Zima 2024, nr 4

Zamów

Andrzej Poczobut ucieleśnia dziś nieco wyświechtane słowo „niezłomny”. Potrzebne jest mu nasze wsparcie

Andrzej Poczobut w Gdańsku, grudzień 2015. Fot. Rafał Malko / Agencja Wyborcza.pl

Opór wobec dyktatorskich rządów Łukaszenki równa się dziś oporowi wobec dyktatu Kremla.

Sąd obwodowy w Grodnie wydał wczoraj wyrok w sprawie Andrzeja Poczobuta. Działacz polskiej mniejszości, członek kierownictwa Związku Polaków na Białorusi i dziennikarz został skazany na 8 lat więzienia o zaostrzonym rygorze. W praktyce oznacza to osadzenie w kolonii karnej.

Poczobut, aresztowany 25 marca 2021 roku, stanął przed sądem oskarżony o rzekome „nawoływanie do sankcji przeciwko Białorusi”, „podżeganie do nienawiści lub niezgody na tle rasowym, narodowym, religijnym lub innym społecznym” oraz „podejmowanie działań na rzecz rehabilitacji nazizmu”. Trwający niecały miesiąc proces toczył się przy drzwiach zamkniętych – z sali wyproszono nie tylko członków rodziny oskarżonego i niezależne media, lecz także przedstawiciela polskiej ambasady.

Andrzej Poczobut wychodzi zwycięsko ze starcia z łukaszenkowskim reżimem. Nie dał się złamać, systemowi nie udało się skłonić go do uległości

Dominik Wiczewski

Udostępnij tekst

Wyrok przeciwko Andrzejowi Poczobutowi to punkt kulminacyjny represji wytoczonych przez reżim Alaksandra Łukaszenki wobec polskiej mniejszości na Białorusi. Niemal od początku jego rządów (Łukaszenka objął funkcję prezydenta w 1994 roku w drodze wolnych wyborów, wszystkie kolejne były fałszowane) Polacy na Białorusi byli traktowani jako element jeśli nie wrogi, to co najmniej politycznie niepewny. Kierownictwo największej polskiej organizacji – Związku Polaków na Białorusi (ZPB) – nie godziło się na podporządkowanie przez władze, wskutek czego w 2005 roku doszło do rozłamu i próby wyboru zarządu kontrolowanego przez reżim.

Od tego czasu ZPB działa w praktyce nielegalnie, a jego majątek (w tym liczne domy polskie) został przejęty przez władze. Andrzej Poczobut od początku należał do tych, którzy uważali, że nie wolno iść na żadne kompromisy z łukaszenkowskim systemem.

Osobisty wróg Łukaszenki

Dla młodego człowieka z Grodzieńszczyzny – Andrzej Poczobut urodził się w 1973 roku w Brzostowicy Wielkiej, leżącej kilka kilometrów od polskiej granicy – nie mogło być innego wyboru. Poczobut wychował się w polskiej rodzinie, wzrastał w patriotycznej atmosferze, jego ojciec, Stanisław, był znanym krajoznawcą i przewodnikiem, popularyzatorem wiedzy o historii Grodzieńszczyzny, zwłaszcza z czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Zainteresowania historyczne Andrzeja Poczobuta dotyczyły znacznie bliższego nam okresu, drugiej wojny światowej i walki polskiego podziemia – Armii Krajowej przeciwko dwóm okupantom, niemieckiemu i radzieckiemu. W łukaszenkowskiej Białorusi, której polityka historyczna oparta jest na kulcie radzieckiego zwycięstwa w „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”, nie mogło się to podobać.

Ale Andrzeja Poczobuta zawiodły do więzienia nie tylko publikacje historyczne (choć to właśnie teksty o radzieckiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 roku i działalności AK na Grodzieńszczyźnie posłużyły jako pretekst do postawienia absurdalnego zarzutu o „rehabilitację nazizmu”). Zaważyła przede wszystkim jego bezkompromisowa postawa i jawna krytyka reżimu, który od lat stosuje terror i przemoc wobec własnych obywateli.

W swoich publikacjach Poczobut bez owijania w bawełnę opisywał nadużycia, kłamstwa, manipulacje i represje stosowane przez białoruskie władze, coraz większe zawłaszczanie państwa przez Łukaszenkę i coraz głębsze uzależnienie państwa od wpływów Rosji. Zatrważający obraz Białorusi pod rządami dyktatora Poczobut zawarł m.in. w licznych korespondencjach dla „Gazety Wyborczej”, z którą współpracuje od 2006 roku, czy wydanej w Polsce książce „System Białoruś”.

Ta ostatnia ukazała się w 2013 roku, a sam autor mógł ją promować osobiście w Polsce po tym, gdy został przedterminowo zwolniony z odbywania kary trzech lat więzienia w zawieszeniu na podstawie wyroku wydanego 2 lata wcześniej. Wówczas Poczobuta skazano za „obrazę prezydenta”, a jako dowody w sprawie posłużyły teksty publikowane w „Gazecie Wyborczej” i mediach białoruskich.

