Jesień 2024, nr 3

Zamów

Usłyszeć krzyk zza klasztornej furty

Niewiele wiadomo o skali wykorzystywania sióstr zakonnych. Więcej powiedzieć można o mechanizmach, które stosują sprawcy, a także o skutkach wykorzystania u osób pokrzywdzonych. Są skutki psychiczne, m.in. stres pourazowy, depresja, strach przed stygmatyzacją. A także duchowe: żal do Boga, osłabienie wiary.

Od wielu lat Kościół zajmuje się problemem wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez duchownych. Ale oprócz tego dramatu w Kościele nabrzmiewa także inny problem. To wykorzystywanie na różnych polach (seksualne, nadużycia władzy, wyzysk, często wręcz niewolnictwo) sióstr zakonnych. Temat ten co jakiś czas przewija się w debacie publicznej – tak wewnątrz, jak i na zewnątrz struktur kościelnych – ale dość szybko ponownie znika. I wcale nie dlatego, że samo zjawisko nie istnieje, lecz dlatego, że wciąż opuszcza się nań swoistą zasłonę milczenia…

Krótkie przebudzenie

Specjalne Zgromadzenie Synodu Biskupów dla Oceanii, które odbyło się z udziałem papieża Jana Pawła II w Watykanie późną jesienią 1998 r., było bodaj pierwszym spotkaniem hierarchii, na którym publicznie poruszono problem wykorzystywania seksualnego w Kościele. Także w odniesieniu do kobiet. Biskup Kevin Michael Manning z Parramatta (Australia) wprost wskazywał, że „kobiety nie są traktowane na równi z mężczyznami, tak w Kościele, jak i w ogóle w społeczeństwie”, i apelował: „Krzyk kobiet, które domagają się głośno od Kościoła pomocy w walce o równość i godność, musi być wysłuchany”1.

Z kolei bp Geoffrey James Robinson z Sydney poruszył sprawę „nadużyć seksualnych, fizycznych i psychicznych” w Kościele, twierdząc, że „stały się najpoważniejszą przeszkodą w przepowiadaniu Ewangelii w Oceanii. Nie chodzi o problem nowy: istnieje on, i to od wielu stuleci, w większości krajów, w których obecny jest Kościół”. Wskazywał, że osoby wykorzystane „i cała wspólnota pragną, ażeby Kościół uczynił wszystko, co w jego mocy, by nikt więcej w przyszłości nie padał ich ofiarą. Domagają się, by zbadano wszystkie aspekty życia kapłanów i zakonników i wszelkie skłonności do władzy. Ponadto aby Kościół zmienił to wszystko, co przyczynić się może do wzrostu nadużyć”. I dodawał: „Tylko Kościół powszechny ma władzę, by dokonać podobnych zmian, a biskupi Oceanii proszą pokornie Kościół powszechny, by zwrócił się wprost do ofiar nadużyć oraz by podjął niezbędne i konkretne kroki dla zapobieżenia im w przyszłości i stał się na tym polu przewodnikiem Kościołów lokalnych”2.

Kobiet, które odchodzą z zakonów, nie można zostawiać w połowie drogi z nadzieją, że ktoś z dobrego serca im pomoże. To Kościół ma o nie zadbać

Tomasz Krzyżak

Udostępnij tekst

Na posynodalną adhortację Jana Pawła II trzeba było czekać dwa lata. Ecclesia in Oceania ukazała się w listopadzie 2001 r., a zawarte w niej słowa potępienia „nadużyć seksualnych i wszelkich innych form nadużycia władzy, zarówno w Kościele, jak i w społeczeństwie jako całości” oraz przeprosiny ofiar „za ból i spowodowane rozczarowanie”, a także zapowiedź szukania „otwartych i sprawiedliwych procedur, aby odpowiedzieć na skargi w tej dziedzinie” odczytywano także w kontekście wykorzystywania zakonnic (Ecclesia in Oceania, 49). Zwłaszcza że kilka miesięcy wcześniej (marzec 2001) amerykański tygodnik „National Catholic Reporter” ujawnił na swoich łamach wstrząsający raport na temat wykorzystywania seksualnego zakonnic przez księży, który przesłała do Watykanu już w 1994 r. s. Maura O’Donohue. Stolica Apostolska ustami rzecznika przyznała, że zarzuty potwierdziły się w ponad dwudziestu krajach.

