Nachalne kłamstwa radzieckiej propagandy podczas wielkiej czystki były możliwe za sprawą nieprawdopodobnego zastraszenia społeczeństwa przez aparat represji. Polscy socjaliści słusznie powiązali stalinowski terror z ustrojem totalitarnym, który dyktatora stawia ponad prawem.
Wydarzenia wewnętrzne w Związku Radzieckim w latach 30. XX wieku budziły zainteresowanie polskich gazet, choć był to kraj właściwie zamknięty. Nie istniała niezależna prasa ani zwykłe kontakty obywateli z obcokrajowcami. Wiadomości z ZSRR trzeba było czerpać albo z prasy oficjalnej, pełniącej funkcję propagandową, albo z korespondencji wielkich agencji, które miały w Moskwie przedstawicieli, często też limitujących wiadomości tak, by nie kolidowały z oficjalnym przekazem władz, które mogły cofnąć akredytację.
ZSRR był więc państwem tajemniczym, w Polsce budzącym niepokój i poczucie zagrożenia, ale też fascynację. Pięciolatka 1930–1935, wielki skok w uprzemysłowienie poprzez ogromne inwestycje państwowe, fascynował także prawicowych publicystów. Monopartyjny ustrój sowiecki był przedmiotem analizy i krytycznych ocen redaktorów również „Robotnika” – dziennika Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS). Na łamach tej gazety zarzucano leninowskiej formacji m.in. wprowadzenie terroru i stworzenie państwa totalitarnego. Niewiele jednak było informacji o represjach do czasu, gdy rozpoczęły się wielkie procesy moskiewskie, które same władze sowieckie postanowiły nagłośnić w swoim kraju i w świecie.
W pierwszym procesie moskiewskim (19–23 sierpnia 1936 r.) z polecenia Stalina publicznie sądzono szesnaście osób, w tym Grigorija Zinowjewa i Lwa Kamieniewa, którzy byli znanymi od 1917 r. bolszewikami, najbliższymi współpracownikami Lenina i Lwa Trockiego. Zinowjew od 1919 do 1926 r. stał na czele Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu)1, Kamieniew był zastępcą szefa rządu. Obaj zasiadali w paroosobowym kierownictwie – Biurze Politycznym. Po śmierci Lenina w 1924 r. wraz ze Stalinem stworzyli „trójkę” i wspólnie wyeliminowali Trockiego, ale z kolei w 1926 r. Stalin usunął ich z elity władzy bolszewickiej. Od tej pory nie sprawowali ważnych urzędów, choć ich nazwiska identyfikowano nadal z rewolucją i komunistyczną Rosją. Aresztowani zostali w grudniu 1934 r. po zamachu na Siergieja Kirowa, I sekretarza leningradzkiej organizacji partyjnej.
Analiza publikacji „Robotnika” dotyczących procesu pozwala na poznanie zakresu informacji o rozpoczynającej się wielkiej czystce, jakim dysponowali polscy socjaliści, ale też ukazuje stan wiedzy ówczesnej polskiej publicystyki na ten temat. Inne polskie dzienniki opierały bowiem swoje przekazy na tych samych podstawowych źródłach. Były to przede wszystkim komunikaty Polskiej Agencji Telegraficznej (PAT). Korzystano ponadto z sowieckiej agencji TASS, agencji zachodnich oraz prasy sowieckiej i zachodniej. Redaktorzy „Robotnika” posiłkowali się również zachodnioeuropejską prasą socjalistyczną, publikacjami rosyjskich emigrantów, a także książkami Lwa Trockiego, który – przegrawszy ze Stalinem walkę o władzę – przebywał na emigracji od 1929 r.
Wyrok śmierci bez możliwości apelacji
17 sierpnia 1936 r. „Robotnik” zamieścił komunikat PAT, która podała, że Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych (NKWD)2 ZSRR wykrył „trockistowsko-zinowjewowską organizację terrorystyczną”, kierowaną przez Trockiego i współpracującą z hitlerowską tajną policją – gestapo. Oskarżenie takie brzmiało sensacyjnie nawet dla osób orientujących się w realiach Związku Radzieckiego. Procesy pokazowe zdarzały się tam od lat 20., ale nie dotyczyły dotąd polityków bolszewickich.
Dzień później dziennik PPS powiadomił, że 19 sierpnia przed Kolegium Wojskowym Sądu Najwyższego ZSRR stanie szesnastu oskarżonych, a wśród nich będą Zinowjew, Kamieniew i Iwan Smirnow, który w czasie wojny domowej był przywódcą bolszewików na Syberii, od 1923 r. przeciwnikiem Stalina, w 1927 r. wykluczonym z partii, w 1933 r. uwięzionym.
W kolejnych dniach czytelnicy „Robotnika” dowiedzieli się, że podstawę oskarżenia stanowią zeznania podsądnych. Według oficjalnej sowieckiej wersji sąd posiadał też listy pisane przez Trockiego do swoich zwolenników w ZSRR. 21 sierpnia „Robotnik” podał, powołując się na komunikat TASS, że wszyscy oskarżeni zrzekli się obrony przez adwokatów, a przewodniczący składu sędziowskiego, Wasilij Ulrych, poinformował, iż podsądnym przysługują wszelkie prawa zagwarantowane obrońcom.
Według radzieckiej prokuratury oraz wypowiedzi oskarżonych na procesie kierowane przez nich „trockistowsko-zinowjewowskie centrum terrorystyczne” przygotowywało od 1931 r. akty terrorystyczne, przede wszystkim zamachy na przywódców partii i państwa. Pomimo zaawansowanych przygotowań oraz podejmowanych prób (kilkakrotnych w odniesieniu do Stalina) spiskowcy nie zdołali zrealizować swoich planów. Powiodło się im jedynie – według zeznań Zinowjewa – zamordowanie Kirowa.
