Nowosielskiemu bliższe byłoby rozróżnienie nie tyle pomiędzy człowiekiem moralnym i niemoralnym, ile grzesznikiem pokornym i pysznym. Grzesznik pokorny ze skruchą zwraca się w stronę Zbawiciela (Dobry Łotr), grzesznik pyszny zaś gardzi bliźnim i skłonny jest „spalić go na stosie” (Wielki Inkwizytor).
Jerzy Nowosielski widział w Fiodorze Dostojewskim „wielkiego świeckiego teologa”1, którego teologia wyrastała z doświadczenia wiary – żywej relacji z Chrystusem. Ikonopisarz wielokrotnie mówił o Jezusie jako swoim osobistym Zbawicielu i podobnie postrzegał stosunek do Niego autora Zbrodni i kary. Obu twórców łączyło przejście przez doświadczenie niewiary i „impuls chrystologiczny”2.
Ateista absolutny
O pragnieniu wiary w Zbawiciela, a zarazem o byciu „dziecięciem wieku, dziecięciem niewiary i zwątpienia”3 Dostojewski pisał w 1854 r. w liście do Natalii Fonwizinej, wyznając wówczas, że miewa zaledwie chwile wewnętrznego pokoju, w których z ufnością trwa przy Jezusie. W roku 1881, niedługo przed śmiercią, wyraził się w następujący sposób: „Nie jak chłopczyk wierzę w Chrystusa i wyznaję Go. Hosanna moja przeszła przez ognisty piec wątpliwości […]”4.
Nowosielski nie mógł nie dostrzegać w tym religijnym doświadczeniu pisarza podobieństwa do własnej drogi duchowej. Mówiąc o okresie, w którym miał „żywe odczucie nieistnienia Boga”,podkreślał zarazem, że jego ateizm był swoistym wyzwoleniem, porzuceniem fałszywej, „terrorystycznej” wizji Boga,uwolnieniem się „od przymusów i autocenzury wewnętrznej”. Nazywając doświadczenie ateizmu „przeżyciem metafizycznym”5 czy też „głęboko mistycznym”6, porównywał je do drogi teologii apofatycznej.
Wyrażając przekonanie, że „prawdziwy ateizm stanowi najkrótszą drogę do Boga”7, niemal dosłownie powtarzał słowa mnicha Tichona z Biesów: „absolutny ateizm jest bardziej godny szacunku niż obojętność świecka8. […] Absolutny ateista znajduje się na przedostatnim stopniu do osiągnięcia wiary doskonałej (czy ją osiągnie, to inna sprawa), a człowiek obojętny nie ma żadnej wiary prócz marnej bojaźni”9.
Ikonopisarz, podobnie jak autor Idioty, mówił o „minucie zrozumienia” i „stanie duchowego pokoju”, gdy pojawiła się w nim pewność, „że Chrystus rzeczywiście zmartwychwstał. Ta pewność – wyznawał – sprawia, że wszystkie katastrofy metafizyczne, duchowe, egzystencjalne przestają mieć znaczenie”10. Obaj twórcy ostatecznie powrócili do Kościoła prawosławnego, chociaż krakowski malarz przyznawał jednocześnie, że jest poza wszelką ortodoksją czy też że najmniej krępuje go ortodoksja prawosławna11. W taki też „nieskrępowany” sposób czytał (myśl teologiczną) Dostojewskiego, któremu – jak przyznawał – zawdzięczał fascynację prawosławiem12. Czytał siebie przez Dostojewskiego i zarazem Dostojewskiego przez siebie.
Nierosyjski Chrystus
„Wydaje mi się, że [Chrystus Dostojewskiego – E. M.] był to Chrystus bardzo żywy dla swego czasu, a więc dla Kościoła prawosławnego XIX wieku. Prawdziwy Chrystus Kościoła XIX wieku” – podkreślał krakowski artysta.
Zarazem jednak, w odpowiedzi na pytanie o to, jakim chrześcijaninem był autor Idioty, stwierdzał: „Nie wiem […], czy Dostojewski w ogóle był chrześcijaninem. Chrześcijaństwo dla mnie jest bowiem pewną warstwą historyczno-socjologiczną, a jego poglądy nie mieściły się przecież w ramach ortodoksji danej epoki czy danego tylko stadium rozwojowego Kościoła. Na pewno jednak był z Chrystusem. Być z Chrystusem, a być chrześcijaninem to są dla mnie dwa różne pojęcia. Wielki Inkwizytor był chrześcijaninem, a przecież nie chciał być z Chrystusem, był mu On niepotrzebny”13.
W myśleniu Nowosielskiego o Chrystusie wyznawanym przez Dostojewskiego zawarta była, jak sądzę, pewna sprzeczność czy niekonsekwencja. Bo raz Jezus ten był obecny w Kościele w jego konkretnym momencie dziejowym, a innym razem stawał się „Jezusem pozakościelnym”, Jezusem jedynie osobistego doświadczenia, które zdawało się nie mieć żadnego odniesienia do wiary wyznawanej we wspólnocie wierzących. Podkreślając, że istnieje tylko „jeden, mistyczny Kościół Chrystusowy”, ale „wiele religii i ortodoksji chrześcijańskich”14 – Nowosielski „umieszczał” autora Braci Karamazow w Kościele nieposiadającym realnego dziejowego kształtu, odcieleśnionym, pozahistorycznym.
