Zima 2024, nr 4

Zamów

Abp Ryś: Poza Jezusem nie ma innego powodu, by należeć do Kościoła

Abp Grzegorz Ryś 19 czerwca 2022 r. w Łasku. Fot. Archidiecezja Łódzka

Kościół rozwija się tylko dzięki ludziom, którzy wiedzą, kim jest Jezus – mówi abp Grzegorz Ryś.

Metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś konsekrował wczoraj kościół pw. św. Faustyny w Łasku.

W homilii powiedział, że aby budować Kościół, nie wystarczy znać się na budowie, trzeba jeszcze wiedzieć, kim jest Jezus. – To się odnosi zarówno do tej pięknej świątyni, którą postawiliście, jak i do Kościoła, którym jesteśmy jako wspólnota wierzących. Ta wspólnota jest budowana i rozwija się tylko dzięki ludziom, którzy wiedzą, kim jest Jezus – zaznaczył.

– Jak się nad tym zastanowicie głębiej, to stwierdzicie zgodnie, że poza Jezusem nie ma innego powodu, żeby należeć do Kościoła – mówił metropolita łódzki.

Wesprzyj Więź

Przypomniał też, że Chrystus jest w każdym, mimo dzielących ludzi różnic. – Kościół, który postawiliście, jest miejscem absolutnie fundamentalnej jedności. Nie możecie być w nim podzieleni. Nie ma takiego powodu, który mógłby was rozbić jako wspólnotę. Nie w tym miejscu. Możecie się różnić, czym chcecie, na zewnątrz, ale gdy przychodzicie tu, to patrząc na siebie wzajemnie powinniście na twarzach widzieć tylko Jezusa. Właśnie tak buduje się Kościół – dodał abp Ryś.

Przeczytaj też: Eucharystia to nie obnoszenie się ze sztandarami, a konfrontacja z pustką

KAI, DJ

Podziel się

4
2
Wiadomość

“poza Jezusem nie ma innego powodu, żeby należeć do Kościoła ”

Wszystko prawda. Tylko do którego Kościoła ?
Tylko w KK jest Jezus ? Śmiem wątpić po zapoznaniu się z całą masą innych wyznań.
Być może biskup nie miał okazji zapoznać się z żadnym innym Kościołem bo znając wielu kapłanów mogę wyciągnąć właśnie takie wnioski.

Słuchając biskupa Rysia za każdym razem mam wrażenie, że mówi to co akurat przychodzi do głowy.
Odnoszę wrażenie, że te kazania są nie przygotowane, nie przemyślane a jest to po prostu zwykły potok myśli. Nic nie znaczący i nic nie wnoszący do wiary tych co słuchają tych treści.
Bardzo ciężko się tego słucha.

Szanowny Panie, slysualem raz w Polsce wspaniale kazanie, bylo to w kaplicy, glosil je ks. staruszek, 88 lat, mamietam do dzis, a zaczal tak :Mówi głupi w swoim sercu: Nie ma Boga. Mowil staruszek 10 min z glowy. To bylo kazanie ktore szlo do serca.

Trudno to uzasadnić bo to wrażenie a ono jest subiektywne.

Przesłuchałem sporo kazań tego biskupa i nie podoba mi się ten styl.
Ciągłe powtórzenia jakby szukał myśli, pauzy a po nich znowu powtórzenia oraz “cedzenie” słów (taki kapłański nawyk). Treści także nie są ani “odkrywcze” ani podane w sposób, który mógłby jakoś “przemówić”. Po prostu nudne.
Nie trafia to do serca i nie pozostawia mnie jako słuchającego pod żadnym wrażeniem.

Komuś innemu może się to podobać. Nie przeczę. Mnie usypia.

Ja nie zamierzam już więcej słuchać jego wypowiedzi bo to wciąż taki sam styl takiego filozoficznego meandrowania co mi się osobiście nie podoba.

Jak powiedział papież Franciszek:
“„Homilia nie może być rozrywkowym spektaklem, nie odpowiada logice przekazów medialnych, ale powinna wzbudzić zapał i nadać sens celebracji. Stąd powinna być krótka i powinna unikać sprawiania wrażenia, że jest jakąś konferencją lub lekcją.”

Powinna wzbudzać zapał.

Przeczytałem na jednym katolickim portalu taki komentarz:

“Często księża mówią kazania ze straszną manierą, albo mówią jak na jakimś seminarium naukowym, zbyt wolno i tak jak by byli oderwani od rzeczywistości. Zdarzało mi się obserwować, jak księża przy ambonie z tego uniesienia niemal lewitowali.
Niestety mało kto, mówi w sposób “normalny” jak by z nami rozmawiał, w sposób płynny i bez straszliwych pauz między każdym wyrazem.”

I mniej więcej się z tą opinią zgadzam. Taki styl był może i ciekawy ze 30 lat temu ale dziś jak młodzież ma słuchać takiego cedzenia pojedynczych słów to głosuje nogami.
Należy mówić i “rozmawiać” a nie deklamować i udawać, że się jest w teatrze.

Niestety Jan Paweł II miał dokładnie ten sam nawyk teatralnego mówienia z ambony. Bardzo dziwny zwyczaj cedzenia pojedynczych słów a nawet liter np. “i” pomiędzy słowami.

Na YT jest teraz możliwość przyspieszenia filmu i gdy ustawimy prędkość filmu np. na 1,25 to już da się tego słuchać choć i nawet wtedy słychać straszne pauzy.
Niestety ale do młodzieży tak się nie trafi. Rozwlekle i nie do końca jasno.
To moje wrażenie, może ktoś inny akurat lubi słuchać takiego deklamowania.

Bardzo dziękuję za obszerne uzasadnienie. Teraz lepiej Pana rozumiem.
Pozwolę sobie tylko zauważyć, że w tym obszernym uzasadnieniu pominął Pan (i słusznie!) swoje wcześniejsze stwierdzenie “mówi to co akurat przychodzi do głowy” oraz zarzuty, że “te kazania są nieprzygotowane, nieprzemyślane, a jest to po prostu zwykły potok myśli”. Dzięki temu, że spytałem, okazało się, że chodzi Panu jednak o coś innego.

