Jesień 2024, nr 3

Zamów

„Człowiek nie jest stworzony do szczęścia, ale do sensu”. 25 lat temu zmarł Viktor Frankl

Viktor Frankl, 1965. Fot. Franz Vesely / Wikimedia Commons

Twórca logoterapii przeżył cztery obozy koncentracyjne. Współwięźniom powtarzał, że coś ich jeszcze w życiu czeka.

Jeśli życie ma w ogóle sens, to cierpienie również musi mieć sens – ta świadomość towarzyszyła Viktorowi Franklowi w samym środku piekła Auschwitz. Powiedzenie życiu „tak” stało się jedną z jego zasad. Dla wiedeńskiego psychiatry i twórcy logoterapii było jasne, że życie ma sens w każdych okolicznościach. Z jego ust brzmi to tym bardziej wiarygodnie: przeżył cztery obozy koncentracyjne. Zmarł w wieku 92 lat dokładnie 25 lat temu, 2 września 1997 roku.

Już w czasach szkolnych pielęgnował osobiste kontakty z Sigmundem Freudem i Alfredem Adlerem. W 1923 roku zdał maturę w Wiedniu, następnie studiował medycynę i doktoryzował się w roku 1930. Życiowe cierpienia, depresja i samobójstwo były jego głównymi zainteresowaniami. Dostrzegał dezorientację i beznadzieję wielu osób oraz widział poszukiwanie sensu jako główną motywację człowieka. „Człowiek nie jest stworzony do szczęścia, ale do sensu” – twierdził. W 1926 roku po raz pierwszy użył terminu logoterapia. Metoda ta pomaga pacjentom odnaleźć sens w ich życiu.

W latach 1933-1937 prowadził tzw. pawilon samobójców w szpitalu psychiatrycznym w Wiedniu, gdzie opiekował się 3 tys. osób. Potem nie wolno mu już było leczyć „aryjskich” pacjentów i objął kierownictwo szpitala tylko dla pacjentów żydowskich. Aby ratować ich życie, omijał nakaz eutanazji, fałszując opinie biegłych.

W 1942 roku ożenił się. Wkrótce potem wraz z żoną i rodzicami został deportowany do obozu Theresienstadt. Oprócz niego nikt z jego rodziny nie przeżył obozów. Frankl spędził trzy lata w Auschwitz i innych obozach koncentracyjnych.

W swojej książce „Wciąż mówisz «tak» życiu” opowiedział o swoich przeżyciach. Liczyła się dla niego wewnętrzna postawa, z jaką człowiek stawia czoła kryzysom egzystencjalnym i przyjmuje je jako wewnętrzną próbę. W ten sposób, jego zdaniem, można „stworzyć wewnętrzne opanowanie samego stanu cierpienia” i przetrwać psychicznie nawet najcięższe kryzysy. Szczególnie wyjątkowo trudne okoliczności życiowe dawały możliwość „wzrastania ponad siebie”.

Nie wszyscy w Auschwitz mogli lub chcieli się do tego stosować. Frankl, któremu pozwolono pracować tam jako pomoc medyczna, spotkał w obozie wiele osób z zamiarem samobójstwa. Starał się pokazać współwięźniom perspektywę, że „życie czegoś od nich oczekuje, że coś ich czeka w życiu, w przyszłości”. Dla niego samego była to chęć odtworzenia zniszczonej przez gestapo rozprawy habilitacyjnej z zakresu logoterapii. Jedno z mott, które mu towarzyszyły, było zdanie Nietzschego: „Ten, kto wie, dlaczego żyje, nie troszczy się o to, jak żyje”.

Po wojnie, w latach 1946-1970, kierował Polikliniką Neurologiczną w Wiedniu i założył Austriackie Towarzystwo Medyczne Psychoterapii. W 1955 roku został profesorem neurologii i psychiatrii w swoim rodzinnym mieście, otrzymywał też profesury gościnne na Harvardzie, w Cambridge i Stanford.

Powtarzał studentom: „Nie gońcie za sukcesem – im bardziej ku niemu dążycie, czyniąc z niego swój jedyny cel, tym częściej on was omija. Do sukcesu bowiem, tak jak do szczęścia, nie można dążyć. Musi on z czegoś wynikać. Występuje jedynie jako niezamierzony rezultat naszego zaangażowania w dzieło większe i ważniejsze od nas samych”.

Napisał około 30 książek, które zostały przetłumaczone na 22 języki. Tylko w USA sprzedano cztery miliony egzemplarzy jego najpopularniejszego dzieła: „Człowiek w poszukiwaniu sensu”. W Polsce ukazały się m. in.: „O sensie życia”, „Lekarz i dusza. Wprowadzenie do logoterapii i analizy egzystencjalnej”, „Bóg ukryty. W poszukiwaniu ostatecznego sensu”, „Wola sensu. Założenia i zastosowanie logoterapii” oraz wspomniany „Człowiek w poszukiwaniu sensu”.