Komentując pokazowy proces, Mieczysław Niedziałkowski podkreślił, że komunizm nie jest frakcją czy odłamem socjalizmu. Jest on „odrębną ideologią, odrębną metodą pracy, odrębną psychologią”
Każdy z oskarżonych złożył podczas procesu obszerne zeznania, obciążające siebie, pozostałe osoby z ławy oskarżonych, a także Trockiego – jako przywódcę organizacji, pomysłodawcę aktów terrorystycznych i agenta gestapo – oraz jego syna Lwa Siedowa jako ważnego członka spisku. Podsądni twierdzili, że pozostawali w stałej łączności z Trockim, jego synem oraz funkcjonariuszami gestapo, że przekazywali Trockiemu informacje o sytuacji wewnętrznej w ZSRR. Niektórzy oskarżeni przyznawali, że posługiwali się fałszywymi paszportami wydanymi przez gestapo. W trakcie procesu mówili ponadto o porozumieniu, jakie niemieccy trockiści zawarli z hitlerowską policją polityczną w celu obalenia ustroju sowieckiego poprzez akty terrorystyczne w ZSRR. Według zeznań podsądnych organizacja, do której należeli, tworzyła grupy terrorystyczne w różnych częściach ZSRR i wspomagana była przez niektórych wybitnych funkcjonariuszy partyjnych. Wykonując ściśle dyrektywy Trockiego, podsądni przygotowywali też rewoltę w armii. Celem działalności oskarżonych, jak mówili na rozprawie, było przejęcie władzy i przywrócenie kapitalizmu. Kamieniew miał stanąć na czele rządu, a Zinowjew – partii.
Z aktu oskarżenia wynikało, że po niniejszym procesie „trockistów i zinowjewowców” odbędą się kolejne. Oskarżeni oznajmili bowiem, że w ZSRR istnieją różne grupy opozycyjne, oraz wskazali szereg współwinnych – prominentnych polityków bolszewickich.
Jedyną istotną rozbieżnością w zeznaniach podczas procesu było twierdzenie Smirnowa, że nie kierował przygotowaniami do aktów terrorystycznych, choć należał do organizacji terrorystycznej i otrzymywał instrukcje od Trockiego. Pozostali podsądni zapewniali zaś, że Smirnow przygotowywał zamachy.
W czasie procesu oskarżeni wykazali skruchę za swoje działania i dotychczasowe poglądy, których – jak zapewniali – definitywnie się wyrzekli. W bardzo ostrych słowach potępili swoją działalność jako „kontrrewolucyjną i bandycką”, a także Lwa Trockiego. Ponadto „wygłaszali hymny pochwalne na cześć ustroju, a w szczególności na cześć Stalina”3. Podkreślali, że obalenie rządu sowieckiego przez międzynarodową kontrrewolucję, której byli narzędziami, jest niemożliwe ani w wyniku zbrojnej interwencji, ani wskutek aktów terrorystycznych. Wyrazili wreszcie przekonanie, że zasługują na karę śmierci.
Dziennik PPS z 24 sierpnia 1936 r. na pierwszej stronie zamieścił komunikat PAT, podający, że wszyscy oskarżeni zgodnie z żądaniem prokuratora generalnego ZSRR i oskarżyciela w tym procesie, Andrieja Wyszynskiego, zostali skazani na karę śmierci. Procedura sądowa nie dopuszczała możliwości apelacji od wyroku Kolegium Wojskowego. Skazanym przysługiwało jedynie prawo skierowania do prezydium Centralnego Komitetu Wykonawczego ZSRR próśb o ułaskawienie. 26 sierpnia 1936 r. „Robotnik” na pierwszej stronie podał informację, iż niniejsze prezydium odrzuciło ich prośby. Wszystkich skazanych rozstrzelano.
Socjaliści nie wierzą komunistom
Na łamach „Robotnika” równolegle z przedstawianiem przebiegu tego procesu, a także po straceniu oskarżonych, zamieszczane były komentarze socjalistycznych publicystów oraz spostrzeżenia zagranicznej prasy i Lwa Trockiego. Wydarzenia w ZSRR omawiali w dzienniku PPS najwybitniejsi politycy i dziennikarze tej partii. Wśród nich byli m.in. Kazimierz Czapiński, specjalizujący się w zagadnieniach światopoglądowych oraz najlepszy w PPS znawca spraw rosyjskich; Mieczysław Niedziałkowski, teoretyk partii i redaktor naczelny „Robotnika” oraz Jan Maurycy Borski, zajmujący się zwłaszcza zagadnieniami polityki międzynarodowej.
Dzień przed rozpoczęciem procesu „Robotnik” zamieścił komunikat PAT o stanowczym zaprzeczeniu przez Trockiego oskarżeniom stalinowskiej prokuratury. Trocki zapewnił, że jest przeciwnikiem stosowania terroru indywidualnego i nie stoi na czele spisku terrorystycznego w ZSRR.
Już pierwsze tytuły, jakie redakcja „Robotnika” nadawała informacjom o procesie, komunikatom PAT i artykułom publicystycznym, wskazywały na spory dystans wobec zarzutów postawionych oskarżonym. Wymieńmy przykładowo: Tendencyjny proces – takim mianem opatrzył „Robotnik” wiadomość z 20 sierpnia 1936 r. o rozpoczęciu procesu. Kolejne wymowne tytuły to m.in. Proces trockistów. Akt oskarżenia, który autorom zaszczytu nie przynosi (21 sierpnia) i Proces moskiewski. Oskarżeni twierdzą to, co im każą władze (25 sierpnia).