Wydawało się wówczas, że problem wykorzystywania zakonnic zostanie zauważony i że Watykan poświęci mu więcej uwagi. Ale na początku 2002 r. amerykański dziennik „The Boston Globe” ujawnił aferę z wieloletnim tuszowaniem nadużyć seksualnych wobec osób małoletnich w archidiecezji bostońskiej. Oczy świata odwróciły się od zakonnic. Zajęto się tematyką wykorzystywania dzieci i młodzieży. W ciągu dwóch dekad Kościół, raz po raz wstrząsany kolejnymi skandalami, wypracował – zarówno na poziomie centralnym, jak i w poszczególnych krajach – zasady postępowania w tego typu sprawach, przygotowano i wdrożono w życie systemy prewencyjne ochrony dzieci i młodzieży. Papież Franciszek ustanowił także przepisy dotyczące wyciągania konsekwencji wobec biskupów i przełożonych zakonnych, którzy zaniedbywali swoje obowiązki.

U progu skandalu

Można postawić tezę – i w zasadzie nie będzie ona bezpodstawna – że temat nadużyć w zakonach odłożono na później, uznając, że zapewne jest ważny, ale jednak możliwy do ukrycia w hierarchicznej, opartej na posłuszeństwie strukturze Kościoła. Problem jednak buzował i nabrzmiewał. Do tego stopnia, że w 2017 r. Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego w dokumencie Młode wino, nowe bukłaki zasygnalizowała konieczność przyjrzenia się tematowi nadużyć władzy za klasztornymi furtami.

Dwa lata później (rok 2019) na łamach miesięcznika „Donne Chiesa Mondo”, kobiecego dodatku do watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano”, jego ówczesna redaktor naczelna Lucetta Scaraffia opisała różne nadużycia wobec zakonnic. A pytany o sprawę papież Franciszek w drodze powrotnej z wizyty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (luty 2019 r.) nie ukrywał, że problem istnieje.

Zaraz potem, w drugiej połowie lutego 2019 r., mocne słowa na ten temat usłyszeli przewodniczący konferencji episkopatów z całego świata uczestniczący w szczycie na temat wykorzystywania seksualnego, który zorganizował w Watykanie papież. Padły one z ust Valentiny Alazraki, pracującej dla meksykańskiej telewizji watykanistki, którą Franciszek zaprosił do wygłoszenia jednego z referatów.

„Jesteśmy bowiem u progu innego skandalu: seksualnego wykorzystywania zakonnic i kobiet konsekrowanych przez księży i biskupów. […] Papież Franciszek […] przyznał, że od dłuższego czasu pracuje się w Kościele nad tym tematem, że trzeba zrobić więcej i że jest wola, aby zrobić więcej.

Chciałabym przy tej okazji wyrazić nadzieję, że tym razem Kościół zachowa się ofensywnie, a nie defensywnie, jak to zrobił w przypadku wykorzystywania małoletnich. To może być wielka szansa, aby Kościół podjął inicjatywę i był na pierwszej linii w ujawnianiu tego wykorzystywania, które polega nie tylko na nadużyciach seksualnych, lecz także na wykorzystywaniu zależności i władzy3.

Potem jeszcze – również na łamach „Donne Chiesa Mondo” – wypowiedział się prefekt watykańskiej kongregacji ds. życia zakonnego, kard. João Braz de Aviz. I kongregacja wraz z Międzynarodową Unią Przełożonych Generalnych rozpoczęły kwerendę na temat tego, jak szerokie jest to zjawisko. Do Polski kwestionariusz jednak nie dotarł, a temat znów przycichł – tak jakby Kościół szykował się do zajęcia pozycji obronnych, nie zaś (jak wyobrażała to sobie Alazraki) do gry ofensywnej.

Na dodatek „L’Osservatore Romano” zakończyło współpracę z Lucettą Scaraffią. „Nasz miesięcznik powstał po to, by dać głos tym, których zazwyczaj w Kościele nie słychać – kobietom, zwłaszcza zakonnicom. One zwykle nie mają możliwości, by opowiedzieć o swoim życiu, powołaniu, o tym, co robią w świecie. Pewnie to się nie spodobało. Nowy dyrektor chciał ingerować w poruszane przez nas tematy i w skład redakcji. Nie zgodziłyśmy się i podałyśmy się do dymisji” – tłumaczyła Scaraffia powody odejścia w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym”4.

