Jesień 2024, nr 3

Zamów

Nostalgia w cieniu antropocenu. Jak klimat zmienił nasze spojrzenie na przeszłość

Emocjonalnie i psychologicznie coraz bardziej oddalamy się od minionych dekad, do których nawiązujemy w tekstach kultury. Z niepokojem patrzymy w przyszłość i na to, co dzieje się wokół nas dzisiaj, zdając sobie sprawę, że przeważająca część problemów, z jakimi się mierzymy, ma swoje źródła w latach ubiegłych.

Nostalgia niemal całkowicie zawładnęła współczesną zachodnią kulturą popularną. Z jeszcze większą niż wcześniej częstotliwością i upodobaniem odnosimy się do ubiegłych dekad, głównie od lat 60. po pierwsze lata XXI wieku. Ten istotny zwrot ku przeszłości widzimy w niemal każdej dziedzinie życia: w modzie, muzyce, filmie, a także reklamie czy polityce – zarówno w Europie, jak i w USA. Świat muzyki popularnej jest wręcz zdominowany przez echa lat minionych: robiący zawrotną karierę ubiegłoroczni zwycięzcy Konkursu Piosenki Eurowizji, zespół Måneskin, wyglądają i brzmią jak żywcem wyjęci z lat 70., topowe gwiazdy z USA i Wielkiej Brytanii – takie jak Miley Cyrus, The Weeknd czy Dua Lipa – czerpią pełnymi garściami z muzyki popularnej i rockowej lat 80., a członkowie zespołu Silk Sonic, zbierającego laury na tegorocznej ceremonii nagród Grammy, starają się zrobić wszystko, żebyśmy uwierzyli, że przenieśli się do naszych czasów z Motown lat 60. (lub że to oni mogą przenieść tam nas). Nawet Halftime Show, tradycyjny występ podczas amerykańskiego święta sportu Super Bowl, oglądany co roku przez ponad 100 milionów widzów, był tym razem muzyczną podróżą do pierwszej dekady XXI wieku z ówczesnymi supergwiazdami hip-hopu – Eminemem, 50 Centem, Snoop Doggiem czy Dr. Dre. W kinach i na platformach streamingowych popularnością cieszą się remaki dawnych hitów i produkcje, których akcja osadzona jest w poprzednich dekadach. Populistyczne hasła, ostatnio tak często słyszane z ust polityków z różnych krajów (w tym, rzecz jasna, również z Polski), nawołują do powrotu do tradycji, dawnych przekonań, „starego porządku świata” – słowem: do przeszłości.

Zygmunt Bauman już kilka lat temu nazwał nostalgię „epidemią naszych czasów” i wydaje się, że nawet koronawirus nie zdołał zdeklasować jej na tej pozycji. Wręcz przeciwnie, jeszcze ją wzmocnił – odpowiedzią na obecną, coraz trudniejszą sytuację na świecie jest bowiem przywołanie czegoś, co już minęło, a co dobrze znaliśmy; czegoś, co daje nam choćby złudne poczucie bezpieczeństwa i pozwala na chwilę odciąć się od niepewności, którą przynosi rzeczywistość. Nie jest to oczywiście zjawisko nowe. Nostalgia od ponad trzydziestu lat pozostaje istotnym czynnikiem definiującym życie społeczno-polityczne w krajach Zachodu, choć – co należy podkreślić – w tym czasie zaobserwowano różne jej formy.