Pierwsze uwagi w „Robotniku” na temat procesu „trockistów i zinowjewowców” zostały zamieszczone 21 sierpnia, pod sprawozdaniem z wypowiedzi oskarżonych na rozprawie. Dla redakcji dziennika PPS słowa podsądnych – w tym oświadczenie Zinowjewa: „my zabiliśmy Kirowa”4 – były do tego stopnia niezwykłe, że uznała za wskazane nadmienić czytelnikom, iż treść sprawozdania podaje na podstawie przekazu PAT, która korzysta ze źródeł sowieckich. Redakcja zaznaczyła, że nie wiadomo, czy Zinowjew istotnie przemawiał w taki sposób. Jego słowa są bowiem sprzeczne z oświadczeniami Trockiego.
Na łamach pepesowskiego dziennika zwracano uwagę na fakt, że kluczowym zagadnieniem w przypadku każdej sprawy karnej jest możliwość korzystania przez podejrzanych z przysługujących im praw. O tym zaś, że socjaliści nie mieli zaufania do radzieckiego „wymiaru sprawiedliwości”, świadczy treść depeszy, którą wkrótce po rozpoczęciu procesu moskiewskiego wystosowały władze Międzynarodówki Socjalistycznej5 i Międzynarodówki Zawodowej do przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych (premiera) ZSRR. W depeszy zaznaczono, że pomimo wrogości podsądnych do tychże Międzynarodówek władze socjalistycznego ruchu robotniczego i zawodowego domagają się zachowania wobec oskarżonych wszystkich przysługujących im gwarancji prawnych, przyznania niezależnych od rządu obrońców, niewykluczania przez procedurę procesową możliwości apelacji i niewydawania żadnego wyroku śmierci. Odpowiedzią radzieckiej prasy było zwymyślanie obu Międzynarodówek za „oczernianie sądów sowieckich”, „obronę zamachowców – trockistów i faszystowskich agentów”6 itd.
Socjaliści wskazywali, że w państwie rządzonym w sposób dyktatorski nie można mieć zaufania ani do sędziów, ani do obrońców. Czysto prawne żądania Międzynarodówek, w tym postulat zapewnienia niezależnych od władzy adwokatów, są zrozumiałe „same przez się w każdym jako tako praworządnym państwie”7. Reakcja Moskwy w postaci obelg i potwarzy dowodzi, że ma ona w tej sprawie nieczyste sumienie.
Oskarżeni jako prokuratorzy
Z informacji podawanych przez dziennik PPS wynikało, że zasadniczo prasa europejska, w tym socjalistyczna na Zachodzie, podkreślała brak ochrony prawnej oskarżonych. Przebieg procesu urągał pojęciu o prawie – pisał na przykład wybitny austriacki socjalista Otto Bauer, wielokrotnie cytowany przez pepesowskich publicystów.
Czytelnicy „Robotnika” dowiadywali się, że zagraniczne agencje i dzienniki wskazują na konkretne przykłady łamania praworządności w tym procesie. Oświadczenie w sprawie procesu wydała też Liga Obrony Praw Człowieka i Obywatela8. Powszechnie zwracano uwagę na fakt, że śledztwo było niejawne, a jego przebieg pozostanie tajemnicą. Proces sądowy trwał bardzo krótko, a rozprawa stanowiła jedynie coś w rodzaju formalnego zakończenia śledztwa. Audytorium podczas procesu zostało ściśle dobrane i składało się z samych pewnych dla stalinowskiego reżimu urzędników, głównie policyjnych9. I oczywiście o najmniejszej niezależności Ulricha i Wyszynskiego od władzy nie mogło być mowy.
Jednomyślny był pogląd, że zachowanie oskarżonych na rozprawach było niezwykłe i niezrozumiałe. Podsądni zdawali się bowiem, jak pisał Czapiński, „na wyścigi oskarżać samych siebie, chociaż w perspektywie kara śmierci”10. Przypomnijmy, że przyznali się do wszystkich zarzutów, podali szereg obciążających ich faktów, zadenuncjowali wiele osób, wyrazili skruchę i gloryfikowali Stalina. Wszystko to zostało uznane przez komentatorów za nienaturalne. Jan Maurycy Borski zauważył, że „w tym procesie oskarżeni mogli śmiało zająć miejsce prokuratora i sędziów”11.
W procesie moskiewskim podsądni „upokorzyli się do ostateczności. Zwłaszcza jeśli chodzi o obu głównych oskarżonych, Zinowjewa i Kamieniewa”12. Z czego wynikały ich postawy? Jakimi metodami zostali zmuszeni do takich wypowiedzi? Ówcześni komentatorzy byli skazani na domysły. Na przykład w dzienniku „Poslednije Nowosti” – ukazującym się w Paryżu organie rosyjskich kadetów13 – w ślad za „Timesem” zwracano uwagę na wyniszczony, blady wygląd podsądnych14. Zasadniczo opiniodawcy przyjmowali, że sądzeni wykonywali polecenia śledczych w zamian za obietnicę ocalenia życia. „Nie ma przecież takich głupich, co by uwierzyli w szczerość «skruchy» oskarżonych w procesie moskiewskim”15.
Twierdzenie, w myśl którego podsądni złożyli zeznania według wskazówek NKWD, wierząc w obietnicę niewydania wyroków śmierci, głoszone było m.in. przez pepesowskich publicystów, zagranicznych socjalistów oraz Lwa Trockiego i jego syna Lwa Siedowa. Komentatorzy dodawali, iż nadzieja oskarżonych na ujście z życiem była o tyle uzasadniona, że we wcześniejszych procesach politycznych podsądni, którzy gorliwie pokajali się na rozprawach i złożyli przed publicznością takie zeznania, jakie im kazano, za cenę poniżenia i unicestwienia moralnego zazwyczaj ratowali życie. Tym razem podsądni zostali jednak oszukani. „Zmiażdżono ich moralnie, a następnie dobito fizycznie” – podkreślał Borski i wskazywał na uderzający fakt, że „Kamieniewa, Zinowjewa, Smirnowa potraktowano na równi z prowokatorami zamieszanymi w procesie. Nie szczędzono im tej hańby”16.