Czytając dzieła Dostojewskiego, Nowosielski przeżywał je jak gdyby własną spowiedź. Uświadamiał sobie, że on także „znajduje się na dnie upadku, a dno to jest dnem absolutnym”
Krakowski twórca przyjął za swoje zdanie z Idioty Dostojewskiego mówiące o pięknie, które zbawi świat15, odczytując je w kluczu teologicznym jako dowartościowanie roli piękna, roli sztuki w procesie przemiany rzeczywistości empirycznej, którą artysta odbierał jako infernalną. Aprobował również wyznanie autora Potulnej:„Gdyby mi ktoś udowodnił, że Chrystus jest poza prawdą, i rzeczywiście tak by było, że prawda jest poza Chrystusem, to wolałbym pozostać z Chrystusem niż z prawdą”16. „Ja tak samo – stwierdzał – wolałbym zostać z Chrystusem niż z prawdą, bowiem prawda w ostatecznej instancji zawsze jest wytworem ludzkiego rozumu, natomiast Chrystus jest Pomazańcem Bożym, a Bóg jest wielkością niedostępną dla ludzkich osądów”17. A gdzie indziej: „Prawda stanowi abstrakcyjny wytwór naszego umysłu, natomiast Chrystus jest żywą rzeczywistością”18.
Znaczące, że Nowosielski, pisząc o „prawdziwym Chrystusie Kościoła XIX wieku”, w jakiego miał wierzyć autor Biesów, nie stawiał sobie jednak pytania o „rosyjskiego Boga”, „rosyjskiego Chrystusa”19, którego głosili powieściowi bohaterowie, i nie odnosił się do przekonań Dostojewskiego zawartych w Dzienniku pisarza, że jedynie rosyjski lud prawosławny, naród „bogonośca”, zachował prawdziwy wizerunek Zbawiciela, iż jedynie Rosja, na czele ze swoim prawosławnym carem, ma do spełnienia misję przyniesienia światu prawdziwej, nieskażonej wiary. Krakowski artysta, choć przyznawał, że autor Idioty znacząco wpłynął na jego widzenie Rosji XIX wieku20, nigdzie nie polemizował z zarzutami, że dokonało się tam „unarodowienie” Boga, „upolitycznienie” religii, zredukowanie prawosławia do „carosławia”.
Nie podejmował polemiki z Czesławem Miłoszem, który uważał, że rosyjski pisarz uległ „narodowej herezji”, „pokusie mesjaniczno-nacjonalistycznej”21. Podejrzliwie odnosząc się do „albo Chrystus – albo prawda” Dostojewskiego, autor Doliny Issy powoływał się na myśl Simone Weil, która miała stwierdzić, że ten, „kto szuka prawdy bezinteresownie, jeżeli jest zupełnie bezinteresowny, to w końcu natrafi na Chrystusa”. Przeciwstawienie, którego dokonał powieściopisarz, to – konstatował Miłosz – „najlepsza droga właśnie do fałszywego Chrystusa, czyli takiego, jakiego my sobie wyobrażamy. A szczególnie może to być droga do Chrystusa przyniesionego «na ostrzach rosyjskich bagnetów»”22.
W ujęciu autora Inności prawosławia chrystologia Dostojewskiego wyrastała z jego osobistego „doświadczenia wiary razem z Chrystusem”23, z „bycia z Chrystusem”, ale dla krakowskiego artysty istniała ona poza kontekstem politycznym, narodowym, rosyjskim, co było zgodne z jego przekonaniem, że „bierność w stosunku do spraw państwa”24 jest tą istotną cechą, która odróżnia prawosławie od rzymskiego katolicyzmu. Problem „rosyjskiego Chrystusa” w ogóle dla Nowosielskiego nie istniał.
Spowiedź Dobrego Łotra
Krakowski artysta, zafascynowany dziełami Dostojewskiego już od czasów swojej młodości25, przyznawał, że czytając je, przeżywał jak gdyby własną spowiedź. Utożsamiając się z bohaterami doświadczającymi swojej grzeszności26, obiektywizował własną winę, uświadamiał sobie, że on także „znajduje się na dnie upadku, a dno to jest dnem absolutnym”.
Cenił autora Idioty za to, że – jak stwierdzał – „nigdy nikogo nie osądzał”. Stąd również brało się to skojarzenie empatycznej lektury powieści ze spowiedzią, która w Kościele prawosławnym nie jest, jak podkreślał Nowosielski, aktem samosądu, samooskarżania się, ale spotkaniem „świadomości ludzkiej z Chrystusem”27, aktem nawrócenia – przemiany umysłu28 (tak właśnie można przetłumaczyć grecki termin: metanoia).
Przemianę tę krakowski malarz określał przede wszystkim jako rozpoznanie i uznanie ze skruchą własnej winy29, wyznanie grzesznika – uczynione wobec (ikony) Jezusa Chrystusa – że potrzebuje on Bożego miłosierdzia. To dopiero owo „rozeznanie w negatywnych cechach własnej natury prowadzi – jak pisał artysta – do zbawienia”30, otwiera na działanie łaski Bożej: „Możemy jedynie okazywać skruchę, możemy żałować za swoje grzechy. Musimy mieć świadomość, że jesteśmy ostatnimi, najgorszymi grzesznikami, i to wszystko”31.
Nazywając doświadczenie ateizmu „przeżyciem metafizycznym” i „głęboko mistycznym”, Nowosielski wyrażał przekonanie, że „prawdziwy ateizm stanowi najkrótszą drogę do Boga”
Nowosielskiego pociągali pokorni, skruszeni grzesznicy, którzy w swoim grzechu i poniżeniu szukają – jak celnik i Dobry Łotr32 – Bożego zmiłowania. O takich właśnie skruszonych grzesznikach opowiadał narrator Wspomnień z martwego domu. Opisując nabożeństwo wielkopostne, zwracał szczególną uwagę na zachowanie zesłańców, wśród których znajdowali się przestępcy ukarani za ciężkie zbrodnie:
„Więźniowie modlili się bardzo gorliwie i każdy z nich przynosił co dzień do cerkwi swój nędzny grosz na zakup świeczki albo na cerkiewną kolektę: «Przecież i ja jestem człowiek» – myślał może i składając ofiarę, czuł, że «wobec Boga wszyscy są równi»… Do komunii przystępowaliśmy podczas porannego nabożeństwa. Gdy kapłan z kielichem w rękach wygłaszał słowa: «…ale jako łotra mię przyjmij»33 – prawie wszyscy padali na ziemię, dzwoniąc kajdanami i, jak mi się zdaje, upatrując w tych słowach bezpośredni zwrot do siebie”34.