Wyników kwerendy nie ujawniły ani kongregacja, ani Międzynarodowa Unia Przełożonych Generalnych. Ale mimo to wydaje się, że ze strony Watykanu jest co najmniej przyzwolenie, by o temacie mówić.

Znaczącym wydarzeniem był artykuł, który ukazał się w sierpniu 2020 r. na łamach prestiżowego jezuickiego miesięcznika „La Civiltà Cattolica”. Giovanni Cucci SJ opublikował tekst zatytułowany Abusi di autorità nelle chiesa. Problemi e sfide della vita religiosa femminile [„Nadużycia władzy w Kościele. Problemy i wyzwania życia zakonnego kobiet”]5. Artykuł jezuity odbił się głośnym echem w różnych krajach. Przetłumaczono go także na język polski i opublikowano na portalu Deon.pl z tytułem: Kto usłyszy krzyk krzywdzonych sióstr? Dramatyczne historie młodych zakonnic6.

Cucci wskazuje, że o ile wykorzystywanie seksualne zakonnic jest tematem ważnym, to jednak za klasztorną klauzurą dochodzi przede wszystkim do nadużyć władzy i sumienia. Podkreślił on, że kobiety, które zostawiły swoje dotychczasowe życie i zdecydowały się służyć Bogu, w sytuacji wykorzystania są same, opuszczone, w pustyni uczuciowej, ale też zawodowej. „Zakon staje się dla nich raczej więzieniem niż wspólnotą. Te dusze, które dały się złapać w pułapkę, do czyjej zagrody należą?” – pytał i wzywał, by oddać głos tym, którzy go dziś nie mają7.

Wierzchołek góry lodowej

Jesienią 2021 r. we Włoszech ukazała się z kolei książka Salvatore Cernuzia, dziennikarza oficjalnego watykańskiego serwisu internetowego „Vatican News”, zatytułowana Il velo del silenzio. Abusi, violenze, frustrazioni nella vita religiosa femminile [„Zasłona milczenia. Nadużycia, przemoc, frustracje w życiu zakonnym kobiet”]8. Autor zebrał w tej publikacji 11 świadectw obecnych i byłych zakonnic, które opowiedziały o swoich krzywdach. We wstępie do książki siostra Nathalie Becquart, francuska członkini, podsekretarz Synodu Biskupów, Sióstr Misjonarek Xavière i jedna z najwyższych rangą kobiet w Watykanie, pisze o „płaczu i cierpieniu” kobiet, które wstąpiły do klasztorów, ponieważ czuły wezwanie od Boga, ale później wystąpiły, ponieważ ich skargi zbyt często trafiały do głuchych adresatów.

Jak duże jest zjawisko wykorzystywania zakonnic? Danych właściwie nie ma. Na początku 2021 r. na łamach „Tygodnika Powszechnego” Edward Augustyn przytoczył dane z roku 1998 zebrane przez psychologów z Uniwersytetu w Saint Louis9. Przygotowaną przez nich ankietę wypełniło 1166 sióstr. Jedna trzecia doświadczyła nadużyć seksualnych w zakonie. Chodziło przede wszystkim (81%) o molestowanie słowne lub fizyczne (całowanie, przytulanie, dotykanie), ale też (19%) o wykorzystanie w sensie dosłownym (dotykanie genitaliów, współżycie, gwałt). Sprawcami najpoważniejszych nadużyć byli księża (49,3%), inne zakonnice (24,6%) oraz osoby świeckie (19,2%). Odpowiedzi nie udzieliło 6,9% ankietowanych.

– Biorąc pod uwagę ogromną liczbę klasztorów, zakonów, instytutów życia konsekrowanego i innych tego typu form życia, które są na świecie, uważam, że zjawisko to jest bardziej rozległe, niż możemy sobie wyobrazić. Moje śledztwo otwiera tylko małe okienko – mówi mi Salvatore Cernuzio. – Dużym problemem związanym z tego rodzaju nadużyciami jest to, że często są one schowane w murach tych instytutów, co w wielu przypadkach uniemożliwia interwencję Kościoła instytucjonalnego.