Mord niby-sądowy
Komentatorzy byli zgodni, że w procesie sądowym nie przedstawiono żadnych przekonujących dowodów winy oskarżonych. Zasadniczo przyjmowali, że same groźby z jednej strony, a obietnice z drugiej mogły wystarczyć, aby oskarżeni złożyli zeznania po myśli śledczych. Przemoc fizyczną (tortury) także brano pod uwagę, choć raczej w mniejszym stopniu.
Niezależnie zaś od tego, w jaki sposób podsądnym „wydarto przyznanie się do winy”17, zagraniczni obserwatorzy uważali, że postawione im zarzuty, przynajmniej te najpoważniejsze (jak współpraca z gestapo czy terroryzm), są nieprawdziwe. Nie wykluczano jednak, że jakąś działalność opozycyjną mogli prowadzić.
Socjalistyczni komentatorzy uznali, że sytuacja wewnętrzna ZSRR, rozwarstwienie ekonomiczne (ogromne rozbieżności w dochodach, nędza i ogólnie trudne warunki egzystencji większości oraz uprzywilejowana pozycja mniejszości), a także przemiany ideologiczne (m.in. akcentowane od niedawna wątki państwowe i patriotyczne w stalinowskiej propagandzie oraz przywrócenie rang w wojsku) stwarzają grunt dla pewnych nastrojów niezadowolenia i opozycji wobec polityki Stalina w obozie bolszewickim. Nie sposób jednak sformułować na temat rozmiarów i ewentualnych przejawów kontestacji żadnych precyzyjnych twierdzeń.
Dla socjalistów nie ulegało wątpliwości, że już samo zaliczanie wszystkich przeciwników Stalina (rzeczywistych czy domniemanych) do trockistów jest nieporozumieniem. W okresie czystki wielokrotnie w „Robotniku” pisano w cudzysłowie słowo „trockiści” w odniesieniu do różnych osób i grup dotkniętych represjami. Zwracano uwagę, że w sowieckiej propagandzie najpopularniejsze słowa to „trockista” i „bandyta”, traktowane często jako synonimy. Nie wykluczając istnienia faktycznych zwolenników Trockiego – choć bez takich form organizacyjnych, liczebności i cech, jakie przypisywała im stalinowska narracja (agenturalność, faszyzm itd.) – w dzienniku PPS akcentowano, że jest to pojęcie używane najczęściej jako pretekst w prowadzonych przez reżim rozgrywkach.
Opinia socjalistyczna była zgodna, że Trocki nie jest terrorystą ani współpracownikiem gestapo. Sabotaż ekonomiczny (który mu przypisano w późniejszych procesach) również jest wykluczony, gdyż stanowiłby broń wymierzoną w ustrój sowiecki, co nie jest intencją Trockiego. Głosi on wyłącznie walkę polityczną ze stalinowcami. Bezpodstawne jest tym samym stawianie tego typu zarzutów innym osobom sądzonym jako „trockiści” w stalinowskich procesach.
W dzienniku PPS pierwszy proces moskiewski nazywano m.in. „niecną parodią procesu”18 i „mordem niby-sądowym”19. Wskazywano też na zeznanie jednego z oskarżonych, wedle którego pierwszy raz osobiście spotkał się on z Trockim w Kopenhadze w hotelu Bristol. Okazało się jednak, że gmach ten, figurujący w starszych przewodnikach, został po wojnie zburzony.
W dzienniku PPS nazywano pierwszy proces moskiewski m.in. „niecną parodią procesu” i „mordem niby-sądowym”
Wyrażano pogląd, że błąd reżyserski tego procesu polegał na braku umiaru. Wystarczyłoby bowiem, aby władze radzieckie – chcąc przedstawić światu obraz rzekomych politycznych zbrodniarzy skruszonych i kajających się – zaaranżowały proces jednej lub dwóch osób. Obsadzenie zaś w tej roli aż szesnastu oskarżonych jest zupełnie niewiarygodne.
Reżim stalinowski nie zdaje sobie sprawy z tego, w jak fatalnym świetle procesy polityczne stawiają Związek Radziecki w oczach ludzi Zachodu – podkreślali publicyści PPS. Chociaż w szczerość i ścisłość zarzutów stawianych w tych procesach nie można uwierzyć, to teoretycznie nasuwa się następująca alternatywa: albo oskarżenia są prawdziwe, a w takim razie „przeraża straszliwy «poziom», do którego spadli dawni przywódcy bolszewizmu, przyjaciele Lenina”, albo są fałszywe, a wówczas „przeraża, do jakiej nikczemności doszli ci, którzy konstruowali oskarżenia…”20.
Dlaczego demonizowano Trockiego
Szukając odpowiedzi na pytanie o motywy, którymi kierował się Stalin, przeprowadzając czystkę, pepesowscy publicyści dochodzili do wniosku, że represje mają związek z ewolucją reżimu. Jako wyznacznik nowej linii w polityce wewnętrznej socjaliści wskazywali wspomniane już przemiany ideologiczne, a także nową konstytucję21. Sowiecki dyktator, odchodząc od tradycji bolszewickich, likwiduje „starych bolszewików”22 i wszelką, również potencjalną opozycję jako możliwe przeszkody w realizacji nowej linii politycznej. Chce oprzeć się na ludziach nowych, dla siebie pewniejszych.
