Jesień 2024, nr 3

Zamów

Przepraszam za tych, którzy dopuścili się niegodziwości. I za obojętność Kościoła wobec skrzywdzonych

Biskup Damian Muskus. Fot. Magda Dobrzyniak

Wypowiadam dziś słowo „przepraszam” z gorzką świadomością, że spośród wielu słów, które padają wokół bolesnego tematu wykorzystywania seksualnego, akurat ono wybrzmiewa zbyt rzadko i zbyt cicho.

W dniu, w którym papież Franciszek zaprosił nas do wspólnej modlitwy w intencji osób skrzywdzonych przez ludzi Kościoła, powinniśmy wszyscy razem uznać, że to wielkie zło naprawdę się dokonało i niestety nadal się dzieje. Powinniśmy też zaprzestać umniejszania cierpienia tych, którym brutalnie odebrano niewinność i zniszczono życie. Tylko wtedy osobom zranionym w Kościele łatwiej będzie trwać we wspólnocie, która nosi na sobie brzemię dokonanych złych czynów – tych, które zostały już odkryte, jak i tych, które być może wciąż jeszcze czekają na czas, gdy zaczną wołać o sprawiedliwość.

Osoby, które w przeszłości doświadczyły niewyobrażalnej krzywdy, a dziś spotykają się z brakiem zrozumienia i współczucia, nie potrafią inaczej patrzeć na Kościół, jak przez pryzmat tych, którzy zamiast doskonalić się w miłości, wyćwiczyli się w sztuce uników i kamuflażu. A przecież miłość każe być solidarnym ze skrzywdzonymi, a nie z krzywdzicielami.

Nie ma takich słów, które mogłyby skutecznie ulżyć w cierpieniu. Nie ma takich gestów, które zminimalizowałyby rozmiar krzywd, jakich doświadczyli i wciąż doświadczają osoby wykorzystane seksualnie w Kościele. Na tych drogach, trudnych drogach ku uzdrowieniu, ciągle brakuje jednego słowa, choć ono ma moc uleczenia ran, przywrócenia godności i jest początkiem realnego nawrócenia. To słowo „przepraszam”.

Wypowiadam je dziś z gorzką świadomością, że spośród wielu słów, które padają wokół tego bolesnego tematu, akurat ono wybrzmiewa zbyt rzadko i zbyt cicho. Chcę więc dziś powiedzieć głośno „przepraszam” za tych, którzy nie potrafią wypowiedzieć tego prostego słowa.

Przepraszam za wszystkich, którzy dopuścili się niegodziwości, depcząc ludzką wrażliwość, naruszając najbardziej delikatną sferę intymności, zabijając radość życia, odbierając wiarę w Boga, człowieka i dobro.

Przepraszam za ich przełożonych, którzy zamiast Ewangelii słuchali podszeptów lęku. Przepraszam za struktury, które zamiast służyć głoszeniu Królestwa, nazbyt często stawały się schronieniem dla uciekających od odpowiedzialności.

Przepraszam za obojętność urzędów i instytucji, za kamienne serca i brak litości dla skrzywdzonych. Za zasłanianie się procedurami, przepisami, za brak przejrzystości, za zmowę milczenia. Przepraszam za tych, którzy nieszczęście bliźnich wykorzystują do autopromocji i robienia kariery.

Przepraszam za brak zrozumienia i empatii, marginalizowanie i osądzanie. Za wszystkich, duchownych i świeckich, którzy zamiast zapłakać nad ludzką krzywdą, debatują nad upadkiem autorytetu Kościoła. Przepraszam za wszelkie, nawet mocno zakamuflowane sugestie, że wołanie ofiar o sprawiedliwość jest powodowane wrogością do Kościoła.

Przepraszam również za brak rzetelności w trudnym procesie dochodzenia do pełnej prawdy. Nie tylko za uparte milczenie na temat niewygodnych faktów, ale także za powierzchowność opinii, granie na emocjach, a nawet manipulacje. Za pochopność ocen, które zamiast prowadzić do poznania bolesnej historii, fałszują jej obraz. Za wykorzystywanie dramatu pokrzywdzonych do niszczenia pamięci o Janie Pawle II i bezkrytycznego podważania jego świętości.

