Kontakt z Biblią nigdy się nie kończy, Słowo Boże jest zawsze nowe – pisze metropolita Wiednia kard. Christoph Schönborn.
„Im jestem starszy, tym więcej siły czerpię z Biblii” – napisał kard. Christoph Schönborn w wiedeńskim tygodniku katolickim „Der Sonntag”. Najnowszy jego numer poświęcony jest Biblii. Metropolita Wiednia i siedmiu innych autorów stara się wyjaśnić, „dlaczego Biblia nie jest zakurzoną księgą, ale dostarcza impulsów do codziennego życia”. Okazją do zajęcia się tą tematyką jest zorganizowany w Wiedniu Szlak Biblijny.
Kard. Schönborn wymienił dwa wymiary Biblii, które miały na niego szczególny wpływ: z jednej strony „krótkie słowa, które wbijają się w mój umysł i towarzyszą mi”, z drugiej strony historie, jak historia Józefa z Księgi Rodzaju czy ta o życiu króla Dawida, ale przede wszystkim przypowieści Jezusa.
Słowa z psalmu 119 „O Panie, ratuj moje życie” towarzyszą mu „jak chwytliwa melodia”. Także stwierdzenie z tego samego psalmu: „Dobrze to dla mnie, że mnie poniżyłeś, bym się nauczył Twych ustaw” było znaczące dla jego życia. „Wobec upokorzeń, jakich doznałem w życiu, dobrze jest powiedzieć, że musiałem przez nie przejść. To mnie podtrzymało na duchu” – zaznaczył kardynał.
Od dawna jest, jak podkreśla, „zapalonym czytelnikiem biblijnych opowieści”. Dla niego „historią kluczową” dla zrozumienia, że Bóg czyni dobro ze zła, jest dramat o Józefie i jego zazdrosnych braciach.
„Nieporównywalne” – tak metropolita Wiednia nazwał przypowieści Jezusa z Nowego Testamentu, takie jak ta o dobrym Samarytaninie. „Jezus miał bardzo wielki dar docierania do ludzi za pomocą prostych historii” – zauważył. „Kontakt z Biblią nigdy się nie zakończy, Słowo Boże jest zawsze nowe” – dodał.
Dla kierowniczki biura arcybiskupiego ds. nauczania i wychowania Andrei Pinz, Biblia jest „lekturą, która otwiera nieograniczoną twórczą moc życia Boga, zaprasza zatem wciąż na nowo do stawiania sobie pytań, czy jestem na dobrej drodze, czy moja orientacja w życiu przebiega choć w połowie prawidłowo”.
Siostra Christine Rod, sekretarz generalna Austriackiej Konferencji Zakonów, postrzega Biblię jako księgę „pełną życia i żywotności, w tysiącu kolorów”: zawiera ona jej zdaniem „radość, gniew, zmartwienie, nadzieję, intrygę, bojowość, opór, poddanie się, zaufanie i wiele innych ludzkich realiów”. „I cudowna rzecz: wszystko to ma w jakiś sposób związek z Bogiem …. Z ciągle nową obecnością naszego Boga, który nie jest Bogiem karzącym, ale takim, który cierpi i kocha razem z nami” – zauważyła.
Dyrektor krajowy Missio o. Karl Wallner wyznał, że od 40 lat systematycznie, codziennie czyta fragmenty Biblii. „W tej chwili, bardziej niż we wcześniejszym życiu, doświadczam Słowa Bożego jako wyzwania, osobistego wyzwania ze strony Boga dla starzejącego się księdza, który w rzeczywistości powinien być znacznie dalej w poznawaniu i wdrażaniu tego, co Bóg mu daje” – napisał cysters.
Przeczytaj też: Księgo – dobrze, że jesteś
KAI, DJ
Piękne, proste, nieprzerysowane słowa doświadczonego Kapłana. Aż chciałoby się powiedzieć: ” cudze chwalicie….” Niestety swoje znacie. Dlaczego więc nie potrafię przyjąć słowa od „naszych” krajowych biblistów?
Bo „nasi” tkwią w schemacie nie wychylania się. Cała polska teologia, z biblistyką włącznie to przytakiwanie. Najlepiej, by Biblia pozostała zakurzona, bo jak ktoś sięgnie, to jeszcze znajdzie nowe spojrzenie na coś i będzie heca, a lepiej przecież siedzieć cicho, bo za to jest nagroda, a nie za jakieś nowinkarstwo.
To prawda, w biblistyce opisywanie tych samych historyjek, dobrze opracowanych w językach nowożytnych ( w środowisku jednak uchodzą za wielkie odkrycia). Jednak postęp w tej dyscyplinie widać w inicjatywie zespołowej, tj. zdjęciach z drona…
I bardzo dobrze, że na przeprowadzonej w ostatni czwartek próbnej maturze z języka polskiego pojawiło się pytanie odnoszące się do Biblii. Nawet jeśli nie jest to dla kogoś księga święta to i tak należy się w niej choć trochę orientować jako w fundamentalnym dla kultury europejskiej kodzie kulturowym.