Zima 2024, nr 4

Zamów

Wojna w Ukrainie sprawiła, że kwestia ekumenizmu jest paląca

Bp Krzysztof Nitkiewicz podczas konferencji prasowej przed Tygodniem Modlitw o Jedność Chrześcijan 2018. Fot. episkopat.pl

Po stronie katolickiej absolutnie należy odrzucić prozelityzm. Nie można wykorzystywać tego, że ludzie przyjechali do Polski z powodu wojny, i przeciągać ich na naszą stronę – mówi Katolickiej Agencji Informacyjnej bp Krzysztof Nitkiewicz, były przewodniczący Rady KEP ds. ekumenizmu.

Od środy 18 stycznia trwać będzie w Polsce Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

Paweł Bieliński (KAI): Jakie wyzwania stoją obecnie przed ruchem ekumenicznym w Polsce?

Bp Krzysztof Nitkiewicz: Obserwuję niestety zjawisko oziębiania się pragnienia jedności chrześcijan. Wiemy, że Pan Jezus wzywa nas do modlitwy o jedność, do podjęcia działań mających ją przybliżyć. Jednocześnie usprawiedliwiamy naszą bierność, mówiąc, że ostatecznie i tak wszystko zależy od Boga. Nie ulega wątpliwości, że Duch Święty wskaże czas i formę jedności Kościoła. Duch Święty określi, czy będzie to jedna bryła mająca kształt wielościanu, jak mówi Ojciec Święty Franciszek, czy może jedność według starej koncepcji: „jedna owczarnia i jeden pasterz”, czy też federacja różnych Kościołów. Ale my nie możemy ustawać w dążeniach do jedności.

Nie tak dawno, w 2020 roku, Stolica Apostolska wydała vademecum ekumeniczne dla biskupów. Biskup pasterzujący w diecezji, w której są inne Kościoły i związki wyznaniowe, niejako z urzędu ma kontakty ekumeniczne. Ale jeśli diecezja jest monolitem pod względem wyznaniowym, to kwestia ekumenizmu schodzi na drugi plan. Przypominamy sobie o nim w okolicach styczniowego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Tymczasem wojna w Ukrainie sprawiła, że kwestia ekumenizmu stała się paląca, przynaglając do współpracy między Kościołami.

Trzeba się wzajemnie poznawać. Nieraz odbieram telefony od biskupów i proboszczów z różnych stron Polski, którzy dopytują się o praktyczne kwestie związane z Kościołami wschodnimi. Myślę, że za mało mówi się o tym podczas formacji seminaryjnej, przy czym wykładowca nie zawsze posiada wystarczające przygotowanie. Na uniwersytetach są wprawdzie specjaliści od ekumenizmu, ale mam wątpliwości co do stopnia ich oddziaływania, bo to raczej elitarna grupa.

Dlatego bardzo się cieszę, że Rada Prawna Konferencji Episkopatu Polski oraz Rada ds. Ekumenizmu wydały „PRO MEMORIA dotyczące posług religijnych udzielanych wiernym z Kościołów i Wspólnot kościelnych niemających pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim”. To bardzo pożyteczny dokument, który zasługuje na szeroką popularyzację. Skądinąd literatury, która pomaga poznawać siebie nawzajem w wymiarze eklezjalnym, jest bardzo wiele. Wystarczy po nią sięgnąć.

A później musimy się zastanawiać, co możemy konkretnie zrobić. Tu chodzi o ekumenizm praktyczny. Zamiast czekać na okazję, na jakąś prośbę, bo ktoś potrzebuje akurat pomocy, należy samemu wychodzić z inicjatywą. Ważna jest zarazem formacja wiernych świeckich, która uświadomi bogactwo świata chrześcijańskiego oraz istniejących w nim podziałów. Skłoni do refleksji i zainspiruje.

A co z modlitwą o jedność, czyli ekumenizmem duchowym?

