Zima 2024, nr 4

Zamów

Bp Samiec: Cieszę się, że ewangelicy doświadczają w Polsce wolności. Ale niepokoi mnie, że inni są atakowani

Bp Jerzy Samiec, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, przewodniczący Polskiej Rady Ekumenicznej. Fot. episkopat.pl

Kościoły powinny dziś wspólnie zabiegać o to, by w Polsce było miejsce dla wszystkich, którzy są prześladowani za pochodzenie, tożsamość seksualną, poglądy, wiarę lub brak wiary – mówił podczas obchodów 450-lecia konfederacji warszawskiej bp Jerzy Samiec z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.

Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa ekumenicznego w kościele Św. Trójcy w Warszawie 28 stycznia 2023 r. Tytuł i śródtytuły od redakcji Więź.pl

Oto jest ktoś samotny i nie ma nikogo przy sobie, nie ma ani syna, ani brata; nie ma też końca jego trudu, a jego oczy nie mogą nasycić się bogactwem (…).
Lepiej jest dwom niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud
Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie, lecz biada samotnemu gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł.
A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać: a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie.
(Kazn 4,8a.9-10.12)

Drodzy, szanowni uczestnicy dzisiejszego ekumenicznego nabożeństwa.

To niezwykłe nabożeństwo, ponieważ odbywa się dokładnie 450 lat po uchwaleniu konfederacji warszawskiej. Ten ważny dokument gwarantował bezwarunkowy, wieczny pokój między wszystkimi różniącymi się w wierze oraz zapewniał innowiercom równouprawnienie z rzymskimi katolikami. Zapewniał opiekę państwa i zabraniał władzom świeckim wspierania prześladowań religijnych. Konfederację warszawską uważa się za początek gwarantowanej prawnie tolerancji religijnej.

Przez wiele lat Rzeczpospolita była dumna z tego rozwiązania. Miało ono bezpośredni wpływ na rozkwit kraju – sprawiało, że wielu ludzi prześladowanych w swoich ojczyznach wybierało Polskę jako bezpieczne miejsce do życia, pracy, twórczości. Przypływ ludności z różnych kontekstów kulturowych dawał bezpośredni impuls do postępu naukowego, gospodarczego i oczywiście odzwierciedlał się w rozwoju polskiej kultury. Większość z tych, którzy wybierali Rzeczpospolitą jako bezpieczne schronienie, zachowując swoją tożsamość religijną, stawało się oddanymi jej obywatelami.

Najgorszym murem jest obojętność w naszych sercach. Gdy kierujemy się miłością, zawsze znajdziemy sposoby, by rozwiązać nawet najtrudniejsze problemy i sytuacje, nie sięgając po przemoc. Przemoc zawsze rodzi przemoc

bp Jerzy Samiec

Udostępnij tekst

Konfederację warszawską podpisano w 1573 roku. Warto uzmysłowić sobie, że zaledwie kilka lat wcześniej doszło do innego znaczącego wydarzenie – uchwalono mianowicie Ugodę sandomierską. W kwietniu 1570 roku Kościoły ewangelickie o różnej tradycji zdecydowały się podpisać deklarację, w której zapewniły, że pomimo różnic, będą ze sobą współpracować. Zobowiązano się rozwiązywać konflikty międzywyznaniowe w sposób pokojowy, wspólnie dążyć do ochrony swego wyznania w państwie, współdziałając w sporze z rzymskimi katolikami.

Takie na wskroś nowatorskie rozwiązania były alternatywą dla konfliktów i wojen religijnych, które opanowały wiele regionów Europy. Zawarta w Sandomierzu ugoda Kościołów ewangelickich nadała bieg współpracy i pomogła w wypracowaniu rozwiązań prawnych późniejszej konfederacji, która przyznała swobodę wyznawanej religii obywatelom Rzeczpospolitej. Ta sytuacja to dobry przykład trafności słów Kaznodziei: „Lepiej jest dwom niż jednemu, a jeżeli jednego można pokonać to we dwóch można się ostać, a potrójny sznur nie tak szybko się zerwie”.