Uważany za jednego z największych ekspertów w swojej dziedzinie, otrzymał 29 doktoratów honoris causa, w tym w 1994 roku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Wesprzyj Więź

Centrum Seminaryjne Viktora Frankla w Wiedniu od 2004 roku kontynuuje dziedzictwo swojego patrona poprzez wykłady, warsztaty i dokształcanie. Znajduje się tu również pierwsze na świecie Muzeum Viktora Frankla. Odwiedzający są zaproszeni do podjęcia dialogu z twórcą logoterapii, aby dostrzec swój własny świat sensu oraz odkryć osobiste możliwości i potencjał.

KAI, DJ

Przeczytaj też: Wczuwam się, więc jestem. Z Edytą Stein w dobie pandemii

Podziel się

18
3
Wiadomość

„Człowiek w poszukiwaniu sensu” to jedna z najbardziej przejmujących książek jakie znam. Frankl pisze w niej także o tym jak najdrobniejsze decyzje, których efektu nie dało się przewidzieć, wpływały na to czy więzień przeżyje. W szukaniu sensu nie chodzi więc o nieomylność, zabezpieczenie się. Jego wspomnienia są wstrząsające a jednak przebija w nich głęboka wiara w humanizm.

Ciekawe, że człowiek któremu udało się przeżyć Auschwitz powołuje się na Nitzschego, który mi powierzchownie kojarzy się z odrzuceniem nadziei. „Ten kto wie dlaczego żyje, nie troszczy się o to jak żyje”. @Marysia, @Basia… wyjaśnicie? W jaki sposób Victor Frankl to zdanie mógł rozumieć w obozie koncentacyjnym? I z motta z Nitzschego czerpać optymizm, to niesamowite….

Sens to kierunek, a kierunek to droga.
Jeżeli ktoś wie dlaczego i dla kogo/Kogo żyje całe –
całe jego istnienie układa się według wyraźnego wzoru.

Jeżeli nie, to bywa, od czasu do czasu, to tu to tam, coś znajduje, czymś się ekscytuje. Ot zapala się iskra i gaśnie i tak kolejna i kolejna.

Dla mnie zarówno postać Viktora Frankla
jak i Nietzschego to przykład dążenia do zrozumienia życia.
Każdy tego potrzebuje i próbuje na różne sposoby.
Niektórzy aż po kres swojego umysłu. Jak Nietzsche.
Bo trudno jest człowiekowi przekroczyć siebie – samemu.

@ Anna
Nietzschowskie „dlaczego żyje” mogło być równocześnie „teorią” sensu Frenkla, gdyby zachodziła między nimi zgoda, co do zawartości, treści. Obaj postawili na świadomość, która okazała się silniejsza w pewnych warunkach, niż w przekonaniu Nietzschego płonna nadzieja, czy poszukiwanie w zdarzeniach ukrytego sensu . Świadomość może być siłą, może być także obciążeniem, zależy od formacji duchowej czy intelektualnej człowieka. Dla Frenkla była tym pierwszym.
Prawdą jest jeszcze jedno zdanie:
„Nie gońcie za sukcesem – im bardziej ku niemu dążycie, czyniąc z niego swój jedyny cel, tym częściej on was omija. Do sukcesu bowiem, tak jak do szczęścia, nie można dążyć. Musi on z czegoś wynikać. Występuje jedynie jako niezamierzony rezultat naszego zaangażowania w dzieło większe i ważniejsze od nas samych”.

Dzieki @Marysia. Ten drugi cytat w zasadzie wyjaśnia powtarzane jak mantra przez @karola pytanie o sens cierpienia w chrześcijaństwie. Tak przy okazji, to znałam starszego człowieka (już nie żyje) co mówił, „A boli? Jak boli to dobrze. Przyjamniej wiesz, że żyjesz.”

Niestety w „Człowieku w poszukiwaniu sensu” (a konkretnie w pierwszej „połowie” książki) nie znalazłem nic poza samozadowoleniem Frankla, jak wspaniale udawało mi się znosić cierpienie obozu, a jego współwięźniom nie. Dopiero w drugiej części książki (która jest niestety zdecydowanie krótsza niż pierwsza) faktycznie udało mi się znaleźć kilka ciekawych myśli na temat cierpienia i samego poszukiwania sensu. Osobiście żałuję czasu poświęconego tej książce, jednak biorąc pod uwagę jak wiele osób odnajduje w niej wartościowe przemyślenia, pewnie mimo wszystko warto polecić tę pozycję osobom, które tego sensu szukają.

@ Adam Michalowski: To jednak jest ciekawe, jak to samo dzielo literackie jest odbierane przez roznych ludzi. W mojej pamieci pozostal przede wszystkim bol Frankla, ktory w Ausschwitz zostal rozdzielony z zona i nie mogl jej ani pomoc ani uratowac od smierci… To bardzo odwazne z Pana strony, w ten sposob zinterpretowac jego zapiski. Dziekuje Panu za ten wpis!

@ Adam
Pisze Pan: „faktycznie udało mi się znaleźć kilka ciekawych myśli na temat cierpienia i samego poszukiwania sensu.”
dalej:” Osobiście żałuję czasu poświęconego tej książce”.

Przecież, książka, to nie karaluch, w każdej chwili można odłożyć. Po co brnąć w taką stratę czasu? Naprawdę bez sensu wyszło Panu to szukanie sensu u Frenkla. Serdecznie!