– Modlitwa jest czym absolutnie podstawowym. W ten sposób włączamy się w modlitwę arcykapłańską Pana Jezusa, który prosił Ojca przed męką, aby jego uczniowie i wyznawcy byli jedno. Znam dobrze klasztor italo-grecki w Grottaferracie niedaleko Rzymu, gdzie mnisi nie tylko modlą się w intencji jedności, ale również poszczą, utrzymując braterskie kontakty z głównym klasztorem prawosławnym na wyspie Patmos. Z kolei trapistka bł. Maria Gabriella Sagheddu ofiarowała w intencji jedności chrześcijan swoje życie. Zmarła, mając zaledwie 25 lat, a jej ostatnie słowa były właśnie modlitwą o jedność Chrystusowej owczarni.

Jeśli komuś więcej dano, należałoby od niego więcej oczekiwać. Myślę tutaj o osobach posiadających przygotowanie w dziedzinie ekumenizmu, o duszpasterzach, o ruchach i stowarzyszeniach katolickich. Chodzi o organizowanie spotkań ekumenicznych przez cały rok, a nie tylko w styczniu. To mogą być debaty, warsztaty, koncerty czy na przykład wystawy. Nawet jeśli nie zgromadzą tłumów, to lepiej się poznamy, poczujemy się sobie bliżsi. Nie ma nic gorszego niż nieznajomość, bo ona budzi nieufność.

Prefekt Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan kardynał Kurt Koch tłumaczy spadek zainteresowania ekumenizmem między innymi panującym klimatem pluralizmu. Coraz więcej osób na Zachodzie interpretuje historyczne podziały w łonie chrześcijaństwa jako impuls do rozwoju nowych form życia chrześcijańskiego. Te osoby unikają w związku z tym mówienia o dramacie podziałów, akcentując wzajemne ubogacanie się przez poszczególne wspólnoty.

Różnorodność na pewno jest wartością, ale brak jedności wiary, różnice doktrynalne, mające przełożenie na codzienne życie, stanowią duży problem. Kardynał Koch używa tutaj fantastycznego porównania: mówi, że żyjemy jakby w domkach jednorodzinnych i od czasu do czasu zapraszamy się wzajemnie na obiad. To jest stanowczo za mało. Kościół Jezusa Chrystusa stanowi jedno ciało, Jego Ciało, i musimy robić wszystko, co tylko w naszej mocy, aby chrześcijanie żyli w widzialnej jedności.

Wspomniał Ksiądz Biskup o uchodźcach z Ukrainy. Należą oni do różnych Kościołów, często konkurujących ze sobą. Powstaje pytanie: czy duchowni z niedawno powstałego Prawosławnego Kościoła Ukrainy powinni być zapraszani w Polsce na nabożeństwa ekumeniczne? Bo wiadomo, że wtedy nie przyjdą duchowni z Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, którzy PKU nie uznają…

– Nie uznaję ekumenicznego apartheidu i w przypadku modlitwy o jedność chrześcijan nie kieruję się dyplomacją. Wszyscy jesteśmy ochrzczeni w imię Trójcy Przenajświętszej. Wszyscy należymy do Jezusa Chrystusa, jesteśmy Chrystusowi. To On nas zaprasza.

Niektórzy twierdzą, że wojna na Ukrainie przybliży jedność tamtejszego chrześcijaństwa. Mam co do tego mieszane uczucia. Brak jedności wewnętrznej w prawosławiu stanowi bowiem utrudnienie w dialogu ekumenicznym. Polityka świecka ma tutaj także swój ciężar.

Na płaszczyźnie światowej istnieje Międzynarodowa Komisja Mieszana ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem rzymskokatolickim a Kościołem prawosławnym. Ona dalej działa i zbierze się niedługo na zgromadzeniu plenarnym. Bywały już takie sytuacje, że niektóre Kościoły nie brały udziału w jej pracach albo odmawiały ratyfikowania dokumentu końcowego. To niestety osłabia nasze chrześcijańskie świadectwo. A ono jest konieczne, aby świat uwierzył.

