Jesień 2024, nr 3

Zamów

O nas znowu bez nas. List skrzywdzonej do samej siebie

Fot. Alec Douglas / Unsplash

Jesteś używana. Znowu. Kiedyś ksiądz używał Cię dla własnych korzyści seksualnych. Później przedstawiciele diecezji – do sprzątania na swoim podwórku. Teraz hierarchia używa Cię, żeby bronić swojego tonącego statku. Używanie zawsze boli tak samo.

Cześć Tośka!

Piszę do Ciebie, bo widzę, że tego potrzebujesz. Przepraszam, że zmieniłam Ci imię, ale wiem, że nie jesteś jeszcze gotowa na wyjście z cienia. „Tośka” jest ładne. Zawadiackie. Mówiłaś mi kiedyś, że Ci się podoba.

Widzę, że ta burza, która rozpętała się w ostatnim czasie, to kolejna sprawa, w której chętnie mówi się o Was (o Tobie i innych osobach skrzywdzonych przez duchownych), ale całkowicie bez Was. Wiem, że nikt z odpowiedzialnych za Kościół nie skierował do Ciebie – pośrednio czy bezpośrednio – ani pół zdania. Wszyscy byli chyba zajęci pisaniem oświadczeń o świętości Jana Pawła II i atakach na jego dziedzictwo. Skoro tak, to ja piszę do Ciebie, czyli do samej siebie.

Chcesz pytać, bo musisz mieć pewność, czy możesz w Kościele czuć się bezpiecznie. Chcesz wrzeszczeć, bo kiedy Twoja wspólnota zamyka archiwa, jesteś przerażona, że mają coś do ukrycia

Tośka Szewczyk

Udostępnij tekst

Widzę, że płaczesz w samotności. Nie dziwię się. Ja razem z Tobą czekałam na jakiekolwiek słowa otuchy ze strony Kościoła po poniedziałkowym reportażu tydzień temu. Przecież to Twój kolejny koniec świata. Przecież to oczywiste, że hierarchowie, którzy twierdzą, iż najważniejsi są skrzywdzeni, powinni zacząć od rozmowy z Tobą. Nietrudno Cię przecież znaleźć – biskup diecezjalny ma Twój numer telefonu. Zostawiłaś mu go, kiedy próbowałaś porozmawiać o procesie kanonicznym.

Widzę, że płaczesz w samotności, bo kolejny raz Twoja nadzieja na wspólnotę zderzyła się z brutalną rzeczywistością. Nie rozmawiają z Tobą. Najwięcej mówią o zamachu na świętość papieża. Piszą o tym, że źródła podane przez red. Gutowskiego są stronnicze, ahistoryczne. Zarzucają głosom pojawiającym się w filmie pozorną tylko troskę o prawdę i dobro.

Widzę Cię. Wiem, co myślisz. Przecież w tym filmie pojawiają się, między innymi, głosy skrzywdzonych. Takich jak Ty. Stronniczość, ahistoryczność, pozór troski o prawdę i dobro?! Czy naprawdę w taki sposób myśli o Was Kościół?

Ale to by się zgadzało z Twoim doświadczeniem… Może właśnie dlatego zderzasz się z takimi trudnościami w procesie kanonicznym? Może dlatego niejednokrotnie mówiłaś mi, że czujesz się tam potraktowana jak śmieć, jak przedmiot bez wartości, jak przeszkadzający wszystkim wrzód?

Widzę Cię. Widzę Twoje zmieszanie. Mówisz mi, że przecież hierarchowie wspominają o ofiarach. Że chwalą Kościół za sposoby reagowania wypracowane dzięki świętemu papieżowi. Ale dlaczego, mówiąc to, cała się trzęsiesz?

Widzę tę wściekłość, która Cię rozrywa. Jesteś używana. Znowu. Kiedyś przez dwa lata ksiądz katolicki używał Cię dla własnych korzyści seksualnych. Później przedstawiciele diecezji użyli Cię, żeby posprzątać na swoim podwórku. Teraz hierarchia używa Cię, żeby bronić swojego tonącego statku.

Używanie zawsze boli tak samo.

Widzę Cię. Widzę, że nie jesteś traktowana podmiotowo, że stanowisz jedynie dobry argument. Słyszę, jak mówisz, że całe to gadanie o wspaniałym kościelnym systemie reagowania jest gówno warte.