Przemiany, których częścią jest bezwzględny terror, służą umacnianiu osobistej dyktatury Stalina i tendencji centralistycznych. Możliwe, że w zamyśle Stalina mają też za zadanie specyficzne scalenie ludności ZSRR w obliczu zbliżającej się wojny z Japonią i III Rzeszą. Czystka ma również na celu zastraszenie obywateli oraz zduszenie wszelkich przejawów niezadowolenia. Chodzi bowiem o to, aby „następców rozstrzelanych oraz pozostałych”23 zmusić do bezwzględnego wykonywania woli rządu.
Stalinowski terror służy też zrzuceniu na „kozłów ofiarnych” (rzekomych sabotażystów – „trockistów” i zagranicznych szpiegów, np. niemieckich specjalistów pracujących w ZSRR) win za wszelkie pojawiające się w państwie braki i niedostatki – niepowodzenia systemu, wadliwie funkcjonujący przemysł, problemy ekonomiczne, awarie techniczne itd. Na łamach sowieckiej „Prawdy” wskazywano na opanowane przez „wrogów ludu” związki zawodowe oraz na intrygi Trockiego, Niemiec i Japonii jako czynniki odpowiedzialne za wypadki i katastrofy w przedsiębiorstwach.
W publicystyce socjalistycznej podkreślano, że procesy polityczne są wymierzone głównie przeciwko Trockiemu, który w reżimowej propagandzie „wyrósł na demona, trzymającego tysiące nici w ręku i szachującego skutecznie kolosalny aparat władzy sowieckiej”24. Kolejne procesy stanowią ogniwa w łańcuchu zniesławiania Trockiego przez stalinowców. Z premedytacją zarówno on, jak i podsądni, przedstawiani jako trockiści, łączeni byli na rozprawach i w przekazach medialnych z hitleryzmem, ukazywani jako działający w porozumieniu z organami państwowymi III Rzeszy w celu odebrania życia „genialnemu” Stalinowi i zniszczenia „osiągnięć” ustroju sowieckiego.
Tymczasem Trocki – pisano w „Robotniku” – jest uosobieniem dawnego bolszewizmu, a ponadto góruje nad Stalinem inteligencją i wiedzą. Z tych powodów sowiecki dyktator tak bardzo go nienawidzi. Ponadto władze radzieckie, przedstawiając Trockiego jako agenta gestapo, chcą również zniszczyć jego wpływy w IV Międzynarodówce25. Socjalistyczni publicyści podkreślali, że poglądy Trockiego są obce ruchowi robotniczemu. Sprawa polega więc nie na obronie Trockiego – którą przypisuje socjalistom radziecka prasa – lecz na potępieniu metod i sposobów walki, którymi posługuje się Stalin.
Sam zaś Trocki w cytowanej na łamach „Robotnika” książce Zbrodnie Stalina zwracał uwagę na to, że po zlikwidowaniu „starej gwardii” bolszewickiej Stalin zwrócił się przeciwko kolejnej warstwie – tej, która rozpoczynała swą karierę podczas wojny domowej i następnie pomogła mu w zdobyciu władzy. „Do tej generacji należą także skazani wojskowi”26. Jako motyw uderzenia Stalina w armię Trocki wskazywał niezgodę marszałka Michaiła Tuchaczewskiego i innych dowódców na przeprowadzenie w niej czystki. Wynikało stąd, że sowiecki dyktator rozprawia się też z ludźmi dotąd wobec siebie lojalnymi, lecz niechętnymi zaostrzeniu represji.
Konformizm i dyktatura
Po procesie moskiewskim z sierpnia 1936 r. pierwszą spośród kolejnych ofiar wielkiej czystki był Michaił Tomski – były przewodniczący sowieckich związków zawodowych. Popełnił on samobójstwo po tym, jak jego nazwisko zostało wymienione podczas procesu. Nadmieńmy, że samobójstwa osób zagrożonych aresztowaniami należały do powtarzających się ludzkich tragedii podczas stalinowskiej czystki. Prasa sowiecka oraz agencje i prasa zagraniczna, także „Robotnik”, informowały tylko o nielicznych przypadkach odbierania sobie życia przez osoby zajmujące wysokie stanowiska.
Z lektury „Robotnika” wynikało, że reżim stalinowski nie informował na bieżąco, a nieraz w ogóle, o wielu aresztowaniach podczas propagandowo nagłośnionego represjonowania „wrogów ludu”. Nawet w odniesieniu do wielu prominentnych osób wiadomości o uwięzieniu nie były podawane od razu przez oficjalne źródła sowieckie, lecz czerpane przez przebywających w ZSRR zagranicznych korespondentów z krążących po Moskwie pogłosek. Tak było m.in. w przypadku bliskiego współpracownika Lenina i współzałożyciela Kominternu Karola Radka czy byłego szefa policji politycznej OGPU Gienricha Jagody. Czynniki oficjalne początkowo zaprzeczały informacjom o aresztowaniach określonych działaczy lub odpowiadały milczeniem. Dopiero po pewnym czasie pogłoski okazywały się zazwyczaj prawdziwe.
Nieoficjalne wieści o aresztowaniach dotyczyły także rodzin oskarżonych. Na przykład w styczniu 1937 r. mówiło się o aresztowaniu córki Trockiego oraz jego siostry, będącej zarazem wdową po rozstrzelanym Kamieniewie. Krążyły też słuchy o aresztowaniu córki Karola Radka itd. Nie zawsze plotki dotyczące konkretnych członków rodzin były prawdziwe (obie córki Trockiego zmarły przed wielką czystką). Zarazem nie wiedziano, że represjonowanie rodzin „wrogów ludu” było swoistą normą w stalinowskich realiach. Zagraniczni obserwatorzy posiadali skromną wiedzę o skali tego zjawiska.