Na początku XXI wieku Svetlana Boym pisała o nostalgii „restoratywnej” i „reflektywnej”, z których pierwsza obecna jest głównie w kulturze politycznej i ma na celu próbę powrotu do dawnych czasów w niemal każdym możliwym aspekcie, druga zaś opiera się bardziej na odniesieniach do estetyki danej epoki niż na chęci przywrócenia przeszłości. Fredric Jameson, znany teoretyk kultury i socjolog, opisał z kolei „nostalgię za teraźniejszością”, polegającą na sprowadzeniu przeszłości do roli kolorowych obrazów, komodyfikacji idei i cech charakteryzujących konkretne dekady, a tłumaczoną „kryzysem historyczności”. Kilka lat temu wspomniany wyżej Zygmunt Bauman ukuł pojęcie „retrotopii”, skupiając się na konkretnym rodzaju nostalgii występującym zwłaszcza wśród ludzi młodych, a wynikającym z rosnącego rozczarowania sytuacją społeczno-ekonomiczną. Nastroje te, twierdzi Bauman, są skrzętnie wykorzystywane przez demagogów i co za tym idzie, prowadzą do idealizacji minionych dekad. Czy jest to jednak jedyne wytłumaczenie zjawiska „epidemii nostalgii”? W jaki sposób przedstawiamy dziś poprzednie epoki, do których mniej lub bardziej świadomie nawiązujemy? I co sprawiło, że odniesienia do przeszłości są tak wszechobecne?

Nostalgia a ekolęki

Bardziej wnikliwe spojrzenie na współczesne rodzaje nostalgii pozwoli nam dostrzec, że – paradoksalnie – emocjonalnie i psychologicznie coraz bardziej oddalamy się od dekad, do których się odwołujemy. Choć część kultury masowej bezmyślnie reprodukuje estetykę lat ubiegłych, widząc w tym jedynie przejściową modę i szansę na zysk lub zdobycie popularności, w wielu współczesnych, nostalgicznych lub quasi-nostalgicznych tekstach znajdziemy również nieco bardziej krytyczne spojrzenie na minione epoki. Ten znaczący trend, choć obecny w wielu krajach Zachodu, najbardziej zauważalny jest w kulturze USA, kraju, w którym od lat króluje kapitalizm, kult samochodu i niepohamowany konsumpcjonizm, a więc główne czynniki mające bezpośredni negatywny wpływ na środowisko. Moje dotychczasowe badania wskazują bowiem, że na tę istotną zmianę w postrzeganiu przeszłości – bez nadmiernej, jak dotychczas, idealizacji – wpłynęła powszechna świadomość zmian klimatu i ich następstw1. Z niepokojem patrzymy w przyszłość i na to, co dzieje się wokół nas dzisiaj, zdając sobie sprawę, że przeważająca część problemów, z jakimi się mierzymy, ma swoje źródła w latach ubiegłych.

Zygmunt Bauman już kilka lat temu nazwał nostalgię „epidemią naszych czasów” i wydaje się, że nawet koronawirus nie zdołał zdeklasować jej na tej pozycji

Alicja Relidzyńska

Udostępnij tekst

Jak twierdzą naukowcy badający środowisko, większość naszych obecnych bolączek (takich jak pandemia, problemy ekonomiczne, a nawet wojny) jest w pośredni lub bezpośredni sposób powiązana z niszczeniem i degradacją środowiska naturalnego. Antropocen, nowa epoka geologiczna zdefiniowana przez szkodliwą działalność człowieka, został powszechnie uznany za globalny kryzys, prowadzący do przeformułowania i reinterpretacji istniejących kategorii kulturowych, o czym piszą Joanna Żylińska czy Bruno Latour2.

Choć antropocen jest z nami od dawna (niektórzy badacze twierdzą nawet, że zaczął się już od rewolucji przemysłowej), przez długi czas nie zdawaliśmy sobie sprawy z powagi sytuacji i realnych skutków negatywnego wpływu działalności człowieka na klimat. Zmieniło się to zaledwie kilkanaście lat temu, kiedy ekologia i zagrożenie globalnym ociepleniem przestały być postrzegane w kategoriach odległych teorii naukowych lub, co gorsza, anegdoty zasłyszanej na imprezie czy w prawicowym programie publicystycznym. Odkąd na własne oczy zobaczyliśmy skalę i efekty postępujących w ogromnym tempie zmian klimatycznych, zmienił się również nasz sposób postrzegania tego problemu. Stąd bierze się nowy rodzaj nostalgii wywołany przez antropocen – specyficzna odmiana istniejącego od dawna zjawiska, odzwierciedlająca wynikające z tej sytuacji niepewność i strach.

