Wspieranie Ukraińców tak długo, jak będzie to konieczne, nie oznacza eskalacji konfliktu – mówi abp Paul Gallagher, sekretarz Stolicy Apostolskiej ds. relacji z państwami.
Sekretarz ds. relacji z państwami abp Paul Gallagher udzielił wywiadu czasopismu „America”. Odniósł się w nim do przemówienia Władimira Putina z 21 lutego, w którym prezydent Federacji Rosyjskiej przekonywał, że w wojnie w Ukrainie chodzi o przetrwanie Rosji.
Zdaniem hierarchy rosyjski prezydent błędnie odczytał geopolitykę ostatnich lat: przed swą agresją Rosja nie była zagrożona. „Może istniał sprzeciw wobec rosyjskiej polityki i strategii, ale nie sądzę, by ktokolwiek na Zachodzie był zdeterminowany zneutralizować Rosję w ten sposób” – powiedział brytyjski arcybiskup.
Przyznał, że teraz, kiedy Rosjanie dokonali inwazji, ich sytuacja jest zupełnie inna, bo trzeba się ich działaniom przeciwstawić.
Abp Gallagher zauważa, że Putin popełnił błąd w sprawie Ukrainy: spodziewał się szybkiego zwycięstwa, dowództwo rosyjskiej armii dokonało błędnych kalkulacji. „Putin nigdy nie przypuszczał, że po 12 miesiącach nadal będzie prowadził tę wojnę. Jednak nawet gdyby miał więcej osiągnięć militarnych, to i tak, jak sądzę, nie zdołałby sobie podporządkować ukraińskiego narodu” – dodał szef watykańskiej dyplomacji.
„Sprawiedliwy pokój w obecnej sytuacji to wycofanie się Rosjan z terytorium Ukrainy i zakończenie działań wojennych” – zaznaczył. Jak podkreślił, Stolica Apostolska popiera suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy.
Mówiąc z kolei o deklaracji prezydenta Stanów Zjednoczonych Joego Bidena o wspieraniu Ukraińców tak długo, jak będzie to konieczne, abp Gallagher zauważył, że nie oznacza ona eskalacji. To jedynie polityczne i materialne zobowiązanie do pomocy.
Okazję do wyrażenia takiej postawy stanowiła też ostatnia konferencja w Monachium. Przywódcy polityczni okazali jedność zarówno w potępieniu rosyjskiej agresji, jak i w zobowiązaniu do wspierania Ukrainy. Abp Gallagher, który brał udział w tej konferencji, przyznał, że u jej uczestników zauważyć można było niepokój o to, jaka będzie cena takiej solidarności. „Są oni bowiem politykami i wiedzą, że opinia publiczna w wielu krajach Europy kwestionuje taką politykę” – mówił.
Przeczytaj też: Ponad połowa Ukraińców chce sojuszu lub wręcz konfederacji z Polską. Jak nie zmarnować tego kapitału?
KAI, DJ
A w tym wszystkim postawa Franciszka – jakby nigdy nic jedzie na Węgry – kraju tak jednoznacznie po stronie rosji w tym sporze stojącego. Nie planuje wizyty na Ukrainie, tam, gdzie ludzie są mordowani, torturowani, gwałceni, a dzieci wywożone do rosji na w czasie II wojny przykład naszych dzieci Zamojszczyzny.
Pustka. Pustka niesamowita. I te wpisy na TT- gdzie niby troska o Ukrainę, ale komunikat tak napisany, by słowo rosja nawet się nie pojawiło. No kosmici napadli na Ukrainę, kosmici.
Gdzieś w tym wszystkim jest taki podtekst. „Czy ci Ukraińcy nie mogliby w końcu sobie odpuścić? Wtedy można by się nad nimi pochylić, współczuć, wziąć w obronę… A tak, jak walczą, to jakoś nie uchodzi”. By zyskać sympatię Kościoła, trzeba też umieć przegrać.