Przepraszam Was Moi Drodzy, którzy doświadczyliście grozy zła i od lat borykacie się z jego konsekwencjami. Przepraszam i Was, którzy wspieracie pokrzywdzonych, bo i Wy jesteście ranieni brakiem pomocy i zrozumienia.

Wesprzyj Więź

Przepraszam Was, którzy patrzycie na zło i zgorszeni nim – odchodzicie.

Przepraszam.

Przeczytaj też: Krzyżowa droga do wolności

Podziel się

8
4
Wiadomość

Dziś to już nie wystarczy, chociaż wielu innych biskupów na podobne słowa nie stać. Dopóki księża biskupi akceptują bez słowa sprzeciwu milczenie abp Dzięgi ws. faktów dotyczących jego udziału w tuszowaniu sprawy ks.Dymera opublikowanych tu przez red.Nosowskiego, dopóty takie przeprosiny są bez pokrycia. Bez przyjęcia ciężaru konkretnej odpowiedzialności za ten i inne przypadki, obrona przez hierarchów Jana Pawła II oraz innych pomówionych księży (np. jak przypuszczam ks.bp Mendyka) jest niewiarygodna.

Panie Piotrze – nie ma Pan racji. To własnie bp. Damian Muskus interweniował w mojej sprawie ponad sześć lat temu. ( i nie była to sprawa Dymera a innego sprawcy) To był akt odwagi ! I ta interwencja była skuteczna. Jestem wdzięczny za to, co wówczas bp. Damian uczynił, nie bał się ! Niewielu biskupów jest tak odwaznych w słowach i czynach w episkopacie. Wielkie słowa podziękowania nalezą się bp. Damianowi .

Panie Tomaszu, tak ale nie o to chodzi. Daję wiarę, że bp Muskus działał nieoficjalnie, ale dziś Kościół potrzebuje jawności. Tylko jawność, nie zaprzeczając jej ujemnym skutkom ubocznym ale w niewielkiej liczbie spraw, może zatrzymać dalszy upadek, a przynajmniej poważnie uzdrowieniu się przysłużyć.

Bp. Muskus wówczas działał na moją prośbę. Więc to co uczynił zrobił w ciszy bez publiczności. Nie wszystko moze być ujawnione gdy chodzi o takie prośby i reakcje na te prośby. Więc proszę zrozumieć ze nie wszystko może byc ujawnione.

To sa poruszajace slowa. A tak po ludzku jestem ciekaw, jak czuje sie bp Musial na spotkaniu KEP-u, siedzac ramie w ramie z kolegami w biskupstwie, ktorzy pedofilow chronili przez dziesiatki lat, ktorzy podobne slowa traktuja tylko jako atak na Kosciol (czytaj: sitwe)?

Biskup Damian Muskus jako biblijny sprawiedliwy – czy jako listek figowy?… Wypowiedział (nie po raz pierwszy) słowa, na które czekamy. Czy w gronie Episkopatu Polski nie znalazłoby się Dziesięciu Sprawiedliwych? Rzesze skrzywdzonych i zawiedzionych czekają. Odwagi!

Takie słowa są potrzebne, wymagają tylko nieco odwagi i nic nie kosztują. Może czas porozmawiać o zadośćuczynieniu i to takim konkretnym? Bo te wszystkie oferty pomocy psychologicznej na drugim końcu kraju i nabożeństwa w intencji sprawców stają się już wręcz odpychające…

„Może czas porozmawiać o zadośćuczynieniu i to takim konkretnym?” – zgoda, ale taka odmiana najwcześniej po zmianie rządu. Dopóki biskupi mają wśród polityków plecy dla swoich ciemnych interesów, to nic się nie zmieni. Niestety, trudno posądzać przedstawicieli episkopatu o empatię. Oni żyją jak pączki maśle i ani mi się śni, żeby mieli ot tak wydawać „ciężko zarobione przez siebie” pieniądze. Problem w tym, że oni traktują kościół utylitarnie… sitwa górą.

Panie Krzysztofie- wręcz przeciwnie! Modlitwa Kosciola czyli tez świeckich jest nam potrzebna! Nawet nie wie Pan jak bardzo! Przez taki dzień jak wczorajszy zmienia sie choć niewiele mentalność i biskupów i księży i świeckich. Ponieważ zauważają ze my nadal jestesmy miedzy wami!