rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Jak niszczyć wolne media, czyli dlaczego wspieramy TVN

Jakub Halcewicz-Pleskaczewski. Fot. Katarzyna Szymczonek

„Więź” publikuje reportaż Piotra Świerczka „Siła kłamstwa”, wyemitowany premierowo 12 września w „Czarno na białym” TVN24. Przyłączamy się w ten sposób do solidarnościowego protestu w obronie wolności słowa.

30 grudnia ub.r. przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski wszczął z urzędu postępowanie w sprawie ukarania TVN S.A. 

Postępowanie to – jak informuje KRRiT – ma ustalić, czy „Siła kłamstwa”, reportaż dziennikarza „Czarno na białym” TVN24 Piotra Świerczka, „zawiera treści naruszające art. 18 ust. 1 i 3 ustawy z dnia 29 grudnia 1992 roku o radiofonii i telewizji, poprzez propagowanie nieprawdziwych informacji oraz działań sprzecznych z polską racją stanu i zagrażających bezpieczeństwu publicznemu”. Skargę w tej sprawie złożył do Krajowej Rady Antoni Macierewicz 11 października. 

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji utożsamia interes publiczny z interesem partyjnym

Jakub Halcewicz-Pleskaczewski

Udostępnij tekst

Reportaż Świerczka jest krytyczny wobec prac kierowanej przez Macierewicza Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, znanej powszechnie jako tzw. komisja smoleńska. Świerczek dociera do zleconych przez komisję nagrań, zdjęć i międzynarodowych ekspertyz, dotyczących katastrofy w Smoleńsku w 2010 r., które jednak nie znalazły się w raportach komisji – wykluczają bowiem lub podważają tezę o zamachu na polską elitę polityczną. Autor reportażu rozmawia z osobami, które pracowały dla komisji, nie zgadzają się z jej wnioskami, że doszło do zamachu; twierdzą, że ich badania zostały zmanipulowane, wykorzystane wybiórczo – aby posłużyć jako uzasadnienie z góry ustalonych tez. 

Macierewicz mógłby żądać sprostowania nieprawdziwych informacji – przysługuje to każdemu na gruncie prawa prasowego. Nie zdecydował się na to. Po publikacjach „Czarno na białym” jego komisja wydała natomiast 6-punktowe oświadczenie (mówiące m.in., że „pseudoargumenty przedstawione przez stację TVN są fałszywe i prezentują rosyjski punkt widzenia, wprowadzając w błąd polską opinię publiczną”) i 24-punktowe stanowisko. Macierewicz złożył dodatkowo skargę do KRRiT. A po jej podjęciu przez Świrskiego stacji telewizyjnej grożą wysokie kary finansowe – do 10 proc. przychodu osiągniętego w poprzednim roku podatkowym.

Dlaczego wspieramy TVN? 

Reakcje Macierewicza i Świrskiego pokazują, że w miejsce sprostowania czy dyskusji władze publiczne wybierają drogę kary. Realizacja wolności słowa przez dziennikarzy miałaby grozić kneblem. Dziś dotyczy to TVN. Ale może dotyczyć jakiejkolwiek niezależnej redakcji. 

Świerczek otrzymał za „Siłę kłamstwa” najpoważniejszą w kraju nagrodę dziennikarską Grand Press (w kategorii „dziennikarstwo śledcze”). Dlatego wystąpienie przeciwko niemu przez władze jest w istocie wystąpieniem przeciwko dziennikarskiemu środowisku i niezależności mediów, a także sygnałem ostrzegawczym skierowanym do wszystkich.

Przypomnijmy, że Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu (artykuł 14 Konstytucji), każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji (art. 54), a obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne (art. 61). Realizacja tych praw jest misją mediów, które bronią obywateli przed nadużyciami władzy, kłamstwem i propagandą. Zwłaszcza w roku wyborczym, jak obecnie.

I to właśnie KRRiT stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji. To jej konstytucyjny obowiązek (art. 213), o czym najwyraźniej musimy przypominać. Tym bardziej, że przewodniczący Rady rozumie swoje zadania opacznie.

