w świecie wiernych. I bardzo dobrze.

Przecież nie mogę zakwestionować osiągnięć diabła w zakresie infiltracji Ludu Bożego 😉

Mechanicznie, chemicznie, hormonalnie, chirurgicznie, a nawet naturalnie, a także “inaczej” 🙂

Anatomicznie szansa zapłodnienia jest nieduża. Komórka jajowa żyje niecałe 24 godziny, plemniki około 4 dni, a nawet w tych najbardziej sprzyjających warunkach, jeśli się spotkają, to szansa na zapłodnienie wynosi mniej niż 30%. A jak już dojdzie do zapłodnienia, to i tak anatomicznie ponad połowa zarodków naturalnie obumrze.
Sprowadzanie seksu wyłącznie do wymiaru prokreacyjnego wynika z niewiedzy.

Robert.
Terf ma swoje zdanie.
Ciekawe czy Wojtek o tym obszernie napisze.

Joanna, doprawdy nie mam pojęcia czemu przywołujesz tu przykład TERF, które to feministki przestały się już kryć ze swoimi sympatiami faszystowskimi.

Tak jedna strona (Joanna, Robert) jak i druga (Wojtek) nie odnosicie się do faktu pożądania w seksualności. W Jezusowym zdaniu “Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”, zwróćcie uwagę na to, kto jest tu krzywdzony? Pożądanie krzywdzi kobietę, Jezus staje w obronie własności jej ciała.
Pożądanie jest chęcią posiadania czyjegoś ciała na własność, jest traktowaniem przedmiotowym drugiej osoby. Dotyczy to par heteroseksualnych jak i jednopłciowych.
Jeżeli te drugie chciałyby być sakramentalne, to zobowiązane byłyby do panowania nad pożądliwa namiętnością w imię świętości i czci ciała (“Teologia ciała” Wojtyły).
Szkopuł w tym, że Jezus mówiąc o pożądaniu zawsze odnosi się do męskiego pożądania, zawsze chroni kobietę. To jej ciało ma być otoczone szacunkiem, przez nią samą i przez mężczyzn. Zatem, czy pary homoseksualne znalazłyby w nauce Jezusa zachętę do pracy w temacie czystości?

Malgorzata, Jezus nie musiał stawać w obronie kobiet, bo wykładnia rabinacka chroniła je wystarczająco. Jezus, podobnie jak inni rabini tego okresu przekładał ciężar winy za cudzołóstwo z kobiety na mężczyznę. Ale za daleko idącym jest wniosek, że motywem jest tu szacunek, czy troska o kobietę.

“Teologia ciała” Wojtyły nie jest niczym, o co warto by było kruszyć kopie.

“Ale za daleko idącym jest wniosek, że motywem jest tu szacunek, czy troska o kobietę.”

Szacunkiem Jezusa jest otoczona kobieta ze względu na własność jaką jest jej ciało. I byłoby to konsekwentne rozszerzenie żydowskiego prawa własności. Bo jeżeli mówisz/mówimy o szacunku dla osób nieheteronormatywnych to mówimy de facto o tym samym czyli o ich prawie do swobodnego dysponowania własnością jaką jest ich ciało.
Chcąc, by i oni byli włączeni do KK, powołujesz się przecież na miłość Boga/Jezusa do nich. A miłość do drugiej osoby, w najwyższym stopniu przejawia się w uznaniu tego fundamentalnego prawa i szacunku dla niego.

Do jakich stron ja docieram 😉 Robert cenna uwaga.
Tylko w klimacie filozofii zostanie ujęta w nawias. Diabeł.
Tak jest miło i wygodnie. Czy infiltracji czy incepcji… Były filmy.
Kogo to obchodzi – kiedy miło porozmawiać jest o poglądach.
Na salonach 🙂

Na forum Więzi poszerzyłam już wiadomości na temat trans, i całego spektrum seksualności, nie miałam pojęcia też parę miesięcy temu kim jest tzw terf, że pominę inne biblijne rewelacje… No cóż. Niezła katecheza.