Nikt nie przewidział, że za siedemdziesiąt lat tak zwane kraje demokratyczne będą służalczo negocjować z tyranami. Nikt z wyjątkiem Orwella.
Przed publikacją „Folwarku zwierzęcego” Orwell był średnio sławnym literatem, jego powieści i reportaże cieszyły się uprzejmym szacunkiem jako szczery, rzeczowy głos w debatach politycznych, które targały Europą od lat 30. XX wieku. Jednak w ciągu miesiąca od ukazania się jego przedostatniej powieści zyskał ogromną sławę po obu stronach Atlantyku. „Folwark zwierzęcy” miał zostać wydany w Stanach Zjednoczonych dopiero w 1946 roku, ale zanim Amerykanie mieli okazję go przeczytać, mocno absorbowały ich wiadomości o brytyjskim autorze, który wyszydził ZSRR zaledwie kilka miesięcy po tym, jak Sowieci pomogli aliantom zakończyć wojnę w Europie.
Oprócz „Daily Workera”, który widział w powieści kolejny dowód na to, że Orwell jest zdrajcą z piątej kolumny, recenzenci reagowali przychylnie lub wręcz entuzjastycznie. Prawicowa prasa popularna odkryła w książce licencję na wygłaszanie antysowieckich opinii, skoro wojna dobiegła końca. Gazety umiarkowanie lewicowe i liberalne pochwalały ją z różnych przyczyn. Connolly w „Horizonie” stwierdził w swoim stylu, że jest to obraz zdradzonej rewolucji – nie atak na godne pochwały wartości leżące u źródła zdarzeń z 1917 roku, ale satyryczne przedstawienie osób, trochę wstrętnych, a trochę niekompetentnych, które próbowały je wcielić w życie.
Kiedy opublikowano „Folwark zwierzęcy”, większość recenzentów traktowała go jako historię o tym, że Stalin zmienił komunistyczną Rosję w tyranię, chociaż zastanawiali się, czy potworne szczegóły miały swoje źródło w faktach
Większość recenzentów pisała w tym samym tonie: w marksizmie jako ideologii nie było nic złego, problem tkwił w sposobie jego realizacji przez Związek Radziecki. W późniejszych latach krytycy ślęczeli nad książką, usiłując wskazać konkretne paralele między zwierzęcymi i ludzkimi bohaterami a prawdziwymi ludźmi, począwszy od Marksa. Obecnie uczniom szkół i studentom przedstawia się pewien konsensus, który rzadko podaje się w wątpliwość, pojawia się wszak pytanie: po co czytać książkę lub rozmyślać o niej, skoro już nie jest okryta tajemnicą?
Przenikliwość Orwella i naiwność myślicieli
Stary Major to Marks z domieszką Lenina. Napoleon to Stalin, a Snowball – Trocki. Squealer, zastępca Napoleona i minister propagandy, to niemal na pewno Mołotow, który pełnił pod rządami Stalina podobne funkcje. Młode świnie, później poddane egzekucji za krytykowanie Napoloeona, uważa się za ofiary stalinowskich czystek, wskazując zwłaszcza na Zinowjewa, Kamieniewa, Bucharina i Rykowa. Pan Jones, okrutny, zapijaczony farmer, to car Mikołaj II, a pan Frederick, właściciel pobliskiej farmy, który wchodzi w sojusz z Napoleonem, to Hitler: mamy zatem alegorię paktu Ribbentrop-Mołotow. Bokser, lojalny i pracowity koń pociągowy, ma być inspirowany Aleksiejem Stachanowem, górnikiem, którego Stalin wykorzystywał do promowania wizji idealnego robotnika.
W przeciwieństwie do Boksera Stachanow nie zostaje sprzedany do przetwórni kości i skór, by zaspokoić apetyt Napoleona/Stalina na dobre jedzenie i whisky – zmarł z przyczyn naturalnych w 1977 roku – jednak mitologizowanie go przez Stalina jako oddanego i szczęśliwego robotnika było manipulacją: większość sowieckich robotników fizycznych w latach 30. i 40. XX wieku znosiła warunki niewiele lepsze od tych sprzed 1917 roku. Można by wymieniać dalej, ale wtedy powieść zmieniłaby się w rozrywkową wersję wykładu z historii współczesnej na poziomie podstawowym.
Nie sposób dyskutować z adekwatnością Orwellowskiego opisu Rosji za Stalina, a przynajmniej mało kto dzisiaj by to robił. Kiedy opublikowano „Folwark zwierzęcy”, większość recenzentów traktowała go jako historię o tym, że Stalin zmienił komunistyczną Rosję w tyranię, chociaż zastanawiali się, czy potworne szczegóły miały swoje źródło w faktach. Orwell wiedział o czystkach oraz morderczym, totalitarnym reżimie Stalina od świadków, choćby Koestlera, ale dopiero w 1968 roku teksty faktograficzne, oparte na badaniach historycznych, sprawiły, że lewicujący myśliciele na Zachodzie zrewidowali swoje złudzenia co do komunizmu w praktyce. „Wielki terror” Roberta Conquesta to w zasadzie „Folwark zwierzęcy”, w którym przywrócono nazwiska postaci historycznych.
