Zima 2024, nr 4

Zamów

Wtedy po raz pierwszy nie stanął w prawdzie. Abp Jędraszewski a sprawa abp. Paetza

Abp Marek Jędraszewski. Poznań, czerwiec 2018. Fot. Episkopat.pl

Biskup, a potem arcybiskup Jędraszewski nigdy nie wyjaśnił, dlaczego do końca bronił abp. Paetza. Ta sprawa zaważyła na tym, kim jest dziś – czytamy w drugiej części portretu obecnego metropolity krakowskiego w „Tygodniku Powszechnym”.

„Tygodnik Powszechny” publikuje drugą część obszernej sylwetki abp. Marka Jędraszewskiego „Kościół jest zamknięty” – autorstwa Anny Goc, Marcina Żyły i Przemysława Wilczyńskiego. Pierwszą omawialiśmy tutaj, a dowiedzieliśmy z niej m.in. o czystkach w kolejnych kuriach, którymi kieruje abp Marek Jędraszewski, oraz o wysłaniu księdza podejrzewanego o przestępstwa seksualne do pracy w domu pomocy społecznej.

W drugim odcinku dziennikarze „Tygodnika Powszechnego” skupiają się głównie na sprawie abp. Juliusza Paetza, dawnego metropolity poznańskiego, oskarżanego o molestowanie kleryków w czasie gdy Marek Jędraszewski był w Poznaniu biskupem pomocniczym.

„Z początku próbował interweniować” – czytamy. Jego „były bliski współpracownik” mówi „Tygodnikowi”: – Jeszcze zanim sprawa pojawiła się w mediach, pojechał do Józefa Kowalczyka, nuncjusza apostolskiego w Polsce. To było dla niego trudne, długo się zbierał. Wrócił „zbity”; takie padło stwierdzenie. Kowalczyk go zrugał: gdzie jego lojalność, czemu wierzy plotkom? A gdy sprawa stała się medialna, miał do Jędraszewskiego zadzwonić i powiedzieć, że Ojciec Święty życzy sobie, by wsparł ­Paetza. Jestem pewien, że papież tak nie powiedział.

„Tygodnik” przypomina też o spotkaniu poznańskich biskupów z księżmi dziekanami z października 2000 roku. – Przebieg znam z kilku relacji obecnych tam osób – mówi Tomasz Polak. – Rozpoczął sam Paetz, stwierdzając, że trwa na niego nagonka, a następnie wychodząc i zostawiając zgromadzonych z trzema biskupami pomocniczymi. Na pewno dwaj z nich, tzn. Marek Jędraszewski i Zdzisław Fortuniak, uczestniczyli czynnie w nakłanianiu dziekanów do złożenia podpisu pod listem w obronie metropolity. „Podpiszcie dla dobra Kościoła”, takie padło sformułowanie.

„Biskup, a potem arcybiskup Jędraszewski nigdy nie wyjaśnił, dlaczego do końca bronił zwierzchnika. Nasi rozmówcy są zgodni: ta sprawa, a w zasadzie sposób, w jaki się do niej odniósł, zaważyła na tym, kim jest dziś” – uważają autorzy tekstu. – On wtedy po raz pierwszy, i to w bardzo ważnej sprawie kościelno-publicznej, nie stanął, mówiąc językiem kościelnym, „w prawdzie”. A na teologii moralnej uczono mnie o społecznym wymiarze grzechu: jeden pociąga za sobą następne i oddziałuje na innych – komentuje w artykule Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”.

– Abp Jędraszewski bardzo by chciał zawrócić bieg historii. Nie tyle buduje przyszłość, ile chciałby przywrócić przeszłość. To dlatego jak żaden inny hierarcha krakowski za naszej pamięci obficie korzysta z szat liturgicznych zgromadzonych przez wieki na Wawelu, naśladując Benedykta XVI, który wydobywał z szaf watykańskich nieużywane rzeczy – kontynuuje Nosowski.