Podczas wielkiej czystki propaganda sowiecka regularnie pisała o „wrogach ludu”, których „demaskowano” wszędzie – w aparacie partyjnym i państwowym, w armii, w kołchozach, w przedsiębiorstwach zbożowych, w fabrykach, na kolejach, wśród naukowców i literatów, w organizacjach sportowych… Z informacji i komentarzy w „Robotniku” wyłaniał się obraz państwa, w którym władza i podporządkowane jej media kreują paranoiczną rzeczywistość wszechobecnych spisków, zagrożeń, nieprawomyślności, defraudacji itd., sukcesywnie wykrywanych i karanych. W państwie tym dominował strach, a także konformizm i urzędowe kłamstwa. Było ono pozbawione praworządności. Wszechwładny dyktator – mający na swych usługach wszystkie instytucje, w tym policję polityczną i sądownictwo – mógł odbierać ludziom wolność i życie.
Winę za taki stan rzeczy ponosi przede wszystkim totalitarny ustrój państwa, umożliwiający zbrodnicze działania określonej grupie ludzi lub jednostce. Od osoby dyktatora także wiele zależy. Stalin zaś to postać ponura, okrutna i przypuszczalnie zaburzona psychicznie – wynikało z „Robotnika”.
Zastraszenie społeczeństwa
Publicyści PPS, relacjonując na bieżąco napływające informacje o wielkiej czystce, nie mieli – bo nikt w tamtym czasie nie mógł mieć – pełnej wiedzy o rozmiarach tej zbrodni. Była już mowa o skąpych wiadomościach na temat samobójstw oraz represjonowania rodzin osób dotkniętych czystką. Ponadto z lektury „Robotnika” czytelnik mógł odnieść wrażenie, że śmiertelne ofiary wielkiej czystki liczone są w najgorszym razie w dziesiątkach tysięcy, a represjami objęci zostali przede wszystkim działacze partyjni i państwowi różnych szczebli oraz wojskowi, kierownicy i inne osoby wysoko postawione w przedsiębiorstwach i instytucjach, znani literaci itd.
Dopiero w późniejszym czasie, w drugiej połowie XX wieku, okazało się, że podczas wielkiej czystki życie straciło ponad milion osób, w obozach zmarło 2 mln, aresztowania objęły ok. 8 mln, a liczba więźniów pod koniec 1938 r. wyniosła ok. 7 mln27. Spośród ofiar zdecydowaną większość stanowili zaś zwykli ludzie, nieraz prości, nawet niepiśmienni28.
Nicolas Werth w Czarnej księdze komunizmu podaje za opartymi na źródłach analizami, że w latach 1937–1938 aresztowano ponad 1,5 mln osób, skazano ponad 1,3 mln, rozstrzelano 681,7 tys. Zaznacza przy tym, że są to liczby zaniżone, nie obejmują niektórych rejonów kraju ani ludzi zmarłych w więzieniach i obozach. Wśród aresztowanych i straconych w wielkiej czystce było 98 spośród 139 członków Komitetu Centralnego partii, 1108 na 1996 delegatów na ostatni Zjazd partii, 72 na 93 członków KC Komsomołu, 2210 spośród 2750 sekretarzy rejonowych partii29.
Obecnie wiadomo też, że osoby uwięzione – nie tylko te, które zostały osądzone w pokazowych procesach – zmuszane były do przyznania się do winy nie jedynie perswazją, lecz również przemocą fizyczną, co do której redakcja „Robotnika” nie miała pewności. Faktem jest zarazem, że obietnica zachowania życia miała znaczenie przy podpisywaniu przez więźniów fałszywych zeznań i składaniu ich na rozprawach. Wiemy również, że wszystkie czyny zarzucane oskarżonym i potwierdzane przez nich w pokazowych procesach były od początku do końca nieprawdziwe. Polscy socjaliści w zasadzie skłaniali się ku takim przypuszczeniom. Odrzucali najpoważniejsze zarzuty, ale nie wykluczali jakiejś formy opozycyjnej działalności podsądnych.
Historyk Robert Conquest napisał, iż przyznanie się oskarżonych do szeregu przestępstw – nawet jeśli brzmiały one wysoce nieprawdopodobnie – działało na osoby powątpiewające w prawdziwość ich słów w myśl zasady: nie ma dymu bez ognia. Poza tym „oskarżony, który potulnie przyznał się do winy i uznał rację swych oponentów, jest do pewnego stopnia politycznie skompromitowany – nawet jeśli nie wierzy się w jego słowa”30. W ten sposób Stalin zdołał unicestwić swych dawnych antagonistów także politycznie i moralnie – wskazywał Conquest. Dodajmy, że również w „Robotniku” była mowa o braku charakteru niektórych oskarżonych.
Nachalne kłamstwa radzieckiej propagandy podczas czystki były możliwe dzięki nieprawdopodobnemu zastraszeniu społeczeństwa przez aparat represji. Polscy socjaliści nie zajmowali się w „Robotniku” rozważaniami, czy i na ile zwykli obywatele ZSRR wierzyli w oficjalne sowieckie przekazy. Uważali bowiem, że niezależnie od tego, co przeciętny człowiek w tym państwie myśli na tematy polityczne i w jakim stopniu został zmanipulowany, zdaje on sobie sprawę, iż jedyną jego szansą – niedającą jednak żadnej gwarancji – na zachowanie wolności i życia jest udawanie pełnej ufności wobec twierdzeń władzy oraz udzielanie jej poparcia (np. na wiecach robotniczych domagających się kary śmierci dla „wrogów ludu”).
