Zima 2024, nr 4

Zamów

Papież Franciszek i prezydent Zełenski wobec wojny w Ukrainie: wspólny cel, ale drogi różne

Papież Franciszek i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas spotkania w Watykanie 13 maja 2023 r. Fot. President of Ukraine

Ukraina wzywa Rosję do wycofania jej wojsk z ukraińskiego terytorium i podpisania traktatu o integralności terytorialnej Ukrainy. Z kolei plan Stolicy Apostolskiej przewiduje w zamian za pokój m.in. autonomię obwodów ługańskiego i donieckiego. Podejścia te, przynajmniej na razie, nie mogą się spotkać.

Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę prezydent Wołodymyr Zełenski po raz pierwszy odwiedził Rzym i po raz pierwszy spotkał się w sobotę, 13 maja, z papieżem Franciszkiem w Watykanie.

Spotkanie to poprzedziły negocjacje z przywódcami politycznymi Włoch, ale to właśnie 40-minutowa audiencja u papieża i półgodzinna rozmowa z abp. Paulem Gallagherem, sekretarzem ds. relacji z państwami i organizacjami międzynarodowymi w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, przyciągnęły największą uwagę międzynarodowych mediów.

Papież „zadeklarował nieustanną modlitwę” i…

Wskazują one przede wszystkim na wspólny cel Franciszka i Zełenskiego, jakim jest zakończenie wojny. Na konkretne efekty spotkania, jeśli w ogóle będą, trzeba poczekać w najbliższych tygodniach lub miesiącach. Sam fakt rozmów papieża z prezydentem Ukrainy można uznać za wydarzenie dużej rangi, ale niestety wyłoniły one w istocie dwie dość odmienne narracje, uwypuklające zdecydowanie odległe, niemal nie do pogodzenia stanowiska.

Tematy rozmowy Franciszka z Zełenskim dotyczyły „sytuacji humanitarnej i politycznej w Ukrainie spowodowanej trwającą wojną” – podało w komunikacie biuro prasowe Stolicy Apostolskiej. „Papież zadeklarował swoją nieustanną modlitwę, o której świadczą jego liczne publiczne apele i ciągłe wołanie do Pana o pokój od lutego ubiegłego roku” – zaznaczono w tekście.

Z punktu widzenia przywódców Ukrainy droga do pokoju nie wiedzie poprzez koncepcje Watykanu. Ale w przyszłości nic nie jest wykluczone, wszystko zależy od tego, jak potoczą się działania wojenne i czy Ukrainie uda się militarnie pokonać Rosję

Krzysztof Tomasik

Udostępnij tekst

Obaj zgodzili się co do konieczności kontynuowania działań humanitarnych na rzecz ludności. Papież szczególnie podkreślił pilną potrzebę gestów człowieczeństwa wobec osób najbardziej wrażliwych, niewinnych ofiar konfliktu”.

W komunikacie poinformowano także o trwającym pół godziny spotkaniu z abp. Gallagherem, szefem watykańskiej dyplomacji. Rozmawiano przede wszystkim o wojnie w Ukrainie, o „pilnych sprawach z nią związanych, w szczególności o charakterze humanitarnym”, a także o „konieczności kontynuowania wysiłków na rzecz pokoju”. Ale również o „niektórych kwestiach dwustronnych, związanych zwłaszcza z życiem Kościoła katolickiego w tym kraju”.

„Nie potrzebujemy mediatorów, potrzebujemy sprawiedliwego pokoju”

Relacja prezydenta Zełenskiego na Twitterze po spotkaniu była nieco inna. „Spotkałem się z papieżem Franciszkiem. Jestem wdzięczny za jego osobiste zainteresowanie tragedią milionów Ukraińców. Mówiłem o dziesiątkach tysięcy deportowanych dzieci. Musimy dołożyć wszelkich starań, aby wróciły do domu. Ponadto prosiłem o potępienie zbrodni na Ukrainie, ponieważ nie może być równości między ofiarą a agresorem. Mówiłem też o naszej formule pokoju jako o jedynej skutecznej drodze do osiągnięcia sprawiedliwego pokoju. Zaproponowałem przystąpienie do jego realizacji” – napisał ukraiński przywódca.