– Są to nadużycia władzy i sumienia, a więc nadużycia subtelne, które na początku trudno jest rozpoznać i które często wywołują poczucie winy u ofiary; dlatego wiele kobiet nie ma pojęcia, że przeżywa coś złego, myśląc, że to, co się dzieje, to ich wina, że Bóg je karze za to, iż nie modliły się lub nie pracowały wystarczająco dobrze… I dlatego tego nie zgłaszają, a jeśli tak, to robią to bardzo późno – dodaje Salvatore Cernuzio. – Te problemy istnieją i są poważne, musimy zwracać na nie uwagę, trzeba słuchać z uwagą głosów osób, które z takimi sprawami przychodzą. Nawet jeśli ktoś może wydawać się mało wiarygodny, zawsze w tym, co mówi, jest ziarno prawdy i nigdy nie zaszkodzi zbadanie sprawy.

Wieloletnie zaniedbania

O działaniach podejmowanych na rodzimym podwórku pisze obok Justyna Kaczmarczyk. Ale też o wieloletnich zaniedbaniach. I nie jest to tylko kwestia przeszłości. Gdyby się to nie zdarzało, to kobiety pokrzywdzone w zakonach nie dzwoniłyby pod numer telefonu zaufania Inicjatywy „Zranieni w Kościele”, a obecnie także telefonu „Siostry dla Sióstr”. Gdyby się to nie zdarzało, to wykorzystane zakonnice nie szukałyby pomocy w kuriach biskupich czy u dziennikarzy…

Listopad 2021 r. Kontaktuje się ze mną kobieta, która w latach 2013–2016 należała do jednego ze zgromadzeń zakonnych w Polsce (na jej prośbę nie podaję jej personaliów ani także nazwy zakonu). Opisuje, że co najmniej przez rok była wiele razy wykorzystana duchowo, psychicznie, emocjonalnie i seksualnie przez siostrę odpowiedzialną za powołania w zakonie. Szczegółowo podaje reakcje przełożonej, którą o fakcie poinformowała, a która uznała, że skoro siostra w taki sposób się zachowywała, to znaczy, że jej podopieczna tego potrzebowała i to ONA odpowiada za to, jak wyglądała ta relacja (!!!).

Dalej zaś następuje szczegółowy opis manipulacji, przemocy duchowej, psychicznej i emocjonalnej ze strony ówczesnej przełożonej, które nie doczekały się jakichkolwiek reakcji ze strony Rady Prowincji. Sprawa została rozwiązana poprzez… likwidację nowicjatu z powodu braku poszanowania zasad przez nowicjuszki. Siostra, która wykorzystała seksualnie tę kobietę, wciąż jest w zgromadzeniu. Przeniesiono ją do innej placówki, gdzie nadal ma kontakt z młodymi dziewczętami oraz kobietami.

Temat nadużyć w zakonach odłożono na później, uznając, że zapewne jest ważny, ale jednak możliwy do ukrycia w hierarchicznej, opartej na posłuszeństwie strukturze Kościoła. Problem jednak nabrzmiewał

Tomasz Krzyżak

Udostępnij tekst

Skrzywdzona kobieta pisze mi, że po opuszczeniu wspólnoty zakonnej trafiła na terapię psychologiczną, która pozwoliła jej jako tako odzyskać równowagę. Od dwóch lat ponownie jest pod opieką psychoterapeuty, którego opłaca samodzielnie. Dojrzała jednak do tego, by zwrócić się do swojego byłego zgromadzenia, by wzięło odpowiedzialność za czyny zakonnicy, która ją skrzywdziła, i sfinansowało jej terapię. Do listu załączyła oficjalne wystąpienie ze zgromadzenia, przesłane także do wiadomości m.in. nuncjusza apostolskiego w Polsce oraz prymasa Polski, abp. Wojciecha Polaka, jako delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży.

Biuro abp. Polaka odpisuje po kilku dniach. W imieniu prymasa żal z powodu tego, co spotkało kobietę, wyraża ks. Piotr Studnicki. Przekazuje jej kontakt do o. Adama Żaka i proponuje wspólnie z nim ocenić, jakie kroki można podjąć – także w zależności od tego, jaka będzie reakcja sióstr – by kobieta otrzymała pomoc. Zgromadzenie zdobywa się na lakonicznej treści list z zapewnieniem, że siostrom zależy na wyjaśnieniu sprawy, ale potrzebują czasu… Jak długo trzeba czekać – nie podają. Dopiero ponaglenie ze strony prymasa oraz o. Żaka, których pokrzywdzona informuje o bezczynności zgromadzenia, powoduje, że 31 stycznia 2022 r. wszczyna ono procedurę „zbierania dowodów”. Ale o spotkaniu z pokrzywdzoną i wysłuchaniu jej relacji ani słowa…