Pepesowcy słusznie powiązali stalinowski terror z ustrojem totalitarnym, który dyktatora stawia ponad prawem, niszczy ludzkie życie, a także charaktery i relacje międzyludzkie poprzez wymaganie samokrytyki, konformizmu i denuncjowania innych, nawet najbliższych. Mieli rację, że tylko ustrój demokratyczny daje obywatelom określone prawa, w tym kontrolowania i zmieniania rządzących. Należy podkreślić, że Polska Partia Socjalistyczna opowiadała się za zniesieniem kary śmierci, a stosowanie jej wobec więźniów politycznych uważała za zbrodnię.
Komunizm nie jest frakcją socjalizmu
W procesie moskiewskim z sierpnia 1936 r. pierwszy raz w historii ZSRR osądzono publicznie i rozstrzelano byłych członków bolszewickiej elity władzy. Ten niezwykły fakt był istotnym zwycięstwem Stalina, gdyż z jego woli kierownictwo sowieckiej partii komunistycznej zaakceptowało stracenie swoich dawnych towarzyszy. Wykrycie rzekomego spisku Zinowjewa, Kamieniewa i innych – którzy ponadto wymienili jako współsprawców szereg prominentnych działaczy partyjnych i państwowych – dostarczyło Stalinowi pretekstu do rozpętania wielkiego terroru.
W konsekwencji wielkiej czystki zostali wyeliminowani fizycznie wszyscy, którzy mogliby zagrozić dążeniu Stalina do rządów absolutnych, do bezwzględnej kontroli nad aparatem władzy, nad całym społeczeństwem i wszystkimi dziedzinami życia gospodarczego, społecznego, kulturalnego itd. Publicyści „Robotnika” trafnie wskazali motywy, jakimi kierował się sowiecki dyktator, przeprowadzając czystkę. Zaznaczali, że naczelnym powodem była jego niepohamowana ambicja władzy totalnej. Wielka czystka przekreśliła złudzenia pepesowców co do możliwości złagodzenia dyktatury w Związku Radzieckim na skutek wprowadzenia nowej konstytucji, zapowiedzianej przez Stalina kilka miesięcy przed rozpoczęciem pierwszego procesu moskiewskiego.
Czystka znacznie zaostrzyła relacje pomiędzy ruchem socjalistycznym a komunistycznym w Europie. Zwiększyła dystans i nieufność socjalistów wobec Związku Radzieckiego i rodzimych komunistów. Partie komunistyczne poparły bowiem politykę sowieckiego reżimu wobec „wrogów ludu”, a socjaliści potępili terror jako zbrodnię. Ponadto komunistyczna prasa z inspiracji kierownictwa Kominternu rozpoczęła niewybredne ataki na socjalistów, zarzucając im sprzyjanie wrogom ustroju sowieckiego. Dotyczyło to również Komunistycznej Partii Polski i jej nagonki na Polską Partię Socjalistyczną.
Stanowisko lewicowego skrzydła w partiach socjalistycznych, opowiadającego się za współpracą z komunistami w ramach jednolitego frontu31 lub frontu ludowego32, zostało wskutek stalinowskiej czystki znacząco osłabione. Natomiast socjaliści sprzeciwiający się jakiemukolwiek współdziałaniu z komunistami (w przypadku PPS była to miażdżąca większość działaczy) uzyskali nowe argumenty. Mogli teraz na przykład – powołując się na oficjalne sowieckie enuncjacje – wskazywać, że skoro zdrada i szpiegostwo są tak rozpowszechnione w obozie komunistycznym, to każdy poszczególny przywódca komunistyczny może okazać się zdrajcą.
Przedstawiciel mniejszościowego, lewicowego skrzydła PPS, Adam Próchnik, dzielił się z czytelnikami „Robotnika” swoimi rozważaniami na temat możliwości współpracy socjalistów z komunistami: „Jeżeli się komuś proponuje współpracę, nie można go traktować jako głupca. A uważa się socjalistów za głupców, jeżeli się przypuszcza, że pójdą razem z komunistami do walki przeciw faszyzmowi, który morduje działaczy robotniczych, z tą perspektywą, że jutro po zwycięstwie nad faszyzmem będą rozstrzeliwani przez komunistów. Strzały, które padły w Moskwie, nie tylko ugodziły skazańców. Zadały one również bolesny cios idei jedności robotniczej”33.
Mieczysław Niedziałkowski w jednym ze swych tekstów zaakcentował fakt, że pierwszy proces moskiewski stanowił kolejny dowód potwierdzający fundamentalnie istotną tezę, iż komunizm nie jest frakcją, odłamem ani lewicą socjalizmu. Jest on „odrębną ideologią, odrębną metodą pracy, odrębną psychologią”34. W Polsce „dla wspólnej pracy socjalizmu i komunizmu przesłanek nie ma”.
Obradujący w Radomiu na przełomie stycznia i lutego 1937 r. XXIV Kongres PPS, odrzucając w uchwale możliwość współpracy z komunistami, wskazał m.in. na to, że domagają się oni współdziałania z socjalistami wszędzie, tylko nie w ZSRR, gdzie prześladowania, więzienia i wyroki śmierci dotykają nawet zasłużonych dla reżimu bolszewików, jeśli tylko zostaną uznani za nastawionych opozycyjnie wobec Stalina.
Socjalizm łączy w sobie idee sprawiedliwości społecznej i wolności obywatelskich – podkreślali wielokrotnie publicyści „Robotnika”. Natomiast w walce, którą socjaliści prowadzą przeciwko faszyzmowi, Związek Radziecki stanowi dla nich obciążenie, gdyż wykorzystywany jest w antysocjalistycznej propagandzie, także przez faszystów, jako dowód realizacji założeń socjalizmu.