Chociaż Nowosielski nigdzie nie komentował tej sceny z powieści Dostojewskiego, z pewnością w takiej pokutnej postawie więźniów, identyfikujących się z Dobrym Łotrem, widział jedyną drogę zbawienia. Dobry Łotr był malarzowi szczególnie bliski, gdyż bez żadnej zasługi został wprowadzony do Królestwa Chrystusa35. Nazwany został dobrym36 nie dlatego, że przestrzegał określonych norm etycznych i „dobrymi uczynkami” „zapracował” na raj, ale dlatego, że nawrócił się, to znaczy wyznał swój grzech i zwrócił się z wiarą w stronę Zbawiciela.
Stając przed wykonanym przez siebie ikonostasem dla cerkwi w Orzeszkowie37, tak Nowosielski mówił o skruszonym grzeszniku, którego postać umieścił na drzwiach diakońskich: „Ja wolę jego od wszystkich innych postaci, które tradycja proponuje na to miejsce. Bo w naszej sytuacji egzystencjalnej, przeżywania dramatu wiary, wydaje mi się właściwie najważniejszą postacią. Bo ja sam jestem taki sam. Jest nawet taki eksapostilarion jutrzni Wielkiego Piątku, przy czytaniu dwunastu ewangelii paschalnych w Wielkim Tygodniu: […] «Dobrego łotra w jednej chwili raju uczyniłeś godnym, Panie, i mnie oświeć drzewem krzyża. I zbaw mnie»”38.
Podcast dostępny także na Spotify i popularnych platformach
Na ikonach Dobrego Łotra, tak chętnie malowanych przez artystę, nawrócony grzesznik – zgodnie z tradycją malarską – trzyma krzyż. Nie swój własny, ale krzyż Chrystusa – Niewinnego, który przyjął pokutę złoczyńcy, jego wyznanie winy, cierpienie i skruchę. Raj otwiera właśnie krzyż-klucz Miłości Ukrzyżowanej. A Dobry Łotr ukazany jest jako ten, który przylgnął do krzyża, to znaczy wyznał Jezusa Chrystusa jako swego Zbawiciela.
Pokłon do ziemi
W ujęciu krakowskiego twórcy zasadniczym tematem podejmowanym przez autora Biesów był problem grzechu i „łaski absolutnie darmowej”.To właśnie dlatego nazwał twórczość Dostojewskiego „zbeletryzowanym kanonem pokutnym”39,porównując ją do Wielkiego Kanonu Pokutnego św. Andrzeja z Krety (650–740), który odczytywany jest w cerkwiach podczas pierwszych czterech dni Wielkiego Postu, począwszy od poniedziałkowego wielkiego powieczeria, oraz w czwartek piątego tygodnia Wielkiego Postu.
We wspólnocie, która modli się słowami Kanonu, każdy wierny wyznaje własną grzeszność i wielokrotnie powtarza wołanie: „Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się”. W trzeciej części Wielkiego Kanonu Pokutnego św. Andrzeja z Krety, odprawianej w prawosławiu w pierwszą środę Wielkiego Postu, zawarte jest wezwanie:
„Jak łotr wołam do Ciebie: Zmiłuj się nade mną, jak Piotr gorzko płaczę, Zbawco, jak celnik wołam do Ciebie, przelewam łzy jak nierządnica, przyjmij moje łkanie, jak niegdyś kobiety kananejskiej.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się”40.
Na tę pokutną, „wielkopostną” postawę bohaterów Dostojewskiego Nowosielski był szczególnie wrażliwy.
Dla chrześcijańskiego Wschodu obca jest myśl Nowosielskiego o całkowitym, nieusuwalnym zepsuciu natury ludzkiej przez grzech. Artysta w swojej refleksji nad Dostojewskim wyraźnie zbliżał się do pesymistycznego nurtu w chrześcijaństwie, szczególnie obecnego w łonie protestantyzmu. Jednocześnie słusznie zauważał, że w powieściach autora Biesów bardzo mocno akcentowany jest gest skruchy, otwierający człowieka na Boga.
Trzeba jednak zauważyć, że świadomość grzechu, o której mówił krakowski malarz, to w ujęciu pisarza nie tyle rozumowe przyjęcie-uznanie przez człowieka własnej winy, ile głęboka intuicja41, niekiedy sprzeczna z osądem sumienia. Do nawrócenia Rodiona Raskolnikowa ze Zbrodni i kary nie dochodzi na drodze procesu myślowego, „rachunku sumienia”, uzmysłowienia sobie przez niego własnej grzeszności, ale poprzez pozaracjonalne powtarzanie pokłonów pokutnych, będących gestami pokory.
Narrator powieści podkreśla, że „zatwardziałe […] sumienie [Rodiona – E. M.] nie znajdowało w przeszłości żadnej okropnej winy, chyba zwykłe chybienie”. Jeszcze na katordze Raskolnikow przekonuje sam siebie: „[…] sumienie mam spokojne”. Odczuwa jedynie porażkę i wstyd z powodu „ukorzenia się i poddania «nonsensowi»”42, nie zaś winę z powodu grzechu zabójstwa, którego się dopuścił. Choroba, na którą zapada w Wielkim Tygodniu, jest właśnie – jak ją nazywa narrator – chorobą „zranionej dumy”43, męką urażonej ambicji.
Dostojewski bardzo konsekwentnie pokazuje, że bohater zbliża się stopniowo do tej chwili, w której będzie zdolny otworzyć się na działanie łaski Bożej. „Sam nie wiedział, jak się to stało, lecz nagle coś jakby go poderwało i rzuciło do jej nóg. Płakał i obejmował jej kolana”44 – czytamy w Epilogu Zbrodni i kary.