Może nie doprecyzowałem ale właśnie takie mam wrażenie słuchając takiego monologu.

Ciągłe powtórzenia i pauzy jakby szukał myśli i słów na zapełnienie tych 15 minut. Takie “bajanie”.

Widać, że obraca się wokół jakiegoś tematu, temu nie przeczę, ale cała reszta to spontan z głowy żeby kazanie nie było zbyt krótkie.
“Przygotowanie” w tym przypadku to było wybranie tematu wokół, którego będzie się kręcić spontaniczna wypowiedź czyli to co przyjdzie do głowy.

I podkreślam – to moje subiektywne wrażenie. Być może tak miało być ? Ale to mnie usypia.

~ Jerzy2: Mialem to podobnie uzasadnic, ale mnie uprzedziles. Ja odnosze poza tym wrazenie, ze czesc otwartych katolikow rzucila sie w zachwycie takim owczym pedem na bpa Rysia, poniewaz on robi wrazenie, ze jest fajnym gosciem. A ja caly czas odczuwam, ze to tylko pewna poza pod publiczke. Gdy byl bpem pomocniczym w Krakowie, to nie wyroznial sie heroiczna odwaga w walce z koscielna sitwa. Jego kuria sciaga najwiekszy haracz za pochowek w calej Polsce. A styl kazan “mnie nie zachwyca, chocby on moze i wielkim biskupem byl” – ze tez sparafrazuje Gombrowicza.

Słowa abpa odnoszą się do wiary wierzących, więc na pewno nie wnoszą niczego do życia tych, którzy wiary, o której mówi abp, nie mają. Po co więc jako ten, który takiej wiary nie ma i tylko potrafi pytać: gdzie, jak,jaki, który i kto, podejmuje tę czczy monolog.? Co pan chce udowodnić? Już wszyscy wiedzą, że jest pan poza Kościołem, więc szukając na to wciąż argumentów, pan sam się cofa, w tym, w co pan zaufał. Proszę choć wykazać się wiarą w swoją niewiarę. Choćby tyle…

@Robert
Widzę pan dalej ze swoimi złośliwościami. Bardzo to “katolicki” zwyczaj. Mam tylko nadzieję, że to nie w prywatnych objawieniach dostaje pan takie instrukcje.

Poza tym to nie monolog a komentarz a nawet jakby pan nie zauważył przerodził się w dialog…

Co do treści to niech sobie pan dalej fantazjuje natomiast już panu parę razy pisałem, że nie straciłem wiary a więc te słowa są skierowane także do mnie!
Po drugie nie jestem poza Kościołem tylko poza Kościołem Katolickim i to zaledwie w taki sposób, że nie uczestniczę w jego życiu a nadal jestem w jego “strukturach”.

I kolejna rzecz:
“(…) więc szukając na to wciąż argumentów, pan sam się cofa, w tym, w co pan zaufał. Proszę choć wykazać się wiarą w swoją niewiarę. ”

Między innymi “dzięki” takim osobom jak pan jestem poza KK, zachęcanie, a wręcz nawet, jak niektórzy, wyrzucanie z KK w komentarzach jest nagminne.
“Nie podoba się ? Masz wątpliwości ? Pytania ? To fora ze dwora!”

Im więcej takich wierzących (tylko przez pomyłkę zwanych katolikami) tym mniej katolików. Obawiam się, że jest pan z jakiejś piątej kolumny.
Być może to wyjdzie na dobre w ostatecznym rozrachunku. Życie pokaże.
Życząc mimo wszystko wszystkiego dobrego.

To dla mnie oczywiste, co Pan pisze. Nie można po prostu odwrócić się od Kościoła z powodu samych księży-pedofilów. Przypuszczam że pańska lista czynników obejmuje biskupów Jędraszewskich mówiących to czy tamto, Robertów Forysiaków komentujących złośliwie, gorliwie słuchających Radia Maryja, głosujących na PIS, jak i PiS-owców chodzących do kościoła, uczestników seansów tzw. charyzmatycznej modlitwy, uczestników maryjnych pielgrzymek i kółek różańcowych itd. itd.

@Robert
Ale się pan rozpędził.
Jak mawiał kiedyś ktoś:
“Są na świecie takie rzeczy, które się fizjologom nie śniły”

“Nie można po prostu odwrócić się od Kościoła z powodu samych księży-pedofilów.”

Widzę, że pan dalej nie rozumie.
Tu nie chodzi o samych pedofilów bo jestem realistą i zdaję sobie sprawę, że w każdej zamkniętej społeczności dochodzi do nadużyć oraz do łamania zasad, które się samemu głosi. Wystarczy naprawdę niewielki wysiłek umysłowy zrobić aby domyślić się co się może dziać a potem poczytać np…. raporty o wykorzystywaniu jak ten z Francji liczący coś koło 2 tysięcy stron. Polecam serdecznie ten raport oraz ten z Irlandii.

Tu chodzi właśnie głównie o biskupów/przełożonych/współbraci tychże degeneratów bo jeśli im to nie przeszkadza to ja się pytam koga (sic!) na litość Boską oni reprezentują bo na pewno (!) nie Chrystusa!

Jak można umożliwić przestępcy (nie grzesznikowi a przestępcy) dokonywanie kolejnych czynów przestępczych ! Na litość!

Trzeba mieć naprawdę “nierówno pod sufitem” i naprawdę nie wierzyć w Boga (tu dylemat: czy oni stracili wierzenie czy wiarę…). Wiary w mamonę na pewno nie stracili, do tego daleka droga.

Co mówi jakiś Jędraszewski nie obchodzi mnie bo nie słucham hipokrytów i obłudników, skoro temu panu nie przeszkadzał “tęczowy” kolega “przez ścianę” w Poznaniu (na dodatek taki, który wykorzystywał kleryków) i jeszcze zbierał podpisy w jego obronie, to ja się pytam o co tu kaman ? Czyli nasz “tęczowy” jest OK ale świecki “tęczowy” jest “be” ?
Niech się weźmie za własne podwórko najpierw.

Jakoś nie mogę nigdzie znaleźć jego płomiennych mów przeciw “tęczowej zarazie” w pałacu biskupim. Szukam i szukam i nie znajduję. Może mi pan pomoże ?