– Jest mi bardzo trudno z tym, że cały czas jakiekolwiek działania są po ich stronie, nie mówiąc już o tym, że w pewnym sensie to się dzieje poza mną, czyli „ktoś” ustala „coś”, nie wiadomo, na jakiej podstawie, nie wiadomo kiedy, nie wiadomo, skąd ma jakiekolwiek dowody, jeśli nawet ze mną nie rozmawiał – mówi mi poszkodowana kobieta. – Jest to poniżające i na pewno nie sprawia, że mam poczucie bycia poważnie traktowaną. Poza tym nie chodzi tu tylko o mnie, ale również o inne osoby, które zostały skrzywdzone, ale to „krzywdziciele” cały czas mają sprawę w swoich rękach i jesteśmy zupełnie zależne od ich działania – dodaje.

Okazało się zresztą szybko, że o przemocy duchowej, psychicznej oraz emocjonalnej ówczesnej przełożonej chce mówić co najmniej osiem osób – w tym dwie siostry, które są we wspólnocie od 30 lat. Od pierwszego sygnału pokrzywdzonej kobiety minęło blisko dziesięć lat – zgromadzenie uznało, że nie warto zajmować się tematem. Od czasu, gdy oficjalnie zgłosiła krzywdę i poprosiła o wsparcie, minął kwartał – nikomu w zgromadzeniu nie przyszło nawet do głowy, by spotkać się z nią osobiście lub napisać empatyczny list. A podobno mówimy o poważnym podejściu do tematu i wiele się w Kościele zmieniło…

Oczywiste jest, że na podstawie jednego czy nawet dwóch przypadków nie można generalizować sytuacji i uznać, że takie podejście jest typowe we wszystkich zgromadzeniach w Polsce. Bo są takie, które idą mocno do przodu i wyjaśniają sprawy do spodu, ale obok nich istnieją takie, które uważają, że nie ma problemu. Analogiczną sytuację obserwujemy zresztą na poziomie Konferencji Episkopatu Polski, jeśli idzie o wykorzystywanie małoletnich. KEP jako całość prezentuje poważne podejście do problematyki, ale w diecezjach bywa z tym różnie – wciąż są takie, których biskupi uważają, że problem jest marginalny.

Uciec przed tsunami

Niewiele wiadomo o skali wykorzystywania sióstr. O wiele więcej jesteśmy w stanie powiedzieć o mechanizmach, które stosują sprawcy, a także skutkach wykorzystania u osób pokrzywdzonych. Wiedzy tej dostarczają nieliczne badania przeprowadzone wśród samych zakonnic, ale przede wszystkim badania robione w obszarze wykorzystania osób małoletnich. Wynika z nich bowiem, że podobieństw jest mnóstwo.

Dwa lata temu s. Mary Lembo z Togo obroniła na Wydziale Psychologii Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie doktorat o molestowaniu seksualnym sióstr. Opisała proces uwodzenia, budowania relacji sprawca–ofiara, mechanizmy manipulowania, by przekonać ofiarę do określonego zachowania, a także tajemnicy, która ma ich ze sobą powiązać. Wśród skutków wykorzystania zakonnica wymienia m.in. zespół stresu pourazowego, depresję, myśli samobójcze, nieufność do innych ludzi, strach przed stygmatyzacją, niskie poczucie własnej wartości. Z kolei w sferze duchowej – m.in. żal do Boga, osłabienie wiary.

Identyczne – co prawda nie naukowe – są w swojej wymowie relacje zebrane przez Salvatore Cernuzia, a także te, które opublikowała przed paroma laty Marta Abramowicz w książce Zakonnice odchodzą po cichu. – Bolało mnie to, że dorosłe dziewczyny lub kobiety w średnim wieku były kruche jak małe dziewczynki. W każdej rozmowie pojawił się jeden bardzo charakterystyczny element. Każdy głośny dźwięk powodował, że one podskakiwały w powietrze, a ich ręce drżały – opowiadał mi o spotkaniach z siostrami Cernuzio.