Jak wiadomo, kultura od zawsze kanalizuje nasze fascynacje, obsesje i obawy. A obaw w związku z tym, co na naszych oczach dzieje się z klimatem, mamy sporo. W 2017 r. ekolęk został zaklasyfikowany przez Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne (APA) jako osobne zaburzenie występujące głównie wśród młodych dorosłych (do 25. roku życia), przejawiające się poczuciem bezradności, braku sensu, rezygnacji czy fatalizmem. W pozornie konwencjonalnym zwrocie ku przeszłości jest więc ukryte przewrotne przekonanie, że do przeszłości na pewno nie ma już powrotu, a czasy, które wspominamy, nie były wcale tak idylliczne, jak chcielibyśmy je widzieć.

Sentyment czy krytyka?

Jaka jest zatem różnica pomiędzy „zwykłą”, konwencjonalnie pojmowaną nostalgią a tą katalizowaną przez niepokój klimatyczny? Przede wszystkim ta druga nie powoduje niezmąconej niczym tęsknoty za przeszłością, a jedynie odnosi się – często z dużą dozą krytycyzmu, gorzką refleksją lub ironią – do poprzednich dekad, wykorzystując ich estetykę. Wiele znanych obecnie tekstów kultury popularnej, jak choćby hit Netflixa Stranger Things, na którego kolejny sezon czekają stęsknieni fani na całym świecie, wyjątkowo wiernie odtwarza stylistykę i charakter minionych dekad (w tym przypadku lat 80.), co wpływa na urealnienie przedstawianej epoki, pozwalając spojrzeć na nią z nieco większym dystansem i rezerwą. Produkcja braci Duffer, mimo pozornej cukierkowości, pokazuje rzeczywistość Ameryki tamtych lat bez nadmiernego upiększania. Mamy więc do czynienia z historią, owszem, stylizowaną na powieści Stephena Kinga czy filmy typu E. T., ale z zaskakująco realistycznym światem przedstawionym, pomimo rekwizytów z pogranicza horroru, fantasy i science fiction. Dzięki wiernemu odtworzeniu lat 80. w niemal każdym możliwym aspekcie tego serialu możemy nie tylko dać się ponieść wrażeniu, że był on stworzony nie cztery, a czterdzieści lat temu, ale także spojrzeć nieco bardziej wnikliwie na realia Ameryki Reagana z perspektywy nieco zapomnianego małego miasteczka. Zimna wojna i związane z nią następstwa Projektu MK-Ultra, nierówności społeczne, brak perspektyw, problemy finansowe i rodzinne, przemoc domowa, drapieżny kapitalizm – wszystko to znajdziemy w tym pozornie sentymentalnym obrazie.

Podobnie rzecz ma się z obsypanym nagrodami serialem Mad Men, którego produkcja zakończyła się na siedmiu sezonach kilka lat temu. I znów: cechuje go niesamowita wręcz dbałość o szczegóły, staranność w odtworzeniu najmniejszych choćby elementów przedstawionej epoki – od muzyki, przez kostiumy, scenografię, aż po programy telewizyjne, które oglądają bohaterowie. Nie jest to jednak laurka wystawiona słodkim latom 60. w Nowym Jorku – widzimy tam wszechobecny rasizm, porażający wręcz seksizm, druzgocące zarówno dla jednostki, jak i dla społeczeństwa skutki wojny w Wietnamie, cynizm rosnących w siłę wielkich korporacji i powszechne uzależnienie od używek: od papierosów i alkoholu po twarde narkotyki.