1 Międzynarodówka Komunistyczna, inaczej III Międzynarodówka lub Komintern, była organizacją zrzeszającą partie komunistyczne pod kierunkiem władz bolszewickich. Działacze Polskiej Partii Socjalistycznej wielokrotnie podkreślali, że komuniści poza granicami ZSRR ściśle wykonują rozkazy Moskwy i realizują jej interes państwowy.
2 Ludowe komisariaty w Związku Radzieckim były odpowiednikami ministerstw. Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych (NKWD) był centralnym organem sowieckich władz bezpieczeństwa (policji politycznej).
3 Proces moskiewski. Ostatnie słowo oskarżonych, „Robotnik”, 24.08.1936.
4 Proces moskiewski. Zeznania oskarżonych o akcji terrorystycznej w ZSRR, „Robotnik”, 21.08.1936.
5 Pełna nazwa to Socjalistyczna Międzynarodówka Robotnicza (SMR), zwana potocznie, choć nieprecyzyjnie, II Międzynarodówką.
6 K. Cz. [Kazimierz Czapiński], Przegląd prasy, „Robotnik”, 7.09.1936.
7 jmb. [Jan Maurycy Borski], Wszyscy skazańcy w liczbie 16-tu, w tym Zinowjew i Kamieniew, rozstrzelani, „Robotnik”, 26.08.1936.
8 Była to organizacja społeczna działająca w Polsce od 1921 r. w celu przeciwstawiania się prześladowaniom politycznym i nietolerancji.
9 Wszyscy sowieccy obywatele obecni na procesie zostali dobrani przez NKWD i byli głównie pracownikami tej instytucji. Poza tym proces obserwowali zagraniczni dziennikarze i dyplomaci. R. Conquest, Wielki terror, tłum. W. Jeżewski, Warszawa 1997, s. 107.
10 K. Cz., Przegląd prasy, „Robotnik”, 25.08.1936.
11 jmb., Inkwizycja moskiewska, „Robotnik”, 25.08.1936.
12 jmb., Wszyscy skazańcy…, dz. cyt.
13 Reprezentanci liberalnej Partii Konstytucyjno-Demokratycznej, działający w Rosji w latach 1905–1917, a następnie na emigracji.
14 K. Cz., Przegląd prasy, „Robotnik”, 25.08.1936.
15 jmb., Wszyscy skazańcy…, dz. cyt.
16 jmb., Wszyscy skazańcy…, dz. cyt. W niniejszym procesie wśród oskarżonych byli też konfidenci NKWD. Zob. R. Conquest, Wielki terror, tłum. W. Jeżewski, Warszawa 1997, s. 95.
17 Po morderstwie sądowym w ZSSR, „Robotnik”, 27.08.1936 – wypowiedź Waltera Citrine, sekretarza generalnego angielskich związków zawodowych.
18 jmb., Inkwizycja moskiewska, „Robotnik”, 25.08.1936.
19 M. Niedziałkowski, Dwie ideologie, „Robotnik”, 12.09.1936.
20 K. Cz., Echa procesu. Opinia socjalistyczna o procesie „trockistów”, „Robotnik”, 30.09.1936.
21 Przyjęcie nowej konstytucji ZSRR w grudniu 1936 r. zostało poprzedzone wielomiesięczną kampanią propagandową.
22 Pod tym pojęciem należy rozumieć osoby, które były członkami partii bolszewickiej od czasów jej podziemnej działalności za caratu.
23 Tępią „wrogów ludu”, a liczba ich wciąż rośnie, „Robotnik”, 29.11.1937.
24 W. Jampolski, Dyktatury i krew, „Robotnik”, 9.09.1936.
25 IV Międzynarodówka była organizacją powołaną przez Trockiego jako alternatywa zarówno wobec socjalistycznego, jak i komunistycznego (kierowanego z Moskwy) ruchu robotniczego. Opowiadała się za rewolucją światową.
26 K. Czapiński, Stalinowskie „procesy”. Opinia Trockiego, „Robotnik”, 24.12.1937. Czystka w armii sowieckiej została zapoczątkowana w czerwcu 1937 r. straceniem marszałka Michaiła Tuchaczewskiego i kilku innych dowódców wojskowych. R. Conquest, Wielki terror, dz. cyt., s. 205–230.
27 Niniejsze przybliżone dane w odniesieniu do lat 1937–1938 podał R. Conquest, Wielki terror, dz. cyt., s. 534–535.
28 K. Schlögel, Terror i marzenie. Moskwa 1937, tłum. I. Drozdowska-Broering, J. Kałążny, Poznań 2021, s. 15, 584; R. Conquest, Wielki terror, dz. cyt., s. 241, 281, 290, 292, 323.
29 Czarna księga komunizmu, red. S. Courtois, Warszawa 1999, s. 186–187.
30 R. Conquest, Wielki terror, dz. cyt., s. 149.
31 Zaproponowana w 1935 r. przez Komintern współpraca komunistów z socjalistami w różnych krajach europejskich w ramach jednolitego frontu miała polegać m.in. na organizowaniu wystąpień przeciwko wszelkim przejawom faszyzmu.
32 Szersze porozumienie wszystkich partii politycznych opowiadających się w danym państwie przeciwko autorytarnej prawicy (określanej nieraz demagogicznie mianem faszyzmu). Fronty ludowe powstały we Francji i w Hiszpanii.
33 A. Próchnik, Błędy barbarzyństwa, „Robotnik”, 30.08.1936.
34 M. Niedziałkowski, Dwie ideologie, dz. cyt.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2022