Boskie Słowo stało się człowiekiem. Nie mówimy o sentymentalnym obrazku, lecz o Dziecku naprawdę potrzebującym mleka i pieluch, a następnie o Mężczyźnie, który naznaczył konkretny punkt ziemi swym potem i krwią.
O Emmanuelu,
nasz Królu i Prawodawco,
oczekiwany Zbawicielu narodów,
przyjdź, aby nas zbawić,
nasz Panie i Boże
Ostatnia z Wielkich Antyfon – O Emmanuel – pojawia się w nieszporach w przeddzień Wigilii, która z kolei będzie (zgodnie z nazwą) czuwaniem u progu Święta. To już finał liturgicznego adwentu. Pora zaczynać prowizoryczne podsumowanie, choć nasz cykl jeszcze się w tym miejscu nie kończy, a i życiowy adwent będzie trwać nadal, gdy już zabrzmią i przebrzmią kolędy.
Była już mowa o imieniu Immanu-El, „Z-nami-Bóg”, mistycznie równoznacznym z imieniem Ješuah, „Ratunek”. W Jezusie kontemplujemy ratunek dla naszego życia, ocalenie go przed absurdem i zatratą – a tym ratunkiem jest Boskie bycie blisko i po naszej stronie. Manifestacją i przypieczętowaniem tej intymnej więzi stało się uczłowieczenie Boskiego Słowa.
Dobrze jest nie wygłaszać powyższych zdań zbyt szybko. Dajmy się zatrzymać ich nieoczywistości oraz poruszyć ich mistycznym realizmem. Nie mówimy o sentymentalnym obrazku, lecz o Dziecku naprawdę potrzebującym mleka i pieluch, a następnie o Mężczyźnie, który naznaczył konkretny punkt ziemi swym potem i krwią.
Wyznajemy Go jako Pana i Boga, ale nie róbmy tego zbyt lekko. Kusi nas subtelnie duch antychrysta, „nieuznający, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele” (por. 1 J 4,2-3). Nie może się skończyć na słownym wyznaniu, że „Słowo ciałem się stało”, bo Pan podaje nam sakrament człowieczeństwa. Tak, w Chrystusie mamy objawienie i przypieczętowanie faktu, że szczytem mistyki jest człowieczeństwo. Przyjąć je z nadzieją w sobie i innych, bez retuszu, w konkretach, bez ucieczki przed dotykiem, zapachem i smakiem ludzkich potrzeb, we współodczuwaniu z biedą innych i w świadomości własnego ubóstwa – to dopiero w pełni „jeść Jego Ciało i pić Jego Krew” (por. J 6,53).
Jeśli zatrzymamy się tylko na rytualnym posiłku przy ołtarzu, to nie będziemy mieć w sobie życia, którym On emanuje. Przecież jemy po to, żeby żyć – a z kolei dopiero żyjąc, spożywa się samo życie i trzeźwo się nim upaja. Chrystus obiektywnie nasyca sobą nasz byt, „napełnia wszystko we wszystkim” (Ef 1,23), daje się przyswajać w codziennej egzystencji.
Przyjmować własną sytuację i swe otoczenie jako pełne Chrystusa, ukrytego i dyskretnego, łagodnego i pokornego, ignorowanego i znieważanego, ale nieusuwalnego – praktykować sztukę afirmacji i oddania wobec innych, choć bywa trudno – to karmić się naszym Królem i Prawodawcą, wchodzić w podarowane zbawienie.
„Świetlista noc wiary” to cykl codziennych adwentowych rozważań Marka Kity. Nawiązują one do biblijnych czytań mszalnych z danego dnia lub do innych adwentowych modlitw liturgicznych Kościoła rzymskokatolickiego. Cytaty biblijne przytaczane są częściowo we własnym tłumaczeniu autora, częściowo zaś za Biblią Tysiąclecia i Przekładem Ekumenicznym Nowego Testamentu.
Przeczytaj też: Pogorzelcy spod znaku nadziei