Najwyraźniej Świrski, założyciel Reduty Dobrego Imienia, były wiceprezes Polskiej Fundacji Narodowej, od trzech miesięcy przewodniczący KRRiT, utożsamia interes publiczny z interesem partyjnym. Prawo i Sprawiedliwość świadomie rekomendowało do Rady osobę, która mówiła rok temu w TVP Info: „Mam wrażenie, że »krzywy ryj« to powinno być nowe logo TVN”. Odpowiedni człowiek w odpowiednim miejscu – do wyciszania krytyki władzy.

Kiedy władza w przewrotny sposób realizuje postulat Wittgensteina „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”, odpowiadamy: trzeba krzyczeć. I dlatego dziś, wraz z innymi redakcjami, nagłaśniamy materiał Świerczka, publikując go na własnych łamach poniżej.

Oświadczenie redakcji „Faktów” TVN i TVN24 w sprawie materiału „Siła kłamstwa”

2 stycznia 2023

W TVN24 w materiale „Siła kłamstwa” podaliśmy w wątpliwość rzetelność prac tak zwanej podkomisji Macierewicza. Ujawniliśmy przemilczane fakty z amerykańskiego raportu NIAR oraz relacje osób, które uczestniczyły w pracach podkomisji smoleńskiej.

Na wniosek Antoniego Macierewicza Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, zamiast stać na straży wolności słowa, chce nas za to ukarać. Celem takiej kary jest wyłącznie próba ograniczenia krytyki dziennikarskiej związanej z działalnością podkomisji. Jest to niedopuszczalne w świetle konstytucyjnych zadań prasy, która jest zobowiązana do kontroli instytucji publicznych.

W TVN będziemy publikować fakty niezależnie od tego, dla kogo są one niewygodne. Nasi widzowie mają prawo wiedzieć, czego władza nie chce ujawniać. Na tym polega wolność słowa.

Wesprzyj Więź

„Siła kłamstwa” to materiał nagrodzony wieloma nagrodami, jego autor jest zdobywcą m.in. Grand Press. Reportaż ten jest dostępny na portalu tvn24.pl.

Redakcje wspierają TVN

„Siłę kłamstwa” opublikują u siebie redakcje: Onet, Wirtualna Polska, „Gazeta Wyborcza”, Gazeta.pl, „Rzeczpospolita”, Radio TOK FM, Radio Zet, RMF FM, „Press”, „Fakt”, „Newsweek”, „Tygodnik Podhalański”, NaTemat, Oko.Press, „Polityka”, „Dziennik Gazeta Prawna”, „Więź”, „Tygodnik Powszechny” oraz media zrzeszone w Stowarzyszeniu Gazet Lokalnych. Reportaż będzie w całości dostępny na ich stronach internetowych.

Przeczytaj także: Dziennikarze odejdą po cichu, nikt nawet nie zauważy. Rozmowa z Adamem Bodnarem

Podziel się

9
2
Wiadomość

Publikując takie materiały Redakcja niebezpiecznie zbliża się do Rubikonu, za którym jest czysta polityka. Gdybyście Państwo byli znani z tego, że piętnujecie ekscesy medialne drugiej, czyli strony, do której jak myślę większości z was jest bliżej, to taka publikacja byłaby wiarygodna. Bo wiarygodna jest tylko obrona praw i wolności swoich adwersarzy. W 2016 roku Sławomir Sierakowski na łamach Krytyki Politycznej uczciwie się wygadał, gdy komentował powołanie J.Kurskiego na stanowisko prezesa TVP, że nierównowaga w mediach przed objęciem przez PiS władzy nie była aż tak ogromna, by uzasadniała takie działania medialne prawicy. Tamta „skromna” nierównowaga nie budziła etycznych wątpliwości dzisiejszych obrońców TVN i jestem przekonany, że nie będzie budzić po tym, gdy ew. opozycja przejmie władzę. Owszem, prymat w nieuczciwości mediów w ostatnich latach dzierżą te media, które pisały o kłopotach wychowawczych Adama Bodnara z nastoletnim synem, ale media opozycyjne też mają grube sprawy na swoim koncie, sami je sobie państwo przypomnijcie. Kiedyś tu opublikowaliście zapowiadającą nowy ład medialny dyskusję z Oczyszczalni (https://wiez.pl/2021/12/01/wezmy-jako-wspolnota-odpowiedzialnosc-za-media/). Bardzo rozsądny i obiecujący głos. Powyższy, jednostronny materiał nie mieści się w tym ładzie.

