Związek między państwem a Kościołem należy zdefiniować na nowo, zamienić go w związek partnerski z jasno określonymi warunkami – mówił w poniedziałek w Sejmie Szymon Hołownia, lider Polski 2050.
W poniedziałek w Sejmie odbyły się konsultacje dokumentu programowego Polski 2050 „Państwo i Kościół na swoje miejsca” (jego zaktualizowanej wersji, pierwsza została opublikowana w styczniu ub.r.).
W dokumencie postuluje się zachowanie obecnych zapisów konstytucji dotyczących relacji z Kościołami oraz konkordatu, ale proponuje się m.in. likwidację funduszu kościelnego i zastąpienie go dobrowolną asygnatą podatkową na rzecz wybranego związku wyznaniowego w wysokości 0,3-0,5 proc., zmianę statusu religii w szkole (rady szkół decydowałyby o liczbie godzin oraz formie, w jakiej te lekcje by się odbywały), podporządkowanie państwu cmentarzy katolickich, przeanalizowanie przepływów finansowych między państwem a Kościołami oraz utworzenie specjalnej grupy prokuratorów zajmujących się przestępstwami seksualnymi w Kościele.
Lider Polski 2050 Szymon Hołownia otwierając debatę zaznaczył, że „dzisiaj państwo PiS i Kościół katolicki żyją w konkubinacie; należy ten związek zdefiniować na nowo, zamienić go w związek partnerski z jasno określonymi warunkami”. Przekonywał, że choć od wielu lat dużo mówi się na temat naprawy relacji pomiędzy państwem a Kościołem, niewiele się w tej kwestii dzieje.
Z postulatem całkowitego wycofania religii ze szkół wystąpił wiceprezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej Piotr Ciacek. Tłumaczył, że im więcej dzieci uczęszcza na religię, tym szybsze jest tempo ich sekularyzacji. W związku z tym należy uznać, że „to lekcje religii w szkole są głównym źródłem odchodzenia od wiary polskiej młodzieży”.
W dokumencie proponuje się zlecenie Państwowej Komisji ds. Pedofilii sporządzenie kompleksowego raportu dotyczącego pedofilii wśród duchownych oraz jej ukrywania przez władze kościelne, a ponadto powołanie w Prokuraturze Krajowej specjalnej grupy prokuratorów, która będzie się zajmować prowadzeniem śledztw w przypadkach przestępstw seksualnych popełnionych przez duchownych oraz ich ukrywania.
Niektórzy z uczestników dyskusji zwracali uwagę, że księża powinni podlegać tym samym rygorom prawnym co wszyscy obywatele, a postulat powołania specjalnej grupy prokuratorów oddelegowanych do zajmowania się Kościołem przypomina lata 50. ubiegłego wieku.
Redaktor naczelny magazynu „Kontakt” Ignacy Dudkiewicz powiedział, że państwo musi korzystać ze swoich prerogatyw w relacjach z Kościołem i chronić swoich obywateli: – Jakieś rozwiązania są tu potrzebne, czy specjalna grupa prokuratorów, czy coś innego, tego nie wiem – wyjaśniał. Zwrócił też uwagę, że w perspektywie pokolenia dominacja osób wyznania rzymskokatolickiego w polskim społeczeństwie przestanie być oczywista i w związku z tym należy projektować prawo z myślą o tym, że za trzydzieści lat lub wcześniej to katolicy będą w Polsce mniejszością.
Autorzy dokumentu piszą o obecności polityków na uroczystościach religijnych. Proponują opracowanie kodeksu dobrych praktyk obowiązujących funkcjonariuszki i funkcjonariuszy publicznych w zakresie ich uczestnictwa w takich uroczystościach. Podkreślają, że „występy polityków w świątyniach, podobnie jak stricte polityczne wypowiedzi hierarchów, łamią zasadę autonomii i niezależności państwa i Kościoła”.
W debacie uczestniczyli posłowie partii opozycyjnych oraz przedstawiciele różnych organizacji społecznych i związków wyznaniowych. Obecny był również Bartosz Bartosik, sekretarz Laboratorium „Więzi”.
– Mówiłem o konkubinacie władz państwowych i kościelnych, który z perspektywy państwa i jego obywateli należałoby sformalizować, by chronić je przed nadużyciami. Należałoby powołać związek partnerski dla dobra wszystkich stron, by wzajemnie nie przekraczały swoich granic – mówi Bartosik.
W jego ocenie „wiele problemów da się rozwiązać po prostu asertywnością instytucji publicznych wobec Kościoła. Kiedy więc Nuncjatura Apostolska w Polsce wydaje instrukcje dla biskupów, w których zachęca do zamknięcia kościelnych archiwów przed osobami badającymi przestępstwa seksualne, to państwo powinno skorzystać ze swoich uprawnień i wezwać nuncjusza do złożenia wyjaśnień. Asertywność to postawa szacunku do siebie i drugiej strony – zakłada otwartą komunikację własnych potrzeb i wyznacza nieprzekraczalne granice dla drugiej strony. Dzisiejszy brak asertywności oznacza w takim razie lekceważenie obywateli – zarówno wierzących, jak i niewierzących – bo granice między państwem a Kościołem są ciągle przekraczane”.