Oczywiście duże znaczenie w obu dokumentach miała kalkulacja polityczna. Wspólnie można o wiele skuteczniej wpłynąć na wypracowanie rozwiązań prawnych, aby uzyskać swobodę wyznawania wiary, niż spierając się pomiędzy sobą o różnice doktrynalne. Zostając przy swoich przekonaniach, wspólnie pracować dla wspólnego dobra. Oczywiście mam świadomość, że przyjęte rozwiązania prawne nie dotyczyły wszystkich. Z tej wolności wyłączona była cała rzesza chłopów, a także Bracia Polscy, którzy byli daleko bardziej radykalni w wyznawanych poglądach i przez pozostałych chrześcijan uznawani za sektę.

Dziś, wspominając akt konfederacji warszawskiej, warto zwrócić uwagę na ducha, jaki towarzyszył jej uchwaleniu. Rozwiązania te w praktyczny sposób wyraziły ewangeliczną zasadę miłości do drugiego człowieka, która została wprowadzona w czyn. Ta współpraca i otwartość na innych, inaczej myślących, inaczej wierzących, przyniosła tak wspaniałe owoce, że trudno się dziwić, iż okres ten nazywamy jest złotym wiekiem Polski oraz okresem tolerancji. „Lepiej jest dwom niż jednemu…”.

Chrońmy mniejszości

Czy dziś jest możliwa taka postawa? Nie chcę nawiązywać do polityki, choć skojarzenia same się nasuwają. Chciałbym jednak wskazać na znaczenie myślenia ewangelicznego. Wspominamy dokument, który chronił i gwarantował swobodę. Dziś mamy przed sobą podobne zadanie. We współpracy ze sobą oraz z przedstawicielami innych religii, Kościoły powinny wspólnie zabiegać o to, aby w naszej Rzeczpospolitej było miejsce dla wszystkich, którzy są w mniejszości lub są prześladowani za swoje pochodzenie, poglądy, przekonania, wiarę, brak wiary albo deklarowany ateizm.

Kiedyś nasze państwo stało się ostoją dla wielu, którzy musieli uciekać ze swoich ojczyzn. To tutaj w Polsce znaleźli nową ojczyznę, dla której pracowali, poświęcali swoje talenty, umiejętności, a często także zdrowie i życie. Jestem niezwykle dumny, że teraz skutecznie zdajemy egzamin w stosunku do potrzebujących Ukraińców i Ukrainy. Ale nie sposób nie wspomnieć przy tym o ludziach innego pochodzenia, którzy także szukają u nas schronienia – a my jako kraj odmawiamy im pomocy, wyrzucamy ich, wypychamy i budujemy mury, choć akurat z murami sami mamy tak bolesne doświadczenia.

Najgorszym murem jest mur obojętności w naszych sercach. Gdy jesteśmy otwarci, gdy kierujemy się miłością, zawsze znajdziemy sposoby, by rozwiązać nawet najtrudniejsze problemy i sytuacje, nie sięgając po przemoc. Przemoc zawsze rodzi przemoc. Póki więc to od nas zależy, musimy szukać rozwiązań wynikających z miłości. Tak jak przed 450 laty, razem możemy znaleźć właściwe rozwiązania. Polska jest wielkim krajem, jest w niej dosyć miejsca dla wszystkich. Wszelkie wykluczanie innych jest nie tylko niezgodne z Ewangelią czy nakazami szacunku i miłości, jakie można odnaleźć w innych religiach, ale prowadzi do izolacji i osamotnienia.

Cieszę się, że jako ewangelicy możemy doświadczać wolności religijnej i możemy swobodnie rozwijać nasze wspólnoty. Ale niepokoi mnie, gdy inni są atakowani. Mam nadzieję, że muzułmanie w naszym kraju mogą czuć się bezpiecznie. Boleję nad wszystkimi objawami antysemityzmu. Jest mi niezmiernie przykro i budzi moją niezgodę, gdy publicznie atakowane są mniejszości. Ostatnio dotarł do mnie list mniejszości niemieckiej z Opolszczyzny, wskazującej na dyskryminację, jakiej doświadcza poprzez odebranie dotacji na naukę języka niemieckiego dla dzieci. 