W tym obrazie pokłonienia się Raskolnikowa przed Sonią można rozpoznać wcześniej wykonywane przez bohatera gesty uniżenia, swoiste „metanie” czy też „ukorzenia”45, stanowiące zapowiedź ostatecznego przezwyciężenia pychy. Za każdym razem, gdy Raskolnikow głęboko kłania się przed Sonią, matką, matką-ziemią46 i ponownie przed Sonią, gdy całuje ziemię47 i stopy kobiet, jego wnętrze stopniowo ożywa.
W powieściach Dostojewskiego człowiek zyskuje jasne widzenie własnej grzeszności w wyniku spotkania ze Zmartwychwstałym. Nieprzypadkowo nawrócenie Rodiona dokonuje się w okresie wielkanocnym. Już sam gest skruchy jest znakiem działania w człowieku łaski Bożej i zarazem coraz bardziej otwiera go na relację z Bogiem.
W Biesach świątobliwy mnich Tichon podczas rozmowy z Mikołajem, na którym ciąży straszny grzech gwałtu na dziewczynce (rozdział U Tichona nie został pierwotnie dopuszczony do druku właśnie z powodu tego wątku), ze skruchą wyznaje: „Wielki ze mnie grzesznik, być może większy od pana”48. Nie jest to przejaw neurotycznego poczucia winy, ale wyraz znajomości samego siebie i życia w bliskości z Bogiem, w którego świetle – jak podkreślają ojcowie pustyni – człowiek zaczyna wyraźnie widzieć swoją wewnętrzną ciemność. Stałą modlitwą pustelników jest wołanie skruszonego Dawida: „Obmyj mnie, Panie, z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego” (Ps 51,4).
Znamienne są w Braciach Karamazow słowa pouczenia starca Zosimy: „Pamiętaj zwłaszcza, że nie możesz być niczyim sędzią. Albowiem nie może istnieć na ziemi sędzia względem przestępcy, póki sam ów sędzia nie zrozumie, że i on jest takim samym przestępcą jak ten, co przed nim stoi, i że on sam jest przede wszystkim winien za przestępstwo tego, który przed nim stoi”49.
To dlatego starzec Zosima oddaje pokłon Dymitrowi, który jest o krok od popełnienia zbrodni ojcobójstwa, ale ostatecznie zdoła przezwyciężyć pragnienie śmierci ojca i weźmie na siebie winę za grzech zabójstwa, popełniony przez Pawła Smierdiakowa, przyjmie cierpienie, by odkupić swoją i cudzą winę. W geście skłonienia się do ziemi mnich wyraża prośbę o przebaczenie: „Darujcie!” – prosi wszystkich obecnych w monasterze. „Darujcie wszyscy!”50.
Niegdyś ten gest uniżenia i pokory rozpoczął zresztą drogę nawrócenia Zosimy. Zinowij, bo takie imię nosił on w życiu świeckim, składa pokłon do ziemi przed swoim ordynansem Afanasijem, którego wcześniej poniżył, bijąc go po twarzy „ze zwierzęcym okrucieństwem”51. Wyznaje w ten sposób własną winę i ze skruchą prosi skrzywdzonego przez siebie człowieka, by ten mu wybaczył. Rozpoznanie i uznanie własnej grzeszności, a zarazem przyjęcie przebaczenia pozwala mu być czułym i wyrozumiałym wobec innych, współczuć z innymi, współ-cierpieć z nimi, bez osądzania ich i wrogości.
Nowosielski przyznawał, że spośród bohaterów Dostojewskiego najbliższy jest mu właśnie starzec Zosima, kłaniający się przed Dymitrem. Krakowski twórca nie odczytywał jednak pokłonu mnicha jako gestu uczynionego przez tego, który sam siebie uważa za „wielkiego grzesznika” i publicznie wyznaje winę, ale jako gest uczyniony wobec „wielkiego grzesznika”, a więc wskazujący na cudzy, nie zaś na własny grzech. Starzec, jak komentował ikonopisarz: „oddaje pokłon wielkiemu grzesznikowi, bowiem wie, że wielki grzesznik przez swoje cierpienie immanentnie zawarte w jego grzechu uczestniczy w jakiś sposób w odkupieniu grzechów świata. W owym symbolicznym akcie chylenia czoła przed wielkim grzesznikiem dotyka Dostojewski niejako tajemnicy grzechu, uświadamia nam, że cierpienie jest działaniem odkupiającym”52.
Mnich – tłumaczył artysta w innym miejscu – kłania się nie przed grzesznikiem, ale przed „wielkim grzechem”53 jako przed wielkim cierpieniem.
Prorok cierpienia
Krakowski ikonopisarz słusznie zwracał uwagę na to, że Dostojewski często łączy grzech z cierpieniem. Rzeczywiście, postrzega on grzech jako śmiertelną ranę, a zarazem w cierpieniu, które grzech powoduje, widzi wyraz oporu wobec zła, dający szansę na przemianę. Raskolnikow, przeżywający udrękę po tym, jak dopuścił się zabójstwa i kradzieży, wypowiada ważną dla samego pisarza myśl: „Cierpienie i ból są nieodłączne od rozległej świadomości i głębokiego serca”54.
Z kolei Tichon, po przeczytaniu listu Stawrogina, w którym opisuje on popełnione przez siebie zło, wypowiada pełne żarliwej nadziei słowa o przebaczeniu miłosiernego Baranka: „Gdyby nawet nie pojednał się pan z samym sobą i nie przebaczył sobie, [Chrystus – E. M.] również panu wybaczy, gdyż intencja pana jest szlachetna i wielkie jest pana cierpienie…”55.