Nikt nigdy nie porozmawiał z Tobą ani ze znanymi Ci skrzywdzonymi o tym, jak według Was działa system kościelnej sprawiedliwości. Ktoś się na niego umówił ponad Waszymi głowami. Ustalono, że jest dobry i że można się nim chwalić. Jesteście tylko argumentem. Nikt Was nie pyta o zdanie.

Widzę Cię. Widzę, że nie chcesz niczego atakować… ale tak bardzo potrzebujesz prawdy i bezpieczeństwa. Chcesz pytać, bo musisz mieć pewność, czy możesz w Kościele czuć się bezpiecznie. Chcesz wrzeszczeć, bo kiedy Twoja wspólnota zamyka archiwa, jesteś przerażona, że mają coś do ukrycia. Chcesz tłuc pięściami w ziemię, bo tak bardzo wolałabyś dowiedzieć się najgorszej prawdy od razu, zamiast dzień po dniu zaklejać plasterkami otwierające się rany…

Wiem, że potrzebujesz bezpiecznej wspólnoty. Takiej, która po wybuchu kolejnej afery w pierwszym odruchu zapyta Cię, jak się czujesz. Takiej, która przeprowadzi Cię przez straszną prawdę albo weźmie Cię za rękę i pokaże, że nie ma się czego bać; że potwora, którym Cię straszą, jednak nie ma. Ale skąd masz wiedzieć, że tego potwora nie ma, jeśli nie masz szansy tego zobaczyć?

Przykro mi, że znowu płaczesz sama. Chcę Cię zapewnić, że dla mnie ani Twój głos, ani głos jakiegokolwiek skrzywdzonego nie jest atakiem na dziedzictwo Jana Pawła II i świętość Kościoła. Tak jak Ty – i tak jak sam papież, inicjator wielkiego rachunku sumienia Kościoła – wierzę, że to prawda ratuje wspólnotę. Że prawda ratuje i oczyszcza, ale prawda odsłonięta – bo dopiero z taką jakoś można sobie poradzić.

Wesprzyj Więź

Widzę Cię. Widzę, że chcesz wziąć odpowiedzialność za swój Kościół. Mimo że to już kolejny raz, kiedy masz wrażenie, że jesteś tylko problemem… Ale nie masz innego domu.

Tośka, jestem. Proszę, przeżyj to. Tak jak przeżyłaś wszystkie inne końce świata.

Przeczytaj również: Rachunek sumienia – także za Jana Pawła II

Zranieni w Kościele

Podziel się

48
15
Wiadomość

Tym, którzy skrzywdzonych dalej nie widzą powinno być po prostu wstyd.
Boją się widocznie utraty własnego status quo w wierze.
Na czym tę wiarę zatem opierają? – jeśli na człowieku, choćby świętym, no to słabo.

Droga Tosiu!
Trudno mi do końca pojąc Twój ból, mogę go sobie tylko próbować wyobrazić.
Nie wiem jak mógłbym pomóc, ale uwierz mi, jestem wku…ny z własnej bezsiły i z bezkarności oprawców. Nie płaczesz sama, uwierz mi. Myślę sobie, że w jakiś sposób sponiewierano każdego z nas, przynajmniej tych, co jakąś empatię jeszcze zachowali.
Skrzywdzili cię, ci, co mianowali się przewodnikami i nauczycielami. I nadal, jak piszesz, zadają ból…
Nie mogę nic Tobie radzić , ale wydaje mi się, że ja bym z takiego domu, jak Twój, zwiewał gdzie pieprz rośnie. Wołałbym być bezdomny.( Ja już właściwie jestem.)
Wygląda, że tam Ciebie (nas) po prostu nie chcą.

Adam

Cześć, Tośka. Nie będę udawał, że potrafię sobie wyobrazić, co przeżyłaś i przeżywasz nadal, tym bardziej, że omijam Kościół szerokim łukiem od bardzo dawna. Wiedz jednak, że nie jesteś sama. Że chociaż się nie znamy i pewnie nigdy nie poznamy, moje myśli są z Tobą i ze wszystkimi, którzy zostali skrzywdzeni, a potem zapomniani.

Tosiu, jest wielu ludzi, którzy chcą Cię podtrzymać na duchu! Chcą zapewnić o solidarności i poparciu, i przekonaniu, że ranę trzeba dokładnie oczyścić by mogła się zagoić. Świadectwo pokrzywdzonych pokazuje, jak wiele pracy przed nami.
Chcę Cię zapewnić, że dla wielu wysłuchanie świadectw Nieumarłych jest jedyną drogą do uleczenia, trudną i bolesną, ale to przecież nie Wasza wina.
Problemem jest jedynie podejście ludzi KK, brak empatii, zrozumienia, przedkładanie egoistycznego przywiązania do status quo nad zadośćuczynienie Pokrzywdzonym. Wstyd mi za Kościół, zwłaszcza polski, wstyd za episkopat, za poszczególnych księży, za wiernych, którzy Was nie chcą czy nie potrafią zrozumieć, obarczając winą za – nie Wasze, przecież – grzechy.