Czymś, co należy absolutnie wykluczyć po stronie katolickiej, jest prozelityzm. Nie można wykorzystywać tego, że ludzie przyjechali do Polski ze Wschodu z powodu wojny, i przeciągać ich na naszą stronę. Kościół katolicki jest otwarty dla każdego, lecz obowiązują w nim klarowne zasady regulujące np. zmianę przynależności kościelnej czy życie sakramentalne. Również prawosławni i protestanci podlegają przepisom własnych Kościołów. Trzeba więc mieć serce na dłoni, ale nie można łamać sumienia, nie można robić zamieszania, gdyż efektem tego będzie pogłębienie podziałów.

A jaką Ksiądz Biskup widzi rolę w ruchu ekumenicznym dla katolickich Kościołów wschodnich, które bywają uważane za przeszkodę w dialogu z prawosławiem?

– Kiedy przed wiekami zrodziła się idea unii kościelnej, wydawało się, że katolicki Kościół wschodni stanowi doskonały model jedności: Kościół wschodni uznaje zwierzchnictwo Biskupa Rzymu – papieża, przyjmuje dogmaty katolickie, ale zachowuje swoją liturgię i większość dyscypliny prawnej. Droga do jedności chrześcijan wskazana przez Sobór Watykański II oraz ostatnich papieży wygląda dzisiaj inaczej.

Nie odbiera to jednak zasług katolickim Kościołom wschodnim. Wielu duchownych i świeckich tych Kościołów doświadczyło przecież męczeństwa, odmawiając zerwania jedności z Kościołem rzymskim oraz z papieżem. Odegrali ponadto wybitną rolę na polu kultury, edukacji, działalności społecznej. Modele jedności ulegają zmianie, ale katolickie Kościoły wschodnie mają w dalszym ciągu powołanie ekumeniczne. Wynika to z tego, że posiadają szczególne doświadczenie jedności, chociaż nie wiemy jaka będzie jej ostateczna forma.

Podcast dostępny także na Soundcloud i popularnych platformach

Podczas grudniowego spotkania zwierzchników Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i Prawosławnego Kościoła Ukrainy była mowa o pracach nad wspólnym kalendarzem liturgicznym. Tragiczne doświadczenie wojny zbliżyło do siebie obie wspólnoty, które odwołują się do tego samego dziedzictwa duchowego i narodowego. Arcybiskup większy Światosław Szewczuk pozostaje w stałym kontakcie papieżem Franciszkiem, natomiast metropolita Epifaniusz jest wspierany przez patriarchę ekumenicznego Bartłomieja. Ale i grekokatolicy utrzymują z nim doskonałe relacje od czasów kardynała Lubomyra Huzara [zwierzchnika UKGK w latach 2001-2011 – KAI]. Nie można jednocześnie zapominać o metropolicie Onufrym i Ukraińskim Kościele Prawosławnym. Nie potrafię powiedzieć, jak to się dalej potoczy.

W Polsce działa Komisja ds. Dialogu Konferencji Episkopatu Polski i Polskiej Rady Ekumenicznej. Jaka faktycznie jest jej rola ekumeniczna? Bo zajmuje się bieżącymi problemami z międzykościelnych relacji, ale raczej nie prowadzi dialogu teologicznego?

– Ocenę pozostawiam osobom z zewnątrz, gdyż sam przez dwie kadencje byłem przewodniczącym tej komisji ze strony katolickiej. Zadania, które staraliśmy się wypełniać, podpowiadało nam życie. Powstały w ten sposób dokumenty o świętowaniu niedzieli, imigrantach, ekologii, jeszcze wcześniej, zanim przyszedłem do komisji, wypracowano niezwykle ważny dokument o sakramencie chrztu.

Zabieraliśmy głos na różne tematy, organizowaliśmy nabożeństwa ekumeniczne, a każdego roku komisja przygotowywała polską wersję materiałów na Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. W 2012 roku nasza grupa ekumeniczna była odpowiedzialna za przygotowanie ich dla całego świata. Nie wszystkie plany udało się, jak na razie, zrealizować, ale bądźmy optymistami.