Kiedy Rodion wyznaje Soni, że jest zabójcą, w jej słowach i gestach wyraża się bezmiar współczucia dla jego cierpienia:
„– Cóżeś, cóżeś sobie wyrządził! – rzekła z rozpaczą, porwała się z klęczek, rzuciła mu się na szyję, objęła i mocno, mocno ścisnęła ramiona.
Raskolnikow odchylił się i spojrzał na nią ze smutnym uśmiechem […].
– […] na całym świecie nie ma dziś nikogo nieszczęśliwszego niż ty!”56.
Na ikonach Dobrego Łotra, tak chętnie malowanych przez Nowosielskiego, nawrócony grzesznik trzyma krzyż. Nie swój własny, ale krzyż Chrystusa – Niewinnego, który przyjął pokutę złoczyńcy
To grzech-oddzielenie od Boga i pogwałcenie własnej komunijnej natury oraz zerwanie relacji z bliźnim jest nieszczęściem, jest cierpieniem. Narrator Wspomnień z martwego domu zauważa:
Lud nigdy nie wypomina więźniowi jego zbrodni, chociażby najstraszniejszej, i przebacza mu wszystko ze względu na poniesioną karę i w ogóle ze względu na jego nieszczęście. Nie darmo lud w całej Rosji nazywa zbrodnię nieszczęściem, a zbrodniarzy nieszczęśnikami57.
W tym kontekście staje się zrozumiałe, dlaczego dla Nowosielskiego tak istotny był gest Zosimy i dlaczego interpretował go jako pokłon wobec cierpienia grzesznika (zbrodniarza), wobec grzechu (zbrodni) jako cierpienia. Chociaż przywoływał scenę z Braci Karamazow, jego sposób odczytania pokłonu Zosimy jest właściwie powtórzeniem słów bohatera Zbrodni i kary, który upada na twarz przed Sonią, nazywającą samą siebie „wielką grzesznicą” i cierpiącą z powodu grzechu prostytucji, którego się dopuszcza:
„Wtem schylił się szybko, przypadł do podłogi i pocałował nogę dziewczyny. […].
– Co pan? Co pan robi? Przede mną! – bełkotała, blednąc, a serce skurczyło jej się nieznośnym bólem.
Wstał od razu.
– Nie tobie się pokłoniłem, pokłoniłem się całemu cierpieniu ludzkiemu – rzekł jakoś dziko i odszedł do okna”58.
„Grzech – stwierdzał ikonopisarz – nie jest wykroczeniem przeciwko normie etycznej, jest kategorią ontologiczną stanu upadku pierworodnego”59. Cierpienie zaś „w naszej świadomości to walka ze złem, reakcja na zło”60.
Słowa te wyjaśniają, w jaki sposób Nowosielski postrzegał temat grzechu i cierpienia w twórczości Dostojewskiego i dlaczego widział w pisarzu „proroka cierpienia”. Zapytany przez Zbigniewa Podgórca, czy autor Skrzywdzonych i poniżonych tworzył postacie patologiczne, odniósł się do tego stwierdzenia z aprobatą, podkreślając, że przecież „patos znaczy cierpienie”61 i że cierpienie, wynikające ze stanu upadku, jest jednocześnie świadectwem duchowego oporu wobec zła.
Moralność i łaska
Nowosielski, podobnie jak Dostojewski, zdecydowanie odrzucał pelagianizm. Negatywnie odnosił się do przekonania, że człowiek może zbawić sam siebie „za sprawą własnej woli”, praktykując moralny perfekcjonizm.Ikonopisarz określał autora Biesów jako „terapeutę”, który może uleczyć „z kompleksu człowieka porządnego”62: „W ogóle bardzo się boję solidnych i porządnych ludzi. Wolę jakiegoś drania, rozbijakę, pijaka: do takich ludzi można mieć więcej zaufania. Bo porządny człowiek wszystko zrobi porządnie i jak trzeba – obóz koncentracyjny też panu urządzi bardzo porządnie!”63.
„Etyka to oszukiwanie samego siebie”64 – stwierdzał kategorycznie artysta, jak gdyby zupełnie negując możliwość współdziałania człowieka z łaską Bożą, kwestionując wolność, która czyni człowieka moralnie odpowiedzialnym za własne czyny.
Dostojewski akcentował relacyjny wymiar moralności będącej konsekwencją wiary w Chrystusa. Widział we wcielonym Synu Bożym źródło i punkt odniesienia dla moralnego postępowania. Pisał: „To niewystarczające mierzyć etykę wiernością swoim przekonaniom. Należy nieustannie ponawiać pytanie: czy moje przekonania są słuszne. A sprawdzian jest jeden tylko – to Chrystus. Ale to już nie filozofia, a wiara: wiara zaś – to kolor czerwony…”. Oraz: „Tego, który pali heretyków na stosie, nie mogę uznać za człowieka moralnego […]. Mam jeden jedyny wzór i ideał: Chrystusa. Pytam: czy Chrystus spaliłby heretyka? Nie. A więc, palenie heretyków jest czynem niemoralnym”65.
Według Lwa Szestowa dla powieściopisarza Ewangelia to nie „głoszenie tej czy innej moralności”, ale „rękojmia nowego życia”66. Nowosielski w pełni zgadzał się z taką interpretacją. Przyznawał zresztą, że autor Aten i Jerozolimy, przeciwstawiający rozumowi „szaleństwo wiary”,znacząco wpłynął na sposób, w jaki czytał on Dostojewskiego67. Należy jednak podkreślić, że rosyjski pisarz, stawiając w centrum wiarę w Jezusa Chrystusa, więź z Osobą Zmartwychwstałego, nie przeciwstawiał wiary uczynkom, ale pokazywał, zgodnie zresztą z nauczaniem św. Pawła i św. Jakuba, że wiara wyraża się w miłości (1 Kor 13,1–13), że bez uczynków jest martwa (Jk 2,14–26).