– Wiele szczegółów w dokumencie „Państwo i Kościół na swoje miejsca”, jak np. kwestie uprawnień prokuratorskich czy sposób decydowania o lekcjach religii, wymaga doprecyzowania. Ale ten dokument to bardzo dobry punkt wyjścia do rozmowy o stosunkach państwo-Kościół – uważa redaktor „Więzi”.
Przeczytaj też: Trzeba zerwać konkubinat państwowo-kościelny
KAI, DJ
No to Kościół dostanie to, co spowodowało kiedys jego potęgę: bycie prześladowa ym. Dla wielu Polaków stosowanie prawa typowego dla państwa demokratycznego jest równe co najmniej lwom w rzymskim cyrku.
Biskupi zrobią raban, jakby już wisieli na krzyżu, jakby umierali z głodu i byli masowo mordowani. A cierpieć na pokaz umieją świetnie.
Ja bym Kościołowi sypał jak najwięcej pieniędzy. Ile tylko się da. To najlepsza droga.
Ja zacząłbym prozaicznie, znaczy od własnego podwórka. Mam na myśli Sejm i jego przybudówki. Po pierwsze wszystkie osoby pracujecie, debatujące w Sejmie objąłbym prawem pracy, zlikwidował immunitet dyplomatyczny, zakazał handlu alkoholem i jego wnoszenia na teren tej instytucji i podległych mu placówek. To na początek. Potem wyrywkowo badałbym trzeźwość debatujących i skutecznie karał nadużywających. Nikomu nic nie sugeruje, po prostu wolałbym, aby debatowano trzeźwo, racjonalnie i z uwzględnieniem okoliczności jak i możliwości realizacji podjętych przedsięwzięć. Ot zwyczajnie by nie strzępić języka po próżnicy. Jeszcze jedno, programy polityczne pisać w lokalach partyjnych, za własne pieniądze.
Tyle że posłowie wybierani są w demokratycznych wyborach. Biskupi to już tylko gra interesów i selekcja negatywna.
Powiadasz, że zlikwidowałbyś w Sejmie „immunitet dyplomatyczny”…
Wiesz o czym piszesz?
Chodziło pewnie o immunitet poselski.
Nie tak dawne wydarzenia z kraju pokazały, że immunitet poselski jest czymś bardzo, ale to bardzo potrzebnym. Ileż to razy posłanki własnym ciałem i legitymacją posła zasłaniały dziewczyny na protestach przed pałkami policjantów? To dzięki immunitetowi opozycyjnego posła udało się uratować przed śmiercią kilku migrantów na granicy.
Niestety, to co proponują, to półśrodki. Wśród propozycji są na przykład audyty inicjatyw Rydzyka robionych za publiczne pieniądze. Przecież nie Rydzyk jest problemem, tylko samo przekazywanie pieniędzy, z którego Rydzyk korzysta. Podobnie z religią w szkole. Znów, zamiast rozwiązania problemu proponuje przyglądanie się problemowi i audytowanie. Można to odebrać bardziej jako pozorowanie rozwiązań.
Posłanki lewicy puściły starą płytę – czy to powie polityk PiSu, czy polityk Hołowni 20250 idzie ta sama płyta. Kapitalny głos p.Elżbiety Ciszewskiej – powierzenie radzie rodziców decyzji dotyczącej lekcji religii w szkole spowoduje tylko przeniesienie konfliktu z poziomu państwa na poziom szkoły. Wyobrażam sobie, że w szkołach wielkomiejskich rada rodziców jednym głosem przegłosuje ograniczenie religii, a w małych miejscowościach jednym głosem, że nie ma miejsca dla alternatywy dla religii. To zły pomysł. Szkoda, że organizatorzy nie zadbali o większą reprezentatywność konserwatywnego punktu widzenia – poza Marcinem Przeciszewskim z KAI oraz posłem PSL p.Markiem Sawickim konsultowano tylko liberalno-lewicowe środowiska. Tylko zaszkodziło to konsultacjom.
Ale dlaczego zły pomysł? Religia w szkole jest organizowana na życzenie rodziców. Postulat przeniesienia zagadnienia na poziom rady rodziców jest realizacją tego zapisu.
Kompletnie też nie rozumiem dlaczego partia PL2050 miałaby w ogóle pytać o cokolwiek konserwatystów? Przecież nie jest to partia konserwatywna, wręcz przeciwnie.
PL2050 nie jest partią konserwatywną? 😉 Może jeszcze PO nie jest? 😉
Rodzice mogą mieć głos gdy mówią to co chce władza i Kościół. Kiedy mówią lub robią coś innego to trzeba im władzę odebrać. Bo wtedy są lewakami.
Wszystkie wartości są wspierane przez państwo o ile są chrześcijańakie. Przesadzam? Poczytajcie ustawę o KRRiT 😉