Zarówno ta sprawa, jak i obecna, pokazują, że Łukaszenka traktuje Poczobuta jako osobistego wroga. Ale do tej kategorii mogą zostać zaliczeni wszyscy, którzy nieustępliwie i zgodnie z wyznawanymi zasadami walczą o demokrację i wolność słowa na Białorusi – i tak jak Poczobut nie godzą się na kompromisy. Dla jednych, jak dla byłej kandydatki na prezydenta Swiatłany Cichanouskiej, oznacza to konieczność emigracji. Dla tych, którzy pozostali w kraju, jak laureat pokojowej Nagrody Nobla i szef Centrum Obrony Praw Człowieka Wiosna Aleś Bialacki – perspektywę długoletniego więzienia.

Prześladowania w cieniu wojny

Dziś wyrok na Andrzeja Poczobuta zapada w momencie szczególnym. Uwaga świata skupiona jest na Ukrainie i wojnie, jaką wytoczyła temu krajowi Rosja Putina. Jeszcze nieco ponad dwa lata temu zagraniczna opinia publiczna emocjonowała się masowymi protestami na Białorusi po kolejnych sfałszowanych wyborach prezydenckich. Reżim odpowiedział równie masowymi represjami. Ale dziś sytuacja na Białorusi znalazła się w cieniu wojny w Ukrainie.

Między jednym a drugim jest jednak ścisły związek. Łukaszenka podporządkowując kraj wpływom Kremla faktycznie wplątał Białoruś w wojnę – jej terytorium jest wykorzystywane przez rosyjskie wojska – chociaż sama armia białoruska nie dołączyła do inwazji. Jak dotąd. Powszechnie jednak przez cały demokratyczny świat Białoruś postrzegana jest jako wspólnik agresora.

Opór wobec dyktatorskich rządów Łukaszenki równa się więc dziś także oporowi wobec dyktatu Kremla i jego agresywnej polityki. Podczas gdy Ukraińcy i Ukrainki walczą z Rosją w obronie swojej ojczyzny, na Białorusi także toczy się walka, choć ma zdecydowanie inny charakter. Jej przedmiotem jest jednak także zachowanie niezależności kraju i tożsamości narodowej, wreszcie – przywrócenie na Białorusi demokracji i praw człowieka.

Nie ulega wątpliwości, że gdyby Białoruś była prawdziwie wolna i demokratyczna, to dziś stałaby po stronie zaatakowanej Ukrainy. Dowodem na to jest postawa białoruskich ochotników, którzy dołączyli do walczącego po stronie ukraińskiej Pułku noszącego imię Konstantego Kalinowskiego, przywódcy powstania styczniowego na ziemiach dzisiejszych Litwy i Białorusi, straconego przez Rosjan w 1864 roku.

Dla Polski sprawa Poczobuta ma wyjątkowe znaczenie. Przypomina o losie naszych rodaków na Białorusi (a jest ich, według oficjalnych danych, niecałe trzysta tysięcy), których sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. ZPB został faktycznie spacyfikowany, wielu działaczy zostało zmuszonych do emigracji, stracili więc realny wpływ na działalność organizacji.

Dwie działające w kraju polskie szkoły, w Grodnie i Wołkowysku, straciły z początkiem roku szkolnego 2022–2023 prawo do nauczania w języku polskim. Nowe przepisy dotyczą też szkół znacznie mniej licznej społeczności litewskiej w Pielasie i Rymdziunach. Mniejszościom narodowym na Białorusi grozi postępująca rusyfikacja. Niczym memento brzmi dziś ostatni wpis, jaki Andrzej Poczobut zamieścił na Twitterze przed aresztowaniem: „Polskie partie powinny mieć wspolną długofalową polityke wspierania zagrożonej na Białorusi represjami polskości. To jest sprawa ponad podziałami!” – pisał 24 marca 2021 roku.

Pomimo wyroku, to Andrzej Poczobut wychodzi zwycięsko ze starcia z łukaszenkowskim reżimem. Nie dał się złamać, systemowi nie udało się skłonić go do uległości. Miał szansę uniknąć procesu, gdyby się ukorzył, przyznał do błędu i opuścił Białoruś. Jako Polak i zasłużony działacz nie miałby problemu z załatwieniem formalności związanych z przyjazdem do Polski. Ale Poczobut nie należy do tych, którzy ulegają.

Wesprzyj Więź

Swoją postawą ucieleśnia dziś nieco wyświechtane słowo „niezłomny”. Dziś potrzebne jest mu nasze wsparcie, podbudowane nadzieją, że przed końcem wyroku doczeka końca rządów Łukaszenki. „Niewydolny i uzależniony od zewnętrznego wsparcia finansowego system Białoruś będzie musiał zostać zreformowany – pisał Andrzej Poczobut dekadę temu w «Systemie Białoruś». – Ale to będzie już inna historia, którą, mam nadzieję, jeszcze będę miał okazję opowiedzieć”.

Czekamy na tę opowieść.

Przeczytaj też: Poczucie, że władza nas zdradziła i bije naszych, zmieniło radykalnie postrzeganie Łukaszenki przez Białorusinów

Podziel się

4
1
Wiadomość