O źródło nadziei na czas kryzysu Kościoła pytał Zbigniew Nosowski swojego gościa, teologa Marka Kitę, w podcaście „Półprzewodnik po nocy ciemnej”.
Gościem Zbigniewa Nosowskiego w szóstym odcinku autorskiego podcastu był Marek Kita. To doktor habilitowany teologii i doktor filozofii, wykładowca w seminarium duchownym salezjanów w Krakowie oraz łódzkim seminarium archidiecezjalnym, autor licznych publikacji naukowych, popularnonaukowych i publicystycznych, działający we Wspólnocie Chemin Neuf o powołaniu ekumenicznym.
Nosowski pytał, czy Kita zgadza się z tezą redakcji „Więzi”, że przechodzimy właśnie zbiorową noc ciemną Kościoła. – Nie wiem, czy każda z naszych sióstr i każdy z naszych braci przeżywa teraz noc ciemną Kościoła. Według duchowości karmelitańskiej noc ciemna jest etapem w rozwoju. Przeżywają ją ci, którzy zasmakowali czegoś wyjątkowego w rzeczywistości Kościoła i są dogłębnie zranieni tym, co się z nim dzieje. Z kolei ci, którzy jeszcze nie znaleźli się na tym etapie, mogą obecnej sytuacji tak nie odbierać. Ale mistycznych dróg nie należy sztywno schematyzować. Dojrzewać do spotkania z Bogiem można nie wiedząc, że się dojrzewa do spotkania z Bogiem – mówił autor tekstu „Pogorzelcy spod znaku nadziei” z jesiennego numeru kwartalnika „Więź”.
Kita nawiązał do swojej książki, która niedługo ukaże się nakładem Wydawnictwa Więź, w której mierzy się z pytaniem: „jak zostać w Kościele?”. – Przede wszystkim dogłębnie rozumiem tych, którzy odeszli. Jeśli ktoś naprawdę nie mógł wytrzymać w naszym toksycznym towarzystwie, to trzeba mu pozwolić odreagować, a nie przekonywać go do pozostania – mówił teolog. Przypomniał myśl św. Teresy z Kalkuty o tym, jak zachować czyste serce: „Trzeba mieć czyste serce, ale nie trzeba się zbytnio troszczyć o nieczystość”.
– Podobnie jest z wiarą – mówił gość „Półprzewodnika po nocy ciemnej”. – Po pierwsze, to dobrze, że masz wątpliwości, bo to znaczy, że myślisz. A po drugie, może dzięki temu pomożesz kiedyś komuś, kto przeżywa wątpliwości – mówił Kita, a było to nawiązanie do słów spowiednika, które kiedyś usłyszał. – Moja wiara ma coś wspólnego z wiarą Piotra chodzącego po falach jeziora Genezaret. Można chodzić po wodzie, jeśli się o tym za bardzo nie myśli. Piotr szedł po falach, dopóki skupiał się na Jezusie, a nie na swoich krokach. Analogicznie: wierzyć nie znaczy rozmyślać o wierze, ale przeżywać swoją przygodę z Bogiem – wyjaśniał teolog.
Nosowski pytał także o źródło nadziei dla wierzących na czas kryzysu Kościoła. Kita odpowiedział słowami francuskiego myśliciela Charlesa Péguy’ego: „Wiarą, którą kocham, jest nadzieja”.
– Wszyscy jesteśmy mistykami, a najbardziej, gdy o tym nie wiemy. Nadzieja może brać się wyłącznie z tego, że posiada się doświadczenie osobistego dotknięcia Jezusa. Mnie jako trzynastolatka urzekła pieśń „Mój mistrzu”: „On szedł w spiekocie dnia i w szarym pyle dróg, a idąc uczył kochać i przebaczać”. Ja się zakochałem w tym Jezusie! I on mnie nie zawiódł. Byłem pogubiony i długo wołałem do niego, ale w końcu doświadczyłem słów psalmu: „Kiedy Bóg odmienił los Syjonu, byłem jak we śnie” – wyznawał gość podcastu.
Powstawanie podcastów „Więzi” można wesprzeć dobrowolną wpłatą na patronite.pl/wiez.
Przeczytaj także: Kita – Gdzie w Ewangelii Jezus mówi, żeby Jego uczniowie stworzyli system feudalnych zależności?
BB
Wszyscy jesteśmy mistykami… Odważna teza. Ciekawe czy oparta na czymś więcej niż na poetyckiej wizji?
A jak jakiś mistyk wystygł?
To jaki jest tego wynik?
@Marek. Można się przyjrzeć komentarzom. To forum jak w niezłej soczewce zbiera różne typy osób komentujących 😉 cynik też by się znalazł. He he