Daje się zauważyć, że nieco zamierają – w sensie liczby uczestników – tradycyjne, styczniowe nabożeństwa ekumeniczne. Natomiast pojawiają się zupełnie nowe formy współpracy ekumenicznej wśród ruchów charyzmatycznych katolickich i protestanckich.

– To prawda, że po okresie entuzjazmu, gdy wszyscy byliśmy nastawieni ekumenicznie, teraz ta żywiołowość osłabła. Nawet najpiękniejsze rzeczy z czasem powszednieją, chociaż nadal pozostają ważne. Ktoś porównał los ekumenizmu do dorastania człowieka. Kiedy z młodości wkraczamy w wiek dojrzały, zaczynamy podchodzić do wszystkiego w sposób bardziej rutynowy i wyważony. Może aż za bardzo?

Wesprzyj Więź

Natomiast sporo się dzieje w obszarze wspólnot pentekostalnych istniejących poza tradycyjnymi Kościołami. Mówi się, że stanowią one już jedną czwartą dzisiejszego chrześcijaństwa i stale rosną. Te wspólnoty cieszą się coraz większym zainteresowaniem polskich katolików.

Z pewnością jest to nowa forma braterstwa w Chrystusie, która otwiera nieznane drogi do jedności. Pod warunkiem, że nie będzie to religijny synkretyzm.

Przeczytaj też: Ekumenizm jako gabinet osobliwości

Podziel się

Wiadomość

Kard. Koch powiedzial, ze “zyjemy obok siebie jakby w domkach jednorodzinnych i od czasu do czasu zapraszamy siebie na obiad”. Bp Nitkiewicz na to, ze jest to stanowczo za malo. Ciekaw jestem, kiedy to bp Nitkiewicz zaprosil kogos z “braci odlaczonych” na obiad? W mojej frankonskiej okolicy proboszczowie wszystkich chrzescijanskich konfesji spotykaja sie regularnie co trzy miesiace (wlasnie na obiad z kawa i ciastem), zeby omowic plany duszpasterskie na nastepny kwartal. I uwazam, ze jest to bardzo duzo, ze jest to ideal, ktorego bp Nitkiewicz nigdy w zyciu nie osiagnie. W tym zyciu.

Cieszą się mniejszym powodzeniem, bo kościół cieszy się mniejszym powodzeniem. A co teraz jest wyzwaniem to udostępnienie świątyń przyjezdnym chrześcijanom tak, by co tydzień mogli w większych miejscowościach uczestniczyć we mszach w swoim języku i obrządku. Kraków ma to szczęście, że ma i cerkiew prawosławną i kościół grekokatolicki, ale nie wszędzie tak jest.

Ekumenizm na Zachodzie dobrze rokuje, bo chrzescijanstwo “slabo rokuje”. Im mniej chrzescijan, tym bardziej beda ze soba wspolpracowac i sie wspierac. Widac to w krajach, gdzie chrzescijanie stanowia niewielkie mniejszosci, jak np w Indiach czy krajach muzulmanskich. Tylko tam, gdzie duzo jest praktykujacych chrzescijan a koscioly wciaz maja duzo wiernych (Afryka, Ameryka Lacinska, Filipiny, Polska) rozne wspolnoty raczej rywalizuja ze soba, lub sie ignoruja, zamiast wspolpracowac.

@ Adrian: To jest panska hipoteza. Na pewno ma cos w sobie prawdy, ale jest jednak zbyt populistyczna. Ekumenizm w Niemczech to wynik nieprawdopodobnych napiec i walk w ostatnich 500 latach. Jego obecny ksztalt to dojrzaly owoc pracy milionow chrzescijan. Dlatego nieuczciwoscia jest wrzucic go do worka z napisem “slabo rokujace chrzescijanstwo”.