Biskup, a potem arcybiskup Jędraszewski nigdy nie wyjaśnił, dlaczego do końca bronił abp. Paetza. Ta sprawa zaważyła na tym, kim jest dziś – czytamy w drugiej części portretu obecnego metropolity krakowskiego w „Tygodniku Powszechnym”.
„Tygodnik Powszechny” publikuje drugą część obszernej sylwetki abp. Marka Jędraszewskiego „Kościół jest zamknięty” – autorstwa Anny Goc, Marcina Żyły i Przemysława Wilczyńskiego. Pierwszą omawialiśmy tutaj, a dowiedzieliśmy z niej m.in. o czystkach w kolejnych kuriach, którymi kieruje abp Marek Jędraszewski, oraz o wysłaniu księdza podejrzewanego o przestępstwa seksualne do pracy w domu pomocy społecznej.
W drugim odcinku dziennikarze „Tygodnika Powszechnego” skupiają się głównie na sprawie abp. Juliusza Paetza, dawnego metropolity poznańskiego, oskarżanego o molestowanie kleryków w czasie gdy Marek Jędraszewski był w Poznaniu biskupem pomocniczym.
„Z początku próbował interweniować” – czytamy. Jego „były bliski współpracownik” mówi „Tygodnikowi”: – Jeszcze zanim sprawa pojawiła się w mediach, pojechał do Józefa Kowalczyka, nuncjusza apostolskiego w Polsce. To było dla niego trudne, długo się zbierał. Wrócił „zbity”; takie padło stwierdzenie. Kowalczyk go zrugał: gdzie jego lojalność, czemu wierzy plotkom? A gdy sprawa stała się medialna, miał do Jędraszewskiego zadzwonić i powiedzieć, że Ojciec Święty życzy sobie, by wsparł Paetza. Jestem pewien, że papież tak nie powiedział.
„Tygodnik” przypomina też o spotkaniu poznańskich biskupów z księżmi dziekanami z października 2000 roku. – Przebieg znam z kilku relacji obecnych tam osób – mówi Tomasz Polak. – Rozpoczął sam Paetz, stwierdzając, że trwa na niego nagonka, a następnie wychodząc i zostawiając zgromadzonych z trzema biskupami pomocniczymi. Na pewno dwaj z nich, tzn. Marek Jędraszewski i Zdzisław Fortuniak, uczestniczyli czynnie w nakłanianiu dziekanów do złożenia podpisu pod listem w obronie metropolity. „Podpiszcie dla dobra Kościoła”, takie padło sformułowanie.
„Biskup, a potem arcybiskup Jędraszewski nigdy nie wyjaśnił, dlaczego do końca bronił zwierzchnika. Nasi rozmówcy są zgodni: ta sprawa, a w zasadzie sposób, w jaki się do niej odniósł, zaważyła na tym, kim jest dziś” – uważają autorzy tekstu. – On wtedy po raz pierwszy, i to w bardzo ważnej sprawie kościelno-publicznej, nie stanął, mówiąc językiem kościelnym, „w prawdzie”. A na teologii moralnej uczono mnie o społecznym wymiarze grzechu: jeden pociąga za sobą następne i oddziałuje na innych – komentuje w artykule Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”.
– Abp Jędraszewski bardzo by chciał zawrócić bieg historii. Nie tyle buduje przyszłość, ile chciałby przywrócić przeszłość. To dlatego jak żaden inny hierarcha krakowski za naszej pamięci obficie korzysta z szat liturgicznych zgromadzonych przez wieki na Wawelu, naśladując Benedykta XVI, który wydobywał z szaf watykańskich nieużywane rzeczy – kontynuuje Nosowski.
Jego zdaniem metropolita krakowski wciąż nie został kardynałem, bo „Franciszek zasadniczo nie daje kapeluszy «po tradycji», czyli tam, gdzie je tradycyjnie przydzielano”. Jest jeszcze drugi powód: „Papież jest już, z tego, co wiem, ostrożny w stosunku do abp. Jędraszewskiego. Wkrótce po drugim filmie Sekielskich i po tym, jak prymas Polak złożył doniesienie na bp. Janiaka do nuncjusza, Jędraszewski był u papieża. W czasie rozmowy, jak usłyszałem z dwóch niezależnych od siebie źródeł, miał opowiadać Franciszkowi o tym, jak to abp Polak rozbija jedność episkopatu i w związku z tym nie zasługuje na przygotowywane dlań kościelne zaszczyty. Ale potem inny polski biskup się o tym dowiedział i szybko sprawę odkręcił. Jeśli ktoś toczy taką personalną grę, to musi się liczyć z jej ceną” – stwierdza Nosowski.