W przypadku obu wspomnianych seriali ten realizm wydaje się nawet nieco przerysowany – skupiony głównie na negatywnych aspektach przedstawianych epok, z pozytywnych ich elementów zostawia jedynie te dotyczące estetyki. Zatem nawet jeśli na pierwszy rzut oka ulegamy wrażeniu, że mamy do czynienia z obrazami obliczonymi na wywołanie sentymentu do tamtych lat – nie od dziś wiadomo, że obraz przemawia do nas bardziej niż tekst, o czym pisał chociażby W. J. T. Mitchell – wystarczy przyjrzeć się nieco bliżej treści, a nie tylko opakowaniu, by zobaczyć upodobanie do ukazywania ciemnej strony poprzednich dekad, szczególnie drugiej połowy XX wieku.

Co więcej, nawet te utwory, które nawiązują do minionego czasu głównie w warstwie estetycznej, nie pretendując do realistycznego odwzorowania danej epoki, często niosą ze sobą pewien charakterystyczny, negatywny ładunek emocjonalny. Dobrym przykładem będą tu ostatnie teledyski kanadyjskiego wokalisty The Weeknd, którego dwie najnowsze płyty, a także sceniczny image są niemal w całości utrzymane w stylistyce lat 80. Nienaturalnie żywe kolory, neony Las Vegas i szybkie samochody – emblematy tej dekady – zestawione są tu z upiornymi scenami rodem z horrorów klasy B: oto bohaterka uciekająca przed psychopatycznym oprawcą (w tej roli sam The Weeknd) ostatecznie go zabija, by w ostatnich scenach tańczyć w klubie z jego odciętą głową (In Your Eyes).

Większość naszych obecnych bolączek – pandemia, problemy ekonomiczne, a nawet wojny – jest w pośredni lub bezpośredni sposób powiązana z niszczeniem i degradacją środowiska naturalnego

Alicja Relidzyńska

Udostępnij tekst

Remiks tej samej piosenki doczekał się także animacji stylizowanej na – tu bez zaskoczeń – pierwsze gry komputerowe z lat 80. Choć akcja nie przypomina już ówczesnych slasherów3, mamy tu do czynienia z ostrą krytyką amerykańskiego kapitalizmu i konsumpcjonizmu – automat zamiast coca-coli sprzedaje kokainę, wokół mocno zniekształconej Statuy Wolności krąży napis „freeDOOM” (połączenie angielskich słów „wolność” i „fatum, śmierć”), a neony wielkiego miasta krzyczą „MONEY” („pieniądze”) i „ENDLE$$ ©ONSUMPTION” („niekończąca się konsumpcja”). To szczególne zestawienie estetycznej konwencji kojarzonej z sentymentem do przeszłości i jednoznacznego odcięcia się od jakichkolwiek pozytywnych emocji z nią związanych pokazuje, jak bardzo zmienił się nasz sposób postrzegania lat ubiegłych, choć być może nie zdajemy sobie jeszcze w pełni z tego sprawy.

Błędy przeszłości

Warto zaznaczyć, że to właśnie w ostatnich kilkudziesięciu latach spowodowaliśmy największe zniszczenia klimatu i biosfery. Lata 70., 80. i 90. to czas istotnej eksploatacji złóż naturalnych, produkcji paliw kopalnych i szybkiego rozwoju technologicznego prowadzącego między innymi do ogromnej emisji gazów cieplarnianych i innych wysoce toksycznych substancji do środowiska. W dodatku informacje na temat szkodliwości tych działań były skutecznie ukrywane aż do teraz.