Orwell odsłonił przed nami potworną prawdę, na długo zanim została ona niechętnie zaakceptowana przez środowisko kulturalne wolnego świata. Jednak czy to właśnie dlatego książkę należy uznać za klasyczną pozycję, którą rzeczywiście jest? I czy można ją odnieść do dzisiejszej polityki? Niedługo po jej publikacji Stalin rozszerzał swój reżim poza Rosję na większość państw Europy Środkowej na wschód od zachodnich Niemiec, Austrii i Włoch; zimna wojna (termin ukuty przez Orwella) właśnie miała się zacząć.
Napoleon podczas bitwy z panem Frederickiem z sąsiedniej farmy – to alegoria drugiej wojny światowej – przelotnie rozważa podobne rozszerzenie zakresu swojej władzy. Ale blok komunistyczny zaczął się rozpadać pod koniec lat 80. XX wieku. Jego dawne kraje są dziś w różnym stopniu zdemokratyzowane, quasi-liberalne, panuje w nich gospodarka wolnorynkowa. Rosją nie rządzi już Partia Komunistyczna, lecz Putin, prezydent demagog, który podtrzymuje dziedzictwo swoich poprzedników, pilnując, by wysiłki jego rywali w wyborach były w gruncie rzeczy daremne. Na świecie jest z pięć krajów, które wciąż w jakimś stopniu przypominają model stworzony przez Lenina, Stalina i Napoleona.
Przetrwanie Kuby jest zależne od wsparcia Putina, który pozwala krajowi istnieć jako nostalgicznemu przypomnieniu dni, kiedy ZSRR miało dobrze uzbrojonego sojusznika parę kilometrów od Florydy. Wenezuela pretenduje do jakiejś formy demokratycznego socjalizmu/komunizmu, tymczasem większość obywateli tego kraju musi grzebać w śmietnikach, by wystarczyło im jedzenia do końca dnia.
Korea Północna, dzięki połączeniu maoizmu i stalinizmu oraz niechętnemu wsparciu Chin, jest współcześnie najbliższa Orwellowskiej dystopii oraz reżimowi Napoleona w wydaniu najbardziej morderczym i represyjnym. Chiny wciąż są w zasadzie krajem komunistycznym, w którym Partia jest jedynym istniejącym bytem politycznym, pilnującym cenzury i ograniczającym wolność słowa. Rozcieńczyły jednak nieco swój dawny autorytaryzm elementami liberalizmu, głównie po to, by zyskać status ważnego gracza na globalnym wolnym rynku. Wietnam, choć ma o wiele mniejszą moc ekonomiczną, wzorował się dokładnie na chińskim planie prowadzenia handlu ze światem przy równoczesnym systemie jednopartyjnym.
Przypominają się ostatnie strony powieści Orwella, gdzie ludzie, z Pilkingtonem na czele, oraz świnie Napoleona, świętują swój nowy sojusz. Pilkington zaczyna spotkanie od przemowy, a Orwell nam ją streszcza. „Tych kilka uwag, dodał, pragnie zakończyć, raz jeszcze podkreślając dobitnie, iż Folwark Zwierzęcy oraz jego sąsiadów łączą i powinny łączyć przyjacielskie więzy. Między świniami i ludźmi nie ma i nie powinno być żadnych sprzecznych interesów. Wspólne są bowiem ich wysiłki, wspólne trudności”.
Pilkington i zwolennicy Brexitu
Sporo współczesnych brytyjskich polityków powtórzyło słowa Pilkingtona. Zwolennicy Brexitu są przekonani, że nasze ustalenia z Europą uniemożliwiły o wiele korzystniejsze relacje handlowe z krajami podobnymi Chinom, które współcześnie są drugą pod względem wielkości i najszybciej rozwijającą się gospodarką świata. Boris Johnson jako minister spraw zagranicznych entuzjastycznie wypowiadał się na temat negocjacji w sprawie umowy handlowej, a planowana w tej sprawie wizyta nie odbyła się wskutek jego dymisji związanej z umową o wystąpieniu z UE pani May.