Przeczytaj: Abp Jędraszewski, czyli zamykanie okna papieskiego
DJ
Szokujące! Teraz juz wszyscy wiemy kim naprawdę jest abp…… Jedraszewski! I ten ohydny atak na Prymasa! To jest wręcz obrzydliwe! Abp. Jedraszewski do dymisji!
Piszmy emaile, tysiace ich na skrzynkę kurii krakowskiej z żądaniem DYMISJI !! Ja dzis zaraz taki list wyslę.
Pisanie na skrzynkę będzie nieskuteczne, ale została już uruchomiona procedura o odwołanie do Watykanu. Arcybiskup Jędraszewski był pierwszym biskupem na świecie, którego zgłoszono do odwołania z procedury z dokumentu Come una madre amorevole. Ale to już trzeci rok mija, a z Rzymu cisza.
Rzym poczeka na emeryturę. Ale kardynałem już raczej nie zostanie.
Jędraszewski ma niekontrolowaną władzę absolutną. Ale może to coś da, w końcu jak gdańscy katolicy wyszli na ulicę udało się ukarać Głódzia.
Brak słów. Co na to Prymas? Co na to oskarżony?
Przecież prymas nie ma dziś żadnej władzy nad innymi biskupami. Kościół to luźna federacja niesterowalnych z jakiegokolwiek Centrum magnackich państewek czekających na upadek jak dawna Rzeczpospolita.
Podzielam ocenę faktów które znamy o postępowaniu abp Jędraszewskiego w sprawie abp Paetza. Ale kampania przeciw abp Jędraszewskiemu sama w sobie jest kontrowersyjna, nawet jeżeli abp Jędraszewski sam prowokował swoimi nieumiarkowanymi wypowiedziami i działaniami, z których przywołam to, które mnie najbardziej oburzyło, czym była zapowiedź wygłoszenia katechezy o zarazie LGBT w kościele prowadzonym przez „otwartych” oo.jezuitów (przeszkodziła temu pandemia). Zasadniczo sprzeciwiam się postulatom LGBT, ale nie popieram awanturniczych metod raniących drugiego człowieka. Ale kampania przeciw abp J Jędraszewskiemu przekracza obronę konieczną.
@Piotr
” Ale kampania przeciw abp J Jędraszewskiemu przekracza obronę konieczną.”
Nie przekracza. Ten kto podnosi miecz musi się liczyć że może ten nim oberwać.
Bo miecz jest obosieczny a ludzie mają swój poziom tolerancji na agresywne wypowiedzi i to bez zbytniej nawet nad tym refleksji do czego to może prowadzić.
Przecież ten człowiek nawet zamieszki jest w stanie wywołać.
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Arcybiskup z trupem Paetza w szafie na pewno nie powinien zadzierać z mediami. A skoro zerwał z własnej nieprzymuszonej inicjatywy wszelkie więzi między Kurią a TP to sam się prosił o podobne artykuły. Arcybiskup powinien być bardziej przewidujący i dalekowzroczny.
Moim jednak zdaniem te dwa artykuły są mocno ugrzecznione, uładzone, kończyłem ich czytanie ze zdecydowanym niedosytem. Można by je napisać o wiele lepiej, głębiej. ale cóż, to jednak Kraków i krakowskie układy.
Z całym szacunkiem, ale skoro „kampania przeciw abp J Jędraszewskiemu przekracza obronę konieczną”, to z jakimi aspektami „obrony koniecznej” odbiorców swoich wypowiedzi liczy się sam zainteresowany? Jeżeli ten hierarcha z czymkolwiek się liczy, to zapewne wyłącznie z perspektywą osobistego zysku.
To co prezentuje swoim nauczaniem, postawą i decyzjami ten hierarcha pokazuje jedno, a mianowicie że karierę w kk zrobił tylko i wyłącznie pchany w górę przez innych.
B/k.
Krakowscy wzorowi chłopcy w ogóle sobie marnie radzą w życiu publicznym. J.M. Rokita, Gowin, Jedraszewski. Zbyt wysokie mniemanie o sobie, zbyt mały kontakt z realiami, zbyt łatwe popadanie w polityczną śmieszność.
Chlopak z gdańskiego podwórka radzi sobie o wiele lepiej.