“Niech wasza mowa będzie tak tak, nie nie”

A pozostałe rzeczy, które pan wymienia… Co mnie to interesuje ?
Jak ktoś chce być członkiem takiej czy innej partii to niech sobie będzie, chce “cudów” i “objawień” to niech sobie wierzy w co mu się podoba, jego sprawa.

I czy można czy nie można odwrócić się z takiego czy innego powodu niech pan pozwoli, że sam zainteresowany zdecyduje a nie pan Robert jako ten lepszy i wywyższający się “katolik”.
Nie jest pan ani bliżej Boga ani dalej niż ja.

Bo Pan dalej nie rozumie, czym różni się wierzenie od wiary. Pierwsze jest stanem, drugie aktem.

@Robert
“czym różni się wierzenie od wiary”

A może pan wskazać w Biblii takowe rozróżnienie z jasnym jego wyjaśnieniem ?

Wg informacji, które znalazłem:
“WIARA (gr. [pistis], łac. fides) – akt poznawczy rozumu dokonany pod naciskiem woli wierzącego.”

I nadal twierdzę, że wiary nie utraciłem. Może pan usilnie chce ze mnie zrobić ateistę ? Skąd takie instrukcje ?

@Jerzy2. W sprawie różnicy wierzenia i wiary polecam list św. Jakuba, rozdz. 2, 19-25. Klasyk, na pewno Pan zna. Wszystkiego Dobrego

@Robert
“W sprawie różnicy wierzenia i wiary polecam list św. Jakuba, rozdz. 2, 19-25.”

Owszem znam tyle tylko, że w tym fragmencie nie ma żadnego rozróżnienia na wiarę i wierzenie. Jest to dość jasny cytat o wierze bez uczynków.

Ma pan jakieś inne cytaty naprawdę na temat wiary a wierzenia czy takowe nie istnieją ? Coś konkretnego i jasnego najlepiej.
Tyle pan o tym pisze wciąż więc skądś pan tą wiedzę czerpie przecież.
Wielcem ciekaw.

@Jerzy. W tym fragmencie chodzi o uczynki wiary ( a nie gesty dobroci). Proszę zobaczyć, jakie przykłady apostoł podaje niżej. Drugi przykład trzeba poznać bliżej, żeby zrozumieć, że jest podobny do drugiego.

@Robert
Nadal nie ma jasnego wyjaśnienia bo w tym fragmencie nie ma nic na temat jakiegoś “wierzenia” jest na temat wiary i wiary bez uczynków ale to nie jest żadne “wierzenie”.

A powyżej mamy coś takiego:
“15 Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, 16 a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? 17 Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. 18 Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. ”

Przykłady… Faktycznie…

Ma pan naprawdę coś gdzie konkretnie, a nie w owijanie w bawełnę, będzie użyty termin “wierzenie” z rozróżnieniem wobec wiary ?

Gdzie to jest napisane ? Skąd pan czerpie wiedzę, którą pan potem męczy ludzi sam nie rozumiejąc co pan pisze.

Czepił się pan z tego wynika faktu, że rzekomym “uczynkiem” wg pana jest np. złożenie syna jako ofiary itp., ale to tylko przykład gdzie powyżej są inne.

Z tego by wynikało, że wystarczy pójść na Mszę, do Komunii, na Adorację, Roraty, na Procesję, dać 5 zł na tacę etc. a 15 minut po Mszy obgadać sąsiadów, być złośliwym na forum, wywyższać się, kłamać, zdradzać, kraść etc. (ale oczywiście w kolejną niedzielę się wyspowiadać) i gitara – zbawienie załatwione! To są te uczynki ?
Błagam o powagę. To jest pojmowanie wiary na poziomie gimnazjum.

Ten fragment Pisma Św. nie podaje żadnej różnicy między wiarą a wierzeniem a termin “wierzenie” nie jest w ogóle w nim wymieniony.

I zdaje się nie pojął pan fragmentu :
“Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków.”

Warto się nad tym zastanowić.

Coś konkretnego pan znajdzie ?

@Jerzy2
Fragment, który panu poleciłem to jedyny taki skarb w NT, który warto przytulić zamiast odrzucać z lekceważeniem i prosić o co innego. Kiedy św. Jakub pisał te słowa o pustej wierze, odniósł się dopiero do rodzącego się problemu, bo wtedy ludzie nawracali się i byli pełni wiary, a głównym problemem było to, co dzisiaj nazywamy herezjami.

@Robert
“Fragment, który panu poleciłem to jedyny taki skarb w NT, który warto przytulić zamiast odrzucać z lekceważeniem i prosić o co innego”

czyli tak jak sądziłem…
Nie ma żadnego rozróżnienia pomiędzy wiarę a “wierzenie”

To pana własne wyobrażenie i interpretacja niestety.

Uwielbiam konkrety a kiedy do nich przychodzi prawda wychodzi na światło dzienne.

a fragment:
„Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków.”

“warto przytulić zamiast odrzucać z lekceważeniem…”

że tak sparafrazuję pańskie słowa.

samo uczestnictwo we Mszy Św., roratach, jutrzniach, procesjach czy czymkolwiek innym nie zbawi… gdyby tak było to byłoby wspaniale!

@Jerzy/
Że to tylko interpretacja, to może być prawda. Ale z tym, że mój, to pan kompletnie przestrzelił. Już parę razy słyszałem w Kościele kazanie czy wykład rekolekcyjny na temat różnicy wiary i wierzenia na podstawie tego fragmentu.

Biskupi chyba mieli jakąś ściągawkę ze spotkania, bo nagle zaczęli mówić właśnie “znajomości Jezusa”, w kontekście przynależności do Kościoła. Nadal jednak pozostaje to zwykły bon mot, taki krągły frazes, którego mało kto się czepi, bo “przecież głosimy Jezusa”. Nikt jednak nie daje odpowiedzi o jakiego Jezusa chodzi i kim ten Jezus jest. Oczywiście z perspektywy katolickiej będzie to nic innego jak sakrament Eucharystii. No, ale powiedzieć wiernym “nie ma innego powodu, jak chodzić na mszę i przyjmować komunię” nie brzmi już tak chwytliwie. Obawiam się więc, ze biskupi znowu wymyślili tylko hasło, a potem będą się dziwić czemu ono nie działa. Bo chyba nikt nie ma złudzeń, że czymś takim Kościół zdoła przyciągnąć młodych, których chyba już bezpowrotnie utracił?