Wieczorem, w specjalnym wydaniu programu „Porta a Porta” włoskiej telewizji publicznej RAI, prezydent Ukrainy wypowiedział się jeszcze bardziej jednoznacznie. „Zachowując cały szacunek dla Jego Świątobliwości, nie potrzebujemy mediatorów, potrzebujemy sprawiedliwego pokoju” – stwierdził Zełenski. „Zapraszamy papieża, podobnie jak innych przywódców, do pracy na rzecz sprawiedliwego pokoju, ale najpierw musimy zrobić wszystko inne” – dodał, podkreślając, że nie ma sensu próbować teraz wciągać Rosję w dialog. „Nie można rokować z Putinem, żaden kraj na świecie nie może tego zrobić” – stwierdził.

Zaznaczył, że spotkanie z papieżem było zaszczytem. „Ale zna on moje stanowisko: wojna jest w Ukrainie i plan musi być ukraiński”. „Jesteśmy bardzo zainteresowani włączeniem Watykanu w naszą formułę pokoju” – powiedział. Odnosząc się do Putina, Zełenski stwierdził, że „jest on małym przywódcą, który zabija nie tylko Ukraińców, ale i własny naród, aby bronić swojego fotela”.

Zwycięstwo a neutralność

Jak widać, są to stanowiska odległe, które ujawniły się także w tradycyjnej wymianie prezentów: miedziana rzeźba przedstawiająca gałązkę oliwną, kilka tekstów o pokoju i ludzkim braterstwie ze strony papieża; ikona Matki Bożej upamiętniająca 243 dzieci, które zginęły w pierwszych 53 dniach wojny oraz kolaż na blasze z kamizelki kuloodpornej – ze strony Zełenskiego.

Przede wszystkim różnice widać w różnych planach pokojowych: ukraińskim, w dziesięciu punktach, który m.in. wzywa do wycofania wojsk rosyjskich, przywrócenia granic z 1991 r., podpisania przez Rosję traktatu o integralności terytorialnej Ukrainy oraz porozumienia z krajami zachodnimi o dostarczeniu instrumentów obronnych dla Ukrainy. Jest to w praktyce zestaw warunków prowadzących do zwycięstwa.

Natomiast plan Stolicy Apostolskiej, przedstawiony w siedmiu punktach we wrześniu 2022 r. w Papieskiej Akademii Nauk, przewiduje w zamian za pokój coś w rodzaju specjalnego statusu Krymu oraz autonomię, w ramach Ukrainy, obwodów ługańskiego i donieckiego.

Z punktu widzenia przywódców Ukrainy droga do pokoju nie wiedzie poprzez koncepcje Watykanu. Przynajmniej na razie. Ale w przyszłości nic nie jest wykluczone, w zależności jak potoczą się działania wojenne i czy Ukrainie uda się militarnie pokonać Rosję. Jeśli ten plan się nie powiedzie, papież Franciszek może w rzeczywistości odegrać ważną rolę, aby doprowadzić do pokoju w sercu Europy.

W kwestii Ukrainy Franciszek i watykańska dyplomacja są nastawione na tzw. pozytywną neutralność. W kontekście Ukrainy nie znaczy to, że papież nie popiera prawa Kijowa do suwerenności i niepodległości, ale nie chce stawać po jednej stronie, podawać się za „kapelana Zachodu” i być kimś jak patriarcha Cyryl w Rosji, będący de facto rzecznikiem imperialnego „rosyjskiego świata”.

