Zima 2024, nr 4

Zamów

Ks. Boniecki: Godzę się na Tajemnicę

Ks. Adam Boniecki w krakowskim kościele św. Floriana, maj 2020 r. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Proste sformułowania, które kiedyś wypowiadałem, już się nie sprawdzają – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” ks. Adam Boniecki.

Ks. Adam Boniecki, redaktor senior „Tygodnika Powszechnego”, w marcu przeszedł udar. O tym, jak wyglądały jego ostatnie miesiące opowiada Annie Goc w najnowszym numerze krakowskiego pisma.

Duchowny przyznaje: tuż po udarze myślał, że prawdopodobnie niebawem umrze. „Nie czułem żadnej trwogi, grozy przemijania. Zatrzymanie mózgu. Koniec. I właśnie wtedy zdarzyła się dziwna rzecz. Nie mówiłem o niej dotąd nikomu. I wciąż zastanawiam się, czy warto… Wiara w niebo, w zbawienie – wszystko to znikło. Byłem świadom tego, że dzieje się coś nowego. I że ten dziwny stan, w którym nie ma nic więcej, trwa” – zaznacza. „«Dobrze» – pomyślałem. Żyłem długo, teraz trzeba umrzeć. Umrze się i spokój. Nie było w tym ani radości, ani smutku. Zanik wiary… Nic się z nim nie da zrobić. Jest w środku, w człowieku” – dopowiada.

Zauważa, że teraz jego wiara wraca, „ale na pewno jest w niej jakaś zmiana. Właściwie trudno to nazwać zmianą. Ostatni etap może? Taki, kiedy człowiek godzi się na Tajemnicę”. „Pan Bóg jest w moim życiu ciągle, może tylko dyskretniejszy, niż był przedtem” – wyznaje. „Wiara to wiara. Nie da się jej do końca obronić albo udowodnić. Patrząc na to, jak byłem formowany w seminarium i jak myślę dzisiaj, widzę, że pewne sprawy wcale nie są takie łatwe i oczywiste. Proste sformułowania, które wypowiadałem, już się nie sprawdzają”.

Zdaniem ks. Bonieckiego „człowiek jest zawsze niewypłacalnym dłużnikiem”. „Dość szybko nauczyłem się, że nie należy ludzi trzymać za wszelką cenę przy sobie. Nie szarpałem się, by kogokolwiek zatrzymywać. Jeśli będą chcieli, znajdą mnie. A jeśli umrę? Ludzie pamiętają, pamiętają, a potem zapominają. Długie jest to moje życie. Tak właściwie żyję i żyję. Bardzo dużo ludzi z mojego bliskiego otoczenia już umarło. Los starych ludzi. Przychodzi moment w życiu, kiedy człowiek sobie mówi, że taki jest porządek świata, i się z tym godzi. Nie da się od tego uciec” – mówi.

Wesprzyj Więź

Pytany o plany na przyszłość marianin odpowiada: „Plany? Mam prawie dziewięćdziesiąt lat! Wracam powoli do siebie. Widzę, że wszystko, co u mnie w ostatnich miesiącach się wydarzyło, teraz już łagodnieje. Lepiej chodzę, jeszcze niezupełnie dobrze, ale coraz lepiej. Mam zapewnioną świetną rehabilitację. Jak wszystko pójdzie dobrze, wrócę do mojego mieszkania”.

Przeczytaj też: Na szczęście w Domu Ojca mieszkania przydziela Bóg, a nie ludzie. Ks. Boniecki na pogrzebie Alicji Tysiąc

DJ

Podziel się

9
2
Wiadomość