Zima 2024, nr 4

Zamów

Grabowska: Nie widzę żadnych czynników, które mogą zahamować sekularyzację w Polsce

Abp Stanisław Gądecki podczas żałobnej mszy w intencji zmarłego papieża emeryta Benedykta XVI. Warszawa, 7 stycznia 2023. Fot. EpiskopatNews

W sensie historycznym i statystycznym Polska jest i pozostanie krajem katolickim, tak jak Dania czy Szwecja to kraje protestanckie, chociaż głęboko zsekularyzowane – mówi „Kulturze Liberalnej” socjolożka prof. Mirosława Grabowska.

W „Kulturze Liberalnej” Jarosław Kuisz rozmawia z prof. Mirosławą Grabowską, socjolożką i dyrektorką Centrum Badania Opinii Społecznej, o postępujących procesach sekularyzacyjnych w Polsce. Wywiad dotyczy też wpływu partii rządzącej na te procesy oraz jej bliskich relacjach z Kościołem.

– Jeśli nie nastąpi jakieś załamanie, jeśli nie pojawi się jakiś wybitny przywódca religijny czy polityczny, który by zmienił bieg wydarzeń, to nie widzę żadnych czynników mogących spowodować wyhamowanie procesu sekularyzacji – twierdzi prof. Grabowska.

Socjolożka odnosi się do badań przeprowadzonych przez CBOS, z których wynika, że odsetek regularnie praktykujących w pokoleniu najmłodszym spadł z 69 proc. do 23 proc., a niepraktykujących wzrósł z 8 proc. do 40 proc. w ciągu trzydziestu lat.

– Dla historyka trzydzieści lat to jest jedno pokolenie. Wyobraźmy sobie, że 40 proc. młodych ludzi w ogóle nie wchodzi do kościoła, tym samym nie ma możliwości zetknięcia się z przekazem religijnym, a praktykuje tylko około jedna czwarta, w tej chwili nawet trochę mniej. W wielkich miastach jest podobnie, praktykuje jedna trzecia, nie praktykuje 40 proc. W pewnych środowiskach spotkanie człowieka, można powiedzieć, żywej wiary i gorliwej religijności, jest bardzo mało prawdopodobne – twierdzi socjolog.

Pytana przez Jarosława Kuisza, czy upolitycznienie Kościoła, zaangażowanie części hierarchii duchownych w bieżącą politykę szkodzą religii i wpływają na sekularyzację, prof. Grabowska odpowiada: – Po pierwsze, ludzie chcą, żeby Kościół, jak to jest wyrażane potocznie, nie mieszał się do polityki. Po drugie, widać to także w wyborach osób wierzących i praktykujących. Elektorat Prawa i Sprawiedliwości rekrutuje się z tych środowisk, a ponieważ powiedziałam już, kto odchodzi od wiary i Kościoła, to widać również, kto nie odchodzi: to są ludzie starsi, gorzej wykształceni, z mniejszych miast i wsi.

I dodaje: – Oczywiście na całym świecie tak jest, że ludzie religijni głosują na partie konserwatywne. W tym nie ma niczego zaskakującego i dziwnego. Natomiast u nas ten związek jest wyjątkowo silny i skierowany do jednej partii, to znaczy do Prawa i Sprawiedliwości.

Prof. Grabowska zauważa, że jest to jednak dla partii rządzącej sukces kosztowny: – Ten związek jest na tyle wyrazisty, że izoluje PiS od innych środowisk. Trudno teraz zawalczyć o ludzi mniej związanych z Kościołem, sceptycznych wobec Kościoła, może nawet wobec religii. To jest sukces, że ten elektorat jest wierny, twardy – jak to się mówi w publicystyce. I koszt w postaci bardzo trudnego, jeśli w ogóle możliwego, sięgnięcia po inny elektorat.

Socjolożka określa elektorat PiS jako „socjaldemokratyczny” w wymiarze oczekiwań dużej roli państwa w gospodarce i rozbudowanych polityk społecznych, a także bardzo konserwatywny obyczajowo. – W skali europejskiej jest to nietypowa zbitka: konserwatywny socjalizm. I to też nie może dziwić, ponieważ to są warstwy społeczne słabsze ekonomicznie, z niższym wykształceniem, z zawodami nie tak dobrze opłacanymi, z dochodami niższymi – podkreśla prof. Grabowska.

Pytana, w jaki sposób Polacy reagują na doniesienia o skandalach związanych z pedofilią w Kościele, prof. Grabowska odpowiada: – CBOS prowadził analizę dotyczącą osób, które przestały chodzić do kościoła – i pytał, dlaczego przestali. Z konkretów pojawiała się pedofilia – że to się zdarzało, a Kościół nie potrafi sobie z nią poradzić. Pojawiała się chciwość i mieszanie się do polityki. Ale najwięcej było takiej uogólnionej niechęci, że „Kościół katolicki nie jest instytucją spełniającą moje oczekiwania”, „nie odpowiada moim potrzebom”. I deklaracje, że ktoś stracił wiarę, więc po co miałby praktykować. 

Socjolożka wskazuje też na związek między dystansowania się od Kościoła a zaostrzeniem prawa aborcyjnego orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku. – W 2016 roku był pierwszy czarny marsz. W ogóle nie zauważyliśmy wpływu tych wydarzeń na poziom religijności. Ale po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku 40 proc. młodych kobiet deklarowało, że wzięło udział w protestach. Niezmiernie dużo! To znaczy, że prawie co druga młoda kobieta była na ulicy. Nie tylko w Warszawie. To nie jest doświadczenie, które zblaknie w miarę upływu czasu, które zostanie wypłukane z biografii tych młodych kobiet. Proces odchodzenia z Kościoła i wolniejszy proces odchodzenia od wiary religijnej w ostatnich 2–3 latach jeszcze przyspieszył. 

Wesprzyj Więź

Sugestię Jarosława Kuisza, że być może wracamy do różnorodności, z którą wiąże się życie w niepodległym kraju, prof. Grabowska tak komentuje: – W sensie historycznym i statystycznym Polska jest i pozostanie krajem katolickim, tak jak Dania czy Szwecja to kraje protestanckie, chociaż głęboko zsekularyzowane.

KJ

Przeczytaj też: Co może znaczyć „brak potrzeby religijnej” Polaków?

Podziel się

3
Wiadomość

O tym, czy Polska pozostaje krajem katolickim, zdecydowali sami Polacy deklarując w spisie powszechnym w 2021 swą nie/przynależność do konkretnej denominacji. Fakt ochrzczenia prawie 90% populacji nie świadczy jeszcze o uczuciowym związku z KK i poczuciu bycia jego częścią. Tak więc z deklaracji Pani prezes CBOS nic właściwie nie wynika. Podejrzana jest natomiast długa zwłoka w publikacji tych wyników deklaracji wyznaniowych przez GUS (do września 2023 wg harmonogramu); widocznie wyniki nie są korzystne dla obecnej władzy na tyle, by można ich użyć jako argumentu w kampanii wyborczej. W sąsiednich krajach ogłoszono je już w styczniu ub. roku: Czechy, Słowacja. Czy to nie byłoby lepiej dla wiernych , gdyby byli wreszcie mniejszością? A już zwłaszcza dla hierarchii byłoby to ozdrowieńcze…