Obecnie Franciszek pozostaje przy roli humanitarnej, a nie politycznej. Jest mocno zaangażowany w doprowadzenie do powrotu do domu ukraińskich dzieci deportowanych przez Rosjan. To rodzaj masowej deportacji, która zmieniła życie nie mniej niż 19 tysięcy 393 nieletnich, choć prezydent Zełenski wysunął hipotezę o znacznie większej liczbie, aż do olbrzymiej 200 tysięcy dzieci. Ukraiński przywódca powiedział papieżowi, że o każdym z nich zebrano informacje, są imiona i nazwiska oraz daty wywozu, które odbywały się kilkakrotnie na terenach pod okupacją Rosji.

Franciszek zapewnił, że zrobi wszystko, co w jego mocy, uruchamiając każdy użyteczny kanał, zarówno poprzez Rosyjski Kościół Prawosławny, jak i Kreml, tak jak to zrobiono w sprawie uwolnienia jeńców wojennych obu stron.

Ukraińcy nie ufają papieżowi

Prezydent Zełensky po raz kolejny ponowił zaproszenie papieża na Ukrainę, by na własne oczy zobaczył zniszczenia i cierpienia narodu ukraińskiego. Dotychczas jednak Franciszek woli na nie nie odpowiadać, uzależniając swój przyjazd od wizyty w Moskwie, która i tak nie jest możliwa. Projekt ten w rzeczywistości zamroził wszelkie plany związane z jego pokojową misją w Ukrainie, ku rozczarowaniu władz w Kijowie. W tym kontekście w ostatnich miesiącach różne media zamieściły wiele negatywnych komentarzy, wskazując m.in. na Franciszka jako „przyjaciela Putina”, co oczywiście nie jest prawdą, ale tego w Kijowie nigdy do końca nie zrozumiano.

Pokazuje to dobrze ankieta przeprowadzona przez Ukraiński Ośrodek Badań Gospodarczych i Politycznych im. Razumkowa tuż przed wizytą Zełenskiego w Watykanie. Wynika z niej, że połowa ankietowanych Ukraińców nie zna stanowiska papieża w sprawie wojny na Ukrainie i jego wysiłków na rzecz pojednania stron konfliktu. Tylko 9,1 proc. respondentów popiera pragnienie papieża Franciszka zakończenia wojny za wszelką cenę. Z wyników ogólnoukraińskiego sondażu wynika też, że Franciszek nie budzi szczególnego zainteresowania wśród Ukraińców. Według oceny zaufania do przywódców kościelnych otrzymał zaledwie 3,1 proc. poparcia.

Ponadto część respondentów nie jest świadoma stanowiska papieża wobec wojny na Ukrainie i jego wysiłków na rzecz pojednania stron. Nieco ponad 36 proc. ankietowanych przyznało, że nic nie wie o stanowisku Franciszka, a 14,1 proc. stwierdziło, że nie przywiązuje wagi do jego słów o Ukrainie. Ok. 34 proc. Ukraińców wyraziło negatywny stosunek do stanowiska papieża w sprawie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Spośród nich 23,8 proc. obraża fakt, że papież stawia na równi Rosjan i Ukraińców, uznając ich za równe ofiary wojny. A kolejne 10,3 proc. uważa, że głowa Kościoła katolickiego „pracuje dla Kremla”.

Czy potrzebujemy ojca?

W związku ze spotkaniem prezydenta Ukrainy z Franciszkiem oczekiwano także szczegółów dotyczących „tajnej misji pokojowej” Watykanu, ogłoszonej niedawno przez papieża podczas powrotu z wizyty na Węgrzech. Jeśli ona ma rzeczywiście miejsce, to nie opublikowano na ten temat żadnych szczegółów.