W wypowiedziach Nowosielskiego słowo „moralny” miało charakter pejoratywny i było raczej synonimem słowa „faryzejski”, a więc odnosiło się do czynów fasadowo moralnych, które nie wyrastają z przyjęcia Bożej miłości, ale podyktowane są rygoryzmem etycznym; wynikają z przymusu (obowiązku) ścisłego wypełniania norm; są takim sposobem postępowania,w którym nie jest ważny drugi człowiek, budowanie z nim relacji miłości, ale liczy się wyłącznie własna „doskonałość”.
Taka postawa wiąże się z surowym, bezlitosnym osądem bliźniego, niezdolnością do przyjęcia miłosierdzia Bożego i do uznania, że łaska „rozlewa się” na wszystkich ludzi, a szczególnie „spieszy na ratunek” tym, którzy są zagrożeni duchową śmiercią, którzy potrzebują uzdrowienia i ocalenia.
Krakowskiemu artyście chyba bliższe byłoby rozróżnienie nie tyle pomiędzy człowiekiem moralnym i niemoralnym, ile między grzesznikiem pokornym i pysznym. Grzesznik pokorny (pokutujący) świadomy jest własnego grzechu i ze skruchą zwraca się w stronę Zbawiciela (Dobry Łotr), grzesznik pyszny zaś ma siebie za bezgrzesznego, odwrócony jest od Boga i drugiego człowieka, często gardzi bliźnim i skłonny jest, by w akcie potępienia „spalić go na stosie” (Wielki Inkwizytor). To pyszny staje się w ujęciu autora Zbrodni i kary nieewangeliczny, niewierny Chrystusowi, co skutkuje również czynami niemoralnymi.
W brulionach do rozdziału Biesów zatytułowanego U Tichona Dostojewskizapisuje następujące słowa, pod którymi zapewne Nowosielski mógłby się podpisać: „Wielu sądzi, że wystarczy wierzyć w moralność Chrystusową, aby być chrześcijaninem. Nie moralność Chrystusowa, nie nauka Chrystusa zbawi świat, a właśnie wiara w to, że Słowo stało się Ciałem”68.
Akcentującwiarę we Wcielenie, otwierające człowiekowi drogę do przebóstwienia, a więc – jak piszą wschodni ojcowie Kościoła – do uczestnictwa przez łaskę w Bożej naturze, autor Idioty pokazywał w swej twórczości tych, którzy nie przestając widzieć siebie jako „wielkich grzeszników”, uwierzywszy w Chrystusa, zaczęli się do Niego upodabniać. Podkreślając istotną dla teologii Dostojewskiego kwestię łaski Bożej, Nowosielski zdawał się nie zauważać, że w ujęciu rosyjskiego pisarza przyjęcie jej realnie przemienia człowieka, że działanie w człowieku Ducha Świętego przynosi takie owoce, jak: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22–23) i znajduje swój wyraz w relacjach człowieka z bliźnimi, w uczynkach miłości, w określonej postawie moralnej.
Znaczące, że ikonopisarz w swej refleksji nad twórczością rosyjskiego pisarza nie zwrócił uwagi na literackie opisy procesu powstawania człowieka z upadku (przypadek wskrzeszenia z martwych Rodiona-„Łazarza” w Zbrodni i karze), na powieściowe obrazy przechodzenia bohaterów ze śmierci grzechu do nowego życia w Bogu, budowania przez nich głębokiej więzi z Chrystusem i promieniowania Jego miłością (przypadek Markieła i Zinowija-Zosimy w Braciach Karamazow). Nie interesowały go również piękne postacie powieściowych jurodiwych, Chrystusowych szaleńców (Sonia ze Zbrodni i kary, Lew z Idioty).
Nowosielski koncentrował się nie na paschalnym, ale raczej na pasyjnym wymiarze losów postaci powieści Dostojewskiego. Nie na radości, wynikającej ze spotkania ze Zmartwychwstałym i z przyjęcia Jego przebaczenia, a wreszcie z odkrycia, że życie w Chrystusie „jest rajem”69, lecz na doświadczeniu przez bohaterów stanu infernum, bolesnej świadomości własnej grzeszności. Utożsamiał się z powieściowymi „wielkimi grzesznikami”, by wraz z nimi cierpieć z powodu własnego upadku i żywić nadzieję na Chrystusowy gest ocalenia:
„Łotr szydził z Ciebie i łotr wyznał Ciebie jako Boga, obaj zaś wisieli razem na krzyżach. Przeto, wielce miłosierny, jak wiernemu łotrowi twemu, który poznał w Tobie Boga, otwórz i mnie bramę sławnego królestwa Twego.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się”70.
1 J. Nowosielski [odpowiedź na ankietę przygotowaną przez Z. Podgórca], Ankieta – Dostojewski dzisiaj [dalej: Ankieta], „Znak” 1981, nr 1–2, s. 45; zob. też Z. Podgórzec, Rozmowy z Jerzym Nowosielskim. Wokół ikony – Mój Chrystus – Mój Judasz, Kraków 2010, s. 183 i n.
2 Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 382.
3 F. Dostojewski, List do Natalii Fonwizinej, Omsk, po 20 lutego 1854 roku, w: Listy, tłum. Z. Podgórzec i R. Przybylski, Warszawa 1979, s. 114–115.
4 Ф. М. Достоевский, Записная тетрадь 1881 г., наброски к „Дневнику писателя”, w: Полное собрание сочинений в 30 томах, т. 27, Ленинград 1984, s. 86 [tłum. E. M.].
5 Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 281 oraz 381–382.
6 Zob. K. Czerni, Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego, Kraków 2011, s. 185–186.
7 Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 382.
8 Ten rodzaj ateizmu ks. Tomáš Halík nazywa apateizmem, obojętnością, apatią wobec Boga (zob. A. Grün, T. Halík, Bóg zagubiony: wiara w objęciach niewiary, tłum. M. Chojnacki, Kraków 2017, s. 30).