Budzi mój strach sytuacja, gdy bezkarnie atakowane są mniejszości seksualne. Dziś wiemy że tożsamość seksualna może nieść z sobą bardzo głębokie problemy i dylematy, z którymi zwłaszcza młodzi ludzie muszą się uporać. Nie mogąc sobie poradzić ze swymi wewnętrznymi pytaniami i nieodpowiedzialną presją środowiska, wielu ludzi odbiera sobie życie. Tym bardziej powinniśmy wywierać nacisk na osoby publiczne, które do celów politycznych w niewybredny sposób atakują mniejszości. Bóg wzywa nas do tego, by być razem, bo tylko wtedy możemy jeden drugiemu pomoc, wspierać się, gdy takiego wsparcia potrzebujemy.

Potrzebujemy siebie razem

Gdy dziś wspominamy uchwalenie konfederacji warszawskiej, w której ogłoszono tolerancję religijną, która stworzyła w Polsce bezpieczne miejsce dla wielu, przestrzeń „bez stosów” – wyciągnijmy z tej historii wnioski dla siebie.

Po pierwsze – jesteśmy świadomi, że przyjęte rozwiązania nie wszystkim się podobały, miały swoich przeciwników. A jednak uchwalone zasady konfederacji weszły w życie.

Po drugie – szukanie tego, co łączy ponad podziałami, to jedyna droga do rozwoju i do tego, byśmy jako ludzie wierzący i niewierzący odnajdywali odpowiedzi na to, co jest słuszne i dobre, i umieli odrzucać to, co jest złe.

Oddzielnie możemy zrobić wiele, ale łącząc się, pomnażamy swoje siły i możliwości, bo – jak mówi jedna z piosenek śpiewanych przez naszą ewangelicką młodzież: „Nikt nie ma z nas tego, co mamy razem, zatem aby wszystko mieć, potrzebujemy siebie razem”.

Wesprzyj Więź

„Lepiej jest dwom niż jednemu”.

Amen

Przeczytaj też: Konfederacja warszawska jest pomnikiem tolerancji? Na pewno pomnikiem epoki

Podziel się

5
Wiadomość

A tu ekumeniczna debata Europa – Kościół – wyzwania. B. ciekawe wystąpienie b. Prymas w Szwecji, która była obecna wraz z mężem. Biskup KEA w RP też był zaproszony jako widz. I był, siedział skromnie w zwykłym ubraniu gdzieś w ławkach wśród publiczności. Dla ex-katoliczki to szok, że tak można. Jest jeszcze na you tubie luteranie w Warszawie wersja po niemiecku ( goście zagraniczni mówili w tym języku). Posłuchajcie, polecam ! https://www.youtube.com/live/pclEnQJ9pFE?feature=share

Bialorusini szkolili „uchodzcow” w atakach nozem. „Uchodzcy” rzucaja w naszych zolnierzy kamieniami i klodami. Imigranci z krajow muzulmanskich w krajach Zachodu statystycznie popelniaja wiecej gwaltow i morderstw niz reszta populacji. Chrzescijanie sa mordowani przez muzulmanow w wielu krajach, z ktorych pochadza „uchodzcy”. Polacy, ktorzy nie chca ich wpuszczac sa „po chrzescijansku” osadzani przez „prawdziwych chrzescijan” i stawiani poza Chrzescijanstwem. Wymaga sie od calego spoleczenstwa heroizmu i ofiarnosci swietych. No dobra, ale tak na chlopski rozum to chyba kazdy rodak, ktorego znam, gdyby zobaczyl w rzece topiacego sie Araba, to by mu podal patyk, zeby go uratowac. Co nie znaczy, ze chcieliby robic u siebie w miescie taki sajgon jak w noc sylwestrowa w Berlinie. Prubujac stawiac Chrzescijanstwo w sprzecznosci ze rozumem i zdrowym rozsadkiem szkodzi sie mu.