Szanowny Panie Nosowski zgadzam sie ze w czasie Mszy Swietej spotykamy sie z Osoba Jezusa, w tej zaczynajacej sie od Prefacji tez? Popelnil taki grzech nie kto inny a abp Rys, gdyby uczynil to wikary z zapadlej wioski, mialbym wyrozumienie, ale abp?? To byl juz szczyt nonszalanci. Kazania sa podobne. Bajdurzenie.

Ale co przez to rozumieć? Spotkanie z osobą historycznego Jezusa? Co do którego bibliści spierają się czy był wędrownym kaznodzieją, rewolucjonistą, faryzeuszem, nazorejczykiem, albo kompilacją kilku postaci z tego okresu? Czy może chodzi o biblijnego Jezusa w ujęciu św. Pawła, co do którego nie jest ważne kim był historycznie, ważne, że jest Chrystusem – Zbawicielem?
A może jeszcze późniejszy koncept Jezusa eucharystycznego?
Albo personalistyczną koncepcję “Jezusa dla mnie”?
Tyle możliwości, a i tak podejrzewam, że biskupi za bardzo nie wiedzą co chcą przekazać.

Biblijny Jezus w ujęciu św. Pawła jest bardziej koncepcją, niż rzeczywistą postacią. Ziemskie życie Jezusa św. Pawła nie interesuje, niemal w ogóle się do niego nie odnosi. Paweł przedstawia też nieco inną doktrynę, niż Jezus, szczególnie w kwestii przestrzegania prawa mojżeszowego.

Chrystus jest rzeczywistością nawrócenia św. Pawła, a nie “raczej koncepcją”. Chyba że się w to nie wierzy, wtedy można tak formułować sprawę albo za pomocą innej metodologii, ale dziwne że przy okazji realizuje się misje kanoniczną. Niepokojące według mnie.

Biblistyka ma to do siebie, że odziera z pozornej cudowności dany przekaz. Może św. Paweł naprawdę miał wizję Chrystusa, a może, co bardziej prawdopodobne użył motywu znanego z literatury, do przekazania swoich przekonań? Opis nawrocenia św. Pawła jest parafrazą “Bachantek” Eurypidesa, łącznie z Jezusem, który mówi o wierzganiu przeciw ościeniowi. To samo kilkaset lat wcześniej powiedział Dionizos królowi Teb. Ale nie jest to zarzut. Ewangelie też były pisane pod ówczesną literaturę, konkretnie pod Homera, taki po prostu urok pisarstwa tego okresu.

Mowiąc natomiast o “koncepcji Pawła” mam na myśli jego teologię i to jak różny jest jego Chrystus, od Jezusa znanego z przekazów Ewangelii. Widać, że XIX i XX wieczne zagadnienie “Jezusa historii i Chrystusa wiary” jest starsze, niż się może biblistom wydawać.

Co do uwagi o wierze, to w naukach biblijnych wiara musi ustąpić faktom. Oczywiście wszyscy byśmy chcieli, by fakty jedynie potwierdzały naszą wiarę, ale nie zawsze tak jest. A wówczas możemy stanąć jak ci ludzie, którzy odkryli błąd w Wulgacie i stanęli przed dylematem, czy Mojżesz miał rogi, bo Wulgata jest nieomylnym Słowem Bożym, czy jednak uznać zgodnie z prawdą, że przez wieki źle wierzyliśmy, bo w tekście był błąd?

Niepokojący to jest Pan brak poczucia własnej wartości. Ciągle Pan musi wykazywać, że Pan lepiej wierzy, lepiej wie, lepiej rozeznaje i lepiej się orientuje w misji kanonicznej. Obawiam się, że jest Pan męczący nie tylko dla otoczenia (to już tu widać po komtarzach na tym i na innych forach), ale dla samego siebie. Czy Pan przypadkiem nie mówił o sobie, że Panu brak przyjaciół? Ale Pan sam ludzi do siebie zniechęca, a potem stwarza iluzje, że te osoby atakują Kościół. Dostaje Pan to o co sam Pan się prosi. Więcej taktu i pokory proponuję.

Moja odpowiedź z 21 czerwca 2022 21:51 jest do @Robert. Ponieważ pojawił się nowy wpis powyżej, to muszę to wyjaśnić.

@Wojtek.
Tak jak Izraelici na opowieść o zmartwychwstaniu Jezusa odpowiadali przekonaniem, że jego ciało zostało wykradzione przez uczniów, tak zapewne Grecy w reakcjiopowieść o nawróceniu św. Pawła byli przekonani, że jego narracja to efekt czytania ich klasyki. To dla mnie wręcz oczywiste. I chyba ktoś tu teraz udaje Greka 😉

@Wojtek.
Tak jak Izraelici na opowieść o zmartwychwstaniu Jezusa odpowiadali przekonaniem, że jego ciało zostało wykradzione przez uczniów, tak zapewne Grecy w reakcjiopowieść o nawróceniu św. Pawła byli przekonani, że jego narracja to efekt czytania ich klasyki. To dla mnie wręcz oczywiste. I chyba ktoś tu teraz udaje Greka 😉

Opowieść o nawróceniu św. Pawła była kierowana do greków, dlatego też użyto takiego, a nie innego zabiegu literackiego. A to, że autor tekstu parafrazował inny znany tekst jest oczywiste dla każdego, kto przeczytał Bachantki. Tu nie ma miejsca na jakieś insynuacje, że Grecy coś mówili (tym bardziej, że nie mówili, bo nie pojawia się to w antycznej krytyce, więc hipoteza jest wymyślona), bo wystarczy sięgnąć do obu tekstów. Oczywiście, można też pokusić się o tezę, że to Jezus był na tyle wykształcony, że jak Paweł zaczął tekstem Eurypidesa, to Jezus też to od razu podchwycił i rozmawiali sobie cytatami, jak bez przymierzania w Pulp Fiction.