Chciałam tyko zauważyć, że agresywne słowa w stosunku do LGBT to nie jest jednorazowy incydent i nie dotyczy tylko arcybiskupa. Ta retoryka jest nadal (!) stosowana w kazaniach przez przeróżnych księży, przekonanych o tym, że to jest „obrona konieczna” depozytu wiary i moralności jakim jest Kościół, oraz oskarżeniami, że ci którzy nie przyklaskują takim metodom zmieniają naukę zawartą w Ewangelii. Zresztą dotyczy to nie tylko księży, część wiernych powtarza zasłyszane na kazaniach nauki, gdyż tak pojmuje swoją misję ewangelizacyjną. Zresztą na tym forum, we wpisach, też są tego dowody. O ile do kościoła chodzi ten kto chce i słucha ten kto chce, o tyle przenoszenie tej postawy do miejsc pracy, szkół i innych miejsc prowadzi do niepotrzebnych społecznych konfliktów. Z akcjami, które nawet kończą się pozwami w sądach. Potem druga strona przechodzi do kontrataku, mamy profanacje mszy, i wszystko co nazywa się „obrazą uczuć religijnych”. Wszystko dobrze, ale nie widzę takiej samej dbałości o wzajemne poszanowanie poglądów tych co „nie mają uczuć religijnych” (podobno).
@Anna2,
Zgadzam się z Panią. Podsumowałabym, że ostatecznie jest to nie tylko przyczynianie się do napięć społecznych, a czasami wręcz zamieszek (vide: Białystok), ale też pogłębia i tak duży rozłam w polskim społeczeństwie, niezrozumienie w rodzinach, a także różnice pokoleniowe starsi-młodsi oraz te na linii płci: kobiety (zwykle bardziej progresywne) – mężczyźni (zwykle bardziej konserwatywni). Mamy tak wiele konfliktów, tyle szukania wrogów, tyle rozłamów tak dużych, że dialog i porozumienie wydaje się niemożliwe. I w tym wszystkim jest tak mało poczucia bezpieczeństwa, tyle niepewności, że zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży coraz bardziej pogarsza się, coraz młodsze dzieci popełniają samobójstwa, nastolatkowie alienują się. Jak można w takim społeczeństwie jeszcze dokładać swoją cegiełkę i podgrzewać ostrą retoryką spory światopoglądowe? Jakie może wyniknąć z tego dobro? Oczywiście, są to pytania retoryczne.
Wiem, że przedstawiam dość smutny obraz rzeczywistości, ale chciałabym podkreślić, że nie jest to katastrofizowanie, jakieś zagranie retoryczne z mojej strony, by wzmocnić moje tezy. Po prostu tak widzę obecną Polskę, jako pełną rozłamów i poczucia niepewności.
~Karolina: w pełni podzielam Pani opinię, jestem przerażona rzeczywistością w Polsce. A jeszcze nie tak dawno, raptem kilka lat temu, naprawdę z nadzieją patrzyłam w przyszłość. Szkoda, że KK jeszcze potęguje wśród wierzących lęki i nienawiść.
Należy jednak pamiętać, że wszelka „personalna gra” nie może się toczyć inaczej, jak tylko pod batutą działania Ducha Świętego…
„Wtedy po raz pierwszy nie stanął w prawdzie”.
Uważam, że ta kościelna nowomowa jest nie tylko śmieszna, ale i szkodliwa. Wydumane określenia nie zmieniają sensu działań, tylko uspokajają nasze sumienia bo przecież on nie skłamał, on tylko „nie stanął w prawdzie”. Dla mnie to przerost formy nad treścią.
@Monikaa
Jak różnie można to odczytywać, moim zdaniem ten tytuł i określenie „nie stanął w prawdzie” to mądra decyzja ze strony redakcji. Jeżeli chce się trafić do ludzi, którzy na co dzień słyszą określony język i nim się posługują, to należy zacząć mówić tym samym językiem.
Tak samo np. pewnym ludziom lepiej nie mówić, że jakieś słowa są homofobiczne (bo będą z tego jeszcze dumni), ale że np. ich słowa nie są w duchu zaleceń Katechizmu, gdyż nie są delikatne. Po prostu zarówno uwagi, jak i język, którym się posługujemy warto dostosować do sytuacji. W każdym razie ja tak to widzę.
Ale też kościelna „nowomowa” mnie często drażni, bo chociaż pada wiele słów, to nie bardzo wiadomo, o co chodzi (vide: listy Episkopatu).
Za moich szkolnych lat taka chodziła powiastka „Harcerz nie pije, pali puki go nie złapali” Gdyby epizod z Petzem był wypadkiem przy „pracy” a morale było zdrowe, wiedziałby, że nie ma kompetencji do moralizowania i zwyczajnie by się wycofał lub hamował w zapędach.