Po spotkaniu Franciszka z Zełenskim ambasador Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej Andrij Jurasz zaprzeczył, jakoby między Kijowem a Watykanem doszło do kryzysu. Jego zdaniem było ono „otwartą i owocną” wymianą poglądów. „Jeżeli watykańska mediacja obejmie punkty ukraińskiego planu pokojowego, to z pewnością zostałaby bardzo chętnie przyjęta. Nie ma sporu. Nie mamy wątpliwości, że Stolica Apostolska chce współpracować na podstawie przynajmniej niektórych punktów planu pokojowego” – powiedział ambasador w rozmowie z włoskim dziennikiem „Corriere della Sera”.

Podkreślił przy tym, że stosunki między Ukrainą a Watykanem nigdy nie były tak intensywne jak teraz. Potwierdził, że prezydent ponownie zaprosił papieża do Kijowa. Wątpi jednak, czy podróż mogłaby obejmować również wizytę w Moskwie.

Z kolei zdaniem Andrei Riccardiego, założyciela katolickiej Wspólnoty Sant’Egidio, spotkanie Franciszka z prezydentem Ukrainy miało „znaczenie dyplomatyczne”. Według niego nawet jeśli nadzieja na „cud” po 40-minutowym spotkaniu nie była realna, to był to ważny krok. „Wreszcie Zełenski po raz pierwszy rozmawiał z głową państwa, która zajmuje inne stanowisko w sprawie wojny” – powiedział historyk włoskiemu dziennikowi „La Stampa”.

Riccardi zwrócił uwagę na różne pozycje wyjściowe rozmówców. Zełenski jest obecnie zajęty ofensywą wojenną, dlatego jego językiem jest „nasze zwycięstwo i odzyskanie naszych terytoriów”. Z drugiej strony papież i Stolica Apostolska chcą „wyraźnie podkreślić pilną potrzebę pokoju” i „otwartych kanałów dialogu charakteryzujących się językiem dyplomatycznym, a nie retoryką konfrontacyjną i propagandą”.

Riccardi wskazał na swoje „wielkie zaufanie do Stolicy Apostolskiej” i zapewnił, że wie o „namiętnej szczerości” intencji zarówno papieża Franciszka, jak i sekretarza stanu kard. Pietra Parolina. „Należy mieć nadzieję, że nadal będzie dochodzić do zbliżenia między Ukrainą a Rosją, być może przy znaczącym udziale Waszyngtonu i Pekinu” – powiedział działacz, zaznaczając, że Franciszek utrzymuje dostęp do obu stron właśnie dzięki swojemu stanowisku i jest uważany przez wielu na świecie za „ojca wszystkich”.

Wesprzyj Więź

„Rodzina ludzka odczuwa potrzebę marzenia, że jest ktoś, kto zjednoczy podzielonych braci. Problem polega na tym, że nie czują się braćmi i nie odczuwają potrzeby posiadania ojca” – zaznaczył założyciel Wspólnoty Sant’Egidio.

Analiza została opublikowana w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji Więź.pl

Przeczytaj też: Prezydent Zełenski zasługuje na podziw. W chwili próby własne dobro utożsamia z dobrem swego kraju

Podziel się

Wiadomość

Żeby być mediatorem, który nie ma własnych dywizji, to trzeba mieć wiarygodność. Franciszek roztrwonił kapitał dyplomacji watykańskiej w sposób który nie określę epitetem z szacunku dla urzędu. Ale ten szacunek nie przysługuje Andrei Riccardiemu. Swój wielki kapitał, jakim jest Wspólnota Sant’Egidio postanowił zainwestować w bieżącą politykę zostając ministrem we włoskim rządzie wikłając się w politykę partyjną. Nadskakiwał z pochlebstwami dla każdej nawet najmniej roztropnej wypowiedzi Franciszka. Jego miarodajność w polityce zagranicznej poświadczy wpisanie w googla jego nazwiska i Angeli Merkel. Jeszcze po wybuchu wojny spotykali się i naradzali ws. pokoju. Cytowanie go jako autorytetu bez rozliczenia go z jego błędnych ocen (bo nic mi nie wiadomo, by sam miał sobie coś do zarzucenia) podważa opiniotwórczość powyższej analizy.