Natomiast co do narracji o wykradzionym ciele, to żaden z tekstów Pawła się do tego nie odnosi. Widać, że nie znał on w ogóle historii z pustym grobem, dla Pawła zmartwychwstanie dokonuje się w rzeczywistości krzyża, nie grobu. Karl Rahner mówi w tym kontekście o kreacji historii z pustym grobem, jako o wyrazie nadziei i wiary pierwszych chrześcijan, a nie o fakcie historycznym, który dokonał się w czasie.

@Wojtek
“A to, że autor tekstu parafrazował inny znany tekst jest oczywiste dla każdego, kto przeczytał Bachantki.” Skoro oczywiste, to i oczywiste i logiczne, co Grecy sądzili i mówili między sobą o opowieści św. Pawła;)
Św. Pawła nie było przy grobie, ale tez nie było go przy ukrzyżowaniu Jezusa, więc nie wiem na razie, skąd przekonanie, co było najważniejszą rzeczywistością Chrystusa dla samego św. Pawła.

Paralela z Bachantkami nie zaprzątała myśli Greków. Ale widać, że nie była w stanie przekonać. Tym bardziej, że Biblia przedstawia trzy sprzeczne opisy tego wydarzenia.

Nie jest istotne przy czym Paweł był, istotne jest na co kładzie akcenty. I dlaczego głosi inną naukę, niż Jezus.

@Anna
Ja na razie mogę jedynie zaryzykować twierdzeniem, że nie zajmuje się pani zawodowo psychologią, jak i nie gra pani w pokera. Pozdrawiam

@Wojtek
Sprzeczność detali to nie sprzeczność całości. Tak samo jest z 4 relacjami ze zgilotynowania Ludwika XVI. Jedna zaprzecza drugiej, ale nie w fakcie, że ścięto głowę królowi 😉

Tylko opis ścięcia Ludwika nie był kreowany pod żadną legendę, czy opowieść. Rozbieżności u różnych świadków to coś zupełnie normalnego. Rozbieżności u jednego świadka, który w dodatku stylizuje swoją opowieść na znany motyw powołaniowy musi budzić podejrzenia. Ale w doktrynie Pawła nie to jest istotne, a to, że on niemal nie uwzględnia nauk Jezusa w swojej doktrynie. Jezus swoje nauczanie opierał o Torę, dokonując jej interpretacji w duchu wybranej szkoły rabinackiej. Paweł natomiast formułuje nauczanie, mówiące o kresie Tory. Coś, czemu Jezus zaprzeczył, mówiąc o wieczności Tory. Oczywiście nie zarzucam Pawłowi jakiegoś fałszerstwa, bo on swoją doktrynę pisał już po tym, gdy Kościół prowadzony przez Ducha Świętego zmienił nauczanie w tej sprawie. Nie były to jednak nauki Jezusa. I dlatego w naukach Pawła ziemski Jezus nie istnieje. Istnieje za to koncept boskiego Chrystusa.

@Wojtek
Paweł nie dzieli Chrystusa na ziemskiego czy boskiego. To że apostoł jest twórcą koncepcji Chrystusa ,takiego czy innego, to tylko życzenie materializmu historycznego. Mnie to nudzi i szkoda mi nawet czasu na wracanie do tego tematu. Innym przykładem (chyba trzech relacji) jest sprawa wzięcia do niewoli gen. Cambronne’a pod Waterloo. Relację były już pisane pod wpływem legendy, która się wytworzyła na temat generała. Ale choć relacje sa sprzeczne, żadne nie podważa podstawowych faktów wydarzenia.

Dobrze, wróćmy więc do podstawowego pytania. Z jakim Jezusem mam się spotkać w Kościele. Z tym, co spogląda z miłością na człowieka co skrupulatnie przestrzega Tory, czy tego, co jest “kresem prawa”? Dwóch różnych “Jezusów”, a przecież jeszcze nie wyszliśmy z Biblii.

Panie Wojtku, ale Pan już sam sobie odpowiedział! „Oczywiście z perspektywy katolickiej będzie to nic innego jak sakrament Eucharystii.” A czy to będzie pociągać młodych? To już zdecydują sami. Tymczasem popełnia Pan dwa błędy. Po pierwsze domniemuje Pan niewiedzy i nieświadomości biskupów. Kościół zna te wątpliwości. I drugie, ma Pan za dużo wiary (nomen omen) w to że słowo pisane dowodzi jak nauki ścisłe. Mamy różne opisy nawrócenia Pawła. Tam gdzie jest wspomniany cytat, możemy odnieść wrażenie, że to na pewno z innego tekstu, który znamy. Rzecz w tym, że mamy niewielką ilość tekstów z epoki i wiedzy o tamtych czasach. Nie można więc wykluczyć zupełnie innej opcji, że tak Eurypides jak i Paweł inspirowali się np. popularnym powiedzeniem. Nie możemy wykluczyć, że Paweł nigdy nie twierdził, że to usłyszał, a jak w Pana przykładzie z Mojżeszem, jest to kwestia przepisywania. Więcej, nie możemy nawet twierdzić, że istnieje koncepcja Jezusa Pawła (chyba, że potraktujemy Pawła symbolicznie), że jego teksty są napewno jego, że jest to wszystko co stworzył, że nie ma tekstów nieznanych, które zmieniłyby naciski. W ogóle czy Paweł istniał na prawdę? Nie wiemy o nim wiele więcej jak o Jezusie. Może kto inny zredagował taką wersję. Rzecz w tym, że katolicyzm się z tym liczy, próbując jak najlepiej odganąć wolę Jezusa na podstawie tego co jest. Ze świadomością, że może błądzić. Dowodu na nieistnienie Chrystusa w Biblii nie ma, inspiracje innymi tekstami nim nie są. Wracając do tego czy Mojżesz miał rogi. Błąd w Wulgacie jedynie obalił przekaz Wulgaty. To, że w takim razie nie miał opieramy na tym, że zwykle ludzie nie mają, a nie na wiedzy zdobytej z obalenia twierdzenia. Może miał. Któż to wie?

Nie tyle niewiedzy, co ignorancji, a to różnica.