Następca Johnsona, „nawrócony” na Brexit Jeremy Hunt, po przejęciu stanowiska od razu został skonfrontowany ze zdaniem, które zamieścił w sieci dwa lata wcześniej: „Jeśli chcemy, by Wielka Brytania była wśród krajów odnoszących największe sukcesy za dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści lat, to musimy sobie odpowiedzieć na dość trudne pytanie […] czy będziemy krajem gotowym ciężko pracować, tak jak gotowe są pracować państwa azjatyckie […]”. Chodziło mu głównie o Chiny i był nieco zawstydzony podtekstem swojego porównania: że brytyjscy robotnicy nie pracowali dość ciężko, ponieważ w przeciwieństwie do robotników chińskich nie byli do tego zmuszani przez wielkie państwo autorytarne. Niezręczna próba Hunta, by przedstawić rządy Chin i Wielkiej Brytanii jako dążące do podobnego celu, znów przywodzi na myśl Pilkingtona.
„Czyż problemy z siłą roboczą nie są wszędzie takie same? […]«Skoro wy macie swoje niższe zwierzęta, z którymi musicie się użerać, wiedzcie, że my mamy nasze niższe klasy!»”. Zakończenie powieści – gdzie opisane jest zawarcie niestabilnego sojuszu między ludźmi a świniami – powstało na krótko przed końcem wojny w Europie. Nikt nie ośmielał się zasugerować, że alianci rychło obrócą się przeciw sobie i nikt nie przewidział, że siedemdziesiąt lat później tak zwane kraje demokratyczne będą służalczo negocjować ze świniami tyranami. Nikt z wyjątkiem Orwella. […]
Komunizm równa się dyktatura
Fatalna niedoskonałość rewolucji i jej ideologii była oczywista już na pierwszych stronach powieści, jeszcze zanim Stary Major dokończył swoją przemowę, a Napoleon i Snowball przejęli kontrolę. „Wszystkie zwierzęta są braćmi” – oświadcza Stary Major, a zaraz potem psy dostrzegają cztery duże szczury zahipnotyzowane słowami Starego Majora i rzucają się na nie. Stary Major stwierdza, że należy przegłosować kwestię, czy wszystkie stworzenia, również te dzikie, są „naszymi przyjaciółmi”. Większość zgadza się, że tak, jest jednak czworo odszczepieńców: „trzy psy i kot, który, jak się później okazało, głosował «za» i «przeciw»”.
Analogia między zwierzętami i ludźmi u Orwella jest jednocześnie klarowna i myląca. Nie sugeruje on, że my – definiowani przez klasę czy okoliczności życia – jesteśmy genetycznie uwarunkowani, by działać w określony, przewidywalny sposób. Ale takie właśnie przekonanie przyświeca marksizmowi. Podobnie jak nie da się sprawić, by różne gatunki nieludzi zachowywały się w ten sam sposób – a taka jest główna zasada powieściowej ideologii animalizmu, czytaj: marksizmu – równie absurdalne jest traktowanie nadrzędnej tezy gospodarczej, filozoficznej i społeczno-politycznej jako sposobu na uleczenie bolączek ludzkości. Orwell wierzył, że wolność wyboru to coś więcej niż prawo czy aspiracja. W jego przekonaniu jest to wrodzona, definiująca cecha istoty ludzkiej, nawet jeśli ulega nielogicznym czy kapryśnym podszeptom, jak to było w wypadku psów i kota.
Marksizm i animalizm były skazane na porażkę, ponieważ obie ideologie podporządkowywały tę indywidualność – czasem nieprzewidywalną, arbitralną czy nawet chaotyczną – ograniczającej doktrynie. Fakt, że Napoleon jest z natury nieprzyjemny, ogarnięty żądzą władzy i ma skłonności do nepotyzmu, jest bez znaczenia. Nie zniszczył marzenia o animalizmie; był on skazany na porażkę nawet wtedy, gdy Stary Major kultywował go jako abstrakcyjną ideę.
Esej Orwella zatytułowany „Gradualizm katastroficzny” ukazał się niedługo po publikacji „Folwarku zwierzęcego” i jest jednym z najbardziej przekonujących argumentów za tym, że państwowy komunizm jest z natury ideałem niemożliwym do realizacji i autodestrukcyjnym. Procesy wprowadzania „scentralizowanej gospodarki” oraz „wspólnej własności” są w porządku jako elementy debaty politycznej, w praktyce jednak taka zmiana wymaga tłumienia oporu i „toruje […] tylko drogę nowej formie oligarchii”.
Komunizm musi doprowadzić do powstania dyktatury, ponieważ od ludzi, nawet uciskanych i ubogich, nie można oczekiwać, by podporządkowali się nowemu zbiorowemu sposobowi myślenia; muszą zostać zmuszeni do posłuszeństwa. A kiedy tak się stanie, powstaje przestrzeń do przejęcia ostatecznej kontroli. „W umysłach aktywnych rewolucjonistów – przynajmniej tych, którzy zdobyli władzę – tęsknota do sprawiedliwego społeczeństwa w fatalny sposób łączyła się z pragnieniem zachowania tej władzy dla siebie”.