Mechanizmy działania sprawców są właściwie takie same jak w przypadku krzywdzenia osób niepełnoletnich. Skutki w zasadzie też. Kościół ma zatem wiedzę oraz narzędzia do tego, by skutecznie przeciwstawiać się tego typu nadużyciom. Pewne normy prawne już co prawda istnieją, ale te sprawy dotyczą życia konsekrowanego kobiet w zamkniętych rzeczywistościach, gdzie często występuje całkowita arbitralność i brak demokracji, potrzeba tam zatem nieustannej kontroli i dostosowywania się do konkretnych problemów. O to zresztą apelował, m.in. we wspomnianym już tekście, Giovanni Cucci SJ.

Niezwykle istotna jest przy tym pomoc siostrom, które odchodzą ze zgromadzeń (nie tylko z powodu nadużyć, ale także z innych przyczyn) i towarzyszenie im w zmianie życia. Nie można zostawiać ich w połowie drogi z nadzieją, że ktoś z dobrego serca im pomoże. To Kościół ma o nie zadbać. Alazraki miała rację, tłumacząc biskupom w Watykanie, że Kościół z pozycji obronnych musi dziś przejść do ofensywy. Innego ratunku przed nadchodzącym tsunami nie ma.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” wiosna 2022

1  M. Lehnert, Kościół nieznany: O synodzie dla Oceanii, „Tygodnik Powszechny” 1999, nr 1.

2  Tamże.

3  V. Alazraki, Pytania mediów to pytania ludzi, „Więź” 2019, nr 1, s. 162–163.

4  L. Scaraffia, E. Augustyn, One się nie zbuntują, www.tygodnikpowszechny.pl/one-sie-nie-zbuntuja-166255 [dostęp: 8.02.2022].

5  G. Cucci, Abusi di autorità nelle chiesa. Problemi e sfide della vita religiosa femminile, w: „La Civiltà Cattolica”, 2020, q. 4083–4084.

6  G. Cucci, Kto usłyszy krzyk krzywdzonych sióstr? Dramatyczne historie młodych zakonnic, www.deon.pl/kosciol/kto-uslyszy-krzyk-krzywdzonych-siostr-dramatyczne-historie-mlodych-zakonnic,979858 [dostęp: 8.02.2022].

Wesprzyj Więź

7  Tamże.

8  S. Cernuzio, Il velo del silenzio. Abusi, violenze, frustrazioni nella vita religiosa femminile, Milano 2021.

9  E. Augustyn, Ofiara doskonała, „Tygodnik Powszechny” 2021, nr 4.

Podziel się

2
Wiadomość

Autor porusza bardzo ważny temat, nie ma co do tego wątpliwości. I chwała mu za to. Dla mnie jednak symptomatyczne jest, że jedyny opisywany dokładniej przykład to wykorzystanie przez zakonnicę, podczas gdy przytoczone badania wykazały, że niemal 50% przypadków wykorzystywania to wykorzystanie przez księdza, o czym Autor właściwie nie pisze. Czy to nie kolejny przykład – celowego lub nie – przemilczania negatywnej roli mężczyzn w KK? By poprawić sytuacje powinniśmy w pierwszej kolejności niwelować te czynniki, które mają największy negatywny wpływ, czyli przypadki nadużycia popełnione przez kler a nie koncentrować się na mniej szkodliwych działaniach. Tylko że cały Kościół klerem stoi, zwłaszcza w Polsce, więc lepiej naprawiać siostry niż samemu cokolwiek zrobić.
Ja już jestem zmęczona ciągłym czytaniem o tym, że Kościół/papież widzi problem/dojrzewa do reakcji/daje przyzwolenie na dyskusję – i absolutnie NIC się nie dzieje. Przecież w artykule są przytaczane wypowiedzi z lat 90. UBIEGŁEGO WIEKU. Przez ten czas już dorosło nowe pokolenie. A Kościół nadal „bada”, „zastanawia się” – milczy, zamiast działać. I nic tego nie usprawiedliwia.

Co do kwestii pomiętych przez autora – jak Pani wie, jest to tekst z kwartalnika, będący częścią całego bloku tematycznego poświęconego różnym przejawom wykorzystywania sióstr zakonnych. W takich sytuacjach redakcja świadomie „dzieli” tematykę między poszczególnych autorów. Z pewnością nie jest to „kolejny przykład – celowego lub nie – przemilczania negatywnej roli mężczyzn w KK”.