W temacie koncepcji Jezusa według Pawła, kwestia Eurypidesa i opisów nawrócenia była dygresją. Bardziej skupiamy się na tym, że Jezus Pawła a Jezus Ewangelii to dwie różne osoby. Z różną teologią, doktryną, akcentami. Jest różnica między autorami ksiąg, a gdzie dopiero między nimi, a Jezusem eucharystycznym.

Co do anegdotki z Mojżeszem i rogami, jeśli ów błąd obalił przekaz Wulgaty, to obalił też katolicyzm. Bo Kościół natchniony przez Ducha orzekł nieomylnie, na sposób dogmatyczny, że Wulgata jest jedynym Słowem Bożym. I pal licho Mojżesza, bo to nie jest błąd, na którym budowano doktryny. Ale już błąd z Protoewangelii w Księdze Rodzaju jest poważniejszy. Bo w oparciu o błąd tłumacza stworzono całą potrydencką mariologię, włącznie z tym, że różaniec jest skuteczny w walce z szatanem. Kościół nawet uznał objawienia prywatne sankcjonujące ten błąd (a tłumaczenie jak do tego doszło jest dość zabawne).

Nie zrozumiał Pan wpisu. Pan o historii, interpretacji, a ja o podstawach logiki. Z fałszywego założenia możemy wysnuć wniosek. Jednak fałszywość założenia nie znaczy, że wniosek jest nieprawdziwy. Nieprawdziwa była droga do jego dojścia. On może być prawdziwy lub fałszywy. To znane z nauki. Coś Pan obala, ale nie widzi, że niekoniecznie to co myśli. I nie chce Pan tego zobaczyć, bo takim może wstrząsem jest odkrycie, że wiele rzeczy się nie zgadza. Jest to dla niejednego szok, napewno w wielu rzeczach się też mylimy. Wiele osób odchodzi z kościoła z tego powodu. Jednak Mojżesz nadal mógł mieć rogi i nikt nie dowiódł, że nie miał.
Z kolei „Jezus w Ewangelii”, a „Jezus św. Pawła” to koncepcja interpretacyjna tekstu. Jeśli chcemy podążać tą drogą to musimy odrzucić interpretacje okołohistoryczne, bo są to dwa różne nurty interpretacyjne. Paweł traktowany jako idea, soczewka interpretacyjna nie może być równocześnie postacią historyczną i mamy tu matrioszkę, bo jest to to o czym pisze Pan jak pisze o tym jak on sam interpretuje Jezusa. Tymczasem Pana rozdzielenie sypie się z powodu jednego szczegółu. Paweł-idea napisał listy, ale jest też ważną postacią Dziejów Apostolskich, te napisał Łukasz- idea, a napisał też cześć Ewangelii. Mamy więc zagwostkę. Ewangelie też nie tworzą jednej wersji Jezusa, kościół mówi o dopełnianiu się i Pawła w to dopełnianie włącza byćmoże zakładając, że właśnie jednej interpretacji po prostu nie ma w tekstach? Przecież z powodzeniem mógłby zostawić jedną Ewangelię i pozbyć się kłopotu.
Co do koncepcji Eucharystycznej nie ma znaczenia, kiedy powstała, jeśli pyta Pan co na myśli ma katolicki biskup, to będzie to katolickie przekonanie o Jezusie Eucharystycznym. Trzeba osobiście pytać.

Nie mówiłem nigdzie, że Paweł jest ideą, ale że historyczny Paweł odrzuca historycznego Jezusa, tworząc własną ideę Chrystusa. Który nie dopełnia Jezusa Ewangelii, lecz jest argumentem za ideami Pawła. Które to idee również wynikały z historii.

Co do logiki, Mojżesza z rogami możemy sobie traktować humorystycznie. Ale Maryi depczącej węża już nie. Bo w Protoewangelii potomstwo niewiasty, a nie niewiasta depcze węża. I jeśli na błędzie tłumacza budujemy teologię, to będzie ona błędem. Poniżej jeden z użytkowników pisze o tym jak ważna jest Maryja w nauce Kościoła. Tylko interpretacje mariologiczne wynikają z błędu. Co więc z nimi zrobić? Odrzucić kilka wieków doktryny, która ustaliła tożsamość katolicyzmu?

Nie i nie. Nie wiemy co odrzucał, a czego nie Paweł historyczny. Po prostu nie wiemy. Nie mamy nawet jednego tekstu Pawła historycznego w oryginale. Może słowo „idea” nie było trafne. Chodziło mi o to, że interpretacja Jezusa, o której Pan pisze jest interpretowana przez postać biblijnego Pawła, a nie historycznego. Nie inaczej. W żadnym wypadku.
Co do kwestii logiki. Tu nie zgodzę się z jednym, bo o tym pisałam: na bazie fałszywego założenia nie raz powiedziano prawdę. To jest bardzo istotna rzecz w nauce. Każda powiedziana rzecz jest w pewnym stopniu niezależna od założenia. Przykładowo lek n działać ma na serce bo jest czerwony. A w badaniach okazuje się, że lek n faktycznie działa na serce. Jest tu kwestia przypadku, prawdopodobieństwa i niezależności prawdy wniosku od prawdy założenia. Ale w pewnym stopniu jest tak jak Pan pisze. Oczywiście, że kiedy dowiadujemy się, że założenie było błędne stajemy się bezradni, bo nie wiemy co z naszym wnioskiem. Jest prawdą czy fałszem? Powiedzieć: fałsz, jest przedwczesne, na to, że prawda nie mamy już podparcia.

Mamy wiele oryginałów Pawła, przeszło połowa przypisywanych mu listów jest jego. Mówimy tu o konkretnym historycznym pisarzu i jego zachowanej myśli.

Odnośnie błędnych założeń. Mariologia tworzona o błąd nie mogła być właściwa, bo założenie autora było inne. Gdy pisarz odnosząc się do Niewiasty miał na myśli Kościół, to nie da się zrobić tak, że miał na myśli Maryję. Po prostu nie.