Jak pisze Nathaniel Rich w głośnym artykule Losing Earth: The Decade We Almost Stopped Climate Change4, już w roku 1979 naukowcy zajmujący się klimatem, a także najważniejsi politycy i decydenci z niemal całego świata zachodniego zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji. Raporty naukowe ostrzegały, że już pod koniec lat 80. będzie „za późno, by uniknąć katastrofy5”, jeśli co najmniej kilka lat wcześniej nie zostaną podjęte stosowne kroki przeciwdziałające niszczeniu ekosfery. Na poziomie politycznym zapadły jednak decyzje, by ukryć ten fakt przed opinią publiczną i kontynuować szkodliwą działalność, za czym lobbowały największe koncerny petrochemiczne, jak Exxon czy Shell. W rezultacie dopiero teraz podejmujemy mozolne próby wyjścia z kryzysu klimatycznego, wiedząc z góry, że całkowite lub nawet znaczące zahamowanie związanych z nim zmian będzie niemożliwe. Według analizy Banku Światowego w ciągu najbliższych trzech dekad ponad 200 milionów ludzi będzie musiało opuścić dotychczasowe miejsce zamieszkania z powodu następstw gwałtownego ocieplenia klimatu. Choć oczywiście nie wszyscy interesują się kwestiami ekologii na tyle, by znać dokładne dane czy liczby, ogólna wiedza na temat istniejących zagrożeń zdążyła się w ostatnim czasie zakorzenić w świadomości społecznej dzięki licznym publikacjom, akcjom i kampaniom. Stąd poczucie niepewności, której emanację widzimy we współczesnych tekstach kultury.

Wesprzyj Więź

W czasie pełnym napięć i niepokojów światem zawładnęły emocje. Rozczarowani, nie wierzymy już w nieomylność ani prawdomówność tych, którzy objaśniają nam rzeczywistość. Czujemy nadchodzące zmiany, wiedząc, że nasze dotychczasowe metody i procesy poznawcze stają się coraz bardziej przestarzałe. Jak pisze Bruno Latour, z podziału natura–kultura nie pozostało wiele6, choć obie te siły wydają się dziś obezwładniać nas swoją wielkością. Podczas gdy ta druga nadal niemal na oślep idzie do przodu – rozwój technologiczny jeszcze nigdy nie był tak szybki, a prawdziwie efektywnych sposobów na walkę z globalnym ociepleniem dopiero szukamy, przerzucając odpowiedzialność z wielkich korporacji na jednostki i na odwrót – ta pierwsza buntuje się, ukazując kruchość człowieka wobec otaczającego go świata. Tkwimy więc zawieszeni pomiędzy nimi, mieszając trawiące nas lęki z konwencjonalnymi mechanizmami obronnymi, takimi jak kontemplowanie przeszłości czy odwoływanie się do estetyki dawnych lat. Dlatego wspomniane produkcje nie są ani wyłącznie krytyczne, ani całkowicie sentymentalne. Widać w nich całe nasze rozedrganie i wewnętrzne zmagania, z których – miejmy nadzieję – wyniknie coś dobrego dla przyszłości.

1  Tematyka mojej pracy badawczej obejmuje kwestię wpływu antropocenu na nostalgię, a zatem połączenie i współzależność tych istotnych obecnie kategorii kulturowych. Głównym celem projektu jest więc analiza nostalgii pod kątem zmian antropocenicznych, a także zbadanie, w jaki sposób i w jakim zakresie świadomość katastrofy klimatycznej determinuje to zjawisko.
2 Zob. J. Zylinska, Nonhuman Photography, Cambridge 2017; B. Latour, Nigdy nie byliśmy nowocześni, tłum. M. Gdula, Warszawa 2011.
3 Slasher (ang. to slash – kiereszować, ciąć) – typ horroru, w którym krwawe zbrodnie popełniane są przy pomocy ostrych narzędzi. Popularny głównie w latach 70. i 80. ubiegłego wieku.
4 Tekst ten ukazał się w „The New York Times Magazine”, po czym przerodził w książkę przetłumaczoną również na język polski, zob. N. Rich, Ziemia. Jak doprowadziliśmy do katastrofy, tłum. A. Szling, Warszawa 2019.
5 N. Rich, Losing Earth: The Decade We Almost Stopped Climate Change, „The New York Times Magazine”, https://www.nytimes.com/interactive/2018/08/01/magazine/climate-change-losing-earth.html [dostęp: 10.08.2022].
6 Zob. B. Latour, Facing Gaia: Eight Lectures on the New Climatic Regime, Hoboken 2017.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2022.

Podziel się

Wiadomość