Wesprzyj Więź

Jego zdaniem metropolita krakowski wciąż nie został kardynałem, bo „Franciszek zasadniczo nie daje kapeluszy «po tradycji», czyli tam, gdzie je tradycyjnie przydzielano”. Jest jeszcze drugi powód: „Papież jest już, z tego, co wiem, ostrożny w stosunku do abp. Jędraszewskiego. Wkrótce po drugim filmie Sekielskich i po tym, jak prymas Polak złożył doniesienie na bp. Janiaka do nuncjusza, Jędraszewski był u papieża. W czasie rozmowy, jak usłyszałem z dwóch niezależnych od siebie źródeł, miał opowiadać Franciszkowi o tym, jak to abp Polak rozbija jedność episkopatu i w związku z tym nie zasługuje na przygotowywane dlań kościelne zaszczyty. Ale potem inny polski biskup się o tym dowiedział i szybko sprawę odkręcił. Jeśli ktoś toczy taką personalną grę, to musi się liczyć z jej ceną” – stwierdza Nosowski.

Przeczytaj: Abp Jędraszewski, czyli zamykanie okna papieskiego

DJ

Podziel się

1
Wiadomość

Szokujące! Teraz juz wszyscy wiemy kim naprawdę jest abp…… Jedraszewski! I ten ohydny atak na Prymasa! To jest wręcz obrzydliwe! Abp. Jedraszewski do dymisji!
Piszmy emaile, tysiace ich na skrzynkę kurii krakowskiej z żądaniem DYMISJI !! Ja dzis zaraz taki list wyslę.

Pisanie na skrzynkę będzie nieskuteczne, ale została już uruchomiona procedura o odwołanie do Watykanu. Arcybiskup Jędraszewski był pierwszym biskupem na świecie, którego zgłoszono do odwołania z procedury z dokumentu Come una madre amorevole. Ale to już trzeci rok mija, a z Rzymu cisza.

Podzielam ocenę faktów które znamy o postępowaniu abp Jędraszewskiego w sprawie abp Paetza. Ale kampania przeciw abp Jędraszewskiemu sama w sobie jest kontrowersyjna, nawet jeżeli abp Jędraszewski sam prowokował swoimi nieumiarkowanymi wypowiedziami i działaniami, z których przywołam to, które mnie najbardziej oburzyło, czym była zapowiedź wygłoszenia katechezy o zarazie LGBT w kościele prowadzonym przez “otwartych” oo.jezuitów (przeszkodziła temu pandemia). Zasadniczo sprzeciwiam się postulatom LGBT, ale nie popieram awanturniczych metod raniących drugiego człowieka. Ale kampania przeciw abp J Jędraszewskiemu przekracza obronę konieczną.

@Piotr
” Ale kampania przeciw abp J Jędraszewskiemu przekracza obronę konieczną.”

Nie przekracza. Ten kto podnosi miecz musi się liczyć że może ten nim oberwać.
Bo miecz jest obosieczny a ludzie mają swój poziom tolerancji na agresywne wypowiedzi i to bez zbytniej nawet nad tym refleksji do czego to może prowadzić.

Przecież ten człowiek nawet zamieszki jest w stanie wywołać.

Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Arcybiskup z trupem Paetza w szafie na pewno nie powinien zadzierać z mediami. A skoro zerwał z własnej nieprzymuszonej inicjatywy wszelkie więzi między Kurią a TP to sam się prosił o podobne artykuły. Arcybiskup powinien być bardziej przewidujący i dalekowzroczny.
Moim jednak zdaniem te dwa artykuły są mocno ugrzecznione, uładzone, kończyłem ich czytanie ze zdecydowanym niedosytem. Można by je napisać o wiele lepiej, głębiej. ale cóż, to jednak Kraków i krakowskie układy.

Z całym szacunkiem, ale skoro “kampania przeciw abp J Jędraszewskiemu przekracza obronę konieczną”, to z jakimi aspektami “obrony koniecznej” odbiorców swoich wypowiedzi liczy się sam zainteresowany? Jeżeli ten hierarcha z czymkolwiek się liczy, to zapewne wyłącznie z perspektywą osobistego zysku.

To co prezentuje swoim nauczaniem, postawą i decyzjami ten hierarcha pokazuje jedno, a mianowicie że karierę w kk zrobił tylko i wyłącznie pchany w górę przez innych.

B/k.

Krakowscy wzorowi chłopcy w ogóle sobie marnie radzą w życiu publicznym. J.M. Rokita, Gowin, Jedraszewski. Zbyt wysokie mniemanie o sobie, zbyt mały kontakt z realiami, zbyt łatwe popadanie w polityczną śmieszność.
Chlopak z gdańskiego podwórka radzi sobie o wiele lepiej.