Nie mamy ani jednego oryginału Pawła. Chyba, że jest coś nowo odkrytego. To, że znamy listy Pawła, nie znaczy, że to oryginały. W przepisywaniu dzieje się dużo zmian. Nie znamy też całości. Mamy jakieś wyobrażenie. Dlatego to biblijny Paweł, nie historyczny. Z Mariologią raczej się nie zrozumiemy już, bo Pan o czym innym, ja o czym innym.

“Chrześcijaństwo jest spotkaniem z Osobą Jezusa” i dlatego chrzci się nieświadome dzieci, tak małe, że nie potrafią nawet mówić, nie mówiąc już o spotkaniu Jezusa. Chyba że chrzest nie włącza w chrześcijaństwo, albo włącza w niepełny sposób, co ja tam wiem w zderzeniu z II dywizją pancerną apologetyki KUL.

Odpowiem Panu zupełnie serio, pomimo Pańskiego nieodmiennie kpiarskiego tonu.
1. Zdecydowanie wolę słuchać Jezusa. “Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie”.
2. Od prawie 40 lat mam doświadczenie bliskiego kontaktu z osobami z niepełnosprawnością intelektualną, często głęboką. Jest to również doświadczenie ich spotkań z Jezusem. A często “nie potrafią nawet mówić”…

Punkt II przekonuje najbardziej. Nie boi się Pan jednak (pytam bez ironii), że gdyby Pan mówił im o Buddzie, to ten bliski kontakt też miałby miejsce? Że nie chodzi o samą treść, jakieś szczegóły, ale przekaz dobra?

Nie boję się. I nie jest to reakcja na to, co ja mówię. To się na przykład dzieje podczas liturgii.

Chrzest nie włącza w pełny sposób. Dzieci nie przystępują do komunii. Dopiero to powinno być pierwszym świadomym wyborem (uważam, że obecnie jest to za wcześnie), a potem jest bierzmowanie.

@Marek2 i @karol, ja w kwestii tego, czy obok Boga Ojca mamy w chrześcijaństwie jakiś prototyp bogini (rodz.żeński). W tym co @karol żartobliwie snuje jest ziarno prawdy. Otóż, o ile mi wiadomo to z wykopalisk z Kuntillet ‘Ajrud na pustyni Negew, datowanych na VIIIpne (więc chodzi o naszych starszych braci w wierze), wynika, że bóg Jahwe czczony w Samarii miał swoją boską partnerkę – Aszerę (rodz.żeński).

Zastanawiam się czy wszechwiedzący @Robert wysnuje teraz hipotezę, że na pewno nie jestem archeologiem, biblistą, asyriologiem, specem od judaizmu lub teologiem i nie wiem co tam jeszcze. Ale w zasadzie najciekawsze by było to jakby
doszedł do wniosku, że może ja wcale nie jestem kobietą, tylko podszywam się pod taki żeński nick? W takim razie co mu się stało, że @Anna2 tak go interesuje.

Ale przecież to Pani mną się jakoś interesuje, a nie na odwrót.

Odpowiedz do @Robert. Ja widzę, że wszyscy się na tym forum Panem zainteresowali. Po prostu zyskał Pan sławę stwierdzeniem, że Pan Pankowiak “chciałby zjeść cukierka i chciałby go zachować”. No cóż bycie sławnym lub celebrytą nie jest łatwe.

@Anna2
W takim razie stoję na wzgórzu chwały o wielkości cukierka. W sam raz dla takiego błazna jak ja. Z uszanowaniem

Jest projekcją ludzkich pragnień. Naszą, swojską, ludzką, bez żadnych boskich niepojętych i strasznych nieskończoności.
Idealnym opium dla ludu jak mawiał klasyk.
Z Bogiem nie ma tak łatwo.

@laokon
“Marek2 napisał: 21 czerwca 2022 08:15
Tyle, że między Jezusem a Marią zachodzi bardzo istotna różnica jakościowa. Maria nie jest boginią.”

“Odpowiedź
laokon napisał: 21 czerwca 2022 12:34
Jest czymś więcej.”

“laokon napisał:
21 czerwca 2022 14:30
Mamą.”

To w takim razie muszę własną matkę poinformować, że jest czymś więcej niż boginią / Bogiem.

A propos, a czy bycie babcią to jest więcej niż bycie mamą z kolei ?
Jeśli tak to dlaczego nie ma na skrzyżowaniach figurek Św. Anny ?
A bycie prababcią ? itd. itd.
Dochodzi już do paranoi.

Pan laokon ma widocznie osobisty stosunek do Maryi. W tym sensie jest ważniejsza. Maryja jest w kościele największą że świętych, ale nie jest ponad Bogiem. To herezja. Panie laokon! Herezja

Wpis dotyczy wypowiedzi @Rocert o cukierkach: Ja tu może uzupełnie o referencje do sławnej wypowiedzi pana Roberta, gdyby mieli się pojawić naśladowcy, to trzeba panie Robercie mieć dowody komu przysługuje prawo autorskie

https://wiez.pl/2022/06/13/ksiadz-hajdasz-z-filmu-sekielskich-wydalony-z-kaplanstwa/

Mam nadzieje, że Moderator ma jeszcze cierpliwość do tej sieczki, bo limitowana ilość wypowiedzi w danym wątku już została przekroczona, ale może da się wkleić pod cytatem użytym w wypowiedzi “23 czerwca 2022 21:07”. Pozatym, jestem zaniepokojona, bo linkowany artykuł zszedł na drugą pozycję
w notowaniach “TOP z Ostatnich 30 dniu na Więzi”, więc może linkowanie poprawi ten wynik.

Umiłowany moderatorze, chrześcijaństwo podobno nadaje sens cierpieniu, proszę nie ustawać w walce.

Umiłowany Karolu, tracenie cierpliwości przy niektórych Państwa wpisach wcale nie jest źródłem cierpienia, a jedynie czegoś innego

To może zakończmy sprawę niefortunnego cukierka. Pan Robert użył pozornie trafnego, a fatalnego w kontekście krzywdy dziecka porównania, żeby powiedzieć, że Pankowiak chciałby, żeby kościół wyrzucał tych ludzi, ale jednocześnie ich trzymał. Tak naprawdę Pankowiak nie wie co byłoby lepsze dla pokrzywdzonych i następnych ofiar i dlatego tak się zastanawiał.