9 F. Dostojewski, Biesy, tłum. T. Zagórski i Z. Podgórzec, w: Dzieła wybrane, t. 3, Warszawa 1984, s. 678.
10 J. Nowosielski, Sztuka po końcu świata. Rozmowy, wybór i układ K. Czerni, Kraków 2012, s. 409.
11 Zob. List Jerzego Nowosielskiego do Tadeusza Różewicza z 8 listopada 1981, Kraków, w: T. Różewicz, Z. i J. Nowosielscy, Korespondencja, wstęp i oprac. K. Czerni, Kraków 2009, s. 299; zob. też: Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 383.
12 Zob. Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 184.
13 Tamże, s. 65 i 68.
14 Tamże, s. 383.
15 W powieści zdanie to brzmi dosłownie: „Jakież to piękno ma zbawić świat?” (F. Dostojewski, Idiota, tłum. J. Jędrzejewicz, w: tegoż, Dzieła wybrane, t. 2, Warszawa 1984, s. 425). O sposobie, w jaki Nowosielski rozumiał to zdanie, piszę w artykule Piękno zstępujące do otchłani w wizjach malarskich Jerzego Nowosielskiego i twórców „nowej ikony”, „Karto-Teka Gdańska” 2022, nr 2 (11), s. 92–117.
16 W takiej formie zdanie to przywołuje Zbigniew Podgórzec. Por. pełną wypowiedź Dostojewskiego: F. Dostojewski, List do Natalii Fonwizinej, Omsk, po 20 lutego 1854 roku, w: tegoż, Listy, tłum. Z. Podgórzec i R. Przybylski, Warszawa 1979, s. 115. Obszerny komentarz do słów pisarza zamieściłam w artykule Hosanna w piecu zwątpień, czyli Chrystus Dostojewskiego, „Więź” 2002, nr 5, s. 56–66.
17 J. Nowosielski, Ankieta, dz. cyt., s. 62.
18 Z. Podgórzec, Rozmowy z Jerzym Nowosielskim. Wokół ikony – Mój Chrystus – Mój Judasz, Kraków 2010, s. 391. W kontekście tej wypowiedzi zrozumiała staje się inna paradoksalna myśl Nowosielskiego o tym, że „Dostojewski wolał być z Chrystusem niż z Kościołem” (tamże, s. 258). Utożsamiając się z taką postawą, wyjaśniał, że chodzi w niej o bycie w zgodzie ze swoją prawdą wewnętrzną, bycie poza kościelną ortodoksją rozumianą jako „asekuracja duchowa” (tamże).
19 Por. słowa Lwa Myszkina w Idiocie (F. Dostojewski, Idiota, dz. cyt., s. 609). W Biesach z kolei o „rosyjskim Bogu”, będącym „syntezą narodu”, mówi Iwan Szatow (zob. F. Dostojewski, Biesy, tłum. T. Zagórski i Z. Podgórzec, w: tegoż, Dzieła wybrane, t. 3, Warszawa 1984, s. 252–253).
20 Tamże, s. 22.
21 C. Miłosz, Ziemia Ulro, Warszawa 1982, s. 139–140.
22 Dostojewski badał choroby ducha. Z Czesławem Miłoszem rozmawiają Cezary Gawryś i Józef Majewski, „Więź” 2000, nr 3, s. 19.
23 Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 290.
24 Tamże, s. 184.
25 Tamże, s. 183.
26 Wyróżniał tu szczególnie lekturę Biesów (zob. J. Nowosielski, Sztuka po końcu świata. Rozmowy, wybór i układ K. Czerni, Kraków 2012, s. 274).
27 J. Nowosielski, Ankieta, dz. cyt., s. 16 i 17.
28 Por. „Nie bierzcie […] wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12,2).
29 Por. „Poczucie winy wynika z całej mojej świadomości teologicznej. Skoro zgrzeszyłem razem z Adamem, to jestem winny. Mam bardzo wyraźne poczucie winy, ponieważ mam świadomość rozróżniania dobra i zła. Już sama ta świadomość przesądza o winie człowieka” (Z. Podgórzec, Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, dz. cyt., s. 390). Mówiąc o „dramacie Judasza” w swoim wnętrzu, określał go jako „wewnętrzny sprzeciw wobec Chrystusa” (tamże, s. 387 i 388).
30 Zob. J. Nowosielski, Sztuka po końcu świata, dz. cyt., s. 272–273
31 Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 267.
32 Por. modlitwę celnika: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu” (Łk 18,13) i prośbę Dobrego Łotra: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42).
33 Modlitwa kapłana przed Komunią Świętą brzmi: „Przyjmij mnie dzisiaj, Synu Boży, jako uczestnika Twojej mistycznej wieczerzy, gdyż nie zdradzę Twoim wrogom tajemnicy, ani też nie pocałuję Ciebie jak Judasz, lecz jak łotr wyznaję Ciebie: Pamiętaj o mnie, Panie, w Twoim królestwie” (Boska Liturgia Świętego Jana Chryzostoma, w: Liturgie Kościoła prawosławnego, oprac. H. Paprocki, Kraków 2014, s. 118).
34 F. Dostojewski, Wspomnienia z domu umarłych, tłum. C. Jastrzębiec-Kozłowski, w: tegoż, Dzieła wybrane, t. 1, Warszawa 1984, s. 791. Tytał ЗапискиизМертвогодома należałoby przetłumaczyć Wspomnienia z martwego domu, dlatego w artykule używam takiego właśnie tytułu.
35 J. Nowosielski, Zagubiona bazylika. Rozmowy o sztuce i wierze, Kraków 2013, s. 204.
36 Znaczące, że w tradycji prawosławnej mamy dwa określenia: Добрыйразбойник – Dobry Łotr oraz: Благоразумныйразбойник – Roztropny (Rozumny, Rozważny, Rozsądny) Łotr. Zły Łotr to Безумныйразбойник. Słowo безумный – szalony – to dosłownie: „pozbawiony rozumu (umysłu; gr. nous – ros. ум, pol. umysł)”.