Podobnie jest z Napoleonem i Stalinem. Historia dowiodła oczywistości prawd Orwellowskiej diagnozy i jego przewidywań. Każdy reżim komunistyczny od 1917 roku wiązał się z intensywnym ograniczaniem autonomii jednostki przez dyktaturę. Nie chodzi tu jednak o teorię „złej jednostki w historii”, jak sugeruje Rosenfeld – przeciwnie, źli ludzie, od Stalina po wenezuelskiego prezydenta Maduro, zostali spłodzeni przez komunizm. Minęło siedemdziesiąt pięć lat, odkąd „Folwark zwierzęcy” pokazał nam uzależniające, autodestrukcyjne zło komunizmu, sytuacja jednak najwyraźniej się nie zmieniła. […]
Orwell zabawiał przyjaciół historią o tym, jak królowa Elżbieta, później Królowa Matka, usłyszała o jego powieści od swojego doradcy literackiego sir Osberta Sitwella i natychmiast posłała dworzanina w liberii i cylindrze do redakcji Seckera, gdzie ten dowiedział się, że wszystkie egzemplarze zostały rozesłane do księgarń i dystrybutorów. Wyruszył zatem na poszukiwania po Londynie w swoim powozie, aż w końcu znalazł egzemplarz w anarchistycznej księgarni Freedom przy Red Lion Street. Niektórzy myśleli, że Orwell to zmyślił, ale jedynymi elementami fikcyjnymi były powóz i liberia. Dworzanin w garniturze i meloniku pojechał taksówką.
Fragment książki „Orwell. Człowiek naszych czasów”, tłum. Aleksandra Żak, Wydawnictwo Znak, Kraków 2022. Tytuł i śródtytuły od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Przyjrzyjmy się własnym lękom. Agnieszka Kosowicz w rok po Usnarzu
Dzień dobry mój Berdyczowie w kwestii wojny w Ukrainie i Franciszka.
wreszcie. A Orwell ?Od dawna miał rację. A kto to widział.
Nikt z wyjątkiem uczniów czytających tę lekturę ze zrozumieniem.
A to boli.
I tak ze zrozumieniem czytałam tego Franciszka – proroka.
Dalej dobrze profesorze Bańka? Wojna to pokój. Miłość to nienawiść.
Pokochał Wielkiego Brata.
„Powieść kończy się wpojeniem Winstonowi odpowiednich idei, z jego umysłu wyczyszczono myśli o działaniu przeciw Wielkiemu Bratu: Ale wszystko już było dobrze, wreszcie było dobrze; walka się skończyła. Odniósł zwycięstwo nad samym sobą. Kochał Wielkiego Brata.”
Dlatego Rosja to stan umysłu. Nic innego. I dlatego tak ważna Ukraina.
Bez względu na Wołyń.
To, co przeżywałam od lutego.
Jak Monika Białkowska w swoim programie mówiła, że ona chce być dalej w tym Kościele więc będzie się oszukiwać, i tego Franciszka wytrzyma. No trudno.
Jak profesor Bańka pisał, że to prorok. I wiele innych dyskusji.
https://wiez.pl/2022/04/05/franciszek-jest-prorokiem-choc-chcielibysmy-uslyszec-od-niego-inne-proroctwo/
W jesiennej Więzi Sebastian Duda:
„Spierałem się o postawę papieża z tymi, którzy w jego przemilczeniach dostrzegali autentycznie ewangeliczną troskę nie tylko o los skrzywdzonych, ale i zbawienie krzywdzicieli”
A schemat z ukrywania pedofilii nie wyświetlił się wyraźnie?
To samo miłosierdzie było. Dla przestępców.
I gratuluję tym widzącym w papieżu proroka – wyobraźni – i nie wiem do końca też czego? A tak, naiwności.
Mnie Orwell w liceum nauczył jednego.
Nie ufaj słowom. Patrz na czyny. Amen.
Duchowe wyczerpanie przy rozmowach z takimi wizjonerami to za mało powiedziane.
Jak sobie teraz przypomnę to poświęcenie Rosji, pomysł z Drogą Krzyżową, żałowanie Duginy …
Obiecanki cacanki, że pojedzie do Kijowa, że ma taką potrzebę, ale też i do Putina …
Dobra, wystarczy…
30 lat po upadku Folwarku w kilku krajach europejskich trwa powrót do niego tyle że pod hasłem: “Precz z folwarkiem!”
Pamietam, jak czytalem “Folwark zwierzecy” wydany jeszcze w drugim obiegu. Oczy mialem wtedy lepsze jak dzis, wiec mi te male literki nie przeszkadzaly. Ale ksiazka wypalila prawdziwe pietno w moim mozgu. Do dzisiaj.