Wizja Rubikonu, za którym polityka jest czysta, bardzo mi się podoba.

A co do pozostałych aspektów – nie tylko anielsko idealne media zasługują na obronę. Zwłaszcza jeśli głównym elementem tejże jest rozpowszechnianie nagrodzonego reportażu.

Również mnie ta wizja (drugi brzeg Rubikonu) ujęła 🙂
A sam reportaż? Nie powiedziałabym, że coś mnie zszokowało. Informacje o merytorycznych sporach między członkami podkomisji, odejściach lub odwołaniu różnych osób z jej składu i wątpliwościach co do kompetencji rozmaitych ekspertów docierały do opinii publicznej przez lata. Także za pośrednictwem niektórych mediów zdecydowanie prawicowych czy ze środowiska rodzin ofiar katastrofy.
Znamienne było też – związane z kalendarzem wyborczym – okresowe wyciszanie przekazów płynących z podkomisji, a i wycofywanie jej szefa z pierwszej linii politycznych batalii. Czyż to nie polityka? Czy aby na pewno “czysta”? Zauważmy, że pojawiały się rozmaite pre-raporty, ich wizualizacje, ale zapisanego w prawie “raportu końcowego” wciąż brak.
Czy – wobec karuzeli kadrowej w obrębie podkomisji – rozmaite wnioski, płynące ponoć z jej prac, sygnują swymi nazwiskami ci, który faktycznie badania prowadzili? I czy owe wnioski są zgodne z konkluzjami formułowanymi przez tych badaczy?
Na takie pytania odpowiedzi muszą paść. Ich szukanie to rola m.in. mediów. Działalność podkomisji finansują podatnicy. Mają prawo wiedzieć, jak wydawane są ich pieniądze i czemu, tak naprawdę, owe wydatki służą.
Jeśli w reportażu są błędy lub przekłamania, powinny zostać sprostowane. Tylko że – o ile wiem – nikt o takie sprostowanie nie wystąpił. No bo jak się jest blisko władzy, wygodniej pójść na skróty. Jest więc skarga szefa podkomisji do KRRiT. I jest postępowanie, z urzędu, przewodniczącego tej Rady przeciwko nadawcy.
“Państwo” grozi palcem nie tylko TVN-owi, ale i pozostałym mediom “nierządowym”: zobaczcie, mamy swoje sposoby. Niby demokracja, procedury – a jakoś to zalatuje PRL-em… Słowo państwo ujęłam tu w cudzysłów, bo przecież śledztwo wciąż prowadzi prokuratura. Państwowa.

Jeden z wielu artykułów nierzetelnych tej stacji:
https://www.topagrar.pl/articles/drob/branza-drobiarska-oburzona-i-urazona-programem-tvn-smierc-kur/

https://wgospodarce.pl/informacje/121536-orlen-tvn-podaje-nieprawde-jest-oswiadczenie

Niestety, publiczna tvp tez nie jest krystalicznie czysta. Nie podaje co niektórych waznych informacji. Szczegolnie tych dotyczacych naszych biskupów i ich procesów…. sojusz tronu i ołtarza jest nadal. I to widzę, nic sie nie zmienia.