Jeszcze refleksja odnośnie kazania bp. Rysia, które wygłosił 6 lat temu, jeszcze jako biskup pomocniczy krakowski wb czasie bierzmowania mojego dziecka. To było właśnie moje ogromne rozczarowanie “na żywo”. Niestety wrażenie takie jak @Jerzy2: półgodzinne, nie wiadomo właściwie jaka była myśl przwodnia, jedyne co zapamiętałem z tonu, że chciał byc “fajny”. Zgodne komentarze w rodzinie: “o czym to własciwe było?”. I jeszcze , jak myślę skutek nie taki odległy: wtedy przystąpiło do bierzmowania ponad 50 dzieci, w tym roku w tejże parafii -20 osób.

Nie lubiłem czytać felietonów bp Rysia w TP. Zawsze wydawały mi się nudne i puste. Jednak do tej pory uważałem że to jest mój problem, że nie dojrzałem do ich pojęcia.
Może jednak jest inaczej?

Podejrzewam, że są możliwe kandydatury o wiele bardziej katastrofalne. Jakiś nowy Głódź, nowy Paetz, który musi dostać w Watykanie przymusowy awans. Szanse na lepszego biskupa przy działającej tak skutecznie selekcji negatywnej są minimalne.

@ Basia . Powiedziałem, że jest czymś więcej niż boginią , a nie czymś więcej niż Bogiem. Żadna bogini nie występuje w religiach monoteistycznych.

Na pewno Pan Jezus miał do niej stosunek osobisty i dlatego Matka Boska jest bardzo ważną osobą w religii katolickiej , co jest oczywistą konsekwencją przyjęcia, że Syn Boży został zrodzony (!!!), a nie stworzony ( jak inni ludzie)- o czym wiadomo z Wyznania Wiary ( Credo), które każdy katolik powtarza podczas Mszy Świętej- szkoda,że większość robi to bezrefleksyjnie. Kult Matki Boskiej w Kościele Katolickim to niezaprzeczalny fakt , a że nie wszystkim się podoba…no cóż, zawsze mogą się przenieść do innego kościoła.

A tak w ogóle to chętnie przeczytałbym albo wysłuchał całego wystąpienia abp. Rysia, bo tak coś mi dziwno, że nie wspomniał o Matce Boskiej.
@ Jerzy2
“To w takim razie muszę własną matkę poinformować, że jest czymś więcej niż boginią / Bogiem. ” Niech Pan to zrobi . na pewno będzie jej bardzo miło.

@laokon
Wyznanie wiary, które katolicy odmawiają, istotnie bezrefleksyjnie, jest tym samym, torebki odmawiają ewangelicki podczas swoich nabożeństw. Oni także mają uroczystość Zwiastowania , bo to wydarzenie potwierdzone w Biblii. Czczą Marię jako Matkę Zbawiciela, wzór chrześcijańskiej cnoty, ale nie szarżują z kultem czwartej osoby Trójcy.

Do @Wojtek i @Robert – i dyskusji o Pawle. Dziękuję.
Dla mnie św. Paweł jest postacią, która daje wiele do myślenia.
Dominuje w Dziejach Apostolskich. No Łukasz napisał (po znajomości). Plus listy.
Ile razy słyszymy w Kościele listy Pawła? Często.
Nie znał Jezusa, nie dogaduje się raczej z apostołami, ale prywatnym objawieniem załatwi każdego.
No bo jak z tym dyskutować?
Bachantki, nie bachantki, widać, że to taki właśnie intelektualista wśród prostszych ludzi.
I czasem myślę o nim, jak o prototypie guru sekty. To co robi, tłumaczy objawieniem, :został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać. https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1010

Sorry. Jak mu udowodnić, że się myli. Neofita, czy wyrachowany faryzeusz, który wyczuł klimat?
Tak wiem, jak zginął. Wiele razy powoływał się na prawo rzymskie i swoje obywatelstwo.
To pytanie do obu Panów. Kim był Paweł? Ważna rozmowa między Wami.
I proszę, bez postulatów o spalenie mnie na stosie ;).

A model na manipulowanie : dopasowanie i prowadzenie. Tyle wystarczy.
Nie mam jak inaczej wkleić komentarza.

W dyskusji o Pawle warto pamiętać, że jego listy powstały najpewniej wcześniej lub równolegle z Ewangeliami. Mógł więc znać inne przekazy o Jezusie. Kwestia objawieniowa też oczywiście ważna.

Paweł przeciął wielowiekową tradycję obrzezania, wyobrażam to sobie dziś w realiach naszych, arcybiskupi grzmiący o świętej przeszłości i modernizacji, która każe kościołowi nadążyć za światem. To jest nawet odrobinę zabawne.

Gdyby tylko o to chodziło, o to obrzezanie. Fajniej dla mężczyzn. Niestety w pakiecie sprzedał szereg innych zasad. I to już nie jest zabawne. Inni się pod niego podpinają. Do dziś.

do @Basia “24 czerwca 2022 09:25”. Czy biblistyka z wszystkimi przyległymi dziedzinami, która odziera świete teksty z cudowności, nie jest jak traktowanie emocji tylko jako impulsów nerwowych wywołanych zmianą potencjału elektrycznego?

Myślę, że tak samo jak można zatracić sens i znaczenie przekazu patrząc jedynie
“szkiełkiem i okiem”, tak samo można zatracić jasność i precyzję myślenia patrząc jedynie przez pryzmat emocji, albo ślepej irracjonalnej wiary.

Nasze postrzeganie racjonalne też może być zwodnicze, na tej zasadzie jak iluzje
optyczne podpowiadają raz jeden, a raz inny obraz. Jedno i drugie jest ważne, ale zbytnie zaufanie do możliwości racjonalnego poznania może doprowadzić do porzucenia wiary, bo u podstaw jak zauważyła @Basia mnoży się wiele zawiłości, nakładają się różne konteksty kulturowe, powstają sprzeczności. Dlatego czytanie tych tekstów zgodnie z duchem czasów kiedy powstawały jest istotne, a w tak odległych czasach magia i siły przyrody były tak samo mocnymi argumentami, jak dla nas racjonalne myślenie, czy psychologizacja.