Chciałam tyko zauważyć, że agresywne słowa w stosunku do LGBT to nie jest jednorazowy incydent i nie dotyczy tylko arcybiskupa. Ta retoryka jest nadal (!) stosowana w kazaniach przez przeróżnych księży, przekonanych o tym, że to jest “obrona konieczna” depozytu wiary i moralności jakim jest Kościół, oraz oskarżeniami, że ci którzy nie przyklaskują takim metodom zmieniają naukę zawartą w Ewangelii. Zresztą dotyczy to nie tylko księży, część wiernych powtarza zasłyszane na kazaniach nauki, gdyż tak pojmuje swoją misję ewangelizacyjną. Zresztą na tym forum, we wpisach, też są tego dowody. O ile do kościoła chodzi ten kto chce i słucha ten kto chce, o tyle przenoszenie tej postawy do miejsc pracy, szkół i innych miejsc prowadzi do niepotrzebnych społecznych konfliktów. Z akcjami, które nawet kończą się pozwami w sądach. Potem druga strona przechodzi do kontrataku, mamy profanacje mszy, i wszystko co nazywa się “obrazą uczuć religijnych”. Wszystko dobrze, ale nie widzę takiej samej dbałości o wzajemne poszanowanie poglądów tych co “nie mają uczuć religijnych” (podobno).

@Anna2,
Zgadzam się z Panią. Podsumowałabym, że ostatecznie jest to nie tylko przyczynianie się do napięć społecznych, a czasami wręcz zamieszek (vide: Białystok), ale też pogłębia i tak duży rozłam w polskim społeczeństwie, niezrozumienie w rodzinach, a także różnice pokoleniowe starsi-młodsi oraz te na linii płci: kobiety (zwykle bardziej progresywne) – mężczyźni (zwykle bardziej konserwatywni). Mamy tak wiele konfliktów, tyle szukania wrogów, tyle rozłamów tak dużych, że dialog i porozumienie wydaje się niemożliwe. I w tym wszystkim jest tak mało poczucia bezpieczeństwa, tyle niepewności, że zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży coraz bardziej pogarsza się, coraz młodsze dzieci popełniają samobójstwa, nastolatkowie alienują się. Jak można w takim społeczeństwie jeszcze dokładać swoją cegiełkę i podgrzewać ostrą retoryką spory światopoglądowe? Jakie może wyniknąć z tego dobro? Oczywiście, są to pytania retoryczne.
Wiem, że przedstawiam dość smutny obraz rzeczywistości, ale chciałabym podkreślić, że nie jest to katastrofizowanie, jakieś zagranie retoryczne z mojej strony, by wzmocnić moje tezy. Po prostu tak widzę obecną Polskę, jako pełną rozłamów i poczucia niepewności.

~Karolina: w pełni podzielam Pani opinię, jestem przerażona rzeczywistością w Polsce. A jeszcze nie tak dawno, raptem kilka lat temu, naprawdę z nadzieją patrzyłam w przyszłość. Szkoda, że KK jeszcze potęguje wśród wierzących lęki i nienawiść.

“Wtedy po raz pierwszy nie stanął w prawdzie”.
Uważam, że ta kościelna nowomowa jest nie tylko śmieszna, ale i szkodliwa. Wydumane określenia nie zmieniają sensu działań, tylko uspokajają nasze sumienia bo przecież on nie skłamał, on tylko “nie stanął w prawdzie”. Dla mnie to przerost formy nad treścią.

@Monikaa
Jak różnie można to odczytywać, moim zdaniem ten tytuł i określenie “nie stanął w prawdzie” to mądra decyzja ze strony redakcji. Jeżeli chce się trafić do ludzi, którzy na co dzień słyszą określony język i nim się posługują, to należy zacząć mówić tym samym językiem.
Tak samo np. pewnym ludziom lepiej nie mówić, że jakieś słowa są homofobiczne (bo będą z tego jeszcze dumni), ale że np. ich słowa nie są w duchu zaleceń Katechizmu, gdyż nie są delikatne. Po prostu zarówno uwagi, jak i język, którym się posługujemy warto dostosować do sytuacji. W każdym razie ja tak to widzę.
Ale też kościelna “nowomowa” mnie często drażni, bo chociaż pada wiele słów, to nie bardzo wiadomo, o co chodzi (vide: listy Episkopatu).

Za moich szkolnych lat taka chodziła powiastka “Harcerz nie pije, pali puki go nie złapali” Gdyby epizod z Petzem był wypadkiem przy “pracy” a morale było zdrowe, wiedziałby, że nie ma kompetencji do moralizowania i zwyczajnie by się wycofał lub hamował w zapędach.