Radnym przestałem być 17 lat temu i musiał Pan to wiedzieć, z namysłem manipulując zatajeniem tego drobiazgu. Nie jest tajemnicą, że zrezygnowałem z funkcji przewodniczącego komisji rewizyjnej rady miasta, a potem więcej nie kandydowałem więcej z powodu sporu z prezydentem Lechem Kaczyńskim, a w klubie radnych byłem “dysydentem”. Ale nawet, gdybym był radnym dziś, to Kościołowi (a Więź uważam za jego “emanację”) mniej wolno w tym obszarze. Więź domaga się, by biskupi nie zajmowali stanowiska w sprawach politycznych ale nie dlatego, że “nietrafnie”, tylko dlatego, by w Kościele każdy mógł czuć się jak u siebie. Publikując takie upolitycznione materiały, Więź sama odpycha osoby o innej ocenie wydarzeń politycznych, czyli nie wymaga od siebie tego, czego wymaga od Kościoła. Owszem, postawmy pytanie, czy postępowanie wszczęte wobec TVN jest “ponadpolityczne” i wymaga reakcji motywowanej etycznie. By uprawdopodobnić taką motywację, tekst należałoby uzupełnić o jeden skromny akapit – że dołączenie się do protestu mediów opozycyjnych nie jest wyrazem poparcia dla żadnych politycznych celów popieranych przez te media, a pożądany ład medialny widzimy tak, jak został zarysowany w dyskusji Oczyszczalni. Tam Adama Bodnara i Dariusza Rosiaka stać było na skromną, bo skromną, krytykę ładu medialnego sprzed 2015 roku, którego TVN był obok Gazety Wyborczej filarem. Udzielając bezwarunkowego poparcia TVN – a tak mam prawo odczytać ten tekst, Więź stwarza pozory poparcia dla celów politycznych kierownictwa tej stacji, w pierwszej kolejności by powstał rząd, przy którym sama stacja czułaby się komfortowo. Owszem, to nic złego – wyobrażam sobie organizacje katolików świeckich angażujące się w politykę po różnych stronach. Ale konsekwencją musi być zrezygnowanie z naprawiania Kościoła. A Więź chce naprawiać Kościół – i to dobrze, ale czasem nie potrafi upilnować swoich sympatii politycznych i mamy takie teksty, które utrudniają zaufanie w sprawach Kościoła, czyli ważniejszych niż polityka.

“Radnym przestałem być 17 lat temu i musiał Pan to wiedzieć, z namysłem manipulując zatajeniem tego drobiazgu. Nie jest tajemnicą, że zrezygnowałem z funkcji przewodniczącego komisji rewizyjnej rady miasta, a potem więcej nie kandydowałem więcej z powodu sporu z prezydentem Lechem Kaczyńskim, a w klubie radnych byłem “dysydentem”. ” I to ma znaczyć, że nie przekroczył Pan “Rubikonu polityki” i może tak po prostu stawiać się w roli neutralnego, obiektywnego analityka szukającego w Więzi odstępstw od neutralnej postawy?

Wiarygodne dziennikarstwo i wiarygodne media. Rzeczywistość czy “political fiction” ? Obawiam się, że to drugie. Jest to temat, który od długiego czasu wzbudza we mnie (i nie tylko) duże emocje. Według mnie, nie ma praktycznie dziennikarzy, publicystów, mediów, o których z ręką na sercu można powiedzieć, że przynajmniej starają się zachować pozory obiektywizmu i bezstronności wobec poruszanych problemów (zwłaszcza w polityce). Dotyczy to dokładnie “lewej” i “prawej” strony dyskursu publicystycznego. Dlaczego widząc nazwisko autora bądź nazwę portalu (czasopisma) od razu wiem jakie będzie nastawienie artykułu bez względu na omawiany temat. Moim skromnym zdaniem, na miano bezstronnego i obiektywnego dziennikarza (czasopisma, portalu itp.) mógłby zasłużyć ten, kto z równym zaangażowaniem podejmowałby tematy “wygodne” i “niewygodne” dla obu stron sceny politycznej. Niestety, ja nie umiem znaleźć takich przykładów. Jeśli ktoś mógłby coś podrzucić – byłbym bardzo wdzięczny.

@rombor
“dla obu stron sceny politycznej”

czyli są tylko dwie strony sceny politycznej ? A to ciekawe.
Nigdy w życiu nie głosowałem na żadną z tych rzekomych “stron” czyli z tego wynika, że nigdy nie brałem udziału w wyborach ?

Dla mnie nowość.

A skutki papki medialnej widać…