37 Szafirowy ikonostas (1967) autorstwa Jerzego Nowosielskiego, nieprzyjęty przez wiernych prawosławnych z Orzeszkowa, znajduje się w cerkwi pw. Zaśnięcia Matki Bożej w Krakowie. Można się spotkać z opinią, że twarzy Dobrego Łotra z tego ikonostasu nadał malarz swoje własne rysy.
38 Znak w górach. Wypowiedzi Jerzego Nowosielskiego z filmu „Znak w górach” (reż. A. Ławniczak, TVP Poznań, 1995), w: J. Nowosielski, Listy i zapomniane wywiady, wstęp i oprac. K. Czerni, Kraków 2015, s. 291–292.
39 J. Nowosielski, Ankieta, dz. cyt., s. 16.
40 Troparion z III części Wielkiego Kanonu Pokutnego św. Andrzeja z Krety, odprawianego w pierwszą środę Wielkiego Postu. Cyt. za: Św. Andrzej z Krety, Wielki Kanon Pokutny, tłum. i oprac. H. Paprocki, Hajnówka 2000, http://orthodox.fm/wielki-kanon-sroda-3 [dostęp: 15.02.2023].
41 Można użyć tu określenia „głębokie zrozumienie” (Pasterz Hermasa), „poddanie się zmianie w obrębie myśli i uczuć” (określenie o. Maksymiliana Nawary OSB).
42 F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, tłum. C. Jastrzębiec-Kozłowski, w: tegoż, Dzieła wybrane, t. 1, Warszawa 1984, s. 554.
43 Tamże, s. 553.
44 Tamże, s. 560.
45 J. Serr, O. Clément, Modlitwa serca, tłum. R. Szmydki, Lublin 1993, s. 65.
46 „Rytuał prośby o przebaczenie ziemi łączy się z obrzędem spowiedzi i był praktykowany [przez tzw. pezpopowców – E. M.] w niektórych miejscach, np. w prowincji włodzimierskiej, przed sakramentem spowiedzi” (T. Špidlík, Wielcy mistycy rosyjscy, tłum. J. Dembska, Kraków 1996, s. 326–327).
47 Znaczące, że łacińskie słowo humilitas (pokora) pochodzi od słowa humus (ziemia). W powieściach Dostojewskiego dotknięcie ziemi, wymagające uniżenia się człowieka, prowadzi do odkrycia prawdy o sobie i jedna go z Bogiem, ze sobą samym i drugim człowiekiem.
48 F. Dostojewski, Biesy, dz. cyt., s. 699.
49 F. Dostojewski, Bracia Karamazow, tłum. A. Wat, w: tegoż, Dzieła wybrane, t. 4, Warszawa 1984, s. 380. Nowosielski przywołuje niemal identyczne słowa św. Serafina z Sarowa (J. Nowosielski, Zagubiona bazylika. Rozmowy o sztuce i wierze, Kraków 2013, s. 205). Wśród ojców pustyni myśl o nieosądzaniu bliźniego i braniu winy na siebie rozwija chociażby św. Doroteusz z Gazy, który mógł inspirować Dostojewskiego (zob. Doroteusz z Gazy, Pisma ascetyczne, tłum. M. Borkowska, Kraków 2010, s. 138–158).
50 F. Dostojewski, Bracia Karamazow, tłum. A. Wat, w: tegoż, Dzieła wybrane, t. 4, Warszawa 1984, s. 94.
51 Tamże, s. 352.
52 J. Nowosielski, Ankieta, dz. cyt., s. 8.
53 Por. „Inną ważną dla mnie myślą Dostojewskiego jest ta, że przed wielkim grzechem należy się jak najgłębiej pokłonić, ponieważ jest to pokłon przed największym cierpieniem” (Z. Podgórzec, Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, dz. cyt., s. 187).
54 F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, dz. cyt., s. 272.
55 F. Dostojewski, Biesy, dz. cyt., s. 702.
56 F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, dz. cyt., s. 422–423.
57 F. Dostojewski, Wspomnienia z domu umarłych, dz. cyt., s. 622.
58 F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, dz. cyt., s. 331 i 330.
59 J. Nowosielski, Zagubiona bazylika, dz. cyt., s. 204.
60 Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 396.
61 J. Nowosielski, Ankieta, dz. cyt., s. 27.
62 Tamże, s. 17 i 12.
63 Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 428.
64 Tamże, s. 266.
65 Ф. М. Достоевский, Записи литературно-критического и публицистического характера из записной тетради 1880–1881 гг., w: Дневник писателя 1881. Автобиографическое. Dubia, Полное собрание сочинений в тридцати томах, Ленинград 1984, t. 27, s. 56 [tłum. E. M.].
66 L. Szestow, Dostojewski i Nietzsche. Filozofia tragedii, tłum. C. Wodziński, Warszawa 1987, s. 143.
67 Z. Podgórzec, Rozmowy…, dz. cyt., s. 183.
68 Ф. М. Достоевский, Бесы. Глава девятая „У Тихона”. Рукописные редакции, w: tegoż, Полное собрание сочинений в тридцати томах, t. 11, Ленинград 1974, s. 187–188 [tłum. E. M.].
69 Zob. E. Mikiciuk, „Życie jest rajem”. Teologia radości w „Braciach Karamazow” Fiodora Dostojewskiego w świetle Ewangelii według świętego Jana, „Tekstualia” 2021, nr 4 (67), s. 49–68.
70 Troparion z IV części Wielkiego Kanonu Pokutnego św. Andrzeja z Krety, odprawianego w pierwszy czwartek Wielkiego Postu. Cyt. za: Św. Andrzej z Krety, Wielki Kanon Pokutny, dz. cyt.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” wiosna 2023