W parku regana w moim miescie jest pomnik JP2, dzisiaj wokol niego wience z bialych i czerwonych kwiatkow. Kilkanascie metrow od pomnika ktos napisal: ” Bog to sadysta”. Kto w rzeczywistosci jest odpowiedzialny za ten napis? Kto obrazil Boga, oczerniajac go, poprzez nauczanie owieczek, ze maja duchowienstwo utozsamiac z Jezusem a potem uczyl, ze naduzycia to nic zlego. Nie wiem kim jest osoba, ktora napisala ten tekst w parku, ale mam pretensje, ze tak nia zmanipulowano, ze myslala, ze pisze o Bogu, to jest gwalt na psychice i duszy. Od Kosciola zalezy, czy wyjasni tej osobie, ze ja wczesniej wprowadzili w blad, ze pozostawili samej sobie z jej ranami i nie przejmowali sie, czy dostanie duchowej sepsy od braku oczyszczenia ran. To Kosciol musi wybrac i podjac sie tej duszpasterskiej milosci i odpowiedzialności.

Smutno mi. Bardzo smutno. Mój Kościół nie umie, nie chce, okazać miłosierdzia skrzywdzonym przez jego funkcjonariuszy. To grożą. Wykorzystanie w dzieciństwie owocuje jedną wielką traumą na przestrzeni całego życia. To zbrodnia wołająca o pomstę do nieba. Zbrodnia.

Prawda, ale nie cała. Jeszcze inni instrumentalizują ofiary. Autorka ma prawo tego nie dostrzegać, ale Redakcja nie. Stąd wiedza przedstawiana w materiałach Więzi chociaż jest prawdziwa, to przez swoją jednostronność i brak wszystkich faktów zniekształca prawdę. Doceniam jednak to, że o wielu faktach nie dowiedziałbym się gdyby nie Więź, więc bilans Redakcji jest dodani mimo „pasywów”.

Ja nie mam na Więzi poczucia jednostronności redakcji. Owszem, rozłożenie akcentów jest zdecydowanie w kierunku krzywdy ofiar, ale nie mam przy tym wrażenia, że redakcja pomija inne głosy. Znalazłem tu już kilka wypowiedzi bardzo dobrze wyważonych, nie znalazłem jedynie ślepo broniących „słodkości kremówki”, jak nazywam ostatnie pospolite ruszenie w obronie JPII. Bardzo się z tego cieszę, bo takich głosów jak te ostatnie słyszę aż nadto z innych źródeł i uważam je w miażdżącej większości za bzdurne. Tutaj mogę czytać znacznie bardziej przemyślane i wyważone teksty.

Panie Piotrze, rozumiem Pana rozdarcie, choć może inaczej się z nim zmagam. Jak ktoś może być mało empatycznym dla ofiar szefem kata, a z drugiej strony tego samego szefa Pan zna i może zaświadczyć, że to empatyczny człowiek? No to ja mam jeszcze jeden dylemat, jak jedna i ta sama osoba może domagać się zadośćuczynienia dla jednych ofiar i grzebać szansę na sprawiedliwość dla innych ofiar? Pocieszę Pana, więcej osób się z tym zmaga tak jak ja i Pan.

To co Pan pisze to szefowi ani ulży, ani polepszy, trzeba się na ofiarach tych potworów skupić. Albo jak Pan się lepiej w tym odnajduje, to na przyciskaniu do muru tych co mają szanse coś zrobić żeby Tośce dać odpowiedź na pytanie:

„Ale skąd masz wiedzieć, że tego potwora nie ma, jeśli nie masz szansy tego zobaczyć?”

W kościele, w którym dogmatem uczyniono dziewictwo Maryi, wzoru dla wszystkich kobiet, w którym czystość jest czasem wydawałoby się najwyższą sprawą, niektórzy z tych, co powinni stać na straży dobra dzieci, obdzierali dzieci z dziewictwa, zanim one rozumiały czym jest dziewictwo. A potem te dzieci z poczuciem ogromnego brudu, za który się obwinialy idą w dorosłość. I niosą to dożywocie gwałtu